1 września i nagle jak nożem uciął - jesień... W żadnym wypadku nie byłam na to gotowa!
The 1st of September and suddenly it's Autumn... I was absolutely no ready for that!
Wciąż mam w planach - ba, co tam w planach, w kawałkach do zszycia! - letnie sukienki, takie do noszenia z gołymi nogami, nie z ciepłymi rajtuzami. Nie nacieszyłam się wiosną i latem w tym roku. Najpierw przed dwa miesiące wszystko było pozamykane (nawet lasy i parki...), więc nie za bardzo było dokąd wychodzić z domu, potem jakoś tak beznadziejnie czekałam na tę Japonię - nie w maju, no to może sierpień, jednak sierpień nie, to może październik, trochę lata minęło jak z bicza strzelił i już! Zrobiło się zimno i mokro, więc od razu złapałam katar i tak sobie siedzę nabzdyczona, smarkam i wyrzekam na cały świat. Najbardziej oczywiście na wirusa.
I still have some Summer dresses planned. Not only planned, even cut out in pieces ready to be stitched together! And these are not the fashions to be worn with the thick warm tights... I didn't enjoy Spring and Summer this year like I should have. First, for two months there was nowhere to go out because everything was closed including forests and parks... Then I was desperately waiting for Japan - maybe in May, no, so maybe August is possible, no way, so maybe October eventually?... This short Summertime just came and went, and that's it! It's been cold and rainy here for the past few days so of course I immediately caught a cold and now I've been sitting at home, sneezing and being against the whole world. My main enemy - the virus of course.
Zabrał nam nasze wakacje w Japonii i wciąż nie ma najmniejszych widoków na to, kiedy pojechanie w tamtym kierunku będzie w ogóle możliwe pod jakimikolwiek warunkami. Co więcej, na październik zaczęliśmy planować wyjazd na Węgry ale... niestety ten kraj właśnie zamknął granice i nasze dni pełne wina i gulaszów odpłynęły w niebyt.
It took our Japanese holidays from us and there're still no perspectives for the remotest possibility to travel there in the foreseeable future. What's more, we started to plan holidays in Hungary in October but... they've just closed their borders so our days full of red wine and goulash are gone before they even started.
Do kalendarzowej jesieni jeszcze daleko, ale ja właśnie rozpoczęłam akcję prania swetrów, które lada moment będą często w obrocie! Jak skończę ze swetrami, to wezmę się za czapki. Nawet zaczęło mi chodzić po głowie, że może by tak coś nowego wydziergać?... Ale najpierw muszę zrobić rachunek sumienia w szafie, bo w zasadzie mam w czym chodzić, hm...
It's still a long time till the calendar Autumn but I just started to wash my sweaters because they will be often used any moment! As soon as I finish with sweaters I'll take all the hats. I even started to think about maybe knitting something new?... But first I must check the wardrobe and decide if I really need another knitted item because you know, I have many already...
Ugotowałam pierwszy ramen tej jesieni. Kupuję śliwki, figi i przepyszne soczyste jabłka. Popatruję w kierunku dyń i batatów. Lada dzień zacznie się czas bigosów, japońskiego nabe, rozważam pierwszy w sezonie rosół w najbliższy weekend. I wciąż nie mogę uwierzyć, że skończył się czas malowania paznokci u stóp, bo przecież nie będą one wystawać z sandałów przez najbliższe kilka zimnych miesięcy, ech...
I cooked my first ramen this Autumn. I keep buying plums, figs and delicious crispy apples. I keep glancing at the pumpkins and sweet potatoes. Any day now it will be the season for cabbage stews, Japanese hot pot, I've been considering the first thick and aromatic broth full of meat and veggies for this weekend. And I still cannot believe the feet nail paiting time is over for now because they won't peek out of the sandals for the next few long cold months....
Paznokcie to ja maluję dla siebie, nie dla widowni :). No ale fakt, dużo się zmienia z nastaniem chłodu. Kiedyś to była jeszcze złota polska jesień, takie łagodne przechodzenie z jednej pory roku w drugą, no i komu to panie przeszkadzało...? Teraz mamy misz-masz pogodowy: albo wściekły upał, albo ziąb i szaruga... U nas też rosoły i zawiesiste zupy wjechały przebojem do menu.
ReplyDeleteJa w zasadzie nie maluję, bo paznokcie tak szybko mi rosną, że muszę zmieniać malowanie co cztery-pięć dni, żeby to porządnie wyglądało bez odrostu, ale na stopach jakoś ozdabiałam, bo mi się podobały takie kolorowe akcenty, jak spojrzałam na stopy w sandałach czy klapkach. No, ale jak już wskoczę w skarpety i rajtuzy, to mi się nie będzie chciało.
DeletePodobno ma być ocieplenie w weekend, liczę na spacer w słońcu! *^v^*
Ja maluję i jesienią i zimą, żeby sobie poprawić humor :-) A do 2020 mam dodatkowy żal, nie dość, że COVID-19, nie dość, że poplanowane podróże trzeba było odwołać, to jeszcze najwyraźniej postanowił zabrać mi babie lato - moją ulubioną porę roku.... wrrrr...
ReplyDeleteJa bym częściej malowała, gdyby mi tak nie rosły jak szalone... Za dużo poprawiania, przemalowywania!
DeleteFakt, nie wiem jak to będzie z babim latem, niby przyszły tydzień ma być słonecznawy według prognoz, i powyżej 20 stopni. Pożyjemy, zobaczymy!
Właśnie, uwielbiam malować paznokcie u stóp a u rąk nie :)Ale stopy tak mnie bolą,że idę na rehabilitacje i muszę mieć pomalowane bo jak inaczej.Szkoda ,że skończył się czas malowania nogowych paznokci:(((((Pozdowionkaserdeczne przesy łam:)
ReplyDeleteŻeby mi tylko tak szybko nie rosły!... (wiem, problemy, problemy... *^w^*) Gdyby nie to, robiłabym raz w miesiącu hybrydy i miałabym z głowy!
DeleteNo, na rehabilitację to wiadomo! *^0^*~~~
Pokręcone wszystko. Też powyciagalam letnie rzeczy i nie zdążyłam wszystkich założyć.Czekam na październik, wtedy zaczyna się sprzątanie w szafach.Zaczynam od pokoju wnuków, każdy ma tam jakieś ciuszki i zapewne powyrastal z nich, potem szafy , lubię to klamocenie.Teraz jestem na działce, jest cudownie ale już kolorki jesienne na roślinach się pokazują.
ReplyDeleteTeż dziś oglądałam skradającą się jesień, bo wyszło słoneczko! *^o^* W deszczu to głównie ziemię pod nogami się ogląda. Węgierek nakupię na dniach, powideł nasmażę, pierogów z dynią i fetą nalepię, jakoś mi to osłodzi odejście letnich upałów.
DeleteA widzisz, siedzę w węgierkach.Powidla i czeko-śliwka zrobiona, jeszcze zamrozić na ciasta zimowe i na kluski.Śliwki z mojej działki.
DeleteW sumie niezły pomysł, zamrozić śliwki! Też tak zrobię, jak wygospodaruję trochę miejsca w zamrażarce. Na razie mam już zapas posiekanego kopru i natki, i liście selera korzeniowego do rosołów! ^^*~~
Deletepomalowane paznokcie na stupaczach są dla mnie. Nie na pokaz w sandałkach :P
ReplyDeleteKażdemu według gustu! ^^*~~
DeleteKochane Siostry! Pomyślcie, ile pięknych dzianin czeka na nas jesienią. I do wydziergania, i do noszenia. Ja z tego lata tez niewiele miałam (pracowałam "u siebie", a więc bez dnia przerwy), ale jesień mam zamiar wycisnąć jak cytrynę! I niech mi włosy rosną szybko, co najmniej jak paznokcie Brahdelt, bo odstawiłam chemiczne farby i mam potężny, siwawy odrost.....żegnaj, słomiany blondzie:)
ReplyDeleteW sumie racja, na mojej materiałowej półce już czekają tkaniny na jesienne sukienki i przypomniałam sobie, że w połowie września dojdą nowe trzy wzory zamówione na początku sierpnia w Cotton Bee! *^v^*
DeleteNiech Ci włosy rosną!
Hm, jakby mi włosy tak fajnie rosły jak paznokcie, to bym mogła chodzić nimi otulona niczym rusałka jakaś!... Ale niestety, rosną w zupełnie przeciętnym tempie, wszystkie zasoby idą mi w pazury, ech...
W pracy nie mogę mieć lakieru na paznokciach u rąk, to kompensuję to sobie malując te u stóp... przez cały rok, niezależnie od obuwia... dla mnie takim traumatycznym przejściem od lata do jesieni była konieczność założenia skarpetek...
ReplyDeleteMy italofobami jesteśmy i na szczęście udało nam się tam pourlopować.
Dobrze, że chociaż smaki Japonii możesz sobie odtworzyć... co się odwlecze to nie uciecze!
Ściskam cieplutko!
No tak, w domu można popatrywać na pomalowane paznokcie nawet zimą, na przykład leżąc w wannie! *^v^* (ja nawet sypiam w skarpetkach, jak są zimne noce...)
DeleteSuper, że udało Ci się spędzić wakacje tam, gdzie chciałaś! Taki dziwny rok mamy, że trzeba iść na ustępstwa podróżnicze. Chyba najgorsza jest niewiadoma, niepewność - świat się pozamykał i nikt nie wie, kiedy życie wróci do normy, nie ma tej nawet ogólnie określonej daty, na którą można by oczekiwać...
Przez te wielkie upaly w koncowce sierpnia myslalam, ze bedzie mi latwiej pogodzic sie z nadchodzaca jesienia... Niestety, jak sie okazuje, tez nie zdazylam sie nacieszyc wystarczajaco.
ReplyDeleteBrahdelt, a tak z reka na sercu: masz wiecej swetrow niz sukienek? Bo jak nie, to co sobie zalowac?
He, he, oczywiście, że mam więcej sukienek niż swetrów! *^)^* Ale sukienki mam w wielu wzorach i kolorach, a swetry tylko w kolorach, żeby mi jeden do różnych ubrań pasował. Mówisz, żeby dorobić swetrów?.... *^w^* Coś tam mi chodzi po głowie, jedna przeróbka, fajny sweter leży nienoszony. Może się za to wezmę.
DeleteŻeby to wejście w jesień było łagodniejsze, to bym nic nie mówiła, ale żeby tak 1-go września od razu wicher i deszcz?!.... Tak się nie robi!
Nadeszła najpiękniejsza pora roku!! Żadna nie jest taka piękna dla mnie. I w żadnej powietrze nie jest takie energetyzujące! Czas dojrzałości i odwagi. Co roku mnie zaskakuje, bo mam takie nastawienie małej dziewczynki, że ktoś się tam zorientuje jakie to czyste piękno, i odbierze mi prezent i powie "ale przecież na tej planecie nie miało być jesieni! Błąd w algorytmie! Zabieramy!!" I jesieni nie będzie. Dlatego jak jednak przychodzi to ja zawsze jestem tak pełna radosnego wyczekiwania że Gwiazdkę to przebija.
ReplyDeleteNie ujmuję jesieni urody, w końcu urodziłam się późną jesienią i też lubię tę porę roku. Jednak wolałabym łagodniejsze w nią wejście, może najpierw 25-23 stopnie przez kilka tygodni, wyzłocenie się liści, potem 17 stopni i grubsze swetry zakładamy, w chusty się zawijamy, a dopiero potem wiatry i ulewy, w listopadzie jakoś?... No wiesz, tak żeby porządnie było, po kolei! *^V^*
Deleteja lubię jesień, ale z podróżami mam podobnie. wmarcu miał być Berlin, odwiedziny u kolegi, później morze i spotkanie z psiapsiółą, w kwietniu Barcelona, też odwiedziny (porozjeżdżali mi się znajomi...). koncert w maju, koncert i festiwal w lipcu, który miał być wielkim babskim spotkaniem pięciu rozsianych po Polsce kobiet. wesele Przyjaciółki. a we wrześniu miały być Włochy...tyle że boję się teraz latać, żeby gdzieś nie utknąć, jak nagle odwołają loty, więc autem, może Chorwacja...a w Chorwacji teraz źle.
ReplyDeletewięc pewnie skończy się na polskimorzu, które uwielbiam, ale obawiam się pogody w 2 połowie miesiąca. i przez to wszystko nawet nie chce mi się planować, więc póki co jeszcze nawet nie mamy noclegu :(
nie mówiąc o tym, że mam Rodziców pod Warszawą, których nie widziałam od Bożego Narodzenia, bo nie chce ich narażać, a po ostrym lockdownoe musiałam wrócić do biura.
i nie ma Drutozlotu.
łączę się z Tobą w narzekaniu na wirusa!
Dwa festiwale whisky mi odwołali w tym roku... I Octoberfest w Monachium.
DeleteTyle dobrego, że dwa znajome śluby się udały, to znaczy jeden był w czerwcu, a drugi ma być za tydzień w Warszawie, i raczej się odbędzie, weselisk hucznych nie było więc nie było problemu.
O tych lotach też myślałam, że co będzie jak dokądś tu w Europie polecę i nie będzie jak wrócić, bo w ciągu tygodnia dany kraj zmieni zasady. Dlatego planujemy wyjazd samochodem, a dokąd - to się jeszcze okaże, do ostatniej chwili będziemy czekać z rezerwacjami! >0<
Paskudny wirusie, idź już sobie!!!
Doskonale rozumiem Twoje smutki! Ja miałam jesienią lecieć z przyjaciółką do Londynu :( A teraz i strach, a i finanse nie do końca pozwalają przez to wiosenne spowolnienie.
ReplyDeleteCo do paznokci w nogach, to mam tak samo. Jeszcze jak wychodzę co tydzień na jogę, to mam motywację, ale ostatnio nie chodziłam, wiec tylko lato mnie mobilizowało do kolorowych paznokci w stopach. Teraz muszę się umówić na zdjęcie hybryd i znowu wskoczę w klamrę u podologa, wiec do następnego lata nawet nie mam jak malować.
Pociesz się jednak, ze masz wiele pięknych swetrów, które z powodzeniem zastąpią Ci letnie sukienki. No i te wszystkie pyszne rozgrzewające potrawy, które odłożyliśmy na lato. Ja się przymierzam do bigosu, potem chyba pora wypróbować pasta con faggioli :)
Ja bym nawet nosiła hybrydy, bo to wygodne nie martwić się odpryskami, ale jak pisałam wyżej, moje paznokcie rosną w tempie 1 mm w 4-5 dni (na serio!!!) więc musiałabym co tydzień przemalowywać paznokcie, ech...
DeleteNa razie oglądamy japońską telewizję, a tam głównie programy o tym, w jakie fajne miejsce pojechać i co tam pięknego zobaczyć i co zjeść... *^0^*, więc sobie planujemy kolejne wycieczki na przyszłość.
Mam trochę swetrów, ale mam też jesienne sukienki, tylko zawsze jest taki niedosyt, że nienanosiłam się tych letnich wystarczająco... ^^*~~ Bigos na pewno ugotuję, i może podam go jak w Szklarskiej Porębie - z kopytkami! *^V^*
o ja! tez już dwa razy pomalowałam paznokcie... u nóg ale zawsze.
ReplyDeleteCisze się bo zaczęła się moja ulubiona pora roku - grzybowa. Kalosze przygotowane, ciepłe legginsy oraz swetry ustawiają się już w lukach starownych na grzybobrania. Co prawda przeprowadzam się i od 14 będę mieszkać już w Legionowie, nie mniej spędzam czas nawybieraniu dresówek na bluzy :) no i wertuję przepisy na ogórki, paprykę i grzybki ( mam już 8 słoiczków margarynowych prawdziwków i pięć paczek kurek) W nowej piwnicy mam całą ścianę półek - będzie robione! Pierwszą zupą jaką zrobię w nowym domu będzie - RAMEN przy pomocy przesłanych przez Ciebie wskazówek.
Malowanie jest nawet szybkie, najgorzej z przemalowywaniem, dużo zachodu i mi się nie chce... >0<
DeleteSzkoda, że się wyprowadziłaś z Ursy, Ty byś te grzyby zbierała a ja bym je mogła zjadać!... *^W^* Nie lubię zbierania... Natomiast bluzy też chcę tej jesieni szyć, skoro już się nauczyłam pracować z dresówką i jerseyem! I planuję uszyć wreszcie wygodne spodnie dresowe.
Trzymam kciuki za ramen, wystarczy trochę czasu i cierpliwości i na pewno będzie pyszny!!!