Monday, October 07, 2024

Przed i po - kuchnia


Tak więc, jesień. 

 


 

Na poważnie zaczęła się w poprzednią sobotę (tę, którą spędziliśmy na grillu u kolegi i nieźle zmarzłam, mimo, że byłam ciepło ubrana...). Wieczorem pierwszy raz zaczęły grzać kaloryfery, chociaż w mieszkaniu nie jest jeszcze tak zimno, żeby były potrzebne. Od razu naszła mnie ochota na zapiekanki, zawiesiste zupy, potrawki z ryżem, codziennie zjadamy jabłka, piekłam już chlebek bananowy i przymierzam się do nastawienia zakwasu na chleb. 



 
Na śniadanie zrobiłam pierwszy w tym sezonie ryż z gruszką i solidną szczyptą korzennych przypraw, który polałam syropem klonowym (może być też miód, dżem śliwkowy albo jogurt jako zimny kontrapunkt do rozgrzewającego ryżu, mniam! ^^*~~ A zamiast gruszki jabłko, śliwki lub figi.) Kto powiedział, że kleik ryżowy może być tylko na słono jako jedzenie dla rekonwalescenta?




 
W domu przybywa różności, na przykład pojawił się kwietnik, na którym zamieszkają różne paprocie, kalatee i fatsje - wybierając rośliny muszę brać pod uwagę tylko takie, które są bezpieczne dla kotów. Ale kwietnik będzie następnym razem, kiedy pokażę Wam nasz pokój dzienny. Dzisiaj - kuchnia. *^v^*

 

Na prawo od drzwi wejściowych znajduje się kuchnia, nie ma co narzekać bo nawet przed usunięciem ściany oddzielającej ją od salonu to było duże pomieszczenie, chociaż miało kilka "wystających" do środka elementów konstrukcyjnych jak rury, komin wentylacyjny czy płytka część na szafki pod oknem. Kuchnia przeszła kilka remontów (kiedyś była w niej nawet boazeria i zasłonka z patyczków zamiast drzwi!... *^0^*), jakieś 15 lat temu przybrała bladozielone oblicze - po prawej stronie była ściana między kuchnią a salonem. Jak widać na trzecim zdjęciu, między zlewem a ścianą z kaloryferem jest drewniany ekran, za którym ukryte są rury od wody i ogrzewania, co zjada część powierzchni kuchennej... 


 

 

 

Usunęliśmy ścianę z prawej strony kuchni i otworzyliśmy ją na pokój dzienny dzięki czemu mamy teraz jedno wielkie pomieszczenie, Pozbyliśmy się też kaloryfera. Zamiast ściany stanęła duża wyspa do przechowywania i do pracy. Uprzedzając pytania, czy nie chciałam przenieść kuchenki na wyspę - nie. Po pierwsze, to płyta gazowa i trzeba by ciągnąć rury z gazem pod podłogą w kuchni (nie chcę rezygnować z gazu i przejść na indukcję), a po drugie - mam dwa koty, które wchodzą tam gdzie chcą i wiem, że będą wskakiwać na wyspę (Rudy już się nauczył i ciągle mi wskakuje w talerze albo leży obok deski do krojenia...), więc nie chciałabym ryzykować sytuacji, w której mam na gazie garnki i patelnie z obiadem a w to wszystko wbiega mi kot... Jednak mając płytę pod ścianą mam większą kontrolę nad tym, co się na niej i wokół niej dzieje. Nie chcieliśmy też dostawiać do wyspy krzesełek, nie potrzebujemy barku śniadaniowego.

 



Sprzęty kuchenne wybieraliśmy długo i jestem z nich bardzo zadowolona (oprócz zlewu z kranem, który wybierałam 3 sekundy i jest beznadziejny, bo chlapie wodą i nawet dołożony perlator nie pomaga...). Płyta gazowa jest marki Teka, ma solidne żeliwne ruszty - zależało mi na tym, żeby były na całej powierzchni kuchenki a nie tylko kółka wokół palników, żeby postawić garnek w dowolnym miejscu płyty. Dodatkowo ma palniki z dokładną stopniową siłą grzania od 1 do 9, nie muszę się zastanawiać jak bardzo mogę skręcić gaz, żeby był mały. Piekarnik jak widać trzeba było zainstalować pod płytą, nie było na niego miejsca wyżej na wysokości blatu tak jak miałam w poprzednich mieszkaniach. Ale nie wiem, czy to będzie problemem, chyba mi to nie przeszkadza. Natomiast piekarnik to Samsung, z możliwością dzielenia go na pół i używania dwóch osobnych komór albo tylko jednej, z czego już często korzystamy. Takie rozwiązanie wydawało mi się niepotrzebną fikuśnością ale nagrzewanie tylko górnej komory czyli połowy piekarnika to oszczędność energii, a pewnie kiedyś znajdę okazję, żeby użyć całego piekarnika podzielonego na pół i upiekę kurczaka i ciasto jednocześnie.

 


 

Funkcje specjalne kuchni to miała być np.: część pod oknem - ryżowar stoi na wysuwanej szufladzie a blat ponad nią jest wyfrezowany, żeby dało się gotować ryż nie wysuwając szuflady, bo ryżowar chwilami mocno paruje. Niestety... Frezy są zrobione zbyt blisko okna a wylot pary maszynki do ryżu jest ok. 10 cm dalej, nie zostało to odpowiednio zmierzone i nie dopilnowaliśmy, więc trzeba by dodać jeszcze dwa frezowania... Zrezygnowaliśmy, bo zniknęłoby nam dużo powierzchni blatu, po prostu na czas gotowania wysuwamy szufladę i tyle, a poza tym czasem ryżowar stoi ukryty pod blatem, nie zajmuje miejsca do pracy i nie ma niebezpieczeństwa, że koty po nim przebiegną i coś ponaciskają. 

 

 


 

Obok jest szafka na mikrofalę, którą doczekała się poprawek ale niestety będziemy musieli dokonać jeszcze jednej modyfikacji. To ponad dwudziestoletnie urządzenie, które nie jest przeznaczone do zabudowy, więc wymaga odpowiedniej przestrzeni do odprowadzania gorącego powietrza. Niestety, poza tym, że robiąc szafkę na mikrofalę pomyliła się firma meblowa, to najpierw pomyliłam się ja, podając pani architekt zły wymiar kuchenki, i teraz jest wstawiona do szafki prawie na styk, a tak być nie może. To znaczy, kiedy pracuje w trybie mikrofalówki, to nie ma problemu, ale ma ona też rozbudowanego grilla, i wtedy mocno się rozgrzewa z tyłu i z lewej strony, a do obudowy przyciśnięty jest przewód zasilający. Oczywiste, że tak tego używać nie możemy! Wymyśliliśmy, że w szafce zamontujemy płytę meblową na prowadnicach i kuchenka na czas grillowania będzie wysuwana do przodu, tak samo jak maszynka do ryżu. *^o^*




Mam też dwie szafki cargo, jedną wysoką obok lodówki, drugą niższą obok piekarnika, oraz zwyczajną wąską szafkę na blachy, deski i wysokie zapasy. Uprzedzając pytania, dlaczego lodówka ma takie przestrzenie po bokach - takie są wymagania producenta do gwarancji, ponieważ ta lodówka nie nadaje się do zabudowy w zamkniętej szafce i musi mieć wentylację. Miało to być inaczej zrobione, ale zostało zrobione tak i tak już musi zostać. Z boku została przestrzeń, którą architekt chciała zakryć płytą meblową, a my zdecydowaliśmy, że wstawimy tam półki na wino, żeby nie tracić tego miejsca! Lodówka to miała być Toshiba ale była niedostępna i w efekcie kupiliśmy Haiera i na razie nie narzekamy. Jest pojemna, ergonomiczna, ma specjalne szuflady na różne produkty w których można ustawiać odpowiednią dla nich temperaturę i wilgotność. 
 
 

 


Mamy zmywarkę, pierwszy raz w życiu, i w sumie podoba mi się, że nie muszę ciągle stać przy zmywaniu garów. Ponieważ jest nas dwójka kupiliśmy wąską zmywarkę 45 cm, marka Siemens, jest cicha i bardzo ją polubiłam.

Mam specjalną bardzo płytką szafkę na przyprawy. Nie wymyśliłam jej celowo, tylko jest efektem pomysłu pani architekt na miejsce, w którym miała być inna szafka, ale wygląd ścian zmienił się po pracach remontowych w stosunku do tego jak miało być w projekcie. W sumie niezłe rozwiązanie, chociaż gdyby pani Ania skonsultowała z nami ten pomysł przed jego wykonaniem, to poprosiłabym o głębszą szafkę...  



 

Jest kuchenna wyspa, która mieści sześć szuflad - sztućce i inne takie, naczynia i jedzenie. Najwygodniejsze, że można ją obejść dookoła, więc jeśli mąż stoi na jednym końcu i walczy z kostkarką do lodu to ja mogę iść z drugiej strony i zaparzyć herbatę! ^^*~~ Na wyspie jest schodowy włącznik do świateł w kuchni i nad wyspą (z czasem zawiśnie tam krata z oświetleniem), oraz wysuwane podwójne gniazdo nablatowe.



 
Podobne wysuwane gniazdo nablatowe (innego typu) mamy pod oknem, miało być gniazdo na ścianie ale wyleciało z projektu i zauważyłam to dopiero po  skończonym remoncie, trzeba było coś na to zaradzić i dodaliśmy gniazdo nablatowe. Jest o tyle wygodne, że ponad nim postawiłam półkę a na niej czajniki, w ten sposób nie tracę miejsca na blacie. 



 
I na koniec - kupiliśmy elektryczny kompostownik a raczej resztkoprzetwarzacz, bo kompostu to on nie robi, tylko suszy, rozdrabnia i schładza odpady biodegradowalne. Można do niego wrzucać odpadki mięsne i sery, ale ja wyrzucam tylko roślinne, skorupki jaj i fusy od kawy/herbaty. W naszym domu dwulitrowe wiaderko zapełniamy w jeden lub dwa dni, w zależności od tego ile gotujemy. Urządzenie włączone w nocy kiedy w mieszkaniu jest cisza trochę hałasowało, ale włączone w trakcie dnia na tle normalnych dźwięków domu jest prawie niesłyszalne, cały cykl trwa kilka godzin. Produktem końcowym jest garść suchych wiórów, które można wyrzucić do pojemnika na odpady kompostowalne albo dodać do ziemi kwiatowej jako wstęp do kompostu. 
 
 

 
 
Po co nam takie urządzenie? Oczywiście to kwestia wygody, bo wynosząc śmieci biorę ze sobą worek suchych wiórków a nie fermentujące resztki, które muszę zwieźć windą z ósmego piętra (mieszkanie na parterze miało swoje plusy, śmieci wynosiło się błyskawicznie!...). Jeszcze fajniejszy byłby prawdziwy kompostownik, ale te elektryczne są dużo większe i nie mam na nie miejsca, stąd taki kompromis.



Coraz częściej będąc na zakupach sięgam po dynie i figi, znak, że jesień zagościła tu na dobre. Jeśli macie jakieś pytania dotyczące naszej kuchni to zapraszam do komentowania. Żegnam się z Wami kubkiem gorącej gęstej słodkiej zupy z kukurydzy, trzymajcie się ciepło i do następnego wpisu!

 


19 comments:

  1. Jak to fajnie urządzać wszystko od początku :). Piekarnik mam taki sam, ale szczerze mówiąc dość rzadko korzystam z funkcji dzielenia komory. Denerwuje mnie, że taka połówkowa komora jest bardzo niska, a u mnie najczęściej piecze się w głębokich naczyniach i często jest też przy tym potrzeba przykrycia, a pokrywki bywają dość wysokie i w sumie się to nie mieści, nie mówiąc już o możliwości swobodnego zaglądania w trakcie. Tak że komfort używania tego wynalazku zależy od tego, co najczęściej pieczemy. Jakieś płaskie blaszki - ok, jak najbardziej. Bardzo jestem ciekawa Twoich wrażeń i doświadczeń w związku z tym piekarnikiem :).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Włożyłam tę podziałkę ze względu na używanie airfryera i tak jakoś została... ^^*~~ Dla mnie właśnie mały rozmiar komory jest atutem - szybko się nagrzewa i jeszcze nie piekłam niczego pod pokrywką, więc wszystko mi się mieści. W najbliższym czasie mam w planach precle i ciasto z owocami, pewnie wykorzystam całość piekarnika, a może nawet skorzystam z pieczenia w dwóch komorach, żeby precle wypiekły się odpowiednio! Eksperymenty dopiero przede mną. *^v^*

      Delete
  2. Piękna ta jesień i ta kuchnia, piękne :)
    Urządzenie do utylizacji śmieci organicznych bardzo mię zainteresowało, przegadam z Mój-Ci-Onym, może zainteresuje i jego.
    Dobrego mieszkania na nowych śmieciach :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękujemy!
      Food cycler to w sumie bardziej fikuśność niż konieczność, ale tak pewnie kiedyś myślano o lodówkach, o zmywarkach, a dziś mało jest domów bez tych urządzeń. Mnie na pewno ułatwia życie! *^o^*

      Delete
  3. Jejku! Mnóstwo świetnych pomysłów! Jestem trochę zła, że architektka (a może też inne osoby, jak koordynator czy inni projektanci) nie poinformowała Was w porę o różnych drobiazgach, bo faktycznie nawet 2 cm głębokości szafki więcej potrafi wiele zdziałać. No ale i tak wyszło super, a z improwizowanym podestem na czajniki chyba nawet lepiej niż "normalnie". Jako posiadaczka przedwojennej spiżarki (z mini-okienkiem) zawsze mam wątpliwości, gdy przechowuje się żywność w pobliżu lodówki czy piekarnika, no ale sama trzymam mąki, cukry i makarony przy samym piekarniku i nic złego się nie dzieje. Bardzo ciekawy jest ten pseudokompostownik, do tego estetyczny. No i nie mogę się nadziwić, ile miejsca roboczego i magazynowego daje wywalenie drzwi i przebicie ściany. Niby to oczywiste, też tak zrobiliśmy w pewnym mieszkaniu, ale efekt zawsze jest szokujący. Widać, że w tej kuchni się gotuje, a nie tylko parzy herbatę, chapeau bas!

    ReplyDelete
    Replies
    1. No wiadomo, że się gotuje! *^V^*
      Niestety, okazało się, że pani architekt jest tylko człowiekiem i niedopilnowana popełniła kilka błędów... Powiedziałam sobie, że następnym razem będę patrzyła wykonawcom na ręce na każdym etapie, bo tutaj trochę za bardzo odpuściliśmy i zawierzyliśmy firmie remontowej.
      Bardzo chciałabym mieć spiżarkę, nawet mini, ale nie było takiej możliwości, więc muszę pracować z tym co mam. Ale rzeczywiście po usunięciu ściany zrobiła się niesamowita przestrzeń, widać to jak się spojrzy na całość pokoju dziennego i kuchni! Nieźle trzeba się nachodzić po naszym obecnym mieszkaniu... *^W^*

      Delete
  4. Przepiękny kolor szafek, taki nieoczywisty
    Agata
    P.s. fajnie, że można teraz komentować anonimowo, nigdy mi się nie chciało logować, a czasem chętnie by człowiek coś napisał😁

    ReplyDelete
    Replies
    1. Szafki są w okleinie Sosna Pasadena, natomiast nie tak to miało wyglądać... To była pierwotna wersja, a potem zmieniłam zdanie i zdecydowałam, że wszystkie szafki pod ścianą i pod oknem, zarówno dolne jak i górne będą białe, a w Sośnie zrobimy tylko wyspę i część wokół lodówki. Niestety!... To jedna z tych rzeczy, które obgadaliśmy z panią architekt, ale ona zapomniała wprowadzić zmiany do projektu i umowy, a my przy podpisywaniu projektu nie obejrzeliśmy ponownie dołączonych rysunków...... Nasza wina. Ale w sumie dobrze wyszło, bo dolne białe szafki oznaczałyby, że byłoby więcej sprzątania, na gładkim białym froncie od razu widać by było najmniejsze zachlapanie.

      Delete
    2. Jestem trochę w szoku, ile oni błędów zrobili. Jakoś inaczej to sobie wyobrażałam (I nawet zapisałam namiary na firmę, sle chyba będę innej szukać).
      Agata

      Delete
    3. Anonimowe komentarze Jonka włączyła na moją prośbę bo nie mogłam komentować. Cieszę się, że nie tylko mnie się przydają. (Pimposhka)

      Delete
    4. Agato, nie demonizowałabym, w porównaniu do dwóch poprzednich remontów, które robiły mi firmy "niemalże wszystko na gębę" i "będzie pani zadowolona", i tego, jak bardzo musiałam ich pilnować i ile oni błędów popełnili (podpowiedź: BARDZO DUŻO!!!), to tutaj naprawdę było świetnie. Naszym pechem było trafienie na panią architekt od mebli, która pracowała tak a nie inaczej i naszym błędem było niedokładne sprawdzanie projektów przed ich podpisaniem.

      Delete
  5. Ciekawi mnie czy oczekiwania przerosly rzczywistosc czy na odwrot bo zmiana jest kolosalna i wydaje mi sie ze jak sie korzysta z jakiejs kuchni i tylko wyobraza sobie jak by to bylo/ jak bedzie to potem w uzytkowaniu moze byc roznie. Jestescie zadowoleni z wszystkich rozwiazan/innowacji? W sensie czy wszystko co sobie wymazyliscie co bylo dla Was wazne faktycznie dobrze sie sprawdza czy jednak w glebi duszy myslicie ze to stare zozwiazanie to jednak bylo lepsze?
    Pozdawaim serdecznie i dziekuje za polecenie mi ryzowaru- kupilismy ten przez Ciebie polecony i jestesmy zachwyceni - bardzo czesto pojawia sie u nas ryz :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cieszę się, że zakup się udał! ^^*~~
      W sumie to dopiero niecałe dwa miesiące i na razie wydaje mi się, że wszystkie rozwiązania się sprawdzają. Przestrzeń w kuchni jest niesamowita w porównaniu do tego co miałam w poprzedniej kuchni, mogę (o ile nie muszę przesunąć kota) wygodnie rozłożyć na wyspie deskę do krojenia, składniki, talerze, mam wygodną przestrzeń między kuchenką z zlewem, żeby zmieściły się obok siebie dwa duże talerze obiadowe - mam tu 45 cm blatu nad zmywarką, a w poprzednim mieszkaniu miałam 30 cm i to było trochę za mało. Naczynia takie jak szklanki, talerze, miski trzymam w regale w pokoju a nie w kuchni i mąż się śmieje, że strasznie dużo trzeba się nachodzić tam i z powrotem, ale mnie to nie przeszkadza, a jak w salonie stanie stół jadalny, to będzie jeszcze wygodniej, bo wszystko co potrzebne wyjmę z regału na stół na tacę i przeniosę do kuchni. Tak sobie rozplanowałam "zatowarowanie" szafek, że np.: kawę, herbatę i wszystko do ich parzenia mam w jednym miejscu, wszystkie przyprawy mam w szafce wiszącej i w szufladzie, składniki azjatyckie mam w innej szufladzie, postarałam się pogrupować wszystko tak, żeby było wygodnie. I znalazłam miejsce na schowanie Kitchen Aida, nie stoi na wierzchu, nie kurzy się i nie zajmuje miejsca, wyciągam go z szuflady na wyspę kiedy jest potrzebny.
      Ze starych rozwiązań - pewnie piekarnik i mikrofala postawione wyżej nie byłyby głupim pomysłem, ale w tej kuchni nie było takiej możliwości (byłaby, gdybyśmy kupili lodówkę 60-tkę, a tego nie chcieliśmy) i muszę z tym żyć, na razie korzystam z tych urządzeń bez większych problemów. Żałuję, że wysokie cargo obok lodówki nie jest dwa razy szersze, tak jak miało być w projekcie, można je było umieścić z drugiej strony a lodówkę dosunąć do prawej ściany z 10 cm zapasem przestrzeni i nic by nie blokowało przesuwnych drzwi od cargo, ale to rozwiązanie przyszło nam do głowy na długo po tym, jak już meble były gotowe.

      Delete
  6. Zmiana kolosalna! I jaka przestrzeń się zrobiła po wyburzeniu ściany! A wyspa nadaje kuchni fajnego klimatu.

    Zawsze uważałam, że nie jestem gadżeciarą, ale chyba z wiekiem się to zmienia i jak zobaczyłam ten elektryczny kompostownik od razu pobiegłam sprawdzać, ile kosztuje. Ale jak zobaczyłam cenę, to jednak sobie odpuszczę. Mieszkam w domu i tak naprawdę to są 2 minuty, żeby wynieść resztki do kompostownika w ogrodzie. Gdybym mieszkała w bloku, nawet na niższym piętrze, pewnie bym się w to zaopatrzyła. Lodówka super, moja mama ma podobną i jest niezmiernie zadowolona z tych szuflad zamrażalnika a ja będąc u niej też jej trochę zazdroszczę, choć mam w domu side by side (i cały czas drżę, że mi jakaś zamrożona paczka spadnie na stopek, przy otwieraniu zamrażalnika ;)).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Gdybym mieszkała w domu, to na pewno bym tego urządzenia nie kupiła, bo miałabym kompostownik w ogródku, ale w bloku to na serio dodaje mi plus 20 do wygody egzystencji! *^V^*
      Lodówka była wybierana między innymi dla tych szuflad, są super pojemne i wygodnie się z nich korzysta, no i zależało nam na dużych szufladach na warzywa, owoce i sery, a ta to właśnie oferuje. Na razie działa bez zarzutu.

      Delete
  7. Nooo, nareszcie! Pierwsze wrażenia? Podobnie jak Shiso, że to kuchnia, w której się gotuje i mnie jeszcze na myśl przyszło, że wygląda trochę jak kuchnie w azjatyckich mieszkaniach. Tak mi się skojarzyło. Podoba mi się wszystko, jest naprawdę super. Myślę o podobnej lodówce jak już będziemy robić kuchnię. I też muszę wymyśleć jak mądrze zrobić miejsce na moje kuchenne gadżety. W obu domach miałam piekarnik na wysokości oczu, w MAD zmieniłam i tu też zmienię. Mało piekę więc wolę takie miejsce przeznaczyć na coś innego.
    Podziwiam Cię, że miałaś taki luz do firmy (chociaż jak widzę teraz trochę żałujesz) bo ja to bym stała nad nimi codziennie.
    Dwa pytania, do czego są dwa czajniki? Pewnie pisałaś ale zapomniałam. I czy faktycznie tak jesteście przywiązani do tej mikrofali? Ciekawi mnie co ona ma w sobie takiego specjalnego :) Dziękuję, że podzieliłaś się kuchnią i tak normalnie, a nie tak instagramowo. I nie mogę uwierzyć, że Wy, tacy kucharze a to Wasza pierwsza zmywarka?!!! No dobra, to teraz jeszcze czekam na to ciekawe rozwiązanie siedzenia w salonie.
    p.s. a ja mam inny system w kuchni jeśli chodzi o towarowanie. Np. pod ręką mam jeden typ ryżu czy makaronu, który jemy najczęściej a resztę mam gdzie indziej, nie mam więc tak, że kasze razem, przyprawy razem, oleje razem itd. (Pimposhka)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z piekarnikiem to właśnie ten problem, że jak się go da ponad blatem, to zabiera miejsce do pracy, tutaj mogliśmy go dać w słupku obok lodówki, ale wtedy lodówka musiałaby być mniejsza, a tego nie chcieliśmy.
      Luz do firmy remontowej spowodował trochę problemów, ale nic krytycznego, dało się je ponaprawiać w funkcjonalny sposób. Mam nauczkę na przyszłość, żeby uważniej czytać projekty!
      Jeśli chodzi o dwa czajniki, to biały to zwyczajny czajnik do herbaty a czarny to konewka do kawy z dripa. Zwyczajny czajnik leje duży silny strumień więc nie da się precyzyjnie zalać z niego dripa, natomiast z konewki woda ciurka cieniutkim strumykiem, więc zalewanie z niej herbaty w dzbanku wystawia cierpliwość na dużą próbę... *^w^* Dlatego one nie są wymienne i nie da się np.: zrezygnować ze zwykłego czajnika kiedy ma się konewkę (przynajmniej ja nie umiem). Dodałabym, że konewka ma dokładne ustawienie temperatury zagotowania wody i podtrzymywanie tej zadanej temperatury przez godzinę, ale biały czajnik to Xiaomi i on też ma te funkcje.
      Mikrofala to w sumie już zabytek, kupiliśmy ją ponad 20 lat temu i oprócz fal mikro ^^*~~ ma też funkcje rozmrażania różnych produktów, automatyczne programy do pieczenia różnych dań i robi najlepszego pieczonego kurczaka jakiego jadłam! I wciąż działa, po tylu latach, więc nie chcemy jej wyrzucać.
      To pierwsza zmywarka, bo w poprzednich mieszkaniach nie było na nią miejsca, potrzebowaliśmy każdego skrawka szafki do przechowywania składników do gotowania! ^^*~~ A z kolei te skrawki blatów, które mieliśmy, były na wagę złota do pracy i postawienia czajników/ekspresu/miksera, i nawet nie było miejsca na zmywarkę nablatową. Kiedy mieszkanie ma 40 m kw to kuchnia nie jest wielka!
      Jak się ma dom, to można trzymać większe zapasy składników "gdzieś indziej", w mieszkaniu gdzieś indziej są inne przechowywane rzeczy i trzeba być bardziej pomysłowym. *^o^*

      Delete
  8. Ale świetna kuchnia i jak ciekawie zaprojektowana - nigdy nie wpadłabym na pomysł, żeby pracujące sprzęty były schowane (ryżowar). Pozdrawiam :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo! ^^*~~ Jakbym mogła, to schowałabym wszystkie sprzęty i otwierała do nich dostęp tylko gdy się z nich korzysta, ale nie mam tyle miejsca na zabudowane szafy. Tak jest więcej miejsca na blatach i urządzenia się nie kurzą.

      Delete