Trzeci tydzień za nami i nic się nie zmieniło - niczego odzwierzęcego nam nie brakuje, jesteśmy smacznie najedzeni. Jadamy głównie warzywa i owoce, z przewagą potraw gotowanych od zera samodzielnie, w poprzednich latach bardzo często sięgaliśmy po wegańskie sery i masło orzechowe czego teraz nie robimy (kupiłam dwa wegańskie sery - "grecki" i kremowy do smarowania, i leżą w lodówce...). Już nie próbujemy odtworzyć jajecznicy-tofucznicy, to nie ma sensu, to nigdy nie będzie smakowało ani wyglądało jak jajka smażone więc po co się męczyć. Za to wciąż na topie jest u nas dodatek silken tofu doprawionego solą Kala Namak i płatkami drożdżowymi do różnych odmian szakszuki na patelni, to nie udaje jajka, ale jest super smacznym dodatkiem do warzyw smażonych/duszonych!
Przykładowe dania z tego tygodnia poniżej.
Śniadania
Japońskie - zupa miso z grzybami shimeji, kapustą pekińską, marchewką, do tego ryż ze smażonym korzeniem lotosu i kiszoną śliwką ume boshi (u mnie, Robert nie przepada), hiyayakko - zimne silken tofu ze szczypiorkiem, solonym kombu i sosem sojowym, kiszone liście musztardowca.
Odmiana szakszuki - cebula, pomidory, papryka, do tego zioła, szpinak bo zostało trochę w lodówce, silken tofu doprawione płatkami drożdżowymi i solą Kala Namak, na wierzch awokado i szczypior, zjedzone z focaccią która została z poprzedniego wieczora (trudno jest nie zjeść całej blachy na raz, ale się dzielnie powstrzymujemy! ^^*~~)
Kolejna wariacja na temat szakszuki, tym razem "na sucho" - Robert wysmażył na oliwie paprykę, cebulkę czerwoną, pomidory, twarde tofu pokrojone w kosteczkę, zioła, zielony groszek mrożony. Jak już wszystko było skarmelizowane a tofu przypominało skwarki (*^v^*), dodaliśmy silken tofu wymieszane z czarną solą Kala Namak i płatkami drożdżowymi. Na wierzchu awokado i szczypior.
Obiady
Na szybko - makaron penne, do tego sos: silken tofu, superdojrzałe awokado, garść płatków drożdżowych i garść liści szpinaku.
Kotlety z fasoli (były już w zeszłym roku), do tego ziemniaki i surówka z marchewki z rzodkiewkami. Z proporcji podanych w przepisie wychodzi bardzo dużo masy, ulepiłam 11 dużych kotletów i oczywiście większość zamroziłam na później. *^v^* A masa jest tak pyszna, że Aki mi ją wyjadał z miski!...
Obiad na szybko, bo wróciliśmy z rowerów głodni jak stado wilków - pierogi z ziemniakami i tofu (Virtu, znamy już ten produkt i jest pycha!) z patelni, z podsmażoną cebulką.
Makaron (As Babuni) z sosem z drobno pokrojonych pieczarek podsmażonych z drobną kostką sojową (doprawioną sosem sojowym), do tego pomidory, zioła, czosnek, na koniec garść płatków drożdżowych, podane z rukolą polaną oliwą.
Ziemniaki gotowane, kalafior z bułeczką na margarynie, burger z burakiem (Go Vege, Biedronka), surówka z marchewki z majonezem i srirachą.
Curry z warzywami i makaronem udon - nie podam Wam dokładnego przepisu, bo danie powstawało w trakcie gotowania, mniej więcej to było tak... *^v^*
- podsmażyłam posiekanego pora, dwa ząbki czosnku, kawałek startego imbiru, dwie łyżki żółtej pasty curry, dolałam szklankę wody żeby rozprowadzić dokładnie pastę.
- potem dolałam pół litra wody i całą puszkę mleka kokosowego, dorzuciłam pokrojone: trzy liście kapusty pekińskiej, marchewkę, garść grzybów shimeji i pieczarek, kilka połamanych kawałków yuby
- dusiłam warzywa przez ok. 15 minut, dodałam ze dwie łyżki sosu sojowego, dużą szczyptę soli i pieprzu,
- pod koniec dorzuciłam dużą garść szpinaku, doprawiłam solą do smaku, sokiem z limonki, podałam z makaronem udon
Kluski spaetzle ugotowane, a następnie wrzucone na patelnię na której podsmażało się twarde tofu pokrojone w kosteczkę z cebulą i wieloma przyprawami (pomysł Roberta).
Desery
Jakoś w tym tygodniu nie jadaliśmy deserów... Owszem, były jabłka, orzechy, morwa i suszone daktyle. Ale na weekend zrobiłam mus z mango. W sobotę zjedliśmy go z wiśniami i płatkami migdałów.
A w niedzielę - z jagodami i orzechami laskowymi. ^^*~~
Kolacje
Peas pulao - hinduska potrawa z ryżu i zielonego groszku, pełna smaku od sporej ilości aromatycznych przypraw, czosnku, imbiru, chili. Dodaliśmy pół kostki tofu.
Z tego samego bloga - grzybowe biryani! Dodaliśmy pół kostki tofu.
Znowu foccacia z przepisu Jadłonomii, tym razem pokroiłam w słupki garść oliwek i wgniotłam w ciasto przed pieczeniem. Zjedliśmy z salsą z pomidorów i ziół, i z karczochami z oliwy (zazwyczaj jadam je na pizzy, ale ponieważ teraz nie jemy serów odzwierzęcych, i również nie chcemy jeść serów wegańskich, to na pizzę poczekam jeszcze miesiąc).
Grzybowe biryani które zostało z kolacji sprzed dwóch dni z ciecierzycą w sosie chana masala.
Flaczki z boczniaków z przepisu Jadłonomii - pyszne!!! Dodałam dodatkową łyżkę sosu sojowego, kopiastą łyżkę słodkiej papryki i suszonego podgrzybka.
Moja rada: z podanych proporcji wody wychodzi rzadka zupa, jeśli tak jak my wolicie to danie w formie potrawki z mniejszą zawartością płynu a dużą treści, dodajcie połowę ilości wody podanej w przepisie. My na drugi dzień (bo wychodzi tego wielki gar!) redukowaliśmy ilość płynu przed jedzeniem.
z chlebem tzw. bez zagniatania, pieczonym w żeliwnym garnku. Pofalowany na bokach kształt chleba wynika z tego, że ciasto było bardzo delikatne i wiotkie, i podczas przekładania do garnka na kawałku papieru do pieczenia poddało się naciskowi papieru na bokach (wyrzucam chleb z koszyka rozrostowego na blat na papier do pieczeni, potem łapię za brzegi papieru i przenoszę do rozgrzanego garnka) i takie już pozostało.
Zamówiliśmy raz jedzenie z dostawą z restauracji Krowarzywa - ja wzięłam Burgera Vegan Pastrami w bułce a Robert to samo wypełnienie pastrami, ale w wersji wrapa. Bardzo smacznie doprawiony i usmażony seitan (białko pszenne), będziemy do nich wracać po więcej! *^v^*
Czy mogłabyś napisać jak robisz taką zupę miso? Mam puszkę grzybów shimeji i już bardzo bym chciała ja zużyć, ale ciągle weny brak. A równocześnie moje aktualne śniadania już mi się przejadły, dlatego chętnie zaryzykowałbym cos egzotycznego ;)
ReplyDeleteW weekend kupiłam ser wegański Violife pierwszy raz w życiu i jestem zachwycona. Wiadomo, ze to nie jest rzecz do jedzenia kilogramami, ale przy odstawianiu nabiału czasem po prostu potrzeba czegoś, co przypomina żółty ser ;)
Zupę miso robię tak: kroję kilka warzyw w kawałki, co akurat mam, np.: daikon, marchew, grzyby, kapustę, tak na oko dla dwóch osób, wrzucam do garnka. Dolewam ok. 600 ml wody i gotuję - niech warzywa zrobią się półmiękkie. Możesz użyć wybranego bulionu, ja teraz używam bulionu w proszku z glonów kombu, kupiłam na allegro. Jak warzywa zmiękną, wyłączam gaz i dodaję ok. 2 łyżek pasty miso, możesz użyć jakie lubisz, ja mieszam pół na pół jasną z Hikari Miso czerwoną, bo daje głębszy smak. Trzeba ją porządnie rozmieszać i już, po dodaniu pasty miso już się zupy nie gotuje, można podawać z posiekanym szczypiorem albo sezamem, ja sobie już do miseczki wsypuję trochę suszonych glonów wakame, za chwilę nasiąkną płynem i się uwodnią, Robert nie przepada.
DeleteViolife rzeczywiście robi niezłe sery, kupowaliśmy ich biały do smarowania i grecki. Żółtego nie próbowaliśmy.
Dziękuję Ci bardzo :)
DeleteTak mi się jeszcze przypomniało, jest fajne konto z zupami miso, które obserwuję na Instagramie, można się zainspirować wsadem do zupy. ^^*~~
Deletehttps://www.instagram.com/nori_wasabi/
Polubione (jak dobrze, że Instagram potrafi tłumaczyć teksty :D) - będzie gotowane na jutro :) Na razie musi mi wystarczyć wędzone tofu, warzywa i posypka z sezamu ;) Bardziej wyrafinowane składniki będę komponować jak się pomysł przyjmie.
DeleteTu nie ma sztywnych zasad, możesz dodawać co lubisz. No, i może to być osobna duża miska zupy pełna dodatków, tak po naszemu, *^v^*, albo nieduża miseczka głównie z płynem, tak do popijania kiedy mamy inne elementy obiadu na stole.
Deletemniam, jaki ten chleb apetyczny! taka pokaźna chrupiąca piętka z masłem to jak smakołyk :)a u mnie nowe warzywa : bambus, grzyby mun i shimeji i jeszcze makaron gryczany ten cienki. Brakuje mi kurczaka w tym tygodniu ;)
ReplyDeleteDzisiaj znowu nastawiłam ten chleb, ale ulepszyłam przepis - zostawiam do fermentacji na blacie kuchennym na 8 godzin, potem formuję bochenek, wkładam do formy, daję mu podrosnąć 2 godziny i wkładam na noc do lodówki do zimnej fermentacji. Smak jest lepszy, bardziej rozwinięty. *^v^*
DeleteMoje ulubione grzyby azjatyckie to enoki, takie śmieszne chudziutkie białe grzybeczki z malutkimi kapelutkami zebrane w kępkę. Bywają czasami w supermarketach, a mam też z allegro wersję suszoną, którą trzeba najpierw namoczyć. Za bambusem nie przepadam, takie z puszki ma dla mnie dziwny zapach...
Jeśli chciałabyś zjeść coś na podobieństwo kurczaka, to polecam "Gyros" z Dobrej Kalorii, ma fajny smak i co ważne - strukturę mięsa z kurczaka! *^o^*
https://dobrakaloria.pl/produkt/roslinny-gyros-a-la-kurczak/
Pieczenie chleba to całe misterium, wiem, że jak się dojdzie do wprawy i dobrze wypraktykuje kolejne etapy w harmonii z innymi zajęciami to nie jest kłopot tylko frajda ale jednak - duża rzecz.
ReplyDeleteTen kurczak to w związku z planowanym pseudo orientalnym daniem bambusowo - grzybowym do ryżu... Jeszcze puszki nie otworzyłam więc nie wiem jaki będzie efekt zapachowy ale mam nadzieję, że aromatyczne przyprawy i czosnek zrobią swoje ;) Rozejrzę się za tym Gyrosem, może się skuszę skoro polecasz.
Pieczenie chleba to jest duża rzecz i przyjęłabym japońskie podejście do doskonalenia umiejętności w tym względzie - człowiek całe życie się uczy i nigdy nie osiągnie perfekcji. Ale trochę eksperymentuję i nawet osiągam zadowalające rezultaty. *^v^*
DeleteO, to w takim daniu na pewno ten gyros się sprawdzi, koniecznie poszukaj!
foccacia weszła z impetem do naszego obecnego menu
ReplyDeleteWiedziałam! Wiedziałam, że tak będzie!... *^V^*
DeleteU nas w tym tygodniu jeszcze nie było focacci, chyba czas nastawić ciasto do fermentacji.
W tym tygodniu robię już trzecią tym razem z całymi oliwkami nadziewanymi migdałami. No i daję więcej wody bo dwie szklanki.
DeleteJa nie kupuję oliwek drylowanych (i wypełnionych czymś), odkąd jemy oliwki z pestką (no, wyciągamy pestkę przed zjedzeniem *^v^*) to poznaliśmy smak oliwek!
DeleteWg moich upodoban to przez caly dzien jecie fajne obiady ;-)))
ReplyDeleteOd kilku dni rozmyslam, co mam poczac z zakupionym tofu...a tu fotka ze spätzlami, wyglada super!
U nas na obiad byly dzis kopytka (z dynia), nawet sie na ten cel wepchalam w kolejke do gotowania. Kopytka (najlepiej mamowe) uwielbiam jesc, ale robic mi sie chce tak srednio raz na dwa lata, wiec spokojnie uchodza za obiad niedzielno-swiateczny;-)
Kotlety z fasoli wpisuje do menu!
Trochę na tym polega weganizm, że nie ma wyraźnego podziału na dania śniadaniowe i obiadowe, zupę czy miskę wypełnioną falafelami, warzywami i hummusem można jeść o dowolnej porze dnia. Zresztą, w diecie wszystkożernej też tak jest, kto nam zabroni zjeść kanapki na obiad czy zupę na kolację?!... *^V^*
DeleteW tym tygodniu na pewno zrobię szare kluski, dawno nie jedliśmy!
No pewnie, ze nikt nie zabroni. Tylko o swoich upodobaniach i mozliwosciach pisalam: rano nie przeszlyby mi przez gardlo takie "obiadowe" propozycje...chociaz predzej takie niz zupa mleczna. A owsianka na wodzie smakuje mi dopiero wieczorem. Taki typ:-) Wlasciwie (male)sniadanie jem, bo musze, choc ogolnie b.lubie jesc. Tylko ze od jakiegos czasu nie moge tego robic w dawnym wymiarze, dlatego nie dla mnie imprezy przy stole (bo zal patrzyc i wachac jak i co inni jedza), lecz jak widac namietnie czytuje Twoje wpisy, oblizuje sie patrzac na zdjecia i wyszukuje inspiracji na gotowanie, tylko w ciut mniejszym zakresie.
DeleteSzare kluski robila moja ciocia, pycha! Moze sprobuje, Twoja metoda mielenia zamiast tarkowania:-)
Metodę blenderową bardzo polecam, nie ściera palców!!! *^V^*
DeleteWłaśnie wróciłam ze sklepu z ziemniakami, ha!
Ja w sumie nie jestem bardzo przywiązana do typów posiłków, mogę spokojnie zjeść zupę na śniadanie, czy to mleczną czy jarzynową. Ale.... zapytałam siebie, czy miałabym ochotę na jajecznicę na kolację i chyba nie do końca... *^0^*
Oglądam, i pierwsza myśl, jak u mojej mamy, tak fajnie komponujesz te potrawy. Aż trudno uwierzyć, że są wege :) a jak smakowały kluski spaetzle z tofu? Bo w tradycyjnej wersji z boczkiem, uwielbiam. Ale ograniczam mięso.
ReplyDeletePrzez chwilę myślałam, że Twoja mama jest wege! *^v^*
DeleteSpaetzle z tofu smakowały super, jak ze skwarkami, chociaż oczywiście nie będę udawać, że tak samo jak z boczkiem, oczywiście, że nie. Ale jest drugi składnik, który potrafi być jeszcze lepiej zbliżyć się do boczkowych skwarek - kokosowe wielkie wióry podpieczone w przyprawach - nie ta drobnica, tylko właśnie te duże wióry, przepis jest z Jadłonomii pod nazwą kokosowy bekon. Jakoś o nim zapomniałam, a może go właśnie zrobię do szarych klusek, o! *^0^*