Monday, September 09, 2024

Łagodny koniec lata czyli wszystko dobre dla tego, co w czepku urodzony

Przez ostatni tydzień lato nie odpuszczało, więc wypróbowałam prosty japoński przepis na szybko marynowane pomidory, które dodałam do makaronu na zimno ale pasują znakomicie również do jajecznicy. 

 

 
Wchodzę w nową rutynę, a raczej próbuję wrócić do starej, czyli wstaję rano i idę na zakupy - tutaj mam dwa duże bazary, część sprzedających znam do wielu lat a inni są dla mnie nowi. Poniedziałkowym zaskoczeniem było to, że połowa budek na bazarze o 8:30 była zamknięta!... Nie wiem, czy pozostały zamknięte przez cały poniedziałek czy zostały otwarte później. Oferta towarów różna - na przykład w budkach z nabiałem mnóstwo fikuśności, ale jak w mięsnych pytałam o goleń wołową z kością to nie ma, tylko bez kości... Za to warzyw i owoców mnóstwo, i jest sklep firmy Grot, z przepyszną kiszką ziemniaczaną! (chyba w tym tygodniu znowu po nią pójdę... *^v^*). Ryby na urlopie do 12-go września, w czwartek idę wreszcie po rybkę na obiad!
 
Jesteśmy w czepku urodzeni.
W sobotę pojechaliśmy na stare mieszkanie przywieźć resztę rzeczy i trochę posprzątać, i na bloku zastaliśmy taką kartkę - "w związku ze złym stanem technicznym instalacji gazowej od 18 do 23 września będzie się odbywał remont całej instalacji, w związku z tym w lokalach należy zdemontować meble kuchenne, ekrany osłaniające szachty instalacyjne oraz inne elementy zabudowy utrudniające dostęp do pionów i przewodów gazowych..." 
I jeszcze "Uruchomienie instalacji gazowej jest uzależnione od 100% obecności mieszkańców. Nieobecność i nieudostępnienie chociażby jednego lokalu w terminie spowoduje brak możliwości uruchomienia gazu."
Co to oznacza? 
Demontaż zabudowy kuchennej, wyjmowanie szafek, usuwanie blatów, zlewów i płyt gazowych, jeśli są po drodze. W naszym mieszkaniu musimy jeszcze wysunąć lodówkę bo za nią jest pion z rurami, zabudowany płytą karton/gips, którą będą sobie musieli panowie wyciąć własnoręcznie wedle potrzeb, bo my nie zamierzamy demolować mieszkania na wyrost, zresztą nawet nie mamy odpowiednich narzędzi do takich prac... 
 
Gdyby to się miało wydarzyć miesiąc temu rwałabym włosy z głowy i zastanawiała się, jak będziemy mieszkać bez gazu, w tym remoncie, z przerażonymi kotami, w hałasie i pyle, a teraz... po prostu współczuję sąsiadom, bo nasze stare mieszkanie tak czy siak będzie remontowane. Ale inni mieszkańcy muszą sobie zdemolować kuchnie, a część naszych sąsiadów to osoby starsze i samotne, nie wyobrażam sobie, jak spółdzielnia może oczekiwać, że takie osoby same zdemontują połowę swoich mebli kuchennych... Z jednym sąsiadem już rozmawialiśmy i zapowiedział, że w poniedziałek idzie do spółdzielni robić awanturę i zapowiedzieć, że on się nie zgadza na żadne prace w mieszkaniu i niczego nie będzie demontował, niech naprawiają instalację w piwnicy, ale nie w mieszkaniach. Ile osób pójdzie w jego ślady?... A co jeśli ktoś jest na wakacjach i wróci za miesiąc? (my wyjeżdżaliśmy we wrześniu do Japonii i wracaliśmy właśnie po 25 dniach! Gdyby nie koty, do których przychodził kolega to nikt by do naszego mieszkania nie zaglądał i nawet byśmy nie wiedzieli o takiej sytuacji.) Ile osób w ogóle nie otworzy drzwi ekipie gazowej albo wyjdzie z domu, żeby uniknąć podejmowania decyzji?...
Zrozumiałe jest, że skoro instalacja okazała się być w złym stanie technicznym, to trzeba ją naprawić, bo inaczej blok wyleci w powietrze, ale z drugiej strony, do tej pory wszystkie inspekcje w mieszkaniach pokazywały, że instalacja jest szczelna, czyli problem leży gdzieś indziej a nie w naszych domach. 
 
A przede wszystkim - skoro instalacja jest w tak złym stanie, że należy ją natychmiast remontować z pruciem ścian w mieszkaniach włącznie, to jakim cudem te prace zaczną się dopiero 18-go września?!.... Czyli jeszcze przez prawie dwa tygodnie można spokojnie korzystać z gazu, niebezpiecznie zrobi się dopiero potem? Czy już teraz ludzie żyją na wulkanie za każdym razem włączając kuchenkę gazową?.....

Nie rozumiem tego. Przewiduję chaos. I cieszę się, że jesteśmy obok tego wszystkiego.

W tym tygodniu chcemy dokończyć sprzątanie piwnicy i przygotować ją do przechowywania w niej rowerów. Niestety, okazało się, że wózkarnia w bloku jest malutka i zajęta, a na korytarzu obok mieszkania absolutnie nie wolno niczego stawiać... (co z tego, że ludzie stawiają mnóstwo rzeczy, wózek dziecięcy naszych wynajmujących stał tutaj dwa lata i nikt im złego słowa nie powiedział!). Podjęliśmy decyzję, że nie chcemy trzymać rowerów na balkonie, więc będziemy je wprowadzać do piwnicy, sztaba i kłódka są solidne, piwnica jest sucha, tylko trzeba wynieść resztę przydasiów mojego taty! Poza tym, mamy w planach montaż szafy w przedpokoju a ja dodatkowo mam zadanie karmienia kotów naszych przyjaciół, którzy pojechali na wakacje. 
Czyli, do dzieła! Miłego tygodnia! *^o^*

Monday, September 02, 2024

Przed i po - pierwsza część mieszkania

Nagle we wtorek rano obudziłam się i poczułam, że jestem w domu. 

 


 

Dziwne, nie? Tak zupełnie bez powodu. A wieczorem położyliśmy się spać przy uchylonym oknie, autobusy hałasowały a my po prostu przespaliśmy całą noc. Równo tydzień od przeprowadzki koty spędziły całą noc nie przyklejone do nas tylko w swoich skrzynkach na parapecie w salonie!

Dokonaliśmy kolejnych odkryć w centrum handlowym obok domu - na przykład mamy specjalistyczny sklep z kawą i herbatą Coffee Gang, który jest też małą kawiarenką. Mamy super zaopatrzony sklep z ekologiczną żywnością, który sprzedaje również świeże warzywa i owoce (po które najlepiej przychodzić w środy). Od 1-go września rusza po urlopie świetnie zaopatrzony sklep rybny na bazarze. Pod domem mamy aptekę.

Mieszkamy, urządzamy, składamy meble, rozkładamy rzeczy na półkach. W czwartek przyjechała wreszcie komoda i stoliki nocne do sypialni, i wiecie co? Okazało się, że po pierwsze, warto było czekać półtora miesiąca bo palisander jest piękny, a po drugie - komodzie brakuje nóżek... Niemiecki producent nie spakował ich do pudła, no i co zrobisz jak nic nie zrobisz?... Nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby się zdenerwować, zadzwoniłam do sklepu, zgłosiłam, mają dosłać w przyszłym tygodniu. W środę miał przyjść pan z ekipy remontowej zrobić drobne poprawki w łazience - zapomniał... Ludzka rzecz. Przyjdzie w następny wtorek rano. Za to w czwartek był pan z Netii i mamy już telewizję kablową i internet. *^v^* Dobrze zgadujecie, że Netia ma skrzynkę sygnałową w tym samym miejscu co UPC, czyli piętro niżej za kratami założonymi przez sąsiadów! Ale pan przyszedł o 19:00 i był już ktoś w domu, kto mu otworzył kratę. ^^*~~ Taki z tego dla nas zysk, że będziemy płacić znacząco mniej, trzy miesiące mamy za darmo i do tego jeszcze Disney Channel w abonamencie. 

 

(Kiedy przeprowadziłaś kryształowe kieliszki, ale nie przeprowadziłaś podstawek do jajek na miękko... >0<)
 

Za to niewesoła jest sytuacja szafowo-odzieżowa. W poprzednim mieszkaniu mieliśmy dwie wielkie szafy w sypialni i szczelnie wypełniliśmy je ubraniami. Tutaj mamy komodę na sześć niedużych szuflad i szafę 180x215 cm. I już. Na razie jest w porządku, bo jest lato i rotujemy trzy cienkie koszulki plus dwie pary spodenek, robi się pranie z suszeniem i jest git. Ale przywiozłam już wszystkie moje ubrania "do położenia na półkach" i widzę, że kompletnie nie mam ich a. gdzie wszystkich zmieścić, b. nie mam do nich wygodnego dostępu, bo szafa jest głęboka i ciuchy leżą w dwóch rzędach. O sukienkach, swetrach i koszulach nawet nie wspomnę... Będzie jeszcze szafa w przedpokoju, ale tam zawisną kurtki cieńsze i zimowe. Nie ma wyjścia, trzeba zrobić porządną selekcję i pozbyć się dużej ilości ciuchów, ot co! I w ogóle mam taką nauczkę, wynikającą z tej przeprowadzki - pięć razy się zastanowię, jeśli teraz zdecyduję się coś kupić, czy to będzie ubranie, naczynia, ozdoby.

Jesteśmy zmęczeni. Nie pamiętam, żeby tak nas wyeksploatowała przeprowadzka 12 lat temu... Pojechaliśmy do IKEA po wnętrze szafy i kilka drobiazgów, zebraliśmy wszystko, płacimy w kasie samoobsługowej, rachunek wydał mi się jakiś dużo za mały... Patrzę na wózek zakupowy - wzięliśmy tylko te drobiazgi i ZAPOMNIELIŚMY O SZAFIE!!! Zanieśliśmy rzeczy do auta, wróciliśmy po elementy szafy. *^W^* Jak zobaczę kolejny mebel w kawałkach do skręcenia to ucieknę z krzykiem... (na szczęście komoda i stoliki nocne przyjechały już w całości, nie licząc brakujących nóżek...). Na starym mieszkaniu wciąż czeka nas sprzątanie i pakowanie tego co pozostało, część rzeczy pewnie wyniesiemy do piwnicy, zaplanowałam następny weekend na te działania mieszkaniowe, bo niby nam się nie spieszy ale nie ma co tego odwlekać, trzeba się z tym zmierzyć, tym bardziej, że wciąż są sytuacje, w których po coś sięgamy i nagle konstatacja "och, a to zostało na starym mieszkaniu...".

 

Miały być zdjęcia "przed" i "po", od razu uprzedzam, że to jest stan bardzo wstępny, tu jest jeszcze dużo do uzupełnienia, obrazki do powieszenia, meble do dokupienia, itd. Dziś pierwsza połowa mieszkania.

No to po kolei - wejście do mieszkania i przedpokój, tak było - po prawo od drzwi były pojemne szafki i ta przestrzeń pozostała, trzymamy tam różności przedpokojowe. Zwracam Waszą uwagę na oryginalny parkiet z lat 1970-tych! *^V^* Pielęgnowany przez moją mamę przez te 40 lat, pastowany, polerowany... Obecnego remontu już nie przetrwał, nie był w aż tak dobrym stanie, i nie chcieliśmy go zachować. Wielka pojemna szafa pozostała na swoim miejscu, tylko usunęliśmy stare wnętrze, na zdjęciu wydaje się być wąska ale w rzeczywistości ma 187m szerokości.

 


A tutaj stan aktualny - pojawiła się szafka na buty, z czasem na ścianie obok będzie wieszak na kurtki, półka na kapelusze i wieszaki na kaski rowerowe. Stolik po prawej jest rozwiązaniem chwilowym, planujemy kupić większą szafkę na buty i podręczne rzeczy przedpokojowe, odkurzacz raczej pozostanie w tym miejscu natomiast regalik z książkami jest tu na próbę. W miejscu szafy na razie stoją różności (część rzeczy w szafie zostanie - jak skrzynka z narzędziami, część pójdzie do piwnicy, np.: walizki), natomiast kiedy kupimy nową wiertarkę zamontujemy wnętrze - półki i relingi, a z czasem planujemy ją zamknąć drzwiami z lustrem. 

 

 

To na co patrzycie tu po prawej to było wejście do kuchni, obecnie są to plecy lodówki i zasłoniliśmy je tą samą płytą meblową, z której zbudowane są szafki, ale o kuchni będzie następnym razem.


 

 


Pracownia - nieduże pomieszczenie, w którym upchnęliśmy dużo regałów Kallax, biurko dla Roberta, mój stół do szycia i pojawią się też tutaj półki na książki. Dla oszczędności miejsca zamontowaliśmy składane drzwi, po złożeniu zajmują tylko 25 cm miejsca w pokoju.
 
 


 
Toaleta - maciupka ale funkcjonalna. Pierwotnie miała być szafka nad spłuczką ale zrezygnowaliśmy z niej i dobrze, bo nie byłaby pojemna a tylko przytłoczyłaby to malutkie pomieszczenie. Na zamówienie dorabialiśmy gniazdo elektryczne i przyłącza do ciepłej i zimnej wody, żeby podłączyć washlet.

 


Teraz łazienka, było zupełnie nie w naszej kolorystyce no i prysznic był mały i niefunkcjonalny. Pierwsze zdjęcie jeszcze z pralką, następne już kiedy została sprzedana.

 

 



 
Zachowaliśmy układ stron, prysznic ma 80 cm szerokości i zajmuje cały koniec łazienki, z dodatkową baterią do mycia fermentatorów do piwa i do składanej wanny, którą planujemy kupić (pomysł Roberta). Płytka pralka i suszarka pozostawiają wystarczająco miejsca, żeby wygodnie korzystać z umywalki, nad nimi znalazła się pojemna szafka na ręczniki i rzadziej używane kosmetyki. Niestety, nie dopilnowaliśmy w projekcie wymiarów szafki pod umywalką i jest niska, mogłaby być o 10 cm wyższa, co dodatkowo podwyższyło by dolne szuflady - obecnie nie mamy żadnej szafki łazienkowej, w której zmieściłby się duży płyn do prania!... Rozwiążemy ten problem montując półkę z IKEA na boku zielonej zabudowy, przecież nie będę przepłacać za małe opakowania płynu do prania!... Dodatkowo, zastanawiamy się czy nie dodać półki po lustrem, żeby łatwiej było sięgać po kosmetyki najczęściej używane, teraz stoją w szufladzie pod umywalką. Jednak wisząca szafka z lustrem jaką mieliśmy w poprzednim mieszkaniu ma przewagę w stosunku do lustra wklejonego w ścianę, kosmetyki są łatwiej dostępne i człowiek krótkowzroczny jest bliżej lustra!... *^W^* Niestety musieliśmy się odłączyć od rur kaloryferowych, bo nie dało się zrobić podłączenia w ścianie bocznej a alternatywą byłoby prowadzenie rury przez lustro... Mam kaloryfer elektryczny, co ma swoje zalety, bo włączamy go kiedy potrzebujemy wysuszyć ręczniki, ma timer i można go nastawić na określony czas, więc nie musi działać cały czas.
 
 

 
 


 
Sypialnia - tutaj nastąpiła rewolucja kolorystyczna, wcześniej to było białe pudełko, teraz trzy ściany mamy ciemnozielone  (Flugger 2498), do tego meble z egzotycznego drewna (komoda i stoliki nocne to palisander, ze sklepu Zona Design) albo pasującej okleiny. Szafa to polski producent, łóżko jest z Aliexpress z Chin. Tak, dobrze czytacie, zamówiliśmy łóżko na chińskim portalu zakupowym, z wysyłką z Niemiec, przyszło po 7 dniach pod same drzwi w trzech paczkach, jedna dostarczona przez DPD a dwie przez GLS... *^V^* 
 
 


 
 
Wszystkie elementy były oznaczone numerami, dołączona była czytelna instrukcja złożenia i komplet śrub i wkrętów (z zapasami) dokładnie oznaczone na plastikowej wytłoczce. Składanie tego łóżka to była bułka z masłem a w użytkowaniu jest świetne! Ma podnoszony stelaż pod którym jest duża przestrzeń do przechowywania różności. Jedyne co bym poprawiła to dwie szuflady z przodu - jeżdżą luźno i trzeba je poprawiać za każdym razem kiedy do nich sięgam, ale nie wysuwam ich zbyt często, bo trzymam w nich zapasową pościel, poza tym szuflady pozostają na swoich miejscach. 
 
 


 


 
W porównaniu z tym chińskim łóżkiem polska szafa to tragedia... Płyty są trochę krzywo przycięte i wzór nie schodzi się tak dokładnie jak powinien, a jakbyście zobaczyły kołki i wkręty do jej składania!.... Milion luźnych elementów wrzuconych do wielkiego plastikowego wora!..... Kiedy po południu zabraliśmy się za składania szafy to było duże rozczarowanie i kontrast w stosunku do chińskiego łóżka, które skręcaliśmy tego samego dnia rano.  
 
Tyle na dzisiaj, może w tym tygodniu uda się poprawić szafkę w kuchni i będę mogła pokazać Wam resztę mieszkania.  *^v^* Moje plany na ten tydzień - na pewno zawiozę już zimową kołdrę do pralni, bo wieczorami czuję chłodny powiew jesieni...