Nareszcie bez wełnianej czapy!!! *^0^*~~~
Jeszcze wieje i pada, ale już czuję tę wiosnę w kościach! Dosłownie, bo nagle zrobiłam się bardzo wrażliwa na zmiany pogody i pojawiły się migreny... Wcale mi się to nie podoba, ale cóż, łykam proszki i czekam na słoneczko. Znalazłam w sklepie pigwę (jest na nią sezon? Nie mam pojęcia, szczerze mówiąc, wydawało mi się, że pigwa powinna być jakoś na jesieni?) i zrobiłam z niej koreański syrop na przeziębienie - pokroiłam ją w kawałeczki, dodałam posiekany imbir i sok z cytryny, hojnie zasypałam cukrem, odstawiłam na jeden dzień. Wrzucam kilka łyżek owoców i syropu do kubka, dodaję plaster cytryny, zalewam gorącą wodą, można też dodać go do herbaty.
Dziś trochę książkowych poleceń. Po pierwsze, najbardziej zmysłowa książka kucharska, jaką miałam w rękach. Maja Sobczak napisała kilka książek i zawsze ilustruje je pięknymi zdjęciami. Kiedy pokazuje jakieś danie albo składniki do niego, to od razu chce się złapać za widelec i zajadać! A "Jedzenie i inne przyjemności" to album sensualnych kadrów (i opowieści) przeplatanych przepisami kulinarnymi. ^^*~~
Kupiłam też książki japońskich autorów - książki Banany znam, Nakamurę czytam pierwszy raz, tak samo Natsukawę i Kawaguchi.
Na talerzach silne tendencje w kolorze zielonym. Zaczynamy jeść szparagi. *^v^* Cały czas pojawia się na naszym stole szpinak, albo smażymy go na bieżąco do śniadania albo robię koreańską przystawkę Sigeumchi-namul 시금치나물 - zblanszowany posiekany na duże kęsy szpinak mieszam z sosem: 2 Ł oleju sezamowego, 1 Ł sosu sojowego, 2 zmiażdżone ząbki czosnku, 1 Ł prażonych ziaren sezamu.
Zajadamy się czosnkiem niedźwiedzim,
podobno jeszcze dwa tygodnie i się skończy, dlatego Robert chce
przerobić trochę na bazę do pesto - liście czosnku niedźwiedziego sieka
się drobno, zasypuje solą i zalewa oliwą lub olejem, i do słoiczków w porcjach na jeden obiad!
Mogą tak stać nawet rok czekając na wykorzystanie do makaronu, tuż przed zjedzeniem
dodajemy inne składniki takie jak orzechy pinii, pestki dyni lub
słonecznika, tarty parmezan.
Postanowiłam zmienić trochę mój rytm dnia. Za późno się kładę, za późno wstaję, czasami śpię po południu a potem pół nocy jestem kompletnie obudzona, za to następnego dnia jak zombie... Poza tym, liczę na to, że zyskam trochę czasu na rzeczy, które chciałabym rano robić ale przez długie spanie nie mam na nie czasu - rozciąganie, medytacja, czytanie, picie wody z cytryną, spokojny początek dnia. Zobaczymy, czy ten eksperyment się powiedzie bo ja nie jestem skowronkiem!... Na razie nie deklaruję żadnej godziny, ten tydzień pokaże czy w ogóle jestem w stanie się zmobilizować, żeby przesunąć swoją dobę. Nie jest to łatwe, kiedy człowiek nie ma nad sobą bata w postaci konieczności wstawania do pracy o określonym czasie. Lubicie wstawać rano czy porządnie sobie pospać?
Japoński wyjazd się zbliża. Najchętniej już rozłożyłabym walizkę i zaczęła do niej pakować ubrania, niestety nie mam na to płaskiej powierzchni w mieszkaniu... Może to i lepiej, bo na pewno zamieszkałyby w niej też koty... *^0^* Próbuję ułożyć sobie w głowie ciuchy zestawami, żeby spakować się rozsądnie i z możliwością mieszania pasujących do siebie ubrań, wpadam w panikę co zabrać na prawie miesiąc, chyba zrobię listę... Zapomniałam jak się wyjeżdża na tak długo! Jeszcze czeka mnie wizyta u dentysty, u fryzjera, muszę dokupić guziki do sukienki, zamówić mobilny internet, na szczęście znalazłam upchane jesienią gdzieś w szafie sandały, wakacje uratowane! Do wyjazdu do Japonii zostało 15 dni! ^^*~~
Ale tam. Można próbować zabrać ze sobą wszystko, a można pojechać gołą i wesołą. Z dużą pustą walizką - bo przecież z Japonii będziesz na pewno chciała sporo zabrać. Wszystkiego. :-)
ReplyDeleteAch, wyobrażam sobie emocje przedwyjazdowe. Coraz krócej, coraz bliżej. Piękny stan.
Faktem jest, że tylko buty muszę zabrać na pewno, bo na mój rozmiar 40 to ciężko by mi było kupić fajne buty w Japonii, tam to już jest wielki rozmiar dla kobiet... Całą resztę można dostać bez problemu. *^w^*
DeleteNa szczęście od kilku lat wybieramy podróż japońskimi liniami lotniczymi (JAL albo Ana), a to oznacza po dwie 23-kilowe walizki na osobę plus kabinówka, mogę całkiem sporo suwenirów przywieźć z powrotem!... *^O^*
Oczywiście na ostatnią chwilę wypadły mi wizyty u dentysty, ech... Ale lepiej teraz niż w Tokio! Byle dotrwać do 2 maja. ^^*~~
Czas leci! Czy z wyjazdu będziesz sprawozdawać ? Czy zrobisz sobie luz i dopiero po powrocie nas rozpieścisz opowieściami o Japonii?
DeleteJak zawsze mam w planach pisać codziennie, inaczej nie ma szans, żebym zapamiętała, co się działo przez ten prawie miesiąc i opisała wszystko po powrocie. Najlepiej na gorąco, bo wtedy wrażenia są świeże. *^v^* Ale przypominam, że relacje będą się pojawiać nie tutaj, tylko na blogu wakacyjny www.fumyturystyczne.asia , tu pokażę to co uszyłam na wyjazd.
DeleteLubię sobie pospać, ale przez lata wstawania do pracy i do dzieci moje "pospać" to jest do 7.00-8.00, najpóźniej do 9.00 :) Jestem żywym dowodem, że da się przesunąć zegar biologiczny, bo na studiach potrafiłam wstawać koło południa.
ReplyDeleteZapomniałam Ci napisać, że super wyglądasz w tej fryzurze i z tym niebieskim odcieniem na włosach.
No i dziękuję za przepis na szpinak po koreańsku. Mnie też ciągnie w stronę zielonego ostatnio, więc na pewno wypróbuję.
Bardzo dziękuję! ^^*~~ W przyszłym tygodniu idę do nowego fryzjera i chcę trochę zmodyfikować kształt fryzury, ale kolor zostaje.
DeletePocieszyłaś mnie, czyli jest dla mnie nadzieja na wczesne wstawanie! *^v^* W poniedziałek i wtorek poszło mi nieźle, ale w środę jak budzik zadzwonił o 7:00 to miałam ochotę po jego wyłączeniu odwrócić się na drugi bok... Ale się zmobilizowałam i wstałam! Zobaczymy, jak mi pójdzie dalej.
Ten szpinak jest super, można go zrobić w większej ilości i trzymać kilka dni w lodówce, zjadać na zimno albo podgrzać na patelni, wbić do niego jajko - o, właśnie wymyśliłam niezłe śniadanie! ^^*~~
Ja przez przeszło 50 lat uwielbiam spanie prawie do południa, no i oczywiście siedzenie do późnej nocy. Pracowałam też od 16 do 24, co fantastycznie mi służyło. Aż tu moja szefowa przesunęła mnie do innego działu i najpierw zaczynałam o 8 rano ,potem o 6 rano. Oczywiście wszystko na próbę. Wyobraź sobie ,że uwielbiam godziny pracy od 6 do 14. Wstawanie też nie jest najgorsze, bo czy to 5 czy 7 dla mnie to samo. Lubię swoje dwie godziny w laboratorium gdy jestem sama. No a najlepsze jest to ,że kończę o 14 i 15 minut później już jestem w domu. Nawet w weekendy zaczęłam wcześniej wstawać ( oczywiście nie o 5).
ReplyDeletePiękna ta Twoja fryzura no i kolor również.
Bardzo dziękuję! ^^*~~
DeleteOkazuje się, że ja też lubię ten czas rano, kiedy mąż jeszcze śpi a ja powoli ogarniam rozpoczęcie dnia, zajmuję łazienkę na tyle na ile mi potrzeba, wypijam ciepłą wodę z cytryną, piszę. Dzień robi się dłuższy, a od dwóch dni wieczorami nie ma już przewracania się z boku na bok z otwartymi oczami, padam na poduszkę i zasypiam! Teraz przede mną test weekendu - nie nastawię budzika i zobaczymy co się wydarzy!... *^V^*