Złota jesień powoli zamienia się w prawdziwy listopad. W zeszłą środę, ostatni słoneczny dzień umyłam okna i teraz możemy widzieć szarówkę i chmury dużo wyraźniej!... >0<
Dziś zakończył się generalny remont jezdni i chodników pod moimi oknami, przez dwa dni i noce ulica była zamknięta i jeździły tylko najróżniejsze maszyny, niektóre bardzo fascynujące!
Z innych wiadomości - obeszłam 50-te urodziny. *^v^* Nie robiłam nic specjalnego ale Robert wziął wolny dzień i spędziliśmy go razem. Zrobiliśmy eksperyment kulinarny - okazuje się, że w foremce do placków taiyaki można usmażyć świetne placki z jabłkami! Zrobiłam też pierwsze na nowym mieszkaniu bezy i wyszły wyjątkowo pysznie - nie wiem, czy to zasługa naprawdę porządnie ubitych białek z cukrem na supersztywno, czy dobry piekarnik, ale faktem jest że wyszły tak dobre jak nigdy! Przetestowałam też przepis na babkę z jabłkami i orzechami pekan, wyszła pyszna i powtórzę ją, kiedy przyjdą do nas następni goście. *^o^*
Postanowiłam zawalczyć z moją naturą chomika i zużyć różne produkty, które zalegają mi w różnych miejscach. Na przykład - nie wystarczy nakupić balsamów do ciała, fajnie by było się nimi smarować i cieszyć się nawilżoną skórą i pięknym zapachem! *^v^* Tak samo świece - akurat nastał ten czas, kiedy szybko robi się ciemno i zapalenie zapachowej świecy po zmroku to czysta przyjemność. I wełna. Wciąż mam duże zapasy plątanki z Kowar, którą kiedyś kupowałam na kilogramy za grosze i postanowiłam przerobić ją na skarpety robione naalbindingiem, Robert na tym skorzysta bo będzie miał nowe skarpety na wyjazdy historyczne, może zaopatrzę w nie też inne osoby z Draconii, a przy okazji zużyję zapasy włóczki i zajmę sobie ręce podczas oglądania seriali. ^^*~~ Zamówiłam też nowy komplet drewnianych tabliczek do tkania taśm i odebrałam od koleżanki moje krosno, planuję przypomnieć sobie tkanie na tabliczkach.
MIESZKANIOWO - kupiliśmy metalową kratę, która zawiśnie nad kuchenną wyspą, mam w planach trzymać na niej doniczki z paprociami i może jakieś naczynia, zobaczymy. Pokażę ją, gdy trafi już na swoje miejsce. Zamówiłam też nowy 10 litrowy garnek do gotowania rosołu, bo okazało się, że stary 8 litrowy jest za mały, za szybko zjadamy jego zawartość!... *^O^* 2 listopada byliśmy w IKEA. Wiem, świetny pomysł pojechać tam w sobotę, kolejka w restauracji sięgała do schodów!........ Ale mieliśmy kilka rzeczy do oddania i jeden regał do dokupienia, na szczęście w aplikacji można zgłosić zwrot i dostaje się wtedy gotowy kod QR, który pokazuje się w punkcie zwrotów i wszystko dzieje się bardzo szybko - zamiast czekać w kolejce trzydziestoosobowej czekaliśmy tylko za dwiema osobami! *^0^* Dzięki temu pozbyliśmy się z pracowni ostatnich pudeł z książkami, wszystko jest już rozpakowane i mam dostęp do mojego stołu.
Nie wiem, co mnie naszło, ale od września czytam opowiadania ze świata Lovercrafta! Zaczęłam od książki Caitlin Kiernan "Domy na dnie morza", która wpadła mi w ręce na wyprzedaży w supermarkecie, potem sięgnęłam na własną półkę po teksty napisane przez samego Lovecrafta, mroczne historie w sam raz na listopadowe szarówki. *^u^* Obejrzeliśmy niemiecki serial "Pauline" (nic specjalnego), teraz zaczęliśmy "The Old Man" z Jeffem Bridgesem i historia jest trochę niespójna, ale nawet wciągająca. Za to do dziergania skarpet puszczam sobie coś, co oglądałam już milion razy i uwielbiam - "Sex and The City"! *^V^* A w urodziny obejrzałam "The Perfect Days" Wima Wendersa i jest to tak bardzo japoński film i japońska historia, że bardziej się chyba nie da, bardzo polecam!
Tyle u mnie. Czekamy na kolejne wizyty znajomych, jedną z nich musieliśmy przełożyć, bo Robert był cały zeszły tydzień na zwolnieniu a w sobotę ja zaczęłam się źle czuć... Czas wyciągnąć z szafki miód z cytryną i może zostać na dzień czy dwa pod kołdrą, z książką, kotami i termosem herbaty? Brzmi jak dobry plan! *^V^*