Tuesday, April 11, 2023

DOJadanie, tydzień VII

Ostatni tydzień DOJadania, nie wiem kiedy to minęło!...

 


 

Co na pewno od razu zauważyłam po tegorocznym DOJadaniu to fakt, że zmniejszyła mi się objętość jedzenia, jakie jestem w stanie zjeść na raz z przyjemnością. W sumie to dobry znak, bo jem teraz mniejsze porcje, to zdrowo! Kiedy w piątek poszliśmy na niewegańskie śniadanie, 1/3 kanapki oddałam mężowi, wieczorem w restauracji zjadłam dwie kromki bułki z oliwą, sałatę z pomidorkami, a spaghetti carbonara już mi się tak zmieściła troszeczkę na "szkoda zostawić ostatnie kluski, to takie pyszne...". Wegańskie posiłki mają to do siebie, że potrafią nieźle zapełnić człowieka, ale bardzo szybko to uczucie najedzenia (albo wręcz przejedzenia) znika, natomiast zauważyłam, że jak jem również sery, jajka i mięso, to przesadne najedzenie się nie znika tak szybko, tylko ciąży na żołądku, usypia... Cieszę się, że nabrałam nawyku jedzenia mniejszych ilości, wolę mniej a częściej niż raz wielką furę!

 

 

W tym roku spróbujemy utrzymać dużo wegańskich potraw częściej w naszym jadłospisie. Mięso i wędliny nie będą kupowane na zapas, tylko do konkretnych potraw które przyjdą nam do głowy, dzięki temu nie będziemy ich jedli tylko dlatego, że już są w domu i trzeba je zużyć, a kupując je rzadziej będziemy mogli sobie pozwolić na lepszej jakości produkty. Ja chcę się bardziej skupić na kuchni japońskiej i koreańskiej, które obfitują w warzywne przystawki i kiszonki podawane do wszystkich posiłków. Może uda nam się jeść więcej ryb?

 

Robert wciąż robił makarony. Tutaj z pesto z czosnku niedźwiedziego, oleju rzepakowego, pestek dyni i orzechów włoskich.


Przypomnieliśmy sobie o warzywach w tempurze i zimnym makaronie soba maczanym w sosie!


Ugotowałam wegańską wersję zupy bouillabaisse.



Zrobiłam koreańską cebulę marynowaną Yangpa Jjangajji (양파 장아찌)


 

Byliśmy na kolacji w azjatyckiej restauracji Qabbo na warszawskim Ursynowie, domowe kimchi z masłem orzechowym bardzo smaczne (nie rozumiem, czemu kelner chciał nam sprzątnąć miskę kiedy było w niej jeszcze 1/3 kimchi, nadgorliwość, hm...),  pierożki gyoza z nadzieniem bez wyrazu, nie podsmażone a takie lubimy najbardziej. Wegański ramen tonkotsu może być, ale mało było w nim "treści" bo oprócz garści pokrojonych grzybów i makaronu były tylko kiełki fasoli mung, dymka i prażona cebulka. I oczywiście grzech wielu polskich barów z ramenem - bulion był ledwociepły, kiedy powinien być WRZĄCY!!! Restauracja jest ogólnoazjatycka, ma potrawy chińskie, japońskie, koreańskie i zauważyłam, że kelner nie znał wymowy nazw niektórych potraw, to smutne... Raczej tam nie wrócimy.


 

A w piątek poszliśmy na śniadanie do Kafelka. *^v^*


 

A na kolację do Pini. Ja jadłam makaron a Robert steka. ^^*~~

 

 

Upiekłam brownie. (forma ze sklepu Tchibo)


 

A w weekend zostałam sama w domu (z kotami), relaksowałam się i jadłam to na co miałam ochotę. Czyli na przykład jedzenie koreańskie:

 


Były też śledzie i jajka, pierogi jeszcze wigilijne

 


 

japońska sałatka z harusame,


 

 koreańskie jajka marynowane.



A w poniedziałek zrobiliśmy sobie kociołek pełen warzyw i do tego koreańskie kiszonki własnej roboty. *^v^*


 

Dziękuję za wszystkie kciuki za mój niebolący tatuaż, oczywiście bolało dość mocno, ale to specyfika kolorowych wzorów, cóż poradzić. Wyszło pięknie! Agata z WhiteRatTattoo jest mistrzynią szczegółów i akwarelowych plam koloru! *^0^*~~~ Teraz powoli ręka mi się goi, w maju pochwalę się pięknymi ozdobami, pokażę też jeden wcześniejszy tatuaż którego do tej pory nie miałam jak ładnie sfotografować, a nasze japońskie wakacje mam nadzieję stworzą ku temu okazję. ^^*~~
Do wyjazdu do Japonii zostało 21 dni! ^^*~~

 

(kliknij żeby powiększyć)

6 comments:

  1. Joanno jestm pod ogromnym wrazeniem roznorodnosci Waszych posilkow! Naprawde. My mamy piec dań na krzyż i nimi żonglujemy, to bardzo odciaża mentalnie bo nie trzeba za duzo myślec co kupic i co dzisiaj zjemy bo jeśli wczoraj bylo rissotto to dzisiaj makaron a jutro kasza gryczana/jaglana gdzieś pomiędzy jest jeszcze pizza (w pizzeri) albo lasagne (w domu) czy jednogarnkowiec. Wszystko w oparciu o warzywa (nietety nie zawsze sezonowe).
    I wiesz co jeszcze mnie zaciekawilo że konczycie dojadanie w wielki piatek - ja co prawda nie jestem praktykujaca ale wychowana w tradycji KK i tkwi to tak mocno we mnie że jeszcze nie jadłam mięsa w wielki piątek. Fajnie że odczarowujecie te tradycję
    Pozdrawiam - też Joanna

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ta różnorodność wynika z tego, że lubimy jeść różne rzeczy, dania japońskie, koreańskie, indyjskie, polskie, włoskie, inna Azja, Bliski Wschód, pierogi, Robert do tego dodaje jeszcze Meksyk (ja nie przepadam)... I jak widzę jakiś przepis, to od razu moje kubki smakowe ruszają do pracy, wyobrażam sobie jak to będzie smakować i od razu chce mi się to danie ugotować! *^o^*
      Jak wiesz, nasze DOJadanie nie jest w ogóle związane z religią (oprócz ram czasowych), a data zakończenia naszej diety wegańskiej jest związana z tym, że zawsze zaczynamy i kończymy DOJadanie kontrolnymi badaniami krwi (ogólne, cholesterol, witaminy, glukoza, tarczyca, ferrytyna, magnez, wapń). Czyli po badaniu w lutym idziemy na pierwsze wegańskie śniadanie a po oddaniu krwi w piątek przed Wielkanocą idziemy na śniadanie już niewegańskie, bo krew już pobrana i wyniki będą niezaburzone. ^^*~~ Moglibyśmy jeść jeszcze wegańsko w piątek ale jakoś się utarło, że już tego nie robimy. Rozumiem, co masz na myśli pisząc o wychowaniu w tradycji, my też pochodzimy z domów, w których się święta obchodziło (może nie bardzo religijnie, ale pewne tradycje były utrzymane), chociaż nasze rodziny nigdy nie były bardzo restrykcyjne co do postu albo niejedzenia mięsa w piątki. Takie rzeczy zostają w człowieku nawet, jak dorośnie i zaczyna żyć według własnych zasad.

      Delete
  2. Joasiu tęskniłam bardzo, gdy Cię nie było.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ojej, bardzo mi miło!!! Już teraz na razie będę. *^-^*~~~ Nawet jak pojadę na wakacje to tu na bloga też będę wrzucać wpisy.

      Delete
  3. Nie wiem jak to się stało, ale przegapiłam całe dojadanie i wcześniejsze posty. Kilka razy wchodziłam jak milczałaś i nic nie znajdując chyba straciłam nawyk sprawdzania co u Ciebie ;(

    W każdym razie dobrze się dowiedzieć, że u Was wszystko ok i że szykujecie się na podbój Japonii po raz kolejny :)

    DOJadanie jak zwykle niesamowicie smakowite, jadłabym wszystko i nie wybrzydzała :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Już jestem, i na razie raczej pozostanę, zobaczymy czy będę miała coś ciekawego do napisania teraz kiedy już skończyliśmy DOJadanie... ^^*~~ Ale niedługo wakacje, potem plany remontowe, i zobaczymy co jeszcze!
      W każdym razie, ta przerwa była mi potrzebna, a teraz znowu chce mi się pisać. *^v^~~~

      Delete