Wednesday, June 24, 2020

A w Lublinie...

Takie teraz czasy, że żyjemy z dnia na dzień, no bo nie bardzo wiadomo, co się wydarzy za tydzień, za miesiąc, trudno zaplanować wakacje albo wyjazd na koncerty/targi. Kiedy przepadła nam Japonia w maju wiedzieliśmy, że jedynymi pewniakami w tym roku są dwa śluby, na które zostaliśmy zaproszeni, a pierwszy z nich odbył się w zeszły weekend, 20 czerwca. *^v^*
We live in the times when we cannot really plan anything, let it be holidays or going to a concert or fairs, we don't know what's going to happen in a week, a month. When we didn't wait for the Japan in May any more we knew that the only points in time we were looking forward to this year were two weddings, and the first one took place last weekend, on 20th June. *^v^*




Ania i Błażej postanowili pobrać się w Lublinie (obydwoje są z Warszawy) i w piątek pojechaliśmy tam, żeby towarzyszyć im w tym specjalnym dniu. Ślub był nietypowy, bo braliśmy w nim udział tylko oni i my oraz koleżanka fotograf, nie było rodziny bo takie życzenie mieli państwo młodzi, w związku z tym cały weekend był kompletnie na luzie i dokładnie o to chodziło! *^0^*
Ania and Błażej decided to have a wedding in Lublin (they're both from Warsaw) and we went there to join them on this occasion. It was unusual because they didn't want anybody at the wedding apart from me, Robert and the photographer friend, no families. In this way the whole weekend was all about relaxing and having fun, and that was the idea behind it! *^0^*


 
 


Pierwszy raz w życiu byliśmy w Lublinie i wywarł na nas jak najbardziej pozytywne wrażenie! Miasto (a przynajmniej ta część, którą udało nam się obejrzeć) jest bardzo ładne, czyste, Starówka pięknie odnowiona i zagospodarowana mnóstwem restauracji i kawiarni. Oprócz wzruszeń ślubnych (tak, panna młoda uroniła łezkę, a ja zaraz za nią... *^-^*) skupiliśmy się głównie na jedzeniu, a było na czym! W drodze do Lublina zatrzymaliśmy się w karczmie Jakubowa Izba w Rykach, gdzie nas nakarmili obficie i smakowicie, a była to dopiero zapowiedź dalszego ciągu, ponieważ...
We were in Lublin for the first time and it was a totally positive experience! The city (at least the parts we saw) was very nice, clean, the Old Town is beautifully restored and full of restaurants and cafes. Apart from the wedding ceremony, we concentrated on eating good food! First, we stopped on the way to Lubin in the Jakubowa Izba inn where we were fed great lunch, but it was only the prelude to the symphony, because...




na kolację w piątek z okazji naszej 16-stej rocznicy ślubu zaprosiliśmy przyjaciół do żydowskiej restauracji Mandragora. Wcześniej nie mieliśmy okazji spotkać się z tradycyjną kuchnią żydowską a tu ugoszczono nas prawdziwą ucztą dla oka i podniebienia!!! Gęsie pipki, wątróbka w winie i miodzie, gefilte fish z lubelskim cebularzem, pierogi smażone z czosnkiem i tymiankiem, kreplach z karpiona, kaczka z cymesem, malabi, ach!... 
on Friday we had a 16th wedding anniversary and we invited our friends to the Jewish restaurant Mandragora. We never had a chance to eat traditional Jewish food before and it turned out to be a total delight!!!




W sobotę po ślubie (Urząd Stanu Cywilnego znajduje się w samym sercu Starówki) i zdjęciach zasiedliśmy do obiadu w restauracji Niepospolita, gdzie serwują polską kuchnię z okresu II Rzeczypospolitej. Przemiły właściciel (który prowadzi stronę Przedwojenne Restauracje, Bary i Hotele) zasypywał panie komplementami a kiedy dowiedział się, że to obiad poślubny poczęstował nas bąbelkami na koszt firmy! ^^*~~ 
On Saturday after wedding (Registry Office is in the middle of the Old Town's square) and photos we went to the Niepospolita restaurant where they serve Polish food from the 1920s and 30s times. The owner was very nice, he complimented our dresses and gave us the bubbly on the house when he found out it was a wedding diner! ^^*~~




Wieczorem poszliśmy do pubu Św. Michał na piwo i kolację (jedliśmy m.in. lubelskie flaki z pulpetami i tartym żółtym serem).
In the evening we went to the Św. Michał's pub for a beer and grill, we ate for example traditional tripe with meatballs and grated cheese, characteristic of Lublin.




Za to niedzielne śniadanie zjedliśmy w podlubelskiej karczmie o nazwie Bida. Oczywiście wbrew nazwie biednie tam nie karmią, porcje są OGROMNE podane na talerzach niczym koła młyńskie (nie widać tego na zdjęciach, ale dostaliśmy do tych zestawów jeszcze dwie miednice masła i wannę ketchupu!... *^o^*) a przy tym smaczne, na miejscu wypiekają chleb, którego wielkie pajdy krojone na dwa grubaśne paluchy dostaliśmy do śniadania i można go też kupić na wynos, a miejsce jest czynne 24 godz/dobę.
And for Sunday breakfast we went to the inn called Bida (Poverty), but there was nothing poor about the food! The portions were GIGANTIC, served on the huge plates, it was tasty and they also bake their own bread that you can buy.



 ***

Żeby nie było monotematycznie, że tylko jedzenie i jedzenie, pokażę też trochę ciuchów, które na ten weekend przygotowałyśmy - ja i Anna.
Ania jest właścicielką sklepu Absynt i szyje gorsety na zamówienie, dlatego sama sobie na własny ślub uszyła gorset (którego nie widać bezpośrednio) oraz tę piękną chabrową suknię! *^V^*
To change the subject I'll show you what we prepared for this weekend as far as sewing.
Anna who has the corset shop Absynt made a corset for herself and this beautiful blue dress! *^V^*


 
 
 


Natomiast ja uszyłam trzy rzeczy, po pierwsze, luźną wygodną sukienkę jerseyową (taką "do latania" ^^*~~) którą znacie już z modelu 'A Pleat to Remember' czyli 119 z Burdy 03/2016. Odgrażałam się, że skorzystam z tego wykroju ponownie i słowa dotrzymałam, tym razem zwęziłam wykrój o 4 cm i skróciłam rękawy, materiał to jersey ze sklepu miekkie.com
I made three items, first - this loose comfy dress you may recall from the first version called 'A Pleat to Remember' , the pattern is 119 from Burda 03/2016. I promised to make another one of these and here it is! I made it 4 cm more narrow this time and shortened the sleeves. I bought this jersey online.




A na sobotę przygotowałam dla siebie taką sukienkę - góra zaczerpnięta z modelu retro 121 z Burdy 08/2019, a dół to splisowane 3 m. Bawełnę kupiłam w sklepie dresscode.pl. Z tą sukienką nie miałam większych problemów, kiedy już zrozumiałam konstrukcję dekoltu..... Jest on bowiem nieoczywisty a ja nie mam wyobraźni przestrzennej! *^0^*
For Saturday I made the following dress - chose the body part from the  retro pattern 121 from Burda 08/2019, the skirt is 3 m of fabric gathered. I bought this cotton online. I didn't have major problems with this dress when I finally understood the construction of the neckline.... *^0^*




Zrobiłam próbnik, pomagała mi Ania, która wcześniej szyła już taką sukienkę dla siebie, i metodą prób i błędów udało mi się osiągnąć sukces! Od razu powiem tym z Was, które chciałyby uszyć tę sukienkę - dekolt nie nabierze sensu, jeżeli przyjdzie Wam do głowy szyć go bez podszewki, bo dopiero doszyta odpowiednio podszewka zawija część dekoltu pod spód i tworzą się te zakładki "robiące" cały kształt sukienki wokół biustu! I dodatkowa uwaga - projekt zakłada raczej biusty od małych do średniawych, ja nie powiększałam wykroju i zmieściłam się z moim biustem na styk, Ania musiała robić dla siebie modyfikacje, gdy szyła ten model.
I made the muslin and Ania was helping me because she made this dress for helself before. Let me assure you that if you have an idea to sew this dress without the lining it won't happen because this construction is specifically designed to work with the lining, otherwise the neckline won't look like that and the pleats won't give you the final result! Also, this pattern is for the small to medium on the smaller side busts, I didn't enlarge the bust pieces and I fitted just about, Ania when she was making her version of this dress had to make adjustments for the bigger boobs.





Do kompletu, bo na ślubie lubię mieć nakrycie głowy, założyłam kapelusik który ozdobiłam w kolorach sukienki. Sam kapelutek kupiłam wiele lat temu w HM jako kapelusz dla lalki! ^^*~~
I decorated the matching minihat because I like to wear headdress to a wedding, I bought this straw hat ages ago in HM for my dolls! ^^*~~




A dla Roberta kraciaste spodnie! Tym razem zmieniłam wykrój wybierając model bez zaszewek na przodzie, model 133 z Burdy 03/2009. A mąż mi zrobił siurpryzę i w ciągu kilku ostatnich dni schudł i w sobotę spodnie okazały się na niego nieco za luźne w pasie!... Na szczęście są tak uszyte, że zwężenie ich w pasku nie stanowi problemu, zresztą sam mówił, że po tym całym objadaniu się miejsca było akurat tyle, żeby popuścić pasa i wciąż się w tych spodniach mieścić!... *^v^*
Nie mamy porządnych zdjęć spodni, bo Robert ciągle był w ruchu z aparatem... ^^*~~
For Robert I made new pair of pants! This time I didn't use the old pattern with two front pleats but a new one with the flat front, model 133 z Burdy 03/2009. And he was rude enough to loose some weight in the last few days so the trousers turned out a bit too big around the waist!... I made them the way I can make adjustments easily so no problem, and Robert said that when he ate the wedding diner he had enough room to ease off the belt a little!... *^v^*
We didn't take any decent photos of the pants' because Robert was always on the move with the camera... ^^*~~



Mistrz selfie z lustrzanki!... *^0^*
 


Jeszcze jedna rzecz, którą wykonałam na prezent ślubny - uszyłam dla nowożeńców lalki Nierozłączki. Inspiracją była strona Urban Magia, na której Kasia pokazuje tradycyjne lalki słowiańskie, która sama tworzy i tłumaczy ich symbolikę. Nierozłączki opierają się na wspólnym ramieniu i są dobrą wróżbą na przyszłe wspólne życie małżeńskie. ^^*~~
One more thing I made, namely the Inseparables dolls. These are the traditional Slavic wedding dolls that are made on one long arm which is the good omen of unity and love for the newly weds. Inspiration came from the webpage Urban Magia. ^^*~~




I taki to był nasz poprzedni weekend. A od teraz możemy kolejne rocznice ślubu obchodzić we czwórkę - my 19-go a oni 20-go czerwca! *^V^*
And that was our last weekend. Starting from next year, we can always celebrate our wedding anniversaries together the four of us, me and Robert on 19th June and Ania with Błażej on 20th June! *^V^*



Zdjęcia nasze oraz Martyny Seth Pawłowskiej.

18 comments:

  1. Cudna ta szafirowa sukienka. Twoja też ładna :)
    Spóźnione rocznicowe - wspaniałych następnych

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękujemy! *^o^*
      Absolutnie się zgadzam, że szafirowa cudowna i było oczywiste, że w ten weekend Ania ma być najważniejsza, więc na swoją kieckę wybrałam spokojny pastelowy materiał, żeby stanowić dla niej tło! ^^

      Delete
  2. Wszystkie kreacje są genialne! Panna młoda wygląda zjawiskowo! Wszyscy razem zaś sprawiacie wrażenie fantastycznej paczki przyjaciół - i zapewne tak właśnie jest :). Cudowne zdjęcia :). Wszystkiego najlepszego - dla państwa młodych i dla Was, rocznicowo!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękujemy! ^^*~~
      Ankę znamy od wielu lat, Błażeja od kilku miesięcy ale czujemy, jakby to było od zawsze, pasujemy do siebie nawzajem!

      Delete
  3. Piękna Panna Młoda i Swiadkowa, kreacje cudowne. Panom też niczego nie brakuje, spodnie męża urocze.Jedzonko Full wypas.Pieknie spędzony czas.Wszystkiego najlepszego dla młodych i dla jubilatów.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękujemy! *^v^*
      A jedzenie rzeczywiście było super, nie zawiedliśmy się na żadnym daniu!

      Delete
  4. Pieknie, kolorowo i artystycznie. Najwyrazniej dobrze pobierac die w Lublinie. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pani urzędnik była przemiła, fajnie się bierze ślub w Lublinie! *^V^*

      Delete
  5. O ja cieeeee...toz to caly festiwal mody ... i to pieknej mody! Suknia chabrowa boska, niesamowicie efektowna, panna mloda swietnie sobie dobrala fason ale Twoja Joasiu doskonale uzupelnia jej styl , naprawde obie wygladacie bardzo sexy :))
    Gratulacje dla obu swietujacych Par !

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękujemy! *^v^*
      Chciałam być takim niezobowiązującym tłem dla tego mocnego koloru, stąd moja łąka pełna pastelowych hortensji.

      Delete
  6. Wszystkie kreacje przepiękne, ale Ty i Robert prezentujecie się tak elegancko, że patrząc z boku przez chwilę miałabym problem z określeniem, kto tu jest parą młodą, a kto świadkuje ;-) :-P
    PS: I specjalne kciuki w górę dla Roberta - podziwiam, z jaką konsekwencją tworzy swój własny, nie do końca mainstreamowy styl ubierania.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękujemy! My jesteśmy od zawsze młodzi duchem, widocznie to wchodzi na wierzch!... *^w^*
      Sugerujesz, że Robert nie założył na ślub garnituru w tym charakterystycznym niebieskim kolorze, jaki spotyka się wyłącznie na ślubach?...... *^O^*~~~

      Delete
  7. No coz- jak zwykle pieknie wygladacie. Pani mloda cudowna, w tej przepieknej sukni. Moj styl i moj kolor- kocham niebieskosci. Ogolnie swietny sposob na slub. Musze przyznac, ze moj byl podobny- my i swiadkowie, ale tylko jedno popoludnie, nie caly weekend.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękujemy! ^^*~~
      Gdyby to była Warszawa, to pewnie byłoby to popołudnie, ale do Lublina nie chciało nam się jechać na kilka godzin, i jak się okazało było warto zostać na weekend!

      Delete
  8. Bardzo warszawsko wyglądacie w tym Lublinie. A sukienki - fantastyczne.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękujemy! ^^*~~
      Nie wiem, czy to jest komplement czy nie, że warszawsko?... Ale faktem jest, że wszystkie inne panny młode w tym Urzędzie SC (oraz ich goście płci żeńskiej) były poubierane w mleczne beże! *^o^*

      Delete
  9. Ale mieliście cudny i pyszny weekend! A wy dziewczyny wyglądałyście nieziemsko! Pięknie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękujemy! ^^*~~
      Nam się bardzo podobało i chętnie to szybko powtórzymy (no, nie ślub, to już było, ale taki weekend!)

      Delete