Ten materiał kupiłam przypadkiem. Rozmawiałyśmy z przyjaciółką o sklepach z tkaninami i ona mówi "bo to jest w tym sklepie, a nie poczekaj, pomyliłam się, to nie ten sklep miałam na myśli, tylko inny..." i tym innym okazał się sklep, którego nie znałam, a w nim trafiłam na cienki drukowany len z wzorem niczym maźnięcia pędzlem ławkowcem! *^v^*
Wykrój opracowałam sama na podstawie wykroju na bluzkę z japońskiej książki "ソーイングナチュリラ シンプルナチュラルなおしゃれ服" czyli "Naturalne szycie. Proste i naturalne modne ubrania", znacie ją z tej wersji, także takiej i takiej. Tym razem zmieniłam bluzkę w sukienkę, czyli przedłużyłam ją do 120 cm, odpowiednio też poszerzając. Chociaż, do końca nie byłam pewna, czy będzie to sukienka, bo na początkowym etapie szycia rozważałam, czy nie rozciąć przodu po środku, dodać listwy z guzikami i nie zrobić z tego narzutki/płaszcza, ten pomysł pojawił się i całkiem mi się spodobał.
Jednak ostatecznie stanęło na tym, że sukienka pozostała sukienką. Szwy na bokach doprowadziłam do ok. 30 cm od dołu, pozostawiając rozcięcia, przód jest podłożony nieco wyżej niż tył. Naszyłam też prostokątne kieszenie. Sukienka wpisuje się w japoński trend ubrań oversize i przyznaję, że ostatnio bardzo takie lubię, być może wynika to z mojej zmiany figury - wcięte w talii sukienki-tuby, a nawet te dopasowane tylko na górze i rozkloszowane nie do końca pasują teraz na moje kształty. Rzeczy opięte na brzuchu mnie denerwują, talia nie chce pozostać w talii tylko podjeżdża pod cycki... Dopóki nie zgubię nadmiarowych kilogramów to zamierzam cieszyć się fasonami luźnymi, tym bardziej, że lato tuż tuż i takie powiewające obfite sukienki i narzutki będą dobrze chronić przed słońcem i chłodzić. *^v^*
Piękny materiał, piękna sukienka, piękna Ty! A wiesz, zanim się dobrze przyjrzałam, to myślałam właśnie, że to rodzaj płaszczyka, więc pewnie w takiej odsłonie też by się ten fason sprawdził. Co do luzu, to podzielam Twoje upodobanie - ja jestem dość szczupła, ale po prostu nie lubię ubrań-futerałów, wolę takie luzackie, więc może nie tylko o figurę chodzi, ale też trochę o naszą osobowość :).
ReplyDeleteSerdecznie dziękuję! ^^*~~ Ostatnio chodzi za mną taki długi lniany płaszcz, coś w rodzaju długiej szmizjerki noszonej bez zapinania, muszę sobie coś takiego uszyć. A latem to tylko takie luźne powiewacze! *^V^* Chronią przed słońcem, chłodzą, nie oblepiają człowieka, same plusy.
Deleterewelacja!
ReplyDeleteBardzo dziękuję! ^^*~~
DeletePrześliczny ten len! W sprawie płaszczo-narzutki powiem więcej, otóż sama sukienka to za mało bo co zrobić jak akurat się trochę ochłodzi? Każda sukienka powinna mieć swoją narzutkę, no może nie każda bo ta Twoja mogłaby mieć jakąś niebieską czy granatową, która pasowałaby jeszcze do innych sukienek. Tak więc tych narzutek czy płaszczyków by się kilka przydało, sama sukienka jest niekompletna:)))
ReplyDeletePozdrawiam, Maria2
Bardzo dziękuję! ^^*~~
DeleteMasz absolutną rację co do konieczności posiadania narzutki i tak się składa, że mam rolkę granatowego jedwabiu, który chyba zostanie przeznaczony na płaszczyk, będzie pasował do sukienek niebieskich, białych, mieszanych. *^o^*~~~