Monday, November 25, 2024

17 mgnień śniegu



Śnieg pojawił się na chwilę i już nie ma po nim śladu. Może to jeszcze za wcześnie? Może powinien poczekać przynajmniej do połowy grudnia? Ja w każdym razie nie narzekałam, świat pod śniegiem wygląda magicznie i o to chodzi, szczególnie o tej porze roku! ^^*~~

MIESZKANIOWO - mam kilka przemyśleń po czterech miesiącach mieszkania w nowym miejscu.

 

 

Po pierwsze, nie pamiętałam, żeby to mieszkanie było tak ciepłe. Okna wychodzą dokładnie na północ (sypialnia i pracownia) i południe (kuchnia i salon). Poranne światło w sypialni jest jasne ale nie oślepiające (stąd brak konieczności zawieszenia zasłon), i tamta cześć mieszkania jest dość chłodna, co jest świetne do spania. Za to w pokoju dziennym przez większość dnia przez południowe okno wpada bardzo dużo słońca, co rozświetla pomieszczenie ale przede wszystkim je mocno nagrzewa, nawet teraz pod koniec listopada! Jesteśmy na ósmym piętrze w bloku dziesięciopiętrowym, z dwóch stron otulają nas mieszkanie sąsiadów i klatka schodowa, a dodatkowo po lewo od naszych okien ciągnie się bardzo długie skrzydło bloku skutecznie osłaniając nasz balkon od zimna i wiatru. Kiedy mieszkałam tu jako dziecko, jesienią i zimą zawsze mieliśmy kaloryfery odkręcone na full, zresztą wtedy inaczej się nie dało, bo nie było takich fikuśności jak regulacja temperatury, człowiek raczej nie dotykał pokręteł, żeby nie zaczęła cieknąć woda... I teraz jest 25 listopada a my w zasadzie nie dotykamy kaloryferów! (Są to te same żeliwne kaloryfery, ale z wymienionymi zaworami.) W sypialni jest zakręcony, w pracowni Robert czasami ustawia minimalne grzanie bo marznie przy biurku kiedy siedzi bez ruchu, a w salonie ustawiam ledwo ciepły kaloryfer na wieczorne oglądanie filmów, ale poza tym raczej wietrzymy mieszkanie niż je grzejemy!... I to piszę ja, pierwszy zmarzluch Rzeczpospolitej!!!

Po drugie, zobaczcie jaką mamy w mieszkaniu wilgotność! *^V^* (jeden nawilżacz/oczyszczacz stoi w sypialni, drugi w salonie)

 


 

I piszę to z zadowoleniem, bo w poprzednim miejscu z trudem udawało nam się osiągnąć 50%, a tutaj naprawdę rzadko schodzimy poniżej 55. Pewnie to zasługa innego podejścia do wietrzenia - w starym mieszkaniu prawie cały czas mieliśmy uchylone okna, tutaj mamy wprawdzie otwarte nawiewniki, ale wietrzymy przez chwilę za to porządnie, poza tym okna są zamknięte. Robert twierdzi, że to też zasługa dużej ilości roślin doniczkowych, których w starym mieszkaniu nie było. Pewnie tak, bo mam paprocie, kalatee i inne gatunki które lubią zraszanie i stale wilgotną ziemię, więc podlewam je i zraszam jak dzika!

 

(Zostaw na chwilę torbę na podłodze, gdy robisz porządek w szafie...)

 

Pożegnałam już pierwsza roślinę doniczkową. Nie pamiętam, czy o tym pisałam, ale oprócz zakupów wysyłkowych kupowałam też rośliny w Obi, trzy kalatee. Jedna była w pełnej cenie i jakości natomiast dwie wyszukałam na regale z przecenami i jak można się domyśleć nie wyglądały zbyt ładnie, miały sporo suchych liści. Jedna z nich po przycięciu trzyma się bardzo dobrze natomiast druga dosłownie marniała w oczach i z dnia na dzień było z nią coraz gorzej, aż wreszcie uznałam, że ten eksperyment się nie udał i nie ma co przeciągać tej agonii. Roślinka poszła do kosza a u mnie zwolniło się miejsce na nową doniczkę! ^^*~~

 


 

W tym tygodniu mam w planach fryzjera (nareszcie!!!), wieczór z przyjaciółmi przy gorącym kociołku z pysznościami, może też uda mi się skończyć skarpety naalbindingowe dla Roberta, które miały być skarpetami a nagle zmieniły się w nadkolanówki i proces ich dziergania się przeciąga... 

Miłego tygodnia!!!

Monday, November 11, 2024

Chomik

 


 

Złota jesień powoli zamienia się w prawdziwy listopad. W zeszłą środę, ostatni słoneczny dzień umyłam okna i teraz możemy widzieć szarówkę i chmury dużo wyraźniej!... >0< 

Dziś zakończył się generalny remont jezdni i chodników pod moimi oknami, przez dwa dni i noce ulica była zamknięta i jeździły tylko najróżniejsze maszyny, niektóre bardzo fascynujące! 

Z innych wiadomości - obeszłam 50-te urodziny. *^v^* Nie robiłam nic specjalnego ale Robert wziął wolny dzień i spędziliśmy go razem. Zrobiliśmy eksperyment kulinarny - okazuje się, że w foremce do placków taiyaki można usmażyć świetne placki z jabłkami! Zrobiłam też pierwsze na nowym mieszkaniu bezy i wyszły wyjątkowo pysznie - nie wiem, czy to zasługa naprawdę porządnie ubitych białek z cukrem na supersztywno, czy dobry piekarnik, ale faktem jest że wyszły tak dobre jak nigdy! Przetestowałam też przepis na babkę z jabłkami i orzechami pekan, wyszła pyszna i powtórzę ją, kiedy przyjdą do nas następni goście. *^o^*



Postanowiłam zawalczyć z moją naturą chomika i zużyć różne produkty, które zalegają mi w różnych miejscach. Na przykład - nie wystarczy nakupić balsamów do ciała, fajnie by było się nimi smarować i cieszyć się nawilżoną skórą i pięknym zapachem! *^v^* Tak samo świece - akurat nastał ten czas, kiedy szybko robi się ciemno i zapalenie zapachowej świecy po zmroku to czysta przyjemność. I wełna. Wciąż mam duże zapasy plątanki z Kowar, którą kiedyś kupowałam na kilogramy za grosze i postanowiłam przerobić ją na skarpety robione naalbindingiem, Robert na tym skorzysta bo będzie miał nowe skarpety na wyjazdy historyczne, może zaopatrzę w nie też inne osoby z Draconii, a przy okazji zużyję zapasy włóczki i zajmę sobie ręce podczas oglądania seriali. ^^*~~ Zamówiłam też nowy komplet drewnianych tabliczek do tkania taśm i odebrałam od koleżanki moje krosno, planuję przypomnieć sobie tkanie na tabliczkach.



 

MIESZKANIOWO - kupiliśmy metalową kratę, która zawiśnie nad kuchenną wyspą, mam w planach trzymać na niej doniczki z paprociami i może jakieś naczynia, zobaczymy. Pokażę ją, gdy trafi już na swoje miejsce. Zamówiłam też nowy 10 litrowy garnek do gotowania rosołu, bo okazało się, że stary 8 litrowy jest za mały, za szybko zjadamy jego zawartość!... *^O^* 2 listopada byliśmy w IKEA. Wiem, świetny pomysł pojechać tam w sobotę, kolejka w restauracji sięgała do schodów!........ Ale mieliśmy kilka rzeczy do oddania i jeden regał do dokupienia, na szczęście w aplikacji można zgłosić zwrot i dostaje się wtedy gotowy kod QR, który pokazuje się w punkcie zwrotów i wszystko dzieje się bardzo szybko - zamiast czekać w kolejce trzydziestoosobowej czekaliśmy tylko za dwiema osobami! *^0^* Dzięki temu pozbyliśmy się z pracowni ostatnich pudeł z książkami, wszystko jest już rozpakowane i mam dostęp do mojego stołu.

Nie wiem, co mnie naszło, ale od września czytam opowiadania ze świata Lovercrafta! Zaczęłam od książki Caitlin Kiernan "Domy na dnie morza", która wpadła mi w ręce na wyprzedaży w supermarkecie, potem sięgnęłam na własną półkę po teksty napisane przez samego Lovecrafta, mroczne historie w sam raz na listopadowe szarówki. *^u^* Obejrzeliśmy niemiecki serial "Pauline" (nic specjalnego), teraz zaczęliśmy "The Old Man" z Jeffem Bridgesem i historia jest trochę niespójna, ale nawet wciągająca. Za to do dziergania skarpet puszczam sobie coś, co oglądałam już milion razy i uwielbiam - "Sex and The City"! *^V^* A w urodziny obejrzałam "The Perfect Days" Wima Wendersa i jest to tak bardzo japoński film i japońska historia, że bardziej się chyba nie da, bardzo polecam!

Tyle u mnie. Czekamy na kolejne wizyty znajomych, jedną z nich musieliśmy przełożyć, bo Robert był cały zeszły tydzień na zwolnieniu a w sobotę ja zaczęłam się źle czuć... Czas wyciągnąć z szafki miód z cytryną i może zostać na dzień czy dwa pod kołdrą, z książką, kotami i termosem herbaty? Brzmi jak dobry plan! *^V^*