Może chlebka? Jeśli nie, to na końcu wpisu jest szarlotka z lodami waniliowymi. *^v^*
Maybe a slice of bread? If not, there is an apple pie with vanilla ice cream at the end of the post. *^v^*
W piątek poszłam na rower. Postanowiłam sprawdzić, jak wyglądają ścieżki rowerowe i czy potrafię jeździć po roztapiającym się śniegu. Wniosek - nie potrafię! Kilka razy prawie się przewróciłam, więc część trasy pokonałam po chodnikach, a część przeszłam prowadząc rower. Piesi byli bardzo wyrozumiali, bo sami nie mieli dużo miejsca, chodniki tak samo jak ścieżki nie były zbytnio odśnieżone...
On Friday I went out with my bike. I wanted to try if I can ride on the melting snow. Conclusion - I cannot! I almost fell a few times so on parts of my ride I used sidewalks and I even walked next to the bike for a moment. The pedestrians were very forgiving, they didn't have much space either on the sidewalks full of snow piles...
***
Dopadła mnie ostatnio taka myśl (jakaś myśląca się zrobiłam w nowym roku!... *^w^*) - no bo jest tak: dużo się od jakiegoś czasu czyta w mediach społecznościowych o inkluzywności. Głównie spotykam się z tym pojęciem w kontekście ciała, a szczególnie ciała w bieliźnie i bieliźnianej rozmiarówki, bo jestem fanką ładnej bielizny i śledzę zarówno ofertę różnych sklepów jak i blogi bieliźniarskie. Oczywiście bardzo się cieszę, że wiedza na temat rozmiarówki biustonoszy i świadomość, że nie każda z nas nosi przysłowiowe 80D w które próbują nas wcisnąć sieciówki jest znana coraz większej grupie kobiet, i fajnie, że w reklamach bielizny u większości producentów występują modelki chude i grube, niskie i wysokie, i średnie, i z dużą pupą i z małą, i z wielkim biustem i z maleńkim bo każda z nas może zobaczyć, jak wymarzony biustonosz wygląda na sylwetce podobnej do naszej (ze starszymi modelkami wciąż jest problem, w większości wszystkie młode ^^). Zgadzam się, że jak nam się opatrzą wszelakie sylwetki, to będziemy je automatycznie uznawać za normalne i nie będziemy dążyć do "jedynej słusznej" szczupłej figury. Ale...
I've been thinking recently about a certain topic - in the social media there's been a lot talking about body inclusivity in the past few months. I mainly come across this subject in the context of woman's body and its representation in the clothes and underwear adverts because I follow some underwear shops and blogs. Of course, I am happy that the knowledge about the range of sizes of woman's body is getting wider than the proverbial "36D for everyone" in retail chain shops. And it's cool there are different models hired to show the bras - fat and thin, short and tall, and the ones in the middle, with small and big butts, with huge and non existing boobs, that's how we can see the underwear and clothes on figures similar to our own and imagine how we would look in this or that piece of clothing. (it's not that easy with older models, most of them are young ^^). I agree if we keep seeing different silhouettes we will automatically regard them as normal and we won't dream about the "one and only proper shape" - thin one. But...
Jak zawsze jest jakieś ale. No bo pomyślałam sobie, że w porządku, dążymy do tego, żeby uznawać każde ciało za normalne, piękne, dopuszczalne. Ale niektórym nie wystarczy oswojenie ludzi z różnorodnością "człowiek chudy/gruby", idą dalej i pokazują, że np.: da się żyć bez depilacji bo w sumie włosy na nogach czy pod pachami są naturalne, rosną tam i już. Da się żyć bez makijażu czy farbowania włosów. A modelki, nawet te grube, są zawsze wydepilowane, umalowane, z piękną fryzurą, z gładkim ciałem. I z jednej strony z tym się zgadzam - sama chodzę na depilację, farbuję włosy, robię makijaż (no, nie codziennie! *^u^*), bo taka bardziej się sobie podobam, czuję się zadbana. Ale z drugiej - człowiek w stanie "naturalnym" jest taki jak jest w danej chwili, z włosami na nogach, z pryszczami i cellulitem, potargany jeśli akurat się nie uczesał, bez makijażu. I teraz moje pytanie brzmi - gdzie jest granica szerzenia inkluzywności? Czy skoro gruba modelka nie jest już dla nas dziwna, to może czas na pokazywanie bielizny i ubrań na kobietach z włosami na nogach, z nieidealną skórą, z siecią pajączków na buzi i podkrążonymi oczami? Tak wygląda zwyczajny człowiek! Ale czy tak pokazywany towar wyda nam się atrakcyjny? W końcu młoda szczupła piękna idealna modelka ubrana w daną sukienkę ma za zadanie zachwycić nas i sprawić, że wpadniemy w złudne przekonanie, że my też tak cudnie będziemy w owej sukience wyglądać (i w efekcie kupić ten produkt)!... Gdyby sklep pokazywał sukienki na zupełnie zwyczajnych kobietach - niska grubaska albo chuda jak tyczka "koszykarka", z włosami w mysim szarym, z kudłatymi łydkami - to czy nasz umysł zachwyci się takim obrazem, zobaczymy siebie na jej miejscu i rzucimy się do zrobienia zakupów? Nie wiem... Może tak, jeśli będziemy takie modelki widywać często w ofertach wielu sklepów, zadziała efekt opatrzenia się i kiedyś będzie to dla nas normalne. A może nie? Może inkluzywność ma swoją granicę estetyczną, bo w dzisiejszych czasach golenie nóg czy makijaż jest taką samą nieusuwalną częścią naszej codziennej higieny jak mycie zębów czy kąpiel? Nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie, a jak Wy uważacie? *^v^*
There is always a "but". We want people to think every body is normal, pretty, acceptable. But some people are not satisfied with the masses getting used to "thin/fat diversity", they go one step further. For example, they promote living without removing hair from our legs/armpits, it's always been there and it's natural. Or going out without makeup/hair dyeing. And models, even if they're fat, are always smooth, with makeup, nice hairdo. On one hand I agree with that - I like myself when I'm improved, no unwanted hair on my legs, some makeup (not everyday! *^u^*), hairdo with a nice colour. On the other hand, a person in its natural state is just like that - hairy, pale on face, with pimples and cellulite, uncombed. And here comes my question - where is the limit of inclusivity? If fat models are already normal to us, maybe it's time for not perfect bodies on the catwalk? That's how normal people look like! But will we find the merchandise attractive if shown like that? Young slim pretty model wearing a dress has one job - to make us fall in love with the overall picture, imagine ourselves in her place and buy the product! When we see the same dress on the short fat girl or very slim tall one, with hairy calves, will we be equally enchanted? I don't know. But maybe we can get used to such models if we keep seeing them around over and over again, and it will be normal for us in the end. I'm not sure. Maybe inclusivity has its limits in the times when waxing our legs and putting on makeup is the same activity as brushing our teeth and a shower everyday? I cannot find one simple answer to my questions, what do you think?
***
Jak obiecywałam, szarlotka. *^o^*
As I promised, apple pie. *^o^*