W zeszłą sobotę jak co roku wybraliśmy się na japoński festiwal przy Domu Kultury Służew nad Dolinką. Trochę się martwiłam, czy to się w ogóle uda, bo od rana grzmiało i nawet padał deszcz, ale na szczęście burza rozdzieliła się nad Warszawą na dwie części i już o 12:00 było piękne słońce! W tym roku na festiwalu było jeszcze więcej atrakcji, stoisk z jedzeniem, występów, sklepików z towarami wszelakimi związanymi z kulturą Japonii, i tak trzymać! *^V^* Kupiliśmy takoyaki, onigiri, kurczaka na patyku i rozłożyliśmy na trawie niebieską matę piknikową, po raz kolejny okazało się, że przeniesienie festiwalu z hali Torwar na park dookoła Domu Kultury Służew to był świetny pomysł!
Za to w tygodniu świętowaliśmy 20-stą rocznicę ślubu. Tyle lat minęło i na serio - nie wiem, kiedy to się stało!!!... Co tylko mnie utwierdza w przekonaniu, że należy żyć tu i teraz, chwilą obecną, a nie rozpamiętywać przeszły krzywdy i martwić się sprawami w przyszłości, na które nie mamy wpływu. ^^*~~ Zanim się obejrzymy, życie przepłynie obok nas!
A potem odwiedziliśmy teścia na Suwalszczyźnie i udało nam się nawet przekąpać w jeziorze Szelment i nazrywać porzeczek i czereśni. ^^*~~ Mieszkanie we własnym domu daleko od miasta ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne, na pewno wyspałam się w ciszy (nie licząc ujadającego przez całą noc kundla sąsiadów i krów ryczących od świtu do zmierzchu... ^^*~~), uziemiłam łażąc na bosaka po trawie i pływając w jeziorze, najadłam owoców z krzaka. Ale czy chciałabym mieszkać tak daleko od sklepów czy lekarza, uzależniona od samochodu bo wszystko jest kilka kilometrów stamtąd? Nie jestem pewna...
Korzystając z pamięci teścia uzupełniłam kilka luk w drzewie genealogicznym Roberta, a przy okazji kiedy grzebałam w skanach Geneteki to odnalazłam... pierwszą żonę pradziadka mojego męża, o której jego tata nic nie wiedział!!! *^V^* Znalazłam dwójkę jej dzieci, z czego syn niestety zmarł jako dziecko, ale daty śmierci córki nie znalazłam, więc może gdzieś żyją ciotki i wujowie oraz siostry i bracia mojego męża, o których nikt do tej pory nie słyszał! ^^*~~
Dostaliśmy wreszcie wyniki badań naszego DNA! U Roberta bez niespodzianek - 100% Europejczyk z Europy Wschodniej, za to u mnie ciekawostki. Jestem w 37% Bałtką, w 30% Bałkanką, w 23% Europejką Wschodnią, w 5% Irlandką i w 5% Skandynawką!.... Nie znalazła się żadna moja bliska rodzina, ale w dalszej linii okazało się, że mam daleką kuzynkę w Szwecji - mój prapradziadek Jan Kujawa miał siostrę Mariannę, która była prababcią owej Szwedki. ^^*~~ Co z tego wynika? Niewiele, poza poznaniem kilku faktów. Być może znajdą się inne bliskie mi osoby, kiedy więcej ludzi wypełni swoje drzewa genealogiczne i zrobi badania DNA do porównania.
REMONTOWO - powoli zbliżamy się do finiszu!!! *^O^*~~~ Jeszcze dwa, trzy tygodnie na sam remont, potem montaż kuchni czyli mniej więcej pod koniec lipca będziemy się przeprowadzać. Potem jeszcze chwila i zostaną zamontowane ostatnie meble do łazienki, pawlacz i szafki w przedpokoju. Powinniśmy już myśleć o zakupie AGD (część jest już daaaaawno wybrana).
Na koniec polecę Wam książkę, którą połknęłam w zeszłym tygodniu - fińska powieść stomatologiczno-genealogiczna, z interesującym obrazem zjawiska szeroko pojętej imigracji. Ciekawa, dobrze napisana, zaskakująca, świetna lektura!
Początek tygodnia nieco pochmurny, ale wracają słoneczne dni i już za moment lipiec! *^0^* Miłego tygodnia i do następnego wpisu.
Congratulations to your and Robert on 20 year anniversary.
ReplyDeleteThank you very much!!! ^^*~~
DeletePozdrawiam z Suwałk :). Miło, że Suwalszczyzna się podoba.
ReplyDeleteO super, czytelniczka bloga z Suwałk! ^^*~~
DeleteTeść z żoną przeprowadzili się tam w 2009 roku i mimo, że teraz został sam na razie nie planuje wrócić, chociaż mieszka bardzo daleko od wszystkiego i jest uzależniony od samochodu (mieszka w wioseczce 30 km od Suwałk). Okolice jego domu są spokojne i piękne, bez dwóch zdań! *^V^*~~~
Myślałam,że Twój mąż stąd pochodzi, ale to jeszcze milej,że ludzie tu przyjeżdżają by mieszkać. Bardzo lubię Twego bloga, pozdrawiam:)
DeleteMój mąż urodził się w Warszawie, ale jego rodzina pochodzi z kilku regionów - okolice Puław w lubelskim, Goszczyn, okolice Sieradza, Płocka, i Poznania. Za to teściowie wiele lat jeździli na wakacje na Mazury, i domu szukali też w tamtych rejonach, jednak znaleźli go sporo dalej, na Suwalszczyźnie. ^^*~~
DeleteCieszę się, że mnie czytasz! Pozdrawiam!
Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy!
ReplyDeleteJa przed wczoraj miałam 41 😅🤭
Też chyba nie chciałabym na wsi mieszkać, chociaż z wakacji mam takie sielskie wspomnienia. No ale po czasie zapomina się o mrówkach, gzach i innych utrapieniach 🤣
Skandynawka i Irlandka, no nieźle 😍
Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo dziękujemy!
DeleteWow, gratulacje dla Ciebie i Twojego męża, gonimy Was!... ^^*~~
Sielskie wspomnienia to ja też mam, ale mam też np.: takie wspomnienie, gdy kilka lat temu będąc u teściów na Boże Narodzenie miałam atak silnego bólu brzucha, i jedyne co mogłam zrobić to jechać (samochodem) w środku nocy przez zaspy śnieżne 30 km do Suwałk na ostry dyżur, bo to była najbliższa pomoc lekarska (na szczęście ostatecznie nie musiałam tego robić). W Warszawie miałabym inne opcje, chociażby bliskość lekarza i komunikację miejską. Oczywiście mieszkanie na dalekiej wsi z dala od innych ludzi ma swoje ogromne zalety, ale to chyba nie dla mnie.
Ciekawe są te wyniki badań DNA, ale nie wiem, co mi to tak naprawdę mówi, muszę o tym poczytać.
Pozdrawiam!
Przede wszystkim - gratulacje z okazji rocznicy :-)
ReplyDeleteMieszkanie na wsi na mnie czeka, ale od lat powtarzam i zdania nie zmienię, że nie chcę tam mieszkać. Wybyczyć się na urlopie - jak najbardziej, ale na co dzień wszędzie za daleko, a przez sprzeczne decyzje włodarzy do najbliższego miasta z 3 km zrobiło się 15.
Czasem myślę o takim teście DNA, zwłaszcza odkąd dopadł mnie nowotwór typowy dla mieszkanek Afryki - czyżby moje korzenie aż tam sięgały? W sumie może wytłumaczyłoby to moje zamiłowanie do słonecznej pogody. Książka dodana do półki "to read".
Pozdrawiam :-)
Bardzo dziękujemy!
DeleteNajlepsze byłoby mieszkanie we własnym domu w mieście, ale na dużej zalesionej działce! *^0^* Przyznaję, że im jestem starsza tym bardziej wygodniejsze wydaje mi się życie w mieście, z dostępem do lekarzy, sklepów, wszystkiego z dostawą do paczkomatu, z jedzeniem i zakupami z dostawą. Za to wieś ma inne zalety, ale chyba już jestem poza granicą wieku, kiedy mogłabym zamieszkać w domu na wsi.