Mieliśmy kompletnie inne plany na październikowy wyjazd! Już nie wspomnę o Japonii... Kiedy było oczywiste, że do Japonii pojedziemy może dopiero w maju przyszłego roku, zaplanowaliśmy wycieczkę na Węgry. Już prawie wybraliśmy miejsca do odwiedzenia, a tu... Węgry zamknęły swoje granice albo zażądały testów na koronawirusa. No to znowu zmiana planów - Czechy!
Ale i ta opcja udała nam się tylko częściowo. Kiedy wraz z końcem września w Czechach zaczęła wzrastać liczba osób zarażonych koronawirusem zdecydowaliśmy się zrezygnować z pięknie rozpisanej wyprawy po Morawach, z konkretnymi noclegami co kilka dni w innym mieście, i postawiliśmy na bazę w Polsce, niedaleko granicy. Wynajęliśmy apartament Villa 1913 w Kamiennej Górze i możemy szczerze polecić to wspaniałe miejsce!!! Dwie osobne wygodne sypialnie, nowoczesna łazienka, wielki salon i pokój ze stołem bilardowym! *^V^* Do tego dobrze wyposażona kuchnia w piwnicy budynku, w której robiliśmy sobie śniadania. Przemili właściciele mieszkają na parterze i widzieliśmy się z nimi właściwie tylko dwa razy - gdy przyjechaliśmy na miejsce i gdy spakowani do samochodu przyszliśmy się pożegnać i oddać klucze.
Jak wspominałam, część czeskiej wycieczki nam odpadła, bo do niektórych miejsc było po prostu za daleko, a nie chcieliśmy spędzać całych dni w samochodzie (tym bardziej, że tylko Robert był kierowcą). W Kamiennej Górze odwiedziliśmy Muzeum Tkactwa Dolnośląskiego (akurat była zmiana części ekspozycji obrazów, więc dostaliśmy zniżkowe bilety i pana przewodnika na dokładkę! ^^*~~) oraz kompleks podziemi Arado, obiekt związany z II Wojną Światową. Zrobiliśmy też zakupy w sklepie Świat Lnu! ^^*~~ To zawsze dobra okazja, kiedy można obejrzeć i pomacać materiały na żywo!
(wszystkie poziome zdjęcia można powiększyć)
Z krajoznawczych wycieczek po Czechach został nam tylko Adrspach - wspaniałe piękne miejsce, gdzie zakochałam się w chodzeniu po górach! *^V^*
No dobrze, może nie po górach a między skałkami, ale faktem jest, że nie żałowałam, że Robert tuż przed wyjazdem zmusił mnie do kupienia butów trekkingowych! Z reguły nie lubię łażenia w górę i w dół, wolę po płaskim, ale tutaj było tak pięknie, że wybaczyłam Adrspachowi setki schodów i jedno wyjątkowo niemiłe dla mnie wąskie przejście 50 cm szerokości, szłam z zamkniętymi oczami...
Adrspach jest tak magiczny, że gdybym mieszkała w pobliżu, to chodziłabym tam co tydzień! (no, przynajmniej przez jakiś czas... *^o^*)
Poniżej - tama pod Dvur Kralove.
Byliśmy też po polskiej stronie na wycieczce na łonie natury, mianowicie odwiedziliśmy Kolorowe Jeziorka w Rudawskim Parku Krajobrazowym. Miejsce ciekawe, ale... potwierdziło się tu hasło, które towarzyszyło nam podczas całej wycieczki - jak to jest, że w Polsce nic się nie opłaca, a w Czechach wręcz przeciwnie... Adrspach zadbany, wytyczony szlak zwiedzania obstawiony tabliczkami informacyjnymi, przed wejściem do parku infrastruktura turystyczna - porządny parking z parkometrami, informacja, toalety, pamiątki, kilka budek drobnej gastronomii. Kolorowe Jeziorka - owszem, są parkingi (na czyjejś łące i dalej w lesie), a poza tym? Tablice informacyjne chyba ktoś ukradł, toalety i bar zamknięte na głucho, kilku sprzedających "na dziko" ze stolika turystycznego jakieś pierścionki i koraliki...
Podobnie z jedzeniem - w Czechach w najmniejszych wioskach (np.: Kralovec na granicy z Polską) jest przynajmniej jedna restauracja czy bar z fajnym domowym jedzeniem, o większym miejscowościach nie wspomnę, bo tam wybór był spory i pyszny! W Polsce głównie kebab i pizza... Z naszych poszukiwań jedzeniowych możemy polecić Cafe u Leszka i Luz&Blues Bar w Kamiennej Górze, gospodarstwo agroturystyczne z gospodą Dwa Dęby w Starej Białce pod Lubawką, Chatkę Niedźwiadka w Dziwiszowie. W Czechach polecamy Hospudkę u Rozmarynku w Dvur Kralove, Kralovecky Kohout w Kralovcu na granicy z Polską, Stary Pivovar w Trutnovie, restaurację Cerny Kun w Hradec Kralove.
Poniżej - Kutna Hora.
Drugi tydzień naszych wakacji był zimniejszy i bardziej deszczowy, dużo czasu spędzaliśmy na kwaterze wypoczywając na kanapie w salonie, jedząc chipsy, robiąc na drutach (Lena też dzierga!) i ogrywając się w bilard. *^0^* Pojechaliśmy na wycieczkę do Ossuarium do Kurnej Hory ale było to w poniedziałek 12-go października, kiedy Czesi zamknęli muzea i teatry, więc pocałowaliśmy klamkę... Od środy 14-go zamknięte były restauracje po czeskiej stronie, więc musieliśmy się zadowolić tylko zakupami. W tamtych okolicach zostało nam jeszcze dużo miejsc do odwiedzenia, zarówno po polskiej jak i po czeskiej stronie, a skrzynka piwa jest już pełna pustych butelek i czeka na wymianę, więc na wiosnę, jeśli sytuacja pozwoli, chcemy tam wrócić na kilka dni! *^o^*
(Zdjęć jedzenia nie wrzucam, bo za dużo by było, poza tym to głównie knedliki z gulaszem albo golonka! ^^*~~ Zainteresowanych odsyłam do mojego Instagrama.)
Super wycieczka! Chociaż przyznam się, że przez tę szczelinę miedzy skałami, to mnie by trzeba siłą przepchnąć, bo dobrowolnie bym nie weszła :). Potwierdzam spostrzeżenia porównawcze gastronomii w Polsce i Czechach - tam zawsze i wszędzie można spotkać knajpki z pysznym świeżym jedzonkiem, a u nas królują pizze i kebaby.
ReplyDeleteGdy podeszłam do tej szczeliny (zwanej Mysią Dziurą) to na serio rozważałam powrót do początku trasy (jakieś 20 minut drogi), bo ja mam klaustrofobię... Ale najpierw wszedł Robert i zadbał, żeby nikt nie szedł z naprzeciwka, zdjęłam plecak i niosłam go przed sobą, przede mną szła Lena a za mną Wojtek (jakbym wpadła w panikę, to by mnie najwyżej przeciągnęli do wyjścia), a ja zerkałam tylko pod nogi na schodki, i jakoś poszło. To niby tylko ze dwadzieścia schodków, ale przerażające!
DeleteCo do jedzenia, mam wrażenie, że Czesi lubią swoją kuchnię, a my swojej nie promujemy. Trochę inaczej było w Szklarskiej Porębie, tam było mnóstwo restauracji z bardziej tradycyjnym jedzeniem polsko-czeskim, Kamienna Góra (i okolice) jest chyba mniej turystyczna.
Piękna wyprawa! No i takie spodnie w kwiaty potrafią osłodzić każde chodzenie po górach :)
ReplyDeletePrzyznaję, że spodnie w kwiaty bardzo pomagają w długim chodzeniu, szczególnie w górę i w dół! *^V^* Mam już dwa kwiatowe softshelle na kolejne pary spodni, tylko nie znalazłam czasu, żeby usiąść do szycia, bo wciąż robię na drutach... ^^*~~
Delete