Dzieje się!!!
W środę spotkałam się z panem z firmy remontującej mieszkania, żeby omówić zakres prac, uaktualnić nasze potrzeby i ich cennik, czyli ruszamy z remontem mieszkania po moich rodzicach a na jego końcu dojdzie do przeprowadzki i szczęśliwego zamieszkania. ^^*~~ W tym tygodniu dostaniemy kosztorys prac wstępnych, idziemy podpisać umowę i porozmawiać z panią architekt o projekcie wszystkiego - dostaniemy własną panią architekt! *^O^* Mam tylko nadzieję, że ten remont nas nie wykończy, ale ponieważ ktoś inny ma koordynować to wszystko, to na niego spadną nerwy związane z pilnowaniem podwykonawców i dostawców, a my tylko będziemy palcem w katalogu i na żywo pokazywać, co chcemy i gdzie to umieścić. (No, i będziemy robić przelewy za to wszystko oczywiście... *^w^*) Pracy będzie sporo, bo to stare mieszkanie, więc najpierw trzeba doprowadzić je do stanu developerskiego, a dopiero potem będzie do wykończenia. Już wygrzebujemy notatki z dawno wybranymi sprzętami agd, planujemy kolory ścian, kafelków, podłóg!... Jak wszystko dobrze pójdzie (a innego scenariusza w ogóle nie przewiduję) to późną jesienią będziemy przeprowadzeni!
Wzięłam się za czytanie pierwszej z książek, które przywiozłam z Japonii. Nie powiem, żeby mi to szybko szło, ale...
Na pierwszy ogień wybrałam zbiór 16-stu esejów Kaori Ekuni pod tytułem "We usually weekend together", którego tematem są "słodko-gorzkie historie" z małżeńskiego życia autorki. Idzie mi wolno, w każdym zdaniu znajduję nieznane mi znaki, które sprawdzam, zapisuję w zeszycie do tego przeznaczonym, po przeczytaniu kilku zdań odkładam książkę i skupiam się na powtarzaniu słówek, pisaniu znaków, żeby je sobie utrwalić. Tak, robię notatki w książce a potem kilka razy staram się przeczytać dany fragment płynnie. Ale jestem pozytywnie zaskoczona moim poziomem japońskiego bo idzie mi to o wiele łatwiej niż się spodziewałam! Na przykład okazuje się, że znam znaczenie wielu słów, tylko muszę sobie przypomnieć ich zapis, nie mam braków w gramatyce, nie tylko przebiegam wzrokiem po słówkach ale naprawdę rozumiem sens każdego zdania. Pewnie to też zasługa sposobu narracji autorki, przekonam się, kiedy sięgnę po inne książki. Ale jest nadzieja, że może kiedyś przeczytam w oryginale Murakamiego, Kirino, Dazai?... *^V^*~~~
Papugując po Czajce powiem, że książkę zakładam zakładką z letnią kampanią czytelniczą wydawnictwa Shueisha. ^^*~~ (Tekst obok kota brzmi "Ludzie lubią się martwić." Nie wiem dlaczego tak... Ale jak o tym pomyśleć, to można dojść do wniosku, że niektórzy ludzie rzeczywiście lubią być zawsze zmartwieni, ciekawe... *^n^*)
Weekend spędziliśmy w domu, zajadając pieczonego kurczaka w sobotę i makaron z pesto w niedzielę, makaron zrobił mąż oczywiście! ^^*~~ Najbliższe dwa tygodnie upłyną pod znakiem zawodów sumo, w niedzielę zaczął się lipcowy turniej w Nagoya!
To ja teraz zmykam na OSTATNIĄ mam nadzieję w dłuższej perspektywie wizytę u dentysty, a Wam życzę miłego tygodnia!!!
Pamiętam takie peerelowskie młynki (nożowe, nie żarnowe, o zgrozo!), w których otrzymywało się pył zmieszany z połówkami ziaren :). Kawa tak zmielona smakowała jak popiół!
ReplyDeleteGratuluję rozpoczęcia remontu! Jejku, jak ja Wam zazdroszczę :). Chciałabym urządzić jakieś nowe mieszkanie i przeprowadzić się do takiej wymarzonej nówki nieśmiganej!
W temacie zakładek - widziałam zbiór zakładek u Czajki, to niesamowite! nie wiedziałam, że istnieją kolekcjonerzy zakładek :))). Ja lubię robić zakładki, ale sama ich nie używam, bo wolę mieć w książce cieniutki papierek typu paragon. Może to rozwiązanie nieestetyczne, ale wydaje mi się wygodniejsze.
Mam taki młynek! W upojnym kolorze beżowo-pomarańczowym... *^w^* Używam do mielenia przypraw i do tego o dziwo się sprawdza, chyba dlatego, że mielę do skutku, poruszam młynkiem w trakcie mielenia, ostukuję. Ale do kawy już bym go nie użyła, jak to mówią "lepsze jest wrogiem dobrego" i tu się zgadzam, mam świetny młynek i teraz nie wyobrażam sobie, że mogłabym wrócić do tych starych rozwiązań!
DeleteDziękuję! Uwierzę w ten remont, jak zobaczę rozwaloną ścianę między kuchnią a pokojem... Ale tak, zaczynamy działać i już bym chciała być po przeprowadzce, wiadomo. ^^*~~ Najbardziej się cieszę na większą przestrzeń i bliskość genialnego sklepu z rybami na pobliskim bazarku! Za to chętnie zabrałabym ze sobą mojego listonosza i dozorcę (chociaż podobno tam też jest fajny).
Czajka ma niesamowite zakładki! Ja też mam sporo, ale nie zwracam za bardzo uwagi, jakich używam, leżą na stercie i sięgam po to co mi w ręce wpadnie. Ta z kotem była w księgarni przy kasie, kiedy kupowałam tę książkę, więc ją od razu zgarnęłam. Przy kasie też proponują obłożenie książki w szary papier, raz z tego skorzystałam i pani błyskawicznie i fachowo mi ją obłożyła! *^v^*
Hihi, ja też zaczynałam od paragonu i biletu tramwajowego, aż stałam się posiadaczką czterech zakładek, a wtedy to już jest kolekcja. A jak kolekcja to wiadomo - poleciało bez kontroli 🤣😅
DeleteGratuluję możliwości czytania po japońsku 😅😍 no i cieszę się z remontu, że síę dzieje. Remontów nie cierpię, dobrze, że nie musisz w nim mieszkać a tylko nadzorować. Zakładka śliczna ❤️❤️
ReplyDeleteDziękuję! ^^*~~
DeleteO tak! To wielka radość, że nie musimy mieszkać w remoncie, kiedyś remontowaliśmy malutką toaletę w obecnym mieszkaniu, niestety nie dało się wyprowadzić a pan się guzdrał 11 dni......Teraz jestem dobrej myśli i nie mogę się doczekać, aż się zacznie dziać!