Dziś obiecane podsumowanie naszego tegorocznego DOJadania. Było jak zawsze smacznie i do syta, chociaż oczywiście brakowało nam jajek i białego sera. Zamówiliśmy raz wegańskie sushi i raz pizzę, i o ile było to interesujące doświadczenie a składniki takie jak ryż, warzywa czy spód do pizzy były przygotowane modelowo, to udawane mięso, ryba, ser nam nie smakowały.
Doszłam w pewnym momencie do wniosku, że gdybyśmy chcieli na stałe pozostać na diecie wegańskiej, musielibyśmy zgodzić się na pewną zmianę w naszym sposobie myślenia o jedzeniu. Już tłumaczę o co mi chodzi. Są weganie, którzy porzucają składniki odzwierzęce ale pozostają przy spożywaniu takich samych rodzajów potraw jakie jadali na diecie zawierającej te składniki - na przykład robią albo kupują wegańskie sery, wędliny, mięsa/kotlety, jedzą pizzę, makaron z "serem". I o ile bardzo lubimy wszelakie kotlety/placki warzywne lub warzywno/kaszowe, a współczesne warzywne imitacje mięsa potrafią być bardzo smaczne i przypominające mięso w konsystencji, to nie smakują nam wegańskie wędliny ani sery. Czyli musielibyśmy się pogodzić z tym, że pewna grupa potraw na zawsze zniknie z naszego jadłospisu - wszystkie te, które wymagają ciągnącego się rozpuszczonego sera (pizza, risotto, niektóre dania makaronowe), włoskie wędliny wędzone i dojrzewające, które kochamy. Jajka sadzonego też nie da się podrobić ze składników roślinnych (chociaż pastę jajeczną do kanapek już tak!).
Udało nam się schudnąć - ja trochę ponad 4 kg a Robert prawie 7 kg! Nie możemy jednoznacznie stwierdzić, czy to zasługa weganizmu czy postu przerywanego, ale post tak czy siak nam służy więc przy nim zostajemy. Dla przypomnienia - jemy posiłki tylko w oknie żywieniowym między 10:00 a 19:00. Jak co roku zrobiliśmy badania krwi przed i po DOJadaniu, i jak co roku wyniki pokazały polepszenie na wszystkich polach oprócz po raz kolejny tych nieszczęsnych trójglicerydów!... Prawie nie jedliśmy w tym roku masła orzechowego i orzechów, a jednak ten jeden współczynnik poszedł nam odrobinę w górę... Jest to dla mnie wielka zagadka, ponieważ wszędzie gdzie o tym czytam na podwyższone trójglicerydy zalecane jest przejście na dietę wegańską, a u nas obojga weganizm wystrzeliwuje trójglicerydy w kosmos!...
Najlepsze dania tegorocznego DOJadania
Oczywiście było sporo ulubieńców:
- węgierski gulasz grzybowy (z książki "God Food" Malki Kafki)
- jarskie kotlety z fasoli (Olga Smile)
- oyakodon z wykorzystaniem silken tofu i gyrosa z Dobrej Kalorii
- mapo tofu w wersji wegańskiej z drobnicą sojową
Ale pojawili się nowi faworyci:
- placki z mąki z cieciorki z warzywami (Vegan Richa) - idealne do kanapki ale też jako kotlet towarzyszący daniom obiadowym, można też z tej zmodyfikowanej mieszanki usmażyć coś na kształt omletu.
- puchate placki inspirowane przepisem Fitgreenmind - lekkie, sycące, do podania z owocami, syropem, jogurtem
- kluchy z nadzieniem z tofu i marchewki z przepisu Vegan Nerd, samo nadzienie można też dać do pierogów, krokietów a kluski zrobić bez nadzienia i zjeść z nimi gulasz
- genialna pasta bez-jajeczna do kanapek z przepisu ErVegan
- przepyszna pasta bez-makrelowa z przepisu Molomo Vegan
Ulubione miejsca wegańskie/z wegańskimi daniami:
- Paprotka Cafe (Pasaż Ursynowski 3/U3) - boska tofucznica! (dodałabym tylko furę pomidorów, ogórków, rzodkiewki jako side dish, a nie trzy połówki podsmażonych pieczarek...), smaczny bajgiel z falafelem i hummusem
- Vegan India (wegańska część restauracji Best of India, ul. Postępu 5, dostępna też z dowozem) - najsmaczniejsze hinduskie jedzenie jakie jadłam!!!
- WegeMicha - przepyszne wegańskie jedzenie w słoikach, także sałatki, pasztety, kotlety. Można zamawiać przez ich stronę na FB i w sobotę odebrać w kilku miejscach w Warszawie, m.in. na Bazarze Na Dołku, Ursynów. W niedzielę również stoisko na tym bazarze.
- Vege Love - ogólnie bardzo smaczne jedzenie, na miejscu i również w dostawie (mieszkamy niedaleko, więc dostawy zawsze były błyskawiczne a jedzenie gorące), Robert bardzo poleca Burgera Classic Jalapeno!
Wielkie rozczarowanie...
- niestety było to ostre curry z mango i kasztanami z Zakwasowni. Kompletnie rozgotowane warzywa w ilości znikomej w cienkim sosie o dziwnym kwaskowym sosie, zero ostrości i jak się okazało zero przypraw! NIE POLECAMY!!! Czytałam opinie o ich daniach i o ile ludzie chwalą kiszonki czy zakwasy, to wszyscy mocno krytykują dania obiadowe...
Jak widać dokończyłam jeden bardzo stary projekt z Yocchan w roli głównej, kto zgadnie jaka to bajka? *^o^*
Zrobiłam to głównie po to, żeby się dostać do kartek pod spodem (ten szkicownik to blok kartek sklejonych wzdłuż wszystkich brzegów), a teraz zabieram się za nowe pomysły. Ryby też jeszcze będą, na razie w mniejszym formacie A5. W weekend mimo bólu barku i ręki dokończyłam szycie sukienki i wycięłam następną. Czeka mnie kolejny tydzień rehabilitacji i ćwiczeń w domu, oby szybko zaczęły działać bo już mi się ten ból zupełnie znudził!.... ><
Do następnego razu!