Monday, February 22, 2021

DOJ - tydzień I

Pierwszy tydzień DOJadania za nami! Poszło dużo łatwiej niż się spodziewałam, po części dlatego, że to już trzeci raz i mamy wprawę, a po drugie - coraz łatwiej kupić różne wegańskie gotowe produkty spożywcze jak pierogi, pulpety, pasty, zamienniki sera, są na wyciągnięcie ręki w prawie wszystkich sklepach spożywczych! 

Kiedy zaczęliśmy w środę Robert poczuł się zaskoczony mimo, iż w kalendarzu już od dawna ten dzień był zakreślony na zielono i napisane było wołami "DOJADANIE"... *^o^* Ale szybko się przestawiliśmy, w ogóle nie brakuje nam mięsa ani jajek, tylko przy dwóch obiadach wspomnieliśmy, że przydałaby się maślanka... W pierwszym tygodniu skupiliśmy się na prostych daniach bez dużej ilości egzotycznych składników czy przypraw. Zmniejszyły się nasze porcje oraz oczywiście zmniejszyła się ich wartość kaloryczna, wieczorami kiedy się dłużej zasiedzimy to do spania wygania nas skradająca się pustka w żołądku, ale w sumie o to chodzi - żeby zredukować ilość kalorii a przez to zredukować wagę, a przy okazji zaczniemy może chodzić wcześniej spać! *^u^*

Poniżej przykładowe dania z naszego pierwszego tygodnia.

 

Śniadania

Ponieważ zostały nam niezjedzone dwa jajka, łyżka majonezu i trochę mleka, to na śniadanie w środę 17 lutego były kanapki z jajkiem na twardo, majonezem i rzodkiewką, i kawa z mlekiem krowim, bo nie chciałam tych produktów po prostu wyrzucić. Przejście na weganizm nastąpiło poprzez wegetariańskie śniadanie! *^v^*


 

Mieliśmy nie kupować niby-wędlin i co? I jak byliśmy na zakupach w Biedronce to do koszyka wpadła nam wegańska mortadela!... *^0^* O dziwo, w zasadzie nie różni się od porządnego włoskiego mięsnego odpowiednika! Zrobiliśmy z nią kanapki z dodatkiem rzodkiewki, a na drugiej kromce (kółku?... ^^) wylądowała pasta z zielonego groszku z ziołami i oliwą, z rukolą.




Duszona soczewica (z puszki, ale nie polecę tej firmy bo smak zalewy jest nijaki, trzeba samemu porządnie doprawić) z pomidorami i ziołami, z dodatkiem silken tofu doprawionego płatkami drożdżowymi i czarną solą Kala Namak (dodaje jajkowego siarkowego aromatu).


 

Naleśniki (książka "Jadłonomia po polsku"), dodatki to domowe konfitury, banan, masło orzechowe, cukier.


 

Śniadanie zrobione na szybko, bo zaraz wychodziliśmy z domu: smażone pieczarki i shitake z cebulą i silken tofu, awokado, papryka, przyprawy.


 

 

Obiady

Makaron z zielonego groszku (Lidl, bardzo smaczny!) z sosem grzybowym i ogórkiem kiszonym.


 

Mój przepis na szybki sos grzybowy:

- pokrój dużą cebulę w półplasterki, dwie garście grzybów w plastry (u nas pieczarki i shitake)

- rozgrzej na patelni olej, wrzuć suszone listki rozmarynu i tymianku (po dużej szczypcie), dodaj cebulę i grzyby, smaż do zbrązowienia bardzo rzadko mieszając! W tym czasie ugotuj wybrany makaron.

- gdy cebula i grzyby są już usmażone dodaj sól, pieprz do smaku, dwie duże łychy mleka kokosowego i czubatą łyżkę nieaktywnych płatków drożdżowych (do kupienia w supermarketach i online, dodają serowo-orzechowego smaku, bogate źródło witamin z grupy B, minerałów, kwasu foliowego, tryptofanu, beta-glukanów)

- wymieszać makaron z sosem i zajadać! *^v^*


Gotowane ziemniaki, fasolka szparagowa z bułeczką, kotlet warzywny z burakami (Go Vege) - bardzo smaczny!, surówka z marchewki.



 

Makaron (As Babuni wegański, skład: mąka pszenna i siemię lniane, pyszny!) z sosem cebulowo-kurkowym (kurki mrożone) i surówką z czerwonej kapusty (EkoWital, przepyszna i mamy zapas kilku słoików!!!).



 

Gotowane ziemniaki, fasolka szparagowa z bułeczką dla Roberta a dla mnie - brukselka!!! ^^*~~, kotlet warzywny ze słonecznikiem (Go Vege) - również bardzo smaczny jak ten z burakami!, surówka z marchewki i jabłka z majonezem wegańskim ze srirachą. 


Makaron (As Babuni) z sosem z oliwy, 3 ząbków czosnku, 1 szalotki, chili, ziół (suszone oregano i duża garść świeżej kolendry i mięty) i pomidorków cherry, dodałam łychę płatków drożdżowych i garść rukoli na koniec.


 

 

Podwieczorki, desery

Jabłko, orzechy laskowe, suszone czarne porzeczki, suszona biała morwa, herbata.


Kupiłam kilka wegańskich puddingów - Bakoma Ave Vege (wszystkie smaki super!)  i Bez Deka Mleka - owsiany truskawka i rabarbar zaskakująco mało słodki, ale po dwóch łyżkach robi się bardzo smaczny ^^*~~, reszta bardzo dobra.


 

Kolacje

Kanapki z bułkami preclowymi, z dwiema pastami: grzybową (Allegro) z kiełkami słonecznika i z suszonymi pomidorami (Leclerc) z rukolą i papryką, z ogórkiem i z masłem orzechowym i domową konfiturą ze śliwek i fig. Obydwie pasty bardzo smaczne i możemy polecić!


 

Kanapki - z pastą z suszonymi pomidorami i papryką, z zielonym groszkiem z ziołami i ogórkiem, ze "smalczykiem" z fasoli (Go Vege) - smaczny! i ogórkiem kiszonym.


 

Frytki z batatów (mrożonka, Lidl), smażone papryczki padron, do tego majonez ze srirachą, ketchup, sos paprykowo-orzechowy (kupiony na targu regionalnym).


Domowe leczo zrobione jesienią. ^^*~~


Gotował Robert! *^v^*

Ciecierzyca (Culineo, Lidl) z papryką ramiro i tofu.

- rozgrzać oliwę na patelni, zmielić sporo pieprzu bezpośrednio na oliwę i dodać dużą szczyptę soli plus 1 duża posiekana szalotka, podsmażyć w wysokiej temperaturze

- dodać pokrojone tofu, podsmażyć, dodać paprykę w talarkach, po chwili kopiasta łyżka płatków drożdżowych

- kiedy tofu wygląda na przysmażone dodać puszkę ciecierzycy w sosie pomidorowym Culineo (można dać puszkę odcedzonej ciecierzycy w wodzie - NIE WYLEWAĆ AQUAFABY!!! przyda się do naleśników, majonezu albo bezy *^v^*, i pomidory posiekane plus papryczkę chili), wymieszać porządnie, chwilę pogrzać

- podawać z pokrojonym awokado na ryżu albo tak jak my z plackami chapati





Saturday, February 20, 2021

Czego używam w kuchni

Dostałam prośby o recenzje, więc je od razu spełniam. *^v^*

 


 

Po pierwsze, książka "Dietojarska kuchni żydowskiej" Fanii Lewando - pozycja która wyszła niedawno ale od razu mnie zainteresowała i kupiłam ją w przedsprzedaży. Na okładce czytamy, że Fania Lewando prowadziła przed wojną w Wilnie popularną jadłodajnię serwującą wegetariańską kuchnię Żydów aszkenazyjskich a ponieważ kuchnia żydowska jest dla mnie fascynująca, chciałam poznać jej przepisy wegetariańskie.

 



 

Wybór dań jest bardzo różnorodny i co ciekawe, wiele z nich znamy z naszych polskich stołów! Chociażby sałatkę jarzynową, barszcz ukraiński, naleśniki, omlety, knedle ze śliwkami,  pączki, sernik, kisiel z rabarbaru, kiszona kapusta. Ale są też potrawy stricte żydowskie - cymes, kugiel, czulent, szawuot, chanuka, tu bi-Szwat. Są dania ukrywające się pod dziwnymi nazwami ale dobrze  nam znane - kreplach to pierogi, latkes to placki. 

 



 

Czy jest to książka obowiązkowa dla miłośników kuchni żydowskiej? Chyba nie, ale jest pełna fajnych przepisów wegetariańskich z różnych kategorii i na pewno przyrządzimy na jej podstawie i śniadanie, i porządny dwudaniowy obiad z deserem, i małą kolację na ciepło, i napoje, i przetwory! Przepisy Fanii Lewando przywróciły do życia dziewczyny z kolektywu Mecyje, pasjonatki kuchni żydowskiej, które potrawy przetestowały, spróbowały i smakowicie podały. Moim zdaniem jest to na mojej półce kulinarnej fajne dopełnienie książki "God Food" Malki Kafki.


***

Po drugie, moje sprzęty kuchenne.

Rzeczywiście jest kilka rzeczy, bez których nie wyobrażam sobie gotowania. Czy da się obyć bez nich? Oczywiście! Ale tak jak dziś nie wyobrażamy sobie powrotu do prania na tarze zamiast używania pralki automatycznej (o pralko-suszarce już nie wspomnę bo to jest life-changing experience!!! ^^*~~), tak samo jest kilka kuchennych wspomagaczy, bez których gotowanie byłoby bardziej uciążliwe. Wymienię poniżej kilka sprzętów, jeśli będą dodatkowe pytania to proszę je zadawać w komentarzach.

 

Maszynka do gotowania ryżu Zojirushi


Jadamy dużo ryżu krótkoziarnistego a taka maszynka niesamowicie ułatwia jego gotowanie! Można w Polsce kupić bardzo uproszczone wersje tego urządzenia, jednak my nasz obecny ryżowar przywieźliśmy z Japonii (można kupić wersje na rynek europejski). Jest niewielki (na maksymalnie trzy miarki, my na dwie osoby gotujemy jedną miarkę na posiłek) a na tym nam bardzo zależało, bo nasza kuchnia jest malutka i nie mamy dużo miejsca na blacie. Ma osobne programy do gotowania ryżu bez dodatków, z dodatkami, brązowego, na sushi, kleiku ryżowego - wsypujemy tylko miarkę ryżu, dolewamy wody do kreski i włączamy, nie trzeba się martwić wykipieniem wody czy przypaleniem, pilnować czasu. Ma funkcję utrzymywania ugotowanego ryżu w cieple przez 12 godzin. Jest timer z którego często korzystam - wieczorem nastawiam ryż do ugotowania na konkretną poranną godzinę, i rano wstaję i nakładam sobie miseczkę parującego ryżu! ^^*~~ 

 

 

Poniżej mały park maszynowy - blender kielichowy Hanssem Ozen o którym piszę poniżej, ekspres przelewowy do kawy Mellita, suihanki czyli ryżowar i czajnik Xiaomi (sterowany przyciskiem ale też z aplikacji, w której ustawiamy temperaturę np.: 40 stopni do pogrzania mleka dla dziecka, 80 stopni dla zielonej herbaty, itd, możemy też ustawić podtrzymywanie zadanej temperatury przez określony czas. Na czajniku jest przycisk "gotuj" ale też "podgrzewaj" a wtedy czajnik podgrzeje nam wodę do ustawionej w aplikacji temperatury.)



 

Blender kielichowy Hanssem Ozen

Blender dość rewolucyjny, bo oprócz normalnego blendowania ma też funkcję próżniową, co daje mniej napowietrzone, zdrowsze koktajle. Poza tym robi to wszystko co powinien, a szczególnie używam go do robienia placków ziemniaczanych i szarych klusek ziemniaczanych, będzie na nie przepis z udziałem blendera! ^^*~~ Przyznam, że używam go falami, czasami szaleję z koktajlami a potem miesiącami stoi zapomniany... Obiecuję sobie, że będę go używać częściej, tym bardziej, że może się przydać do robienia mleka roślinnego czy past/pasztetów.

 

Kitchen Aid Artisan


Ten mikser pojawił się w moim życiu w 2009 roku i teraz nie wyobrażam sobie pieczenia chleba bez niego! Wyrabia mi ciasto chlebowe, ma też końcówkę do ubijania piany i do mieszania lżejszego ciasta, z której korzystam gdy piekę ciasta deserowe ale też na przykład gdy muszę wymieszać składniki na kotlety mielone (czy to mięsne czy roślinne). Maszyna jest solidna a gdy ją kupowałam znajoma poradziła, żebym się dobrze zastanowiła jaki kolor wybieram, bo zostanie on ze mną na dłuuuuugie lata! *^o^* 

 

 

Przystawka do makaronu Kitchen Aid

 


Przez lata korzystałam z ręcznej maszynki do wałkowania i cięcia makaronu, takiej na korbkę. Bardzo ją sobie chwaliłam, ale zawsze brakowało mi trzeciej ręki do ogarnięcia płatu ciasta, bo trzeba było kręcić korbą! W zeszłym roku podczas jakiejś promocji kupiłam przystawkę do makaronu do miksera Kitchen Aid i problem braku trzeciej ręki się rozwiązał! *^O^* Wałki kręcą się same, powolutku, a ja mam dwie wolne ręce do trzymania płatu ciasta albo łapania makaronu. Za pomocą tej maszynki wałkuję też ciasto na pierogi.


Mam też klasyczny mikser ręczny Zelmera i czasami po niego sięgam.



Blender z przystawkami Kenwood


Mam mały blender z odgórnie doczepianym silnikiem, w którym mielę orzechy, robię małe ilości past czy pesto, również małe porcje kruchego ciasta (blenduję składniki pulsacyjnie). Mam do niego w zestawie dzbanek i kilka przystawek miksujących/blendujących - przyznam, że najczęściej używam drucianej końcówki do ubijania śmietany i małej "żyrafy" do blendowania zup na krem, po pozostałe końcówki sięgam rzadko, bo np.: ziemniaki ubijam na pure ubijaczką "analogową" *^0^*

 


Malakser Moulinex

 

Teraz uwaga - wchodzimy w strefę muzealną! *^w^* Od wielu wielu lat mam malakser Moulinexa, który wciąż działa! Mam do niego mnóstwo noży, przystawek do cięcia, ubijania, wyciskania soków, i inne. Używam go, kiedy mam do pokrojenia na plasterki/posiekania dużo warzyw albo do dużej porcji ciasta kruchego. Kiedyś wyciskałam nim sok z pomarańczy, ale uszczelka w misie jest już stara i płyn cieknie dołem... 


Maszynka do mięsa


 

Jeśli uważaliście, że powyższy malakser jest historyczny, to co powiecie na moją żeliwną maszynkę do mielenia?! *^O^* Tak, nie używam elektrycznej maszynki do mielenia. Mam nawet taką, przywiozłam z mieszkania po rodzicach, ale stoi zapakowana w piwnicy bo raz, że nie mam na nią miejsca w kuchni, a dwa - leniwa jestem, za dużo roboty z jej rozpakowywaniem, montażem, potem myciem... Noże są ostre, mieli idealnie, chociaż oczywiście trzeba przyłożyć sporo siły własnej, myje się ją błyskawicznie. Przydaje się do robienia pasztetów, a dodatkowo gdyby mnie ktoś zaatakował, to się obronię, to jest dobre 2 kilo żeliwa!!!... ^^*~~


Maszynka do mielenia kawy 


 

Używam bynajmniej nie do kawy (kawę mieli mi ekspres tuż przed parzeniem), tylko do przypraw i siemienia lnianego - nie kupuję przypraw mielonych ale w całości, i mielę małe ilości tuż przed użyciem.


Przechodzimy do fikuśności. ^^*~~

 

Płyta teppanyaki Silver Crest (Lidl)



 

Kupiona kiedyś w Lidlu elektryczna płyta do smażenia, kilka razy robiliśmy na niej imprezę ze znajomymi, podczas której siedzieliśmy dookoła tego grilla i smażyliśmy sobie kawałki mięsa i warzywa. Fajna zabawa, muszę częściej po nią sięgać, bo nada się też do smażenia okonomiyaki i pierożków gyoza.


Maszynka do takoyaki

 
Maszynka do smażenia kulek z ciasta naleśnikowego z nadzieniem z ośmiornicy (chociaż można tam włożyć co się chce - kawałek parówki, sera, czekolady!). Kupiona kiedyś online na jlist.com, tak się ucieszyliśmy, że udało nam się ją niedrogo znaleźć że kompletnie przeoczyliśmy fakt, że jest to urządzenie ... na rynek japoński! Żeby używać jej w Polsce musieliśmy tu na miejscu dokupić za dwa razy tyle przetwornicę prądu...
 

Maszynka do hot dogów Clatronic
 

 

To nie jest moje urządzenie, tylko Roberta! *^o^* Byliśmy kiedyś na wakacjach, weszliśmy do supermarketu, to ustrojstwo było na super-obniżce i Robert od razu wsadził je do koszyka, a do tego kilka paczek parówek i bułki, wieczorem na kwaterach była hot-dogowa uczta dla całej grupy! Parówki gotują się na parze w pojemniku po lewej a na ten bolec (który się nagrzewa) nabijamy podłużną bułkę, dzięki czemu bułka ma dziurkę i jest ciepła od środka. Czasami nam się przypomina, że to mamy i robimy sobie hot-dogi na kolację, jakby udusić w osobnym garnku pieczarki z cebulką to można zrobić bułkę z pieczarkami! *^v^*


Mam jeszcze opiekacz/grill Sharpa - starowinkę zabraną z mieszkania rodziców, mam prosty toster do kanapek, frytownicę, krajalnicę (też przywiezioną od rodziców, stoi w piwnicy bo nie robimy przyjęć na 20 osób, żebym musiała zaprząc maszynę do krojenia dużej ilości wędlin czy chleba, ale pamiętam, że w domu rodzinnym była w użytku kilka razy w roku, gdy rodzina schodziła się na święta czy imieniny) i to chyba wszystkie maszyny, które mnie wspomagają w kuchni. Oczywiście mam płytę gazową (Hotpoint Ariston, ze specjalnym wielkim palnikiem pod woka), piekarnik (Amica), lodówkę (LG).

Przydatne nie-maszyny, na przykład bambusowe koszyczki do parowania.

 

Albo moździerz - szybkiego rozłupania garści przypraw, do ukręcenia garstki pesto czy dressingu do sałaty.


Z kategorii fikuśności - patelnia do smażenia taiyaki, czyli naleśników z nadzieniem, a kształcie rybek. 


 

Miso koshi i pałeczki do gotowania

 

Sitko do którego wkładamy kulę pasty miso i zanurzamy je w garnku z bulionem, a pałeczkami rozcieramy pastę, żeby dokładnie rozpuściła się w gorącym płynie. Oczywiście można odlać trochę bulionu do kubka czy nabrać wielką chochlą i w tej porcji łyżką rozetrzeć pastę miso, ale w ten sposób jest mi wygodniej to robić. ^^*~~ Tych dużych pałeczek do gotowania używam do łapania/obracania najróżniejszych składników na patelni, do zwijania omletu, bardzo przydatne i precyzyjne narzędzia, kupiłam w Japonii.


Garnek z przedziałkiem


 

Garnek z na stałe wbudowaną granicą dzielącą go na połówki, dzięki czemu możemy jednocześnie gotować dwie różne zupy albo potrawy, ja używam go do przyrządzania japońskiego nabe na dwóch różnych bulionach, z różnymi dodatkami, które potem wyjada się pałeczkami siedząc w grupie dookoła garnka. ^^*~~ Kupiony na Allegro.

A skoro piszę o nabe, mamy mała maszynkę gazową na mini-butle (kupioną na Allegro), stawiamy ją na stole w pokoju, na niej stawiamy garnek z nabe.

 



Żeliwny garnek z pokrywą


 

Mam dwa rozmiary - wielki i niewielki. ^^*~~ W tym dużym piekę mięsa, jest też idealny do pieczenia podłużnego bochenka chleba. Małego jeszcze nie używałam, bo dopiero kilka dni temu przywiozłam go z działki, ale wzięłam go ze względu na małe rozmiary, będzie w sam raz na małą porcję czegoś zapiekanego dla nas dwojga!

Mam też gliniany garnek do pieczenia z pokrywą tzw. niemiecki, ale ostatnio rzadko go używam, bo on jest chyba przede wszystkim dedykowany pieczeniu mięs, a ja nie piekę wielkich porcji pieczeni, bo jedlibyśmy ją przez tydzień... Trochę też jest z nim zabawy, bo najpierw trzeba go namaczać w wodzie przez pół godziny, pamiętać, żeby wstawiać do zimnego piekarnika, po upieczeniu powoli schładzać, żeby nie pękł. Na razie nie znajduję dla niego zastosowania w mojej kuchni.


Kamień do pizzy


 

Broniłam się przed nim długo, bo po co nam, bo gdzie ja go będę trzymać... Teraz nie wyobrażam sobie pieczenia pizzy neapolitańskiej bez niego, a i chleby wychodzą na nim lepsze! A trzymam go po prostu na kratce w piekarniku. ^^*~~


Jeśli chodzi o inne sprzęty kuchenne to nie używam niczego specjalnego, a mam też coś, co mi się nie do końca sprawdziło, i jestem dodatkowo zła bo tanie toto nie było... Mam na myśli mandolinę i spiralizer firmy Benriner.
 

 

Kupiłam je po przeczytaniu entuzjastycznej recenzji osoby gotującej, niestety u mnie one się zupełnie nie sprawdzają. Spiralizer jest zrobiony z cienkiego plastiku, rusza się na wszystkie strony w trakcie pracy i cały czas się boję, że pęknie mi w rękach, nadaje się do miękkiej cukinii ale boję się go używać do twardej marchwi. 
Natomiast do mandoliny mam takie zastrzeżenia - dolny brzeg nie ma żadnych nóżek ani chociażby gumowej nakładki, kiedy opieramy ją o deskę czy brzeg miski to się ślizga i ucieka... Regulacja grubości cięcia czyli wysokości noża działa na zasadzie dokręcenia/odkręcenia dwóch śrubek od spodu, więc trudno jest trafić w plasterek tej samej grubości wszędzie, bo nie ma żadnej podziałki, nie wiemy, na ile mocno dokręciliśmy pierwszą śrubę. No i ochrona palców!... Ta mandolina ma niesamowicie ostry nóż i kolce do cięcia w słupki, nie wyobrażam sobie pracowania na niej trzymając np.: ziemniak do samego końca palcami, bardzo łatwo wtedy o koszmarne skaleczenie, ranę szarpaną. W zestawie mamy osłonę dla palców w postaci kawałka plastiku, który od spodu ma małe wypustki (mają podtrzymywać cięte warzywo czy owoc) a od góry uchwyt. Nie jest to w żaden sposób przytwierdzalne do mandoliny, po prostu przytrzymujemy tą osłoną naszego ziemniaka dociskając go do noża, jednak wypustki na spodzie osłonki prawie nie łapią warzywa i ciągle ucieka nam ono z mandoliny, a uchwyt na wierzchu wyślizguje się z dłoni. Nie polecam!

Tyle ode mnie, jeśli macie pytania to śmiało zadawajcie je w komentarzach, a może macie jakieś fajne urządzenia kuchenne, które u Was się sprawdzają i możecie mi je polecić? *^V^*