Proszę wziąć po simicie domowego wypieku (idealnie pasują do jajek po turecku!) i oglądamy mieszkanie - dzisiaj pokój dzienny.
Zaczynamy od wejścia od strony przedpokoju - wita nas food cycler i odkurzacz, a dalej ciąg regałów Billy. *^v^* W
pierwszym mieszkają moje lalki, w następnych naczynia, szkło i alkohole,
specjalnie dobrałam do nich takie częściowo zabudowane drzwi ze szkłem
tylko w górnej części, żeby na dole schować mniej ciekawe dla oka
naczynia czy sprzęty. Przed regałami być może stanie kiedyś stół i cztery
krzesła. Ścianę już widziałyście wcześniej, to malowanie specjalną farbą strukturalną Jegger, efekt rdzy.
Dalej stoi kosz z poduszkami, potem lustro które zdobiło ścianę w mieszkaniu moich dziadków - żaden antyk, ale ma dla mnie wartość sentymentalną. Potem mała szafka rtv i telewizor na mobilnym stojaku (Allegro). Będzie tu porządny system nagłośnienia, na razie nie podłączyliśmy starych głośników tylko rozważamy jakie rozwiązanie wybrać. I na końcu mój sekretarzyk, który już pokazywałam, a który dorobił się sprezentowanego mi krzesła. Mówiłam, że będzie fusion, prawda? *^O^* Rury od kaloryfera zasłoniliśmy stojakiem na rośliny doniczkowe.
Obiecałam napisać, co wybraliśmy do pokoju dziennego zamiast kanapy i foteli. No to wygląda to tak:
Otóż, kupiliśmy niski (40 cm wys.) stolik i siadamy przy nim na japoński sposób - mamy poduszki i fotele bez nóg (każdy z nich ma pięć lub sześć pozycji oparcia, można je również rozłożyć na płasko). Testujemy to rozwiązanie już prawie dwa miesiące i okazało się bardzo wygodne! Dodatkowo, to jest bardzo zdrowe bo na kanapie człowiek zazwyczaj zapada się w jednej pozycji i tak zostaje na dłuższy czas, a tutaj ciągle się zmienia pozycję - siad po turecku, nogi na bok, wyprostowane do przodu, zgięte w kolanach, jakkolwiek, kilkanaście razy dziennie siadamy na podłodze i z niej wstajemy, a takie ruchy są bardzo dobre dla kręgosłupa. Poza tym jeśli potrzebuję większej przestrzeni na środku pokoju (np.: na jogę) to mogę odstawić stolik pod ścianę, złożyć siedziska i poduszki na kupkę, i mam dużo wolnego miejsca.
Wiem, może paść pytanie co z gośćmi i odpowiedź jest prosta - odwiedzają nas tacy goście, którzy siedzą z nami na podłodze. Jedyną osobą, dla której postawiliśmy rozkładany stolik i normalne krzesło był tata Roberta, który był u nas na obiedzie, ale on wpada do Warszawy ze dwa razy w roku. Zastanawiamy się, czy w ogóle kupować normalny stół i krzesła lub jak zrobić, żeby były to meble składane, które na co dzień nie będą zajmowały miejsca w salonie tylko np.: będą złożone na płasko pod ścianą albo w schowku. Miło by było ugościć starsze ciocie, ale z powodu wizyty raz czy dwa razy w roku nie zagracimy sobie mieszkania kanapą i wysokim stołem z krzesłami, ono ma przede wszystkim wygodnie służyć naszej dwójce na co dzień.
W tym mieszkaniu pierwszy raz od lat mam rośliny doniczkowe. W poprzednim miejscu było mało światła (parter zasłonięty wysokimi drzewami) i mało przestrzeni na rośliny, a tutaj testuję, czy mi się uda utrzymać coś w doniczkach i tego nie ususzyć... *^w^* Oczywiście doniczki umieszczam maksymalnie wysoko, poza kocim zasięgiem (zobaczymy, na ile to mi się powiedzie.... >0<), nie ma mowy o zastawieniu parapetów doniczkami bo na parapetach rezydują futrzaki! Za to wieszam je gdzie tylko mi się uda.
Jestem ograniczona w wyborze gatunków, bo muszę się kierować dobrem zwierząt, a więc odpada mi wiele trujących roślin o przepięknych ciekawych liściach, jak alokazje, monstery, krotony, begonie, fikusy, grubosz... Za to mogę nakupić do woli paproci, kalatei, pieniążków, peperomii, fatsji, mam patyczaka Krzysztofa a w planach nolinę i pachirę. *^V^* Moje ulubione to łosie rogi czyli płaskla, na pewno kupię ich więcej, kiedy zamontujemy kratę nad wyspą. Na razie jedną mam na boku lodówki a drugą... chwilowo na środku salonu nad przyszłym stołem jadalnym!... ^^*~~ (Musiałam gdzieś luźno powiesić roślinę i tam był hak na końcu przewodu, to dobre miejsce póki nie mamy lampy, tylko nie zliczę, ile razy walnęłam się w czoło przechodząc do regału z naczyniami, bo wcześniej w tym miejscu niczego nie było, a teraz jest doniczka!.... *^U^*~~~)
Mam też trzy oplątwy, rośliny pobierające składniki odżywcze z wilgoci zawartej w powietrzu, nie siedzą w ziemi ale należy je zraszać i namaczać.
Mieliśmy już pierwszą wizytę przyjaciół a w ten weekend przychodzą do mnie dziewczyny na babski wieczór, plotki i próbowanie domowego wina śliwkowego. ^^*~~ Przetestowałam przepyszny hummus i muhammarę ze sklepiku na moim osiedlu, na pewno je nimi poczęstuję, zrobię zakupy we włoskich delikatesach, upiekę też jakieś jesienne ciasto, może śliwki z marcepanem? Przytulnego tygodnia! *^o^*~~~