Nowa fryzura, nowa ja. ^^*~~
Nie, tak naprawdę to wciąż ta sama ja, trochę tylko podrasowana! *^v^* Tak wyglądałam na świeżo od fryzjera, kiedy sama myję włosy to wcieram aktywator do loków i żel, potem pozwalam im wyschnąć i odgniatam loczki, więc będzie to trochę inaczej wyglądało.
Wiedziałyście, że jest siódmy tom serii o Zawrociu i drugi o Jantarni? Ja przeoczyłam, ale nadrobiłam te dwie lektury w dwa dni (owszem, niewiele więcej robiłam poza czytaniem!), i teraz z niecierpliwością czekam na kolejne losy bohaterów. Lubicie książki Hanny Kowalewskiej?
Ja uwielbiam!!! Bohaterkami są młode dziewczyny, które już tyle w życiu przeszły, że można by obdzielić kilka osób a historie takie, że nie sposób się oderwać! Mamy tu miłość i nienawiść, rodzinę która potrafi być największym wrogiem i obcych ludzi, którzy zachowują się jak najbliżsi przyjaciele, niesamowicie poplątane losy ludzkie. Obydwie bohaterki dziedziczą po przodkach piękne domy i to też jest dla mnie urzekające, bo domy te są pełne pamiątek i tajemnic, w które sama bym się z przyjemnością zagłębiła, gdyby tylko ktoś zechciałby takim spadkiem mnie obdarować! ^^*~~ I czytając te książki przypomniało mi się coś jeszcze, o czym kiedyś pisałam Pimposhka - dają nam pewną lekcję. A mianowicie taką - czytam o tym, jak po raz kolejny któryś z bohaterów jest dla Matyldy albo Inki niemiły, złośliwy, coś kradnie, coś niszczy ważnego, kłamie, podkłada świnię, zachowuje się naprawdę samolubnie i podle, a ona zamiast zerwać tę znajomość i zatrzasnąć delikwentowi drzwi przed nosem próbuje zrozumieć, dogadać się, wyprostować stosunki, albo reaguje obojętnością, jest ponadto, odpuszcza. We mnie się gotuje, wywaliłabym taką osobę z mojego domu i mojego życia na zbity pysk!... Ale... przypominam sobie, że to nie ja. Że one mają prawo reagować po swojemu. Że mój wybór nie jest zawsze tym jedynym właściwym. Że nawet, jeśli one robią coś, co w efekcie nie przynosi im nic dobrego, to widocznie muszą się same nauczyć na własnych błędach. A czasami to nie są błędy, bo przynoszą pozytywne rezultaty. Ot, taka lekcja pokory w ocenianiu innych ludzi i przykładania do wszystkich swojej miarki. *^o^* Cykl o Zawrociu ma już siedem części, cykl o przygodach Inki dopiero dwa, i mam nadzieję na wiele kolejnych, bo z radością stwierdzam, że obydwie serie nie tracą na jakości!
Pod koniec listopada kupiłam sobie kalendarz adwentowy z firmy
Plantuli. Wiem, wiem, po pierwsze - nie mając nic wspólnego z religią katolicką nie mam nic wspólnego z adwentem, a po drugie - nawet jakbym miała to adwent jest czasem na wyciszenie się i duchowe przygotowanie na boskie narodziny, a nie czasem na otwieranie prezentów każdego dnia przez prawie miesiąc!... *^N^* No cóż, w każdym razie, kupiłam ten kalendarz bo przekonało mnie, że dostanę 19 pełnowartościowych produktów z kilku różnych firm, a nie próbki czy testery (kalendarz był przewidziany na otwieranie od 6 do 24 grudnia). I jestem z niego naprawdę zadowolona! *^V^*
1/3 produktów to były świece i woski zapachowe marki Plantuli, w tym nowości (przez trzy kolejne dni był zestaw - tealighty, kominek i woski!) i uważam, że to najlepsze świece sojowe jakich używałam! Zapachy nie za mocne, nie za słabe, równo się palą, kompozycje zapachowe są świetne, ciekawe. Poza świecami w kalendarzu były kosmetyki naturalne, zioła, syrop korzenny, ciepłe skarpety, książka! Zawartość była fajnie pomyślana na czas jesienno-zimowy i w przyszłym roku też zamierzam zrobić sobie taki grudniowy prezent. *^v^*
Zima trzyma a ja po operacji powoli wracam do zdrowia i formy. Grudzień jest dla mnie miesiącem na zwolnionych obrotach - chodzę powoli, w domu wszystko robię wolniej i uważniej, żeby wszystko się na spokojnie zagoiło, kontrola u lekarza dała pozytywne wyniki. Rok 2021 pożegnał naszą rodzinę niespodziewanym odejściem bliskiej osoby i to spowodowało, że te święta były kompletnie inne niż kiedykolwiek.
A w zasadzie wcale ich nie było.
Nie robię dużych planów na 2022. Japonia będzie albo nie, i nic na to nie poradzę. Zamierzam żyć z dnia na dzień, cieszyć się małymi rzeczami i czekać na bliskie wydarzenia, na przykład na kawę z koleżanką, z którą umówiłam się na 3-go stycznia. Od stycznia wracam do spokojnej jogi, rower pewnie poczeka do marca.
Zrobiliśmy sobie prezent na nowy rok i kupiliśmy wyciskarkę ślimakową do soków, więc wreszcie może zrobię użytek z książek z przepisami na sokowe mieszanki, które stoją u mnie na półce od dawna. Robert już się martwi, że jego soki pomarańczowe będą miały posmak jarmużu, bo NA PEWNO napcham do wyciskarki jarmuż, selera i inne tego typu podejrzane składniki! (i ma rację! *^v^*).
Tyle na dzisiaj, idę zaparzyć sobie kubek herbaty z syropem korzennym, zapalę pachnącą świecę, zjem mandarynki. Czego i Wam życzę! ^^*~~