No to lecimy z przedwakacyjnymi uszytkami! *^v^*
Po pierwsze, postanowiłam dokończyć wycięte dawno temu spodnie dresowe Złoty Pył. Wykrój już znacie, to niezawodny model 105 z Burdy 12/2019, czyli Złota Jesień z zeszłorocznych wakacji oraz domowa wersja Malwy. Materiał kupiłam w sklepie Metry i Centymetry, i występuje on w kilku wersjach tkanin, mam go też na softshellu. Nie mam nic więcej do dodania o tych spodniach poza tym, że niezmiennie są to moje najwygodniejsze i najukochańsze portki!!! *^0^*~~
(Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że materiał w złote monstery używam od roku i bardzo mocno się już sprał... Czarne tło pokryło się białawym meszkiem a złote liście przeszły w przytłumioną żółć... Nie wiem, jak będzie z jakością dresówki z Metry i Centymetry, tamtą dresówkę kupiłam na allegro.)
Drugim uszytkiem jest bluzka z resztek, i kiedy ją szyłam uświadomiłam sobie, że w zeszłym roku uszyłam pierwszą wersję tej bluzki z innych resztek i jeszcze jej nie pokazywałam! No to po kolei - najpierw "bluzka śniadaniowa" - tak ją nazywam, bo jest ultra mięciutka i wygodna, i wskakiwałam w nią rano w hotelu, żeby zejść na śniadanie. Model to 115B z Burdy 08/2015 i jak widać powstała z dwóch dresówek pozostałych po szyciu sukienek, błękitnej i różanej. Wykroiłam elementy jak się zmieściły na kawałkach tkanin, co wyraźnie widać, bo niebieski rękaw musiał dostać różany mankiet, inaczej byłby za krótki. ^^*~~ Oraz czego nie widać, plecy są całe niebieskie i zszywane z dwóch połówek. Góra jest wykończona lamówką z niebieskiej tkaniny, mankiety obrzucone i podłożone a dół bluzki tylko obrzucony ściegiem overlockowym. (Wiem, że lamówka na dekolcie się podnosi, cięłam ją ze skosu a mimo to tak się zachowuje, trudno, nikt z tego strzelał nie będzie, jak mawiała moja mama, bluzka działa i z taką "stójką", i nie zamierzam sobie tym zawracać głowy! *^n^*)
Sokole oko wyłowi na powyższych zdjęciach spódnicę, która już tu wystąpiła na blogu pod postacią tuniki Łąkołody! Tunika owa miała dwie wady, po pierwsze: bardzo elastyczny dół doszyłam do lekko elastycznej góry i trudno się to zakładało, a po drugie - ostatnią rzeczą, jaką znajdziecie w mojej szafie są takie długie tuniki! Może dlatego wcale jej nie nosiłam i w końcu postanowiłam przerobić dolny panel na bluzkę. Jednak kiedy ją odprułam od górnej części przypomniałam sobie, że ma ona kieszenie, i pomyślałam, że może warto je jakoś wykorzystać, skoro już tam są?... (w bluzce wypadłyby z boku cycków! ^^*~~) Wystarczyło więc zaszyć tunel na gumę, wpuścić ową gumę i już miałam spódnicę idealną!
Teraz ta bluzka, która powstała jako pierwsza - dwie resztki jerseyów z dwóch sukienek. ^^*~~
Jedziemy dalej! Po wycięciu elementów na spodnie Złoty Pył zostało mi trochę drukowanego materiału, no to dokupiłam dresówkę w kolorze miodowa musztarda i uszyłam bluzę z kapturem. Model to bluza 103 z Burdy 01/2017. Przyszło mi do głowy, żeby uszyć sobie coś dużego, luźnego, oversize, i wycięłam rozmiar 42 zamiast zwyczajowej 40-stki. I to był błąd, to znaczy sama bluza jest okay, ale kaptur i podkrój szyi jest bardzo duży i trochę źle się układa, w następnym egzemplarzu wprowadzę poprawki do wykroju, ale ogólnie jestem bardzo zadowolona! *^v^*
Teraz kolejne spodnie - wymyśliłam sobie jeansy - żeby były elastyczne, bo takie są wygodne i żeby miały elementy ozdobne. Wzięłam na warsztat model 109 z Burdy 09/2020, który już widzieliście w zeszłym roku pod postacią Hortensji oraz dwa rodzaje elastycznego jeansu i dziecięce kimono, które kupiłam na targu staroci w Japonii kilka lat temu.
Wykrój na spodnie podzieliłam na elementy, po trzy na każdy przód i tył, pomieszałam układ tkanin i dodatkowo ponaszywałam fragmenty wzorzystej bawełny. Oczywiście Hortensje powstały z tkaniny elastycznej (interlock) więc nie wymagały zapięcia, natomiast jeans z dodatkiem elastanu już tego wymaga więc wszyłam suwak z przodu.
Przy okazji mam uwagę dotyczącą tkaniny interlock - po roku noszenia spodni Hotensje moje doświadczenia są takie: o ile interlock nadaje się do szycia luźnych bluzek czy sukienek, to zupełnie się nie sprawdzi pod postacią dopasowanych ubrań z dużą ilością szwów, np.: z naszytymi kieszeniami. To co w ogóle nie dzieje mi się w przypadku dresówek, dzieje się niestety z interlockiem - materiał szybko wypycha się na kolanach i rozciąga się na szwach, robią się spore dziurki, a zapewniam Was, że nie szyłam ultra opiętych legginsów tylko normalne spodnie, które trochę się naciągają, gdy siadam, kucam, itd, ale przez większość czasu pozostają luzem wokół ciała.
No i tak to na razie wygląda. W planach mam niebieską bluzę z kapturem (kupiłam już materiał i ściągacze), szarą raglanową bluzkę z jerseyu (materiał już uprany czeka na krojenie), i zobaczymy co dalej. Mam jeszcze kilka tkanin wzorzystych, ale chwilowo nie mam pomysłu na nowe sukienki. Mam wełnę na płaszcz, ale nie mam do niej reszty (chcę połączyć wełnę z czarną pikówką) i opracowanego pomysłu. Mam softshell z wzorem Złoty Pył i rozważam uszycie z niego kurtki, ale jeszcze nie wiem jakiej. Mam zaczęte zeszłej jesieni spodnie z innego softshella i nawet niedawno kupiłam do nich suwak, może je niebawem dokończę! Ela Kos pytała w komentarzu, czy nie mam nic na drutach - no mam, sweter piórkowy. Myślałam, że zdążę go skończyć przed wyjazdem do Czech ale się nie udało, zresztą i tak bym go tam nie założyła bo cały czas mieliśmy upalne lato! Ale czas go skończyć, bo zaczęły chodzić mi po głowie mitenki... Co w ogóle jest nie w moim stylu, bo ja muszę mieć zakryte nie tylko dłonie ale też palce, inaczej rękawiczka nie ma dla mnie sensu, ale jakoś mi się mitenek zachciało, co poradzić. ^^*~~
(Czy widać, że zaczynam nabierać energii i ochoty do działania? Nie czuję się jeszcze zbyt dobrze, ale razem z lekarzem zaplanowaliśmy rychły zabieg, który powinien znacząco poprawić mój stan zdrowia, co mnie najpierw strasznie przeraziło ale potem napełniło nadzieją na odzyskanie radości życia i siły do, hm... w sumie do wszystkiego, bo obecnie nie mam siły na nic. Także ten, idzie ku lepszemu! *^o^*)
Tyle na dziś, idę trzeć ziemniaki na szare kluski z bryndzą i skwarkami*, obiad idealny na chłodną i mokrą sobotę! Miłego weekendu i do następnego razu. ^^*~~
*oczywiście ziemniaki zetrze za mnie blender, co będę sobie palce ścierać na tarce!... *^V^*~~~