To był bardzo dziwny październik...
Aż się zdziwiłam, jak zajrzałam na bloga i ostatni wpis jest z 25 września! Pogoda w międzyczasie zmieniła się z "bose stopy" na "zdecydowanie skarpetki do kapci!", wyciągnęłam z czeluści szafy wełniane płaszcze, przewietrzyłam swetry. Dużo się przez ostatni miesiąc działo, ale czy to były sprawy ciekawe dla czytelników bloga o gotowaniu i szyciu?...
No bo tak: najpierw była dwa razy przekładana coroczna uczta Draconii (czyli grupy odtwórstwa historycznego, w której działa Robert, jakby ktoś nie wiedział). I mimo, iż noclegi tym razem były w ciepłym działkowym domku, to jednak dni spędzone na powietrzu zaowocowały u Roberta przeziębieniem, z którego wciąż nie może się wyleczyć. Poza lekami przepisanymi przez lekarza ratujemy się syropem rokitnikowym od Jagody i miodem z tymiankiem i podbiałem (genialny wynalazek i naprawdę pomaga na gardło! ^^*~~). Piszę "ratujemy się" bo ja oczywiście też się tym katarem zaraziłam, a dodatkowo...
To już trzeba być wyjątkowym szczęściarzem, żeby kogoś rozbolały trzy zęby na raz!.... A ja właśnie miałam to szczęście........ Dobrze, że ból nie był kosmiczny, ale od trzech tygodni chodzę sobie do dentysty - a to na leczenie ubytków, a to na leczenie kanałowe... Aktualnie został mi jeszcze jeden ząb i boli mnie już tylko portfel, lecz cóż poradzić, ech... Przy okazji, pierwszy raz w życiu trafiłam na bardzo niedelikatną dentystkę! Nie mam jej nic do zarzucenia jako profesjonalistce, bo dwa zęby odbudowała mi fachowo, ale w trakcie pracy niestety jest tak nieporadna, że wali narzędziami po zębach, przyciska rączki od narzędzi do dziąseł, na siłę rozciąga wargi, a po drugim zębie wróciłam do domu z pokaleczonym podniebieniem i językiem od formówki... Ja rozumiem, że stomatolog nie ma najłatwiejszego pola do pracy, i naprawdę nie jestem super wrażliwa na ból i dyskomfort ale bez przesady!!! Dlatego na leczenie ostatniego zęba idę do innego dentysty!
Dodatkowo miałam atrakcje w postaci prób umówienia się na operację mojego mięśniaka (tego dziada co mnie pozbawiał żelaza! Tak w ogóle, po miesięcznej suplementacji zrobiłam badania i wszystko pięknie wróciło do normy. *^o^* Teraz tylko usunąć przyczynę i będzie super!). Nie będę opisywać szczegółowo, ale brak profesjonalizmu i chaos w lecznicy Medicover kompletnie mnie zaskoczył i zniesmaczył, nie zamierzam tracić u nich więcej pieniędzy i w listopadzie idę do innego szpitala gdzie, mam nadzieję, zajmą się moim przypadkiem w bardziej satysfakcjonujący sposób (a wygląda na to, że może być taniej, co przy tak dużej kwocie ma znaczenie!).
Weszliśmy w jesienny tryb żywienia, to znaczy na stół wjechały jabłka, orzechy, dynie, persymony i figi. Był pierwszy ramen, a raczej wstęp do ramenowego sezonu, lada dzień nagotuję znowu gar bulionu, podzielę i pozamrażam, i będzie po co sięgać w jesienne i zimowe dni. Jakby się ktoś pytał, gdzie w Warszawie można kupić fajne dynie, to znam dwa takie miejsca - gospodarstwo Majlertów na Białołęce i stoiska dyniowe w Lesznowoli na ulicy Słonecznej 197 i my właśnie tam zrobiliśmy zakupy, bo mamy bliżej. Uszyłam bluzę (modyfikacje zbyt dużego wykroju dały pozytywne rezultaty! ^^*~~) i jesienną sukienkę, jak nie będzie gradobicia to w weekend mam zamiar być w niej obfotografowana. Wyciągnęłam wełnę i krystalizuje mi się ostateczny kształt jesiennego płaszcza, jaki chciałabym z niej uszyć. Mam też w kolejce materiały na dwie sukienki i długą ciepłą bluzę. Zrobiłam trochę szkiców z okazji #inktober, można je zobaczyć na moim koncie na Instagramie.
Na listopad mam plan! 1-go listopada idę jeszcze do dentysty (!), ale potem zamierzam mieć same przyjemności, żeby sobie zrekompensować poprzedni miesiąc z bólami zębów i wkurzaniem się na prywatną służbę zdrowia. Na pewno zrobi się zimniej, bardziej mokro, będzie mniej dni słonecznych a więcej wiatru i pluchy, ale co tam, nie zamierzam sobie tymi drobiazgami zaprzątać głowy! Do codziennej szklanki wody z miodem i pyłkiem dodam kubeczek ciepłego złotego mleka na odporność, będę jeść dynie i orzechy, i upiekę dyniowo-karmelowy sernik. Będę szyć, malować, czytać kryminały, i wrócę na rower. Taki mam plan na jesień. *^v^*~~~
I to jest bardzo dobry plan! Tak trzymać! U nas też przeziębienia, katary, zatoki itd, w związku z czym mam podobny plan na listopad, kiedy - mam nadzieję - choróbsko pójdzie precz. Malowanie, czytanie, trochę szycia i dziergania, pieczenie pysznych i pachnących ciast i długie spacery z pieskiem :).
ReplyDeleteNo to pokonajmy wreszcie te choróbska i ruszajmy do działania, bo jestem już zmęczona niemocą i nietworzeniem!... *^o^*
DeleteNa spacery też wychodzę, chociaż bez pieska, a koty nie życzą sobie mi towarzyszyć. Nawet ostatnio kilkuprzecznicowy spacer przewietrzył mi głowę i uspokoił nerwy po kolejnym wkurzeniu na lekarzy (prywatnych, dodam...). I słodką bułkę sobie po drodze w piekarni kupiłam! *^V^*
Oj współczuję przejść z zębami. Też stałym klientem u dentysty jestem i potrwa to jeszcze około 2 lata.- odbudowa kości itp . przyjemności nie czekają... Zdrówka życzę,sezon przeziębień niestety otwarty. Ostatnio zaszczepiłam się na grypę bo jednak dużo kontaktów mam w pracy i nie chciałabym paskudztwa do domu przywlec.
ReplyDeleteMoje dzieci przeżywają obecnie fascynację Japonią i męczą żebym im ramen ugitowała...
Trzymam kciuki żeby z zabiegiem wszystko się udało...
No to trzymajmy się u tych dentystów!!! Ja na razie po jutrzejszej wizycie robię przerwę (tfu! tfu! na psa urok! żeby tylko zęby pozwoliły mi na tę przerwę i żaden nowy się nie odezwał!...), a potem od stycznia będę miała abonament w nowej lecznicy z dużym zakresem prac dentystycznych, więc sobie trochę pochodzę na dokończenie leczenia.
DeleteJa się nigdy na grypę nie szczepię, ponieważ na grypy nie choruję. Jak już coś mnie trafi, to angina. Ale słyszałam, że podobno taka szczepionka tak czy siak wspomaga odporność organizmu na wszystko jesienne, więc może powinnam?...
Bardzo dziękuję za kciuki, a ramen zrób koniecznie, to nie jest trudne a micha ciepłego bulionu z dodatkami idealnie rozgrzewa po jesiennych spacerach. *^v^*
Masz piękne jesienne planty. Zazdroszczę. Ja siedzę w centrum remontu domu i do końca ciągle daleko. Sernik dyniowa- karmelowy, jak to fantastycznie brzmi! Ciekawe jak smakuje:)))
ReplyDeleteJa też bym pewnie siedziała w remoncie mieszkania, gdyby mi tego nie uniemożliwił sąd rejonowy, trzy miesiące poprawiając swoją omyłkę pisarską w dokumentach... Też mnie to w końcu czeka, ale pomyśl, jak będzie super jak już będzie po remoncie! Tej myśli się trzymajmy! *^O^*~~~
Delete