Thursday, March 14, 2019

Książki kucharskie - przewodnik subiektywny III

Dwie poprzednie części przewodnika znajdziecie tu i tu.

***

Kuchnia gruzińska. Mam dwie książki jej poświęcone, jedna świetna, druga trochę inna. (mam jeszcze trzecią, małą chudą książeczkę bez zdjęć, wydaną przez KAW w 1990 roku, pamiętacie takie żółte okładki?)
Zacznijmy od tej dobrej - "Kaukasis" Olii Hercules.



Trochę Gruzja, trochę okolice. Rodzina autorki to Ormianie, którzy wyemigrowali na Ukrainę i jej pierwsza książka kucharska to "Mamushka", zebrała w niej przepisy ukraińskie (jeszcze nie mam *^v^*). Teraz wróciła do korzeni i podczas podróży po krajach Kaukazu zgromadziła tradycyjne dania z tego regionu, odwiedzając krewnych rozsianych po tamtych terenach. 


 
 


Kiedy przeglądałam tę książkę do tej recenzji to zorientowałam się, że zdecydowanie za rzadko do niej zaglądam. A są tu świetne przepisy na jedzenie, jakie uwielbiam - kiszonki, zupy, zapiekanki, dania mączne, dużo ziół. Mięso też jest, ale niewiele, czuć, że jest to kuchnia prostych ludzi, którzy przede wszystkim żywią się warzywami, zbożami i mlekiem/jego przetworami. Zdjęcia pokazują Gruzję zwyczajną, codzienną, swojską, nie ma fantazyjnych fotografii jedzenia zrobionych w studio, są gospodynie przy lepieniu pierogów (choć wydaje się, że te bluzki założyły specjalnie do zdjęć!... ^^*~~), kolorowa cerata na stole albo haftowane obrusy, takie życie mogło się toczyć równie dobrze w kuchni mojej babci pod Warszawą.


 


Drugą książkę upolowałam za 9 zł na promocji (ma trochę zabrudzoną okładkę), i nie jest zła, ale w sumie cieszę się, że nie wydałam na nią więcej pieniędzy... To "Gruziński Smak" Vaho Babunashvili i Radka Polaka.




To bardziej reportaż sentymentalny niż książka kulinarna, chociaż przepisy też są, jak sam autor twierdzi - jego pomysłu (a jednak znam te potrawy z tradycyjnej kuchni gruzińskiej!) Każdy rozdział to dawka historii podparta dużą ilością zdjęć - rodziny autora, różnych miejsc w Gruzji, i to jest oczywiście niesamowicie ciekawe i edukacyjne. Ale jeśli ktoś spodziewał się książki czysto i mocno kulinarnej, to się zawiedzie.


 

Niestety książka została wydana bardzo niechlujnie, Robert na chybił trafił zajrzał do kilku przepisów i są w nich błędy - mamy listę składników, a potem niektóre z nich są pominięte w opisie wykonania potrawy i nie wiemy, co z nimi zrobić i kiedy dodać. Redaktor naprawdę zawalił robotę! Zdjęcia też nie pomogą, bo są z kategorii "artystycznych ponad miarę", ogromne zbliżenia, fikuśne ustawienie składników.


 
 

***

Kolejnym brytyjskim kucharzem, którego książkę kupiłam to Sophie Dahl i jej "Miss Dahl's Voluptuous Delights".




Osobiste historie zaczynające każdy duży rozdział, prostota potraw, podział na pory roku a w każdej śniadania, lunche i kolacje. Sięgam do niej czasem i chyba chciałabym ją odkurzyć i znowu pogotować z przepisów panny Dahl. *^v^* Ta książka ma drugą część, której nie mam, ale się waham, czy nie nabyć, oraz trzecią wydaną niecały rok po drugiej (albo jest to kompilacja dwóch poprzednich, nie udało mi się tego ustalić...).


 
 
 

***

Śniadania.
Jestem z nich noga, jak dobrze wiecie. Moje opcje to: jajecznica na maśle, owsianka/jaglanka z owocami, naleśniki z powidłami albo cukrem. Kropka. Robert marudzi, że to nudy i ja go rozumiem, bo on lubi śniadania skomplikowane, wielowymiarowe, a ja rano nie mam siły na wymyślanie cudów-wianków!... *^w^* No to za jego poleceniem kupiłam książkę śniadaniową - "Poranne inspiracje" Violi Urban (autorka jest dietetykiem).




Książka podzielona jest na śniadania z lodówki - puddingi, nocne owsianki, hummus, pasty na kanapki; z patelni - omlety, placki, jajka smażone, naleśniki, frittaty, tofucznica, itp.; z rondelka - owsianki, kasze, budynie; pieczone - jajka zapiekane, tosty, muffiny, gofry; z blendera - koktajle. Przy każdym przepisie znajdziemy informacje, czy jest to danie np.: wegańskie, bez glutenu, bez jaj, bez laktozy, białkowo-tłuszczowe czy węglowodanowe, oraz kaloryczność i rozpiskę na poszczególne składowe: białko, tłuszcze, węglowodany, błonnik.


 
 


Proste pomysły, smakowite zdjęcia, czego chcieć więcej? Ja jestem bardzo zadowolona, bo ta książka zdecydowanie wzbogaciła mój repertuar śniadań! *^V^*
W kwietniu tego roku Viola Urban wydaje drugą książkę "Dieta na wynos. 100 pomysłów na zdrowy lunch".


Mam też "Śniadania świata" Beaty Pawlikowskiej.


Autorka dużo podróżuje i w tej książce znajdziemy wybór śniadań, z jakimi spotykała się w różnych krajach na całym świecie oraz jej propozycje na zdrowe sycące w dużym stopniu wegańskie śniadania: owsianki, jaglanki, gryczanki, komosanki, ryżanki, duszone warzywa, ciastka śniadaniowe, kanapki, muesli, placki. (autorka na co dzień żywi się wegańsko, ale bywa tak, że w podróży musi czasami iść na kompromisy bo nie ma nic czysto wegańskiego do zjedzenia)


 


Dużo zdjęć z podróży, takich zwyczajnych jakie robimy ja czy ty, czasami kiepskim aparatem, ale to świadczy o autentyczności przekazu, zdjęcia śniadań w przepisach też w stylu Pawlikowskiej - kolorowe, bez fanaberii i fikuśnej zastawy stołowej. 
Niekoniecznie must-have, raczej ciekawostka geograficzno-kulinarna ale przepisów jest tu sporo. ^^*~~




***

Mam jeszcze kilka innych książek, ale nie sięgam do nich często.
W przypadku "Big Table Busy Kitchen" Allegry McEvedy sytuacja jest podobna do "Jamie's Great Britain" - za dużo tutaj mięsnego gotowania w dużych ilościach, kupiłam ją odruchowo w TKMaxx bo była za grosze (tak, trafiają się tam książki kucharskie z brytyjskiego rynku w niskich cenach), zawsze lubiłam oglądać programy kulinarne tej kucharki, ale jej książka niezbyt mi się przydaje.




Z kolei "Kipi kasza" Pawła Łukasika i Grzegorza Targosza to całkiem fajny zbiór przepisów na potrawy z udziałem kasz wszelakich. Najpierw dostajemy historię kasz, krótkie opisy, sposoby gotowania, a potem kalejdoskop przepisów, coś tam kiedyś ugotowałam, pozaznaczałam przepisy do wypróbowania i zapomniałam o tej książce. Teraz jemy szczególnie dużo kasz, więc może wrócę do tych przepisów! *^v^*




Mam książki z przepisami na koktajle - zaglądam okazyjnie, myślę, że na wiosnę i latem będę częściej po nie sięgać.

O książkach kucharskich po japońsku, które przywiozłam z wakacji nie będę chyba pisać, bo i tak nie są u nas dostępne, chyba, że ktoś jest zainteresowany którymś tytułem w szczególności, to proszę dać znać. Znajdziecie je tutaj i tu.



Mam dwie książki z przepisami retro, na razie pozostają dla mnie ciekawostką, nic z nich nie ugotowałam, pisałam o nich tutaj.



I to na razie tyle książek kucharskich, które mam, do których zaglądam, z których gotuję lub planuję gotować. Jeśli macie jakieś pytania lub chcecie głębiej sięgnąć do którejś publikacji, to proszę pisać w komentarzach. *^o^*


Informacja z ostatniej chwili: w tym roku obok Nigela Slatera również Jamie Oliver zamierza wydać książkę poświęconą warzywom. Z opisu można wywnioskować, że będzie to kuchnia wegetariańska, premiera 22 sierpnia a tytuł "Veg: Easy and Delicious Meals for Everyone". *^o^*

14 comments:

  1. Dzięki, właśnie zamówiłam "poranne inspiracje" :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Proszę bardzo! ^^*~~
      Oczywiście jak przeglądam teraz tę książkę, to wpadają mi w oko same przepisy z jajkami.......

      Delete
  2. Jakie to jednak szczęście, że ja po angielsku to tak nie za bardzo, więc przynajmniej o tyle mój budżet się nie uszczupli... Natomiast lecę szukać po internetach "Poranne inspiracje", o tych kaszach to chyba też chętnie kupię, bo lubię a brakuje mi inspiracji, no i pierwsza gruzińska bardzo ciekawie się zapowiada. A przyznam się, że jak zobaczyłam na okładce zwierzęta to chciałam pominąć ten kawałek :).

    ReplyDelete
    Replies
    1. W gruzińskiej książce autorka wspomina, że mięso jest obecne w kuchni Kaukazu, ale nieczęsto, od święta i z szacunkiem do każdego kawałka, tak pewnie jadali nasi dziadkowie utrzymujący się z pracy na roli, na co dzień jadali głównie warzywa, zboża, nabiał, bo zwierzęta w gospodarstwie były zbyt cenne, żeby sobie pozwolić na ich zjadanie każdego dnia. Jeśli możesz, idź do Empiku i obejrzyj tę książkę na żywo, zobaczysz, czy przepisy Ci pasują. *^v^*

      Delete
  3. Rano mam tak jak Ty - wyobraźnia kulinarna śpi w najlepsze. Opisem zachęciłaś mnie do "Porannych inspiracji" - już zamówiłam w empiku i teraz myślę, że moje śniadania maja szansę być ciekawsze :)
    Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Super! ^^*~~
      U mnie ta nieumiejętność wymyślania śniadań wynika też z faktu, że ja czasami lubię pojedyncze smaki - na przykład Robert kocha desery lodowe z kilkoma smakami lodów, owocami, ciasteczkami, posypkami, itp, itd, a ja nakładam sobie do miseczki kulę lodów czekoladowych i jestem szczęśliwa! *^v^* Tak samo w jajecznicy, lubię smak jajka na maśle, nie lubię przeszkadzajek... Ale jak robię śniadania dla nas dwojga, to już teraz staram się być bardziej kreatywna!

      Delete
  4. A już się ucieszyłam na książkę o kuchni Gruzińskiej. Rozsmakowałam się w ich potrawach i chętnie przywitałabym taką pozycję na półce. Dzięki Twojej recenzji się powstrzymam. Może kiedyś opiszesz jakąś wartą kupienia? Polecam się.

    ReplyDelete
    Replies
    1. No właśnie ta pierwsza jest warta kupienia, "Kaukasis", to jest kuchnia gruzińska. Mam jeszcze jedną, w latach 90-tych KAW wydał serię malutkich chudych książeczek kucharskich z żółtymi tylnymi okładkami, bez zdjęć. Pojawiły się w tej serii różne kraje, ja mam kuchnię gruzińską, włoską, litewską i węgierską. Tak ja mówię, szary papier, zero zdjęć, ale przepisy uporządkowane co do składników i jak na takie malutkie wydania upchano całkiem sporo przepisów. Pamiętam, jak mąż gotował z niej na studiach pierwsze gruzińskie potrawy, nie mając pojęcia, jak to ma wyglądać, no bo brak zdjęć... *^-^* Ale też się sprawdzały!
      Jeśli znajdę kolejną fajną książkę o kuchni gruzińskiej, to napiszę o tym na blogu!

      Delete
  5. Asia, książka "Mamuszka" jest warta uwagi. Na serio. Ogromnie mi się podoba. Ogromnie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki! Chodzę wokół niej od dłuższego czasu, przy najbliższej okazji obejrzę ją w Empiku!... *^V^*

      Delete
  6. Nasze ostatnio ulubione sniadanie niedzielne: porzadny chleb na zakwasie wsadzamy do tostera. W tym czasie gotujemy jajko w koszulce oraz smazymy szynke (parma) na chrupiaco. Do tego guacamole.

    ...no pisze przeciez, ze niedzielne ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nawet mi nie mów o jajku! Ale bym zjadła!!!.... *^0^*~~~
      Ten weganizm jest trudniejszy niż myślałam, jajka mi się chce!

      Delete
  7. Bardzo Ci dziekuje! Ta czesc jest dla mnie nabardziej praktyczna, z racji faktu, ze jestem poczatkujaca;) a co do sniadan tez pomyslow mam malo, wiec lektury bardzo dla mnie pozyteczne tu pokazujesz. Kuchnia gruzinska ciekawi mnie, nie znam. Podobnie jak nie znam za bardzo japonskiej czy koreanskiej. To dopiero przede mna...I bardzo fajnie pokazujesz wybrane ksiazki - te warte zglebiania z zajawkami przepisow i szata graficzna wew, na zachete:))) Jednak nie mylilam sie i tak czulam, ze doswiadczenie i wiedze nt kuchenne masz juz duze!

    Mysle sobie jeszcze, ze moze pozna wiosna lub latem mialabys chec sie spotkac, na spacer i pogaduszki?:) Ja co prawda mieszkam na polnocy Wawy (lewobrzeznej), a Ty na poludniu - ale moze jakis spacer w Parku Saskim lub Polach Mokotowskich np. by nam wypalil?;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo mi miło, że more recenzje się przydają! ^^*~~ Pewnie za jakiś czas znowu napiszę o jakichś nowych książkach kucharskich, bo na pewno trafię na ciekawe pozycje! Gotuję w sumie już od wielu lat. *^v^* Pamiętam, jak na studiach, kiedy mieliśmy z Robertem weekendy dla siebie, bo jego mama wyjeżdżała na działkę, spędzaliśmy czas gotując nowe dania i się nimi zajadając, i nawet karmiliśmy nimi znajomych, taka sytuacja... *^o^*
      Z przyjemnością zobaczę się z Tobą na żywo, niech no tylko ta wiosna wreszcie przyjdzie i zabierze mój katar!... Jesteśmy wstępnie umówione! ^^*~~

      Delete