Wełniane diamenty jesienią na pewno! *^V^*
Jak to jest, że zawsze jak wracamy z wakacji to jestem chora?... Już w samolocie zaczynam pociągać nosem, na lotnisku odbieram walizki pokasłując, a potem rozwija się to dalej... Tym razem wyjątkowo interesująco się rozwinęło, bo w rwę kulszową!!! No dobra, tego nie dostaje się od zaziębienia, to wynik wieloletnich zaniedbań kręgosłupa - krzywego siedzenia na niewygodnych krzesłach i spania na złych poduszkach. Po tygodniu bólu i niemożności poruszania się jest mi już lepiej, ale dostałam leki, od których ciągle śpię, nie mam w ogóle siły, kręci mi się w głowie... Mam już tego dosyć, nie mam siły iść do sklepu, nie mówiąc o szyciu, bo jak pomyślę o kicaniu nad materiałem, o rysowaniu wykroju, prasowaniu, przymierzaniu, to mi robi słabo bardziej niż jest mi słabo!..... Jedyne, co daję radę robić między spaniem to stacjonarne malowanie, jeszcze kilka kartek i będę mogła Wam pokazać mój japoński szkicownik! *^o^* Jestem z siebie bardzo zadowolona, bo wypróbowałam w nim kilka nowych dla mnie stylów szkicowania i malowania, i czuję, że się rozwijam! W związku z powyższym na razie pokażę Wam kurtkę, którą uszyłam jeszcze w lipcu.
Diamonds made of wool, in the Autumn, surely are the best friends! *^V^*
Jak to jest, że zawsze jak wracamy z wakacji to jestem chora?... Już w samolocie zaczynam pociągać nosem, na lotnisku odbieram walizki pokasłując, a potem rozwija się to dalej... Tym razem wyjątkowo interesująco się rozwinęło, bo w rwę kulszową!!! No dobra, tego nie dostaje się od zaziębienia, to wynik wieloletnich zaniedbań kręgosłupa - krzywego siedzenia na niewygodnych krzesłach i spania na złych poduszkach. Po tygodniu bólu i niemożności poruszania się jest mi już lepiej, ale dostałam leki, od których ciągle śpię, nie mam w ogóle siły, kręci mi się w głowie... Mam już tego dosyć, nie mam siły iść do sklepu, nie mówiąc o szyciu, bo jak pomyślę o kicaniu nad materiałem, o rysowaniu wykroju, prasowaniu, przymierzaniu, to mi robi słabo bardziej niż jest mi słabo!..... Jedyne, co daję radę robić między spaniem to stacjonarne malowanie, jeszcze kilka kartek i będę mogła Wam pokazać mój japoński szkicownik! *^o^* Jestem z siebie bardzo zadowolona, bo wypróbowałam w nim kilka nowych dla mnie stylów szkicowania i malowania, i czuję, że się rozwijam! W związku z powyższym na razie pokażę Wam kurtkę, którą uszyłam jeszcze w lipcu.
How is it so that every time I come back from holidays I get sick?... On the plane I start having a cold, in the airport I collect suitcases with a cough and then it develops further... This time it developed into sciatica!!! Okay, you don't get it from the common cold, it's from the years long neglecting how you sit, how you walk, sleep on bad pillows. After the first week when I couldn't move at all because of strong pain in the spine I am better now but I got the medicine and the results are I just keep sleeping all the time, have no energy at all, have constant dizziness... And I'm sick and tired of this state, I cannot normally go shopping, not to mention sewing anything - when I start to think about working with a piece of cloth, drawing the pattern, ironing, trying on... it makes me even more faint that I feel now!... The only activity I can manage in between sleeping is painting, just a few more pages and I'll be done with my Japanese holidays sketchbook! *^o^* I'm very proud of myself because I tried some new styles of drawing and painting, and I can feel I've kept progressing! So, taking all that into account, I'll show you the jacket I made back in July.
Kurtka jest ciepła, zdecydowanie jesienna. Kształt mniej więcej oparłam na japońskiej kurtce haori, jednak nie posłużyłam się wykrojem na haori a... na szlafrok! *^w^* Znalazłam go w Burdzie 10/2003, model 138.
The jacket is warm, definitely for Autumn. The shape is more or less based on the Japanese haori jacket but I used the pattern for a... bathrobe! *^w^* I found it in Burda 10/2003, model 138.
Oczywiście skróciłam wykrój a kieszenie w bocznych szwach zamieniłam na nakładane prostokątne z przodu.
Of course I made it shorter and I changed the side seam pockets for the rectangular pockets on the fronts.
Zewnętrzny materiał to wełna tkana w diament ze sklepu z materiałami dla rekonstruktorów Średniowiecza Fausti (użyłam bardziej czerwonej strony jako prawej), podszewka to len Wisher z Textilmaru. Z tego lnu planowałam uszyć coś innego, ale tak to bywa z zakupami online - kiedy zakupione materiały przyszły pocztą i pomacałam Wishera okazał się dużym rozczarowaniem... Wiem, że powinnam była to poznać już po składzie - len 16%, wiskoza 22%, poliester 60%, lycra 2%, ale opis mnie zachęcił, że to taka niezwykle przyjemna w dotyku tkanina, że przepuszczalność powietrza... Niestety, jest to śliskie i sztuczne, przynajmniej w moim przekonaniu. Szkoda mi było rzucić ten materiał na półkę, więc zrobiłam z niego podszewkę i w tej roli sprawdza się bardzo dobrze.
The outer fabric is wool woven in diamonds from the shop for historical reenactment groups (I used the side with stronger red tones), and for the lining I used linen that I bought online. I wanted to use this linen for something else but when it came by post and I touched it I realised it's a big disappointment... I know I shouldn't expect much - linen 16%, viscose 22%, poliester 60%, lycra 2%, but I got interested when I read the description - that it's so incredibly nice to the touch, that it allows the air to go through freely... Unfortunately, for me it's slippery and artificial to the touch, I didn't want to toss it into the fabric bin so used it for a lining and it somehow works well in this job.
Na dzisiaj tyle, następnym razem mam nadzieję mieć więcej energii, trzymajcie się ciepło bo jesień już przyszła, brrrr!....
That's all for today, next time I hope to have more energy, stay warm this Autumn!