Tuesday, April 28, 2020

Dzwonki



Jednym z minusów noszenia maseczek, oprócz oczywistości czyli, że nie umiem w nich oddychać i się podduszam a okulary mi parują, jest fakt, iż od dawna nie używam żadnej z moich miliona szminek!... No bo po co się malować, skoro i tak tego nie widać a istnieje niebezpieczeństwo rozmazania pomadki po nosie i policzkach. Za to można poszaleć z makijażem oczu, bo tylko tyle wystaje nam ponad maseczką. *^v^*
One of the minuses of wearing masks, apart from the obvious - I cannot breathe in them and suffocate a bit, and my glasses gets foggy, is the fact that I haven't been using any of my milion of lipsticks for a while now!... Why bother putting on lipstick if nobody can see that, and there's a possibility of smearing it all over my face. On the other hand, you can go wild with eyeshadows, that's all that's visible above the mask. *^v^*




Upiekłam kolejny fiński chleb, który chcę polecić! To żytni płaski chlebek na zakwasie zwany  Ruisreikäleipä  czyli dokładnie tłumacząc "żytni chleb z dziurą". Dlaczego jest z dziurą? Bo pieczono go w formie koła z wyciętą dziurą, a po upieczeniu nawlekano chleby na kijek i wieszano pod sufitem, i sięgano po kolejne chleby w miarę potrzeb. Z podanych proporcji wychodzą dwa bochenki o średnicy 30 cm a mój piekarnik nie jest tak wielki, żeby mi się owe bochny obok siebie zmieściły na blasze, więc uformowałam prostokąty, nie ma to wpływu na smak! ^^*~~ Myślę sobie, że zamiast dzielić ciasto mogłam je całe rozwałkować po całej blasze i upiec jeden wielki prostokąt, w sumie nie wiem, po co się bawiłam z dwoma mniejszymi obok siebie.... *^0^*
I baked another Finnish bread I want to recommend! It's a flat rye sourdough bread called  Ruisreikäleipä that means "rye bread with a hole". Why a hole? People used to bake it in big batches in the form of a circle with a hole and then it was put on a stick and hanged under the ceiling to eat later. You get two loaves from this dough proportions and my oven isn't that big to accomodate two 30 cm circular loaves on one baking pan so I made reactangles, which didn't influence the taste of course! ^^*~~ Next time I'll just spread the dough onto the baking pan into one big rectangle... *^0^*




***



Kolejny tydzień, kolejna kwiatowa sukienka! *^o^*
(wiem, poprzednia wcale nie była kwiatowa, tylko liściasta...)
Another week, another flowery dress! *^o^*
(I know, the last one didn't have flowers on it at all, it had leaf pattern...)




Model to wzór 101 z Burdy 01/2018. Zmieniłam tylko jedną rzecz, nieco pogłębiłam podkrój szyi, bo takie dekolty tuż przy tchawicy mnie duszą! Materiał to jersey wiskozowy ze sklepu dresowka.pl
It's a pattern 101 from Burda 01/2018. I changed one thing, I lowered the neckline a bit because I cannot have tops that cling to my trachea, it chokes me! The fabric is a viscose jersey I bought online.


 




Przyznam, że na początku nie byłam przekonana do tego zamotania na brzuchu i chciałam z niego zrezygnować. Jednak cieszę się, że tego nie zrobiłam, bo jest to ciekawy element wyróżniający tę sukienkę od innych gładkich modeli. 
I must admit that I wasn't too sure about the draping at the front and wanted to give it up. I'm happy I didn't because it's an interesting element making this dress unique among other flat models.




A do sukienki - maseczka do kompletu! 
And a face mask to match the dress!




Byliśmy dziś w Lidlu i mam m.in. wielkiego arbuza, trzy paczki papryczek padron i polskie truskawki!!! *^V^* To ja teraz udam się na kawę i lody z owocami, a Wam życzę miłego popołudnia i reszty tygodnia! ^^*~~
We went to Lidl today and among other things I have huge watermelon, three packs of padron peppers and Polish strawberries!!! *^V^* Now I'm going to have some coffee and ice cream with fruit, have a great afternoon and the rest of the week! ^^*~~



27 comments:

  1. Love the bread and the dress. I'd try baking the bread but don't have any rye on hand, thoughts of ergot poisoning in the French Revolution mean I don't keep it in my pantry 🤪🤪. I'm with you on the lowered neckline on the dress. I often do that with Burda patterns.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Thank you! ^^*~~ We can buy similar type of bread in Lidl shops in Poland, but making it yourself is more fun! And when it's fresh from the oven - a poetry!.... *^0^*

      Delete
  2. Od kiedy w sierpniu zeszłego roku, rozłożyłam nie na tydzień, bo chodziłam bez bez maski podczas ciężkiego smogu, noszę ja karnie nie patrząc, że są 34 stopnie, że jest bardzo wilgotno, że się pocę i nic nie widzę, przez słoneczne okulary, bo są zaparowane. Przyjmuję, że tak jest i tyle.
    Kolejna cudna sukienka, przepięknie wiosenno-letnia ze względu na kwiaty. Aż by się chciało wyjść do grodu patrząc na ciebie.
    To splątanie na brzuchu dodaje jej uroku i elegancji. Dobrze, że zostawiłaś:)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~
      U nas nie ma aż takiego smogu ani tradycji noszenia maseczek, może ze trzy lata temu pojawiły się pierwsze specjalistyczne maski antysmogowe ale niewiele ludzi ich nosi. Zresztą, od trzech lat kontroluję stan powietrza i naprawdę zmienia się na lepsze, chyba ludzie przestali palić zimą śmieciami w domkach jednorodzinnych!

      Delete
  3. A dla mnie maska to tylko opresja i zniewolenie. I nie mam żadnej, T. również. Nie zamierzam urządzać się w d.pie.
    Natomiast w przypadku smogu to całkiem inna sprawa, ale to mój wybór, a nie przymus.
    Przepraszam, nie wytrzymałam.
    Sukienka super, wyglądasz w niej świetnie. A chleb mnie zaintrygował, zwłaszcza ta dziura i wieszanie. Wiem, że to nie jest potrzebne w naszym świecie, bo myszy się nie dobiorą do zapasów, ale dla mnie zawsze są fascynujące różne sposoby naszych przodków na radzenie sobie z przechowywaniem żywności.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~
      Rozumiem Twoje zdanie co do masek i je popieram. w lutym WHO nie zalecało noszenia masek ludziom zdrowym oraz kategorycznie zakazywało noszenia masek samodzielnie szytych z tkaniny!... Bez jakiegokolwiek komentarza, wyjaśnienia, nie bo nie. (widziałam oryginalne rozporządzenie) Potem nagle "wszyscy wszędzie mają nosić maseczki, bo one pomogły w Korei i Czechach"... A prawda leży pośrodku - jednym pomoże, bo przestaną dotykać twarzy brudnymi rękami i psychicznie będą spokojniejsi, że się zabezpieczyli (choć to pozory), drudzy się będą podduszać, zaparzać a wirusów taka maska i tak nie zatrzymuje, to jeden pewny fakt potwierdzony naukowo!
      Widocznie kiedyś wieszanie u powały plus kilka łownych kotów skutecznie odstraszało gryzonie! *^w^* A chleb piekło się raz na kilka dni, nikt nie miał na wsi czasu na "bawienie się" w wyrabianie i pieczenie chleba codziennie. Tym bardziej, że ten żytni chleb pozostaje świeży kilka dni (u nas dwa, bo został pożarty do końca drugiego dnia... *^0^*).

      Delete
    2. Raz na dwa tygodnie. Tak było u mojej Babci. Plus kategoryczny zakaz jedzenia świeżego, bo niezdrowy. Kto piecze ten wie, dlaczego niezdrowy :-))))
      Żytni na samym zakwasie, z dobrej odmiany żyta (to ważne), długo wyrastany wytrzymuje dwa tygodnie, sprawdzone u nas w domu. Zresztą i tak zawsze piekę tyle, ile się mieści w piekarniku, czyli cztery formy. Nie zmarnuje się. Albo ktoś dostanie bochenek, albo poczeka w zamrażarce.
      A co do kagańców, to jest to jeszcze jeden sposób na pogłębienie podziałów w społeczeństwie. W dodatku bardzo skuteczny, bo wszystko widać.

      Delete
    3. Tak mi się jeszcze przypomniało, słuchałam pewnego podcastu, w który dziewczyna mieszkająca w Londynie mówiła, że w normalnej sytuacji mężczyznę wyglądającego na zbira i w maseczce zasłaniającej twarz obeszłaby szerokim łukiem, o ile nie drugą stroną ulicy, a w obecnej sytuacji tłumaczy sobie, że to zabezpieczenia przed wirusem i spokojnie przechodzi obok takiej osoby. W wielu przypadkach to będzie normalny człowiek, w kilku niestety ów zbir, któremu sami wchodzimy w łapy, hm....
      Wiadomo, że świeżego chleba i ciasta się nie je, ale tak trudno się powstrzymać, szczególnie, jak jest ta pyszna chrupiąca skórka. ahhhhhh!....... *^-^*~~~

      Delete
  4. Świetna i prześliczna sukienka, bardzo wiosenna :))). Zamotanie na brzuchu jest super, ono mi się najbardziej podoba, oprócz samej tkaniny, ma się rozumieć, która jest przecudna!
    Co do maseczek, to generalnie jestem za, chociaż niekoniecznie wszyscy muszą mieć trójwarstwowe, z filtrami itd. Ale znam ludzi, którzy mieli pozytywne testy na koronawirusa a nie mieli objawów. Oni są roznosicielami zarazków. A przecież takich jest więcej, tylko nie wszyscy zostali przebadani. Podoba mi się japoński zwyczaj noszenia maseczki jak się kicha czy kaszle, bo to jest szacunek dla innych. Wkurza mnie, jak klient do mojej firmy przychodzi zasmarkany. Niech chrypi przez maseczkę, a nie wprost na moje biurko. Mam nadzieję, że u nas się rozpowszechni zwyczaj noszenia maseczek w takich sytuacjach.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~ Jak dla mnie wzór na materiale mógłby być odrobinę mocniejszy, bardziej wybarwiony, ale te pastele też są miłe dla oka.
      Zgadzam się, że osoby kichające, kaszlące powinny nosić maseczki, to dobry sposób m.in. na oddychanie, bo zakatarzona osoba która oddycha w maseczkę wytwarza sobie wilgotne powietrze, które ułatwia oddychanie w sytuacji zatkanego nosa, wiem to po sobie, jak się podziębiłam w Japonii i nosiłam przez chwilę maskę. Taki zysk z tych maseczek teraz, że ogólnie mnie zarazków sobie poprzekazujemy, a w połączeniu z faktem, że teraz nagle wszyscy ciągle myją ręce *^O^* może będziemy tej wiosny zdrowsi?..... *^W^*

      Delete
    2. Nie, będziemy tylko mniej odporni ogólnie. I dopiero wtedy się zacznie. Tak jak tubylcy w Ameryce po kontakcie z Europejczykami. Nasz system odpornościowy ćwiczy się właśnie przez kontakt z mikrobami (w niewielkiej ilości), a nie życie w aseptycznych warunkach.
      Kto ma psy/koty/ogród/gospodarstwo to wygrywa, bo kontakt z drobnoustrojami ma stale. Gorzej z tymi, co są zdani na wysprzątane mieszkanie w bloku.
      Ale co ja tam wiem, skoro profesory mówią, że świeże powietrze zabija ;-)

      Delete
    3. Faktem jest, że jak teraz ludzie nakupują tych wybielaczy i inszych środków, co to ciągle się reklamują, że zabijają 99% wirusów i bakterii, i wszystko sobie zdezynfekują na lewą stronę, to potem byle zarazek kataru ich zwycięży... Mam dwa koty i grzebię się w ziemi (doniczkowej), jestem trochę zabezpieczona! *^o^* Byłam właśnie w sklepie, 80% drogi przeszłam nie spotykając żywej duszy, więc maska dyndała mi pod brodą, już mnie tak wkurza że nie daję rady! ><
      A wiesz, że miałam taki moment pierwszego wyjścia z domu po weekendzie w połowie marca, gdy pojawiły się po raz pierwszy nakazy siedzenia w domu i ograniczenia w sklepach, że wysunęłam się z bloku na chodnik i stałam niepewna... A potem stuknęłam się w głowę i powiedziałam sobie, że to nie wybuch Czernobylu w latach 80-tych, powietrze nie stało się morowe!!! *^w^* Łatwo w sobie wzbudzić strach...

      Delete
    4. Ja też nie jestem wcale za jakąś super sterylnością i uważam, że z tym koronawizrusem jest za dużo szumu medialnego, ale nie chcę nabywać odporności wdychając bezpośrednio opary jakiegoś zasmarkańca, bo pomijając możliwość zarażenia to dla mnie jest po prostu obrzydliwe. Tylko jak zmusić naprawdę chorych do dystansu czy noszenia masek? U nas tego zwyczaju nie było, nie wypadało nawet zwrócić uwagi kaszlącemu, żeby kaszlał w rękaw albo chustkę, a nie w przestrzeń wokół. Więc mam nadzieję, że powszechny obowiązek maskowania zostanie szybko zniesiony, ale ludzie z infekcjami będą maseczki zakładać przy kontakcie z innymi (bo oczywiście na samotnym spacerze w lesie!)
      Jak moje dzieci były małe, to pozwalałam im taplać się w błocie, brudzić się itd, nie wyparzałam smoczków, bo też uważam, że odporności nabieramy w kontakcie z patogenami, ale z umiarem, nie wchodząc od razu w paszczę lwa. Zwierzęta są w naszym domu od zawsze, śpią w naszych łóżkach, koty przychodzą z ogrodu i łażą po stole, mieliśmy wśród nich te różne koronawirusy (katar koci itd) oraz chorobę kociego pazura. Podejrzewam, że uodporniłam się już na wszystko :).

      Delete
    5. ...miało być "bo oczywiście NIE na samotnym spacerze"!

      Delete
    6. Pamiętam tę mielonkę jedzoną zapiaszczonym nożem pod namiotem, ech!.... *^V^* Ciekawe, czy młodzież dzisiaj też jeździ pod namioty, czy tylko na all inclusive do hotelu?
      A z tymi zasmarkańcami to masz rację, jakoś nie ma w Polakach odruchu zatrzymania swojej choroby przy sobie, też mam nadzieję, że zwyczaj noszenia maseczki w tracie choroby nam pozostanie!

      Delete
    7. "Tych naprawdę chorych" to przede wszystkim należało już od dawna edukować, że choruje się w domu, a nie w pracy i między ludźmi. A właściwie edukować ich zwierzchników, choć obawiam się, że tu sama edukacja to byłoby za mało. I nie żadne tam maseczki, tylko L4, ew. właśnie wtedy praca zdalna. Maseczka tylko pogarsza sytuację, bo chory nie może wyrzucić z organizmu produktów choroby, tylko dusi je w sobie. Ale znowu - co ja tam wiem, nic to, że od ponad 30 lat żyję (i choruję) bez antybiotyków, ale ja zwykła baba jestem, nie żaden autorytet ... ;-)

      Delete
    8. Pamiętam, jak jeszcze pracowałam w biurze i kiedy zaczynałam chorować wzywałam lekarza (mieliśmy taki abonament), brałam recepty na leki i zwolnienie. I lekarze zawsze się dziwili, że ja po prostu idę na chorobowe, bo wszyscy inni bronili się przed tym rękami i nogami!... Pewnie, lepiej udawać, że się jest nadgorliwym pracownikiem, umierać na katar za biurkiem i roznosić zarazki! *^W^*

      Delete
  5. Sukienka piękna aż szkoda ,że nie noszę sukienek:)Maseczka maseczką ale mi najbardziej podoba się czapeczka która masz na głowie:):))))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~
      Sukienka rzecz nabyta, wystarczy włożyć i już ją nosisz!... *^V^*
      A czapkę upolowałam kiedyś w TKMaxx, na dziale męskim.

      Delete
  6. Sukienka prześliczna, masz talent no i do kompletu maseczka, cholerna maseczka bo już usta mnie pieczą, jak posmaruję to znów ustrojstwo się przykleja. Sporo czytałam o tych maskach, nic dobrego to nie jest. Musze kupić pieluchę tetrową i uszyć.Chlebek upiekłam, "Fenomenalnie prosty chleb", smaczny ale zbyt mocno chrupiąca i twarda skórka. Mam na oku kolejny przepis, koleżanka próbowała i chyba lepszy od mojego, nie ma tak twardej skórki. Miłego weekendu. Dla mnie najlepiej jakby był deszczowy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! *^v^*
      Nic mi nie mów o maseczkach, jak idę na zakupy i przytacham duże siaty czyli się zmęczę, to tak się w niej grzeję i zaparzam, że nie dość, że tętno mam 1500 z powodu trudności w złapaniu oddechu, to buzią mam jak burak w kąpieli wodnej, od razu smaruję się żelem aloesowym! >< Rozważam uszycie kilku cienkich szmatek dla świętego spokoju, żebym mogła oddychać. I tak głównie maska dynda mi się pod brodą, bo na ulicy prawie nie spotykam innych ludzi!
      Spróbuj zrobić chleb z San Francisco, moim zdaniem nie może się nie udać i nie być pyszny! ^^*~~

      Delete
  7. ach ach jaki udany egzemplarz kwiatowy z zawijańcem! dla mnie bomba :) zerknij Joasiu na jerseje w sklepie antex...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~
      Popatrzyłam i nawet coś mi wpadło w oko, dzięki. Ale 30-dniowy czas realizacji, WOW!... Wszyscy teraz zabrali się za szycie, fajnie. *^V^*

      Delete
  8. Nie ma żadnego korona wirusa, to jest grypa. Chodząc w maseczce powodujesz niedotlenienie najważniejszych organów Swego ciała, ja nie włożyłem tej ściery na twarz ani razu i tego nie zrobię. A policja może Cię w d... Pe pocałować jak im powiesz ze się dusisz, nie trzeba mieć żadnych zaswiadczen

    ReplyDelete
    Replies
    1. Podejrzewam, że nigdy nie dowiemy się całej prawdy co to było, skąd się wzięło i dlaczego. Róbmy swoje i nie dajmy się udusić, zgadzam się! *^v^*

      Delete
  9. A, malutka uwaga co do tytułu (nie zmieniaj, to tylko gwoli Twojej wiedzy!): dzwonkowate kwiaty na materiale to naparstnica (Digitalis purpurea) i łubin.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Warto wiedzieć! Ale wyglądają jak dzwoneczki, to już tak zostawię... *^0^*

      Delete