Trochę mnie tu nie było, bo ogarniałam sprawy zdrowotne. Nie chcę się wdawać w szczegóły, napędziłam sobie trochę strachu, czasami tak bywa, że organizm ma dosyć i dobitnie pokazuje, że coś jest nie tak i trzeba się nim zająć... Na szczęście wygląda na to, że wszystko jest już w porządku!
Nie ma wciąż szafy w przedpokoju, a raczej jest jest kawałek, bo w trakcie montażu wyszła pewna niespodziewana sytuacja... Mianowicie, kiedy mierzyłam wnękę na szafę, miało to miejsce jeszcze przed tynkowaniem, wyszło mi 187 cm i pod ten rozmiar planowaliśmy wnętrze szafy. Niestety, kiedy zabraliśmy się do montażu kupionych elementów coś nam się zaczęło nie zgadzać i zmierzyliśmy wnękę jeszcze raz - obecnie po otynkowaniu ma 180,5 cm!...... Tynku robotnicy nie żałowali! Ale to zmienia nam trochę koncepcję, bo system montażowy z IKEA może się nam po prostu nie zmieścić... Postanowiliśmy zamontować część tego co kupiliśmy i podjąć decyzję co dalej na kolejnym etapie - wymierzymy ile miejsca nam zostało i najwyżej wymienimy półki 80-tki na 60-tki i dodamy z boku szersze półki montowane na bocznej ścianie wnęki. Niestety, w trakcie montażu skończyły nam się wkręty a w ogóle wiercenie w ścianie bloku z lat 70-tych to nie jest taka prosta sprawa......
W każdym razie, szafa jest w trakcie powstawania. *^W^*
Przemyśleliśmy też kwestia zasłon do salonu i sypialni, i półek na książki w pracowni.
W salonie nie będzie zasłon tylko rolety, a rury "zdobiące" róg pokoju częściowo zasłonimy kwietnikiem rozporowym. Zasłony odcinałyby kotom dostęp do parapetów, na których stoją ich skrzynki do spania, poza tym karnisz musiałby kończyć się gdzieś po drodze do kuchni i nie wyglądałoby to dobrze. W sypialni jest podobny problem - na parapecie leży koci kocyk i koty z niego korzystają a my w sumie lubimy zasypiać patrząc na nocną panoramę Warszawy, a blok naprzeciwko jest na tyle daleko, że nikt nam w okna nie zagląda, nie musimy się zasłaniać. No i teraz kiedy w rogu stanął regał na książki byłby problem jak zamontować karnisz - do końca ściany czy tylko do regału?... Na razie nie rozwiązaliśmy tej kwestii.
Natomiast co do półek na książki w pracowni - mamy zestaw drewnianych półek, które kiedyś zrobił mój tata i zajmowały one prawie całą jedną ścianę w najmniejszym pokoju. Niestety wymagają one przeszlifowania i pomalowania na nowo, nie udało nam się zająć tym przed przeprowadzką i nie zostały jeszcze zamontowane. I chyba dobrze, bo zmieniła nam się koncepcja ustawienia pozostałych mebli w pracowni, i teraz już by się nie zmieściły. Poza tym mam osobny regał na książki kucharskie w kuchni, mam regał na książki w sypialni i wąski regalik w przedpokoju, i chyba wystarczy, jak dokupimy jeszcze jeden nieduży regał do postawienia w pracowni, nie musimy zajmować całej ściany dębowymi półkami (które na tym etapie ustawienia mebli musiałby by być przycinane).
No i tak to się dzieje.
Jeszcze dla ciekawych remontu instalacji gazowej w naszym poprzednim mieszkaniu - miałam rację podejrzewając spółdzielnię o machlojki!..... *^O^* Tak poważna ingerencja w instalację gazową w całym budynku i mieszkaniach powinna być zaklasyfikowana jako "remont" a stała się "konserwacją", bo do "remontu" potrzebna jest inna dokumentacja, projekt, kosztuje to dużo więcej... A robione to było na szybko, żeby zdążyć przed jakąś zmianą przepisów! W każdym razie, w naszej klatce o dziwo tylko jedno mieszkanie był niedostępne (starsi mieszkańcy wyprowadzili się do Milanówka), ale panu dozorcy udało się z nimi skontaktować i ktoś z nich przyjechał na czas, i remont się zakończył sukcesem. W mieszkaniu mamy nową rurkę z gazem, wysunięte dwie szafki i lodówkę, i wyciętą prostokątną dziurę w szachcie z rurami (wstawi się zaślepkę, bo i tak to miejsce zasłania lodówka). I git! Ale wciąż nie wyobrażam sobie, jak byśmy mieszkali tam na miejscu z dwoma kocimi cykorami, które są ciekawskie i po wyjściu ekipy na pewno próbowałyby wchodzić wszędzie!...
Powoli kończymy przywożenie reszty rzeczy, co ma zostać to zostanie wyniesione do piwnicy, i mieszkanie będzie można odświeżyć i wynająć, na szczęście nic nas nie goni. Powoli do przodu! Na razie w ramach relaksu sobotę spędziliśmy na grillu u kolegi pod Warszawą a niedzielę poszliśmy na szanty, które śpiewał nasz drugi kolega, po wielu różnych nerwach przeprowadzkowych i zdrowotnych to był czas bardzo potrzebny. ^^*~~