Obiecałam pokazać, co kupuję zamiast produktów odzwierzęcych, teraz na czas DOJadania ale też na co dzień, bo często gotuję wegańskie potrawy.
Na początek chciałabym napisać, że tak jak przy każdym systemie odżywiania, tak samo będąc weganinem można jeść bardzo zdrowo albo bardzo niezdrowo, w sposób skomplikowany albo bardzo prosty, niektórzy weganie gotują skomplikowane potrawy z warzyw, owoców, zbóż, orzechów, grzybów, glonów, inni jedzą wyłącznie surowe owoce. Istnieje mnóstwo wegańskiego junkfoodu! (np.: cola i Oreo... ^^*~~) Znajdziemy też wiele produktów i przepisów "odtwarzających" kotlety, wędliny, rybę, ich smak i kształt. Ja lubię po prostu jeść warzywa, nie muszę mieć na talerzu czegoś zrobionego z soi w kształcie kotleta schabowego o smaku i zapachu kotleta schabowego, żeby mi tego kotleta zastąpiło, wiecie co mam na myśli? ^^ Nie mówię, że jedzenie wegańskich kotletów na kształt mięsa to coś złego! Mówię, jak ja do tego podchodzę. Tak więc, przechodząc do pierwszego punktu:
Mięso - nie kupuję sojowych kotletów. Raz udało mi się kupić owoc chlebowca i zrobiłam z nim nachos ala pastor, nie dziwię się, że weganie imitują chlebowcem "szarpaną wieprzowinę" bo rzeczywiście ten owoc po dłuższym duszeniu rozpada się na włókna i przypomina strukturą mięso, jest jednak dość słodki. Tyle jeśli chodzi o oczywiste zamienniki.
Jak może wiecie, bo o tym pisałam na blogu nie raz, nasze obiady nigdy nie były konstruowane wokół schematu "kotlet plus dodatek skrobiowy i surówka", więc zmieniając sposób jedzenia na wegański nie próbuję wymyślać niemięsnego kotleta, żeby zajął on na talerzu miejsce wołowiny czy wieprzowiny. Tak naprawdę nie potrzebuję czerwonego mięsa czy kurczaków w moim jadłospisie, od kilku lat jadam je bardzo rzadko ale jeśli mówimy o zamiennikach to lubię zamiast mięsa użyć w danym przepisie jakieś warzywo - na przykład smażę kawałki kalafiora w panierce, zamiast mięsa mielonego do sosu pomidorowego czy do mapo tofu dodaję drobno pokrojonego bakłażana, robię boczniaki a la flaczki. Tofu jest u nas częstym składnikiem, a nie zamiennikiem czegoś.
Gorzej z rybami i owocami morza, bo uwielbiam ich smak i strukturę, i nie da się tego podrobić... Ale można spróbować np.: takiego selero-śledzia albo selerybę po grecku (ja nie próbowałam). *^-^*
Zrobiłam "klopsiki" z bazą tempeh - ziarno sojowe i ciecierzyca plus przyprawy, bardzo smaczne i nawet fajniejsze niż klopsiki mięsne, moim zdaniem. Robię też różne "burgery" czy "pulpety", jak zwał tak zwał, raz je wsadzam w bułkę, raz kładę na talerzu obok surówki czy frytek, ale nie patrzę na nie jak na zamiennik mięsa, po prostu jak na kolejny element posiłku.
Wędliny - to nie jest tak, że w naszym domu zawsze jest w lodówce wędlina i jadamy ją każdego dnia, wręcz przeciwnie - w zasadzie jej nie ma, bywa tylko boczek do jajecznicy i wędliny suszone/dojrzewające, czasami frankfurterki, jeszcze rzadziej parówki. Jeśli chodzi o wegańskie wędliny, można kupić gotowce albo samemu przygotować np.: selerynkę w buraczkach albo musztardową! ^^*~~ Seler po upieczeniu jest miękki i słodki, i stanowi świetną bazę pod dodatkowe smaki, można poeksperymentować z przyprawami i zamiast wędzonej papryki dodać curry albo zioła śródziemnomorskie (oregano, tymianek, bazylię). Nam smakowało, nawet Robertowi, który jest selerosceptykiem! *^v^* Ale nie będziemy powtarzać tego eksperymentu, bo nie była to aż taka rewelacja.
Z gotowych wędlin wypróbowaliśmy firmę BezMięsny (wędliny bazują na białku pszennym) i ich "kiełbaski ziołowe" i "żeberka" (na zdjęciu pod kiełbaskami). Nasza opinia - paskudne!... Konsystencja niczym nieudana babka ziemniaczana (kiełbaski) albo zmielona i sklejona nie wiem czym tektura (żeberka), i zupełnie bez smaku, ale dziwaczność tekstury dodaje poziomu obrzydliwości... Ja nie wiem, czy weganie jadający takie rzeczy są pozbawieni kubków smakowych i jest im wszystko jedno, co jedzą?... Wolałabym ugotować sobie ziemniaków z koperkiem i zjeść z ogórkiem małosolnym, niż drugi raz sięgać po te "wędliny".... Po tych eksperymentach nie mamy śmiałości kupić innych gotowców wędliniarskich, chociaż jak Robert zauważył, na stacji Orlen można zamówić hotdoga z wegańską parówką i smakuje ona tak samo jak mięsna, więc jak widać można zrobić dobry wegański zamiennik.
Zrobiłam sama "boczek" z płatków kokosowych z przyprawami (wielkie płatki kokosowe kupiłam w supermarkecie ale są też na wagę na bazarkach, nie mylić z drobnicą kokosową) i wyszedł fajnie! ^^*~~ Przypomina strukturę i smak boczkowych skwarek, następnym razem dodam paprykę wędzoną już po pieczeniu, żeby nie była przypalona. Uważajcie, bo tak jak ten "bekon" świetnie pasuje do tofucznicy, to jest to jednocześnie uzależniająca przekąska, idealny towarzysz do piwa albo kieliszka wina, słodko-słone i chrupiące, ręka sama sięga po kolejne płatki!... *^O^*
Jak pisałam, nie jadamy mięsnych wędlin każdego dnia, na naszych kanapkach (o ile w ogóle jemy kanapki) pojawiają się częściej sery albo pasty/pasztety (np.: mój ulubiony z kapusty kiszonej!), więc brak mięsnych wędlin nam nie doskwiera.
Jak może wiecie, bo o tym pisałam na blogu nie raz, nasze obiady nigdy nie były konstruowane wokół schematu "kotlet plus dodatek skrobiowy i surówka", więc zmieniając sposób jedzenia na wegański nie próbuję wymyślać niemięsnego kotleta, żeby zajął on na talerzu miejsce wołowiny czy wieprzowiny. Tak naprawdę nie potrzebuję czerwonego mięsa czy kurczaków w moim jadłospisie, od kilku lat jadam je bardzo rzadko ale jeśli mówimy o zamiennikach to lubię zamiast mięsa użyć w danym przepisie jakieś warzywo - na przykład smażę kawałki kalafiora w panierce, zamiast mięsa mielonego do sosu pomidorowego czy do mapo tofu dodaję drobno pokrojonego bakłażana, robię boczniaki a la flaczki. Tofu jest u nas częstym składnikiem, a nie zamiennikiem czegoś.
Gorzej z rybami i owocami morza, bo uwielbiam ich smak i strukturę, i nie da się tego podrobić... Ale można spróbować np.: takiego selero-śledzia albo selerybę po grecku (ja nie próbowałam). *^-^*
Zrobiłam "klopsiki" z bazą tempeh - ziarno sojowe i ciecierzyca plus przyprawy, bardzo smaczne i nawet fajniejsze niż klopsiki mięsne, moim zdaniem. Robię też różne "burgery" czy "pulpety", jak zwał tak zwał, raz je wsadzam w bułkę, raz kładę na talerzu obok surówki czy frytek, ale nie patrzę na nie jak na zamiennik mięsa, po prostu jak na kolejny element posiłku.
Wędliny - to nie jest tak, że w naszym domu zawsze jest w lodówce wędlina i jadamy ją każdego dnia, wręcz przeciwnie - w zasadzie jej nie ma, bywa tylko boczek do jajecznicy i wędliny suszone/dojrzewające, czasami frankfurterki, jeszcze rzadziej parówki. Jeśli chodzi o wegańskie wędliny, można kupić gotowce albo samemu przygotować np.: selerynkę w buraczkach albo musztardową! ^^*~~ Seler po upieczeniu jest miękki i słodki, i stanowi świetną bazę pod dodatkowe smaki, można poeksperymentować z przyprawami i zamiast wędzonej papryki dodać curry albo zioła śródziemnomorskie (oregano, tymianek, bazylię). Nam smakowało, nawet Robertowi, który jest selerosceptykiem! *^v^* Ale nie będziemy powtarzać tego eksperymentu, bo nie była to aż taka rewelacja.
Z gotowych wędlin wypróbowaliśmy firmę BezMięsny (wędliny bazują na białku pszennym) i ich "kiełbaski ziołowe" i "żeberka" (na zdjęciu pod kiełbaskami). Nasza opinia - paskudne!... Konsystencja niczym nieudana babka ziemniaczana (kiełbaski) albo zmielona i sklejona nie wiem czym tektura (żeberka), i zupełnie bez smaku, ale dziwaczność tekstury dodaje poziomu obrzydliwości... Ja nie wiem, czy weganie jadający takie rzeczy są pozbawieni kubków smakowych i jest im wszystko jedno, co jedzą?... Wolałabym ugotować sobie ziemniaków z koperkiem i zjeść z ogórkiem małosolnym, niż drugi raz sięgać po te "wędliny".... Po tych eksperymentach nie mamy śmiałości kupić innych gotowców wędliniarskich, chociaż jak Robert zauważył, na stacji Orlen można zamówić hotdoga z wegańską parówką i smakuje ona tak samo jak mięsna, więc jak widać można zrobić dobry wegański zamiennik.
Zrobiłam sama "boczek" z płatków kokosowych z przyprawami (wielkie płatki kokosowe kupiłam w supermarkecie ale są też na wagę na bazarkach, nie mylić z drobnicą kokosową) i wyszedł fajnie! ^^*~~ Przypomina strukturę i smak boczkowych skwarek, następnym razem dodam paprykę wędzoną już po pieczeniu, żeby nie była przypalona. Uważajcie, bo tak jak ten "bekon" świetnie pasuje do tofucznicy, to jest to jednocześnie uzależniająca przekąska, idealny towarzysz do piwa albo kieliszka wina, słodko-słone i chrupiące, ręka sama sięga po kolejne płatki!... *^O^*
Jak pisałam, nie jadamy mięsnych wędlin każdego dnia, na naszych kanapkach (o ile w ogóle jemy kanapki) pojawiają się częściej sery albo pasty/pasztety (np.: mój ulubiony z kapusty kiszonej!), więc brak mięsnych wędlin nam nie doskwiera.
Mleko - na mleku gotuję owsianki i jaglanki (kawę piję czarną, chociaż gdybym piła kawę z mlekiem używałabym owsianego, bo ma najbardziej neutralny smak), wypróbowałam kilka rodzajów "mleka" wegańskiego od różnych producentów i najbardziej pasują mi: Vitariz ryżowo-migdałowe, Vitariz ryżowe z wapniem, Natumi owsiane waniliowe, Bio Zen owsiane. Smaczne są też mleka firmy Sante, szczególnie to migdałowe, które nie jest słodkie!
Do zup i sosów używam też mleka kokosowego z puszki, kupuję takie o zawartości kokosa 80% i więcej.
Masło - w sklepach eko/bio jest kilka margaryn wegańskich do wyboru (np.: Naturli cena ok. 10 zł, Alsan cena ok. 6 zł), część z nich nawet bez oleju palmowego albo z płynnym olejem palmowych z bioupraw. O ile ja prawie nie smaruję chleba masłem (za to często pod dodatki wytrawne smaruję go musztardą sarepską, na serio! ^^*~~), to Robert uwielbia masło.
Masło - w sklepach eko/bio jest kilka margaryn wegańskich do wyboru (np.: Naturli cena ok. 10 zł, Alsan cena ok. 6 zł), część z nich nawet bez oleju palmowego albo z płynnym olejem palmowych z bioupraw. O ile ja prawie nie smaruję chleba masłem (za to często pod dodatki wytrawne smaruję go musztardą sarepską, na serio! ^^*~~), to Robert uwielbia masło.
Poczytałam składy masła roślinnego i margaryn dostępnych w sklepach wszystkomających i znalazłam dwie nowości - margaryny wegańskie! *^o^*
Obydwie mają w składzie olej palmowy (niestety), ale obydwie mają witaminę D pochodzenia roślinnego, Śniadaniowa ma Europejski znak jakości V-Label VEGAN a Rama - informację na opakowaniu, że jest to produkt wegański (żeby tak napisać trzeba spełniać określone warunki, to tak dla niedowiarków, którzy nie chcą wierzyć firmom produkującym jedzenie wegańskie i niewegańskie). W smaku są w porządku, ich ceny to około 3,5 - 4,5 zł.
Jogurt, śmietana - kupuję wersje kokosowe (ok. 10 zł) do zjedzenia np.: z owocami, sojowe mi nie pasują smakiem do bezpośredniego jedzenia, ale sprawdzają się do zup i sosów.
Jajka - nie ma idealnego zamiennika. Można zrobić "jajecznicę" z pokruszonego tofu (wymieszałam miękkie i średnie tofu, bo lubimy płynną jajecznicę i wyszła danie z daleka przypominające prawdziwą jajecznicę...).
Jajka sadzonego nie ma jak podrobić... (no dobrze, jest sposób, ale to raczej wersja do śmiechu niż prawdziwe jajko! ^^*~~)
Do placków i ciast można użyć np.: musu jabłkowego (1/2 szkl./1 jajko) albo dojrzałego banana, mielony len rozrobiony z wodą, ewentualnie silken tofu, ale ono jest u nas słabo dostępne i drogie. Nie używałam gotowych sklepowych zamienników jajek.
Sery żółte, pleśniowe, typu feta, twarożkowe, itp - niektóre można łatwo zrobić samemu, jeszcze nie próbowałam.
A jeśli chodzi o kupne, to najpierw kompletny niewypał... Kupiłam na próbę sery firmy Wege Siostry i niestety to nie jest smaczne... Okay, wiem, każdy ma swój gust, być może są zagorzali zwolennicy, ale według mnie te sery - zarówno smarowaniec, który ma udawać mleczny serek typu Piątnica, jak i toczony, który ma być podobny do camemberta - mają dziwaczne konsystencje i prawie niewyczuwalne smaki. Spróbujcie na własną odpowiedzialność, ja się tylko cieszę, że kupiłam te dwa w cenie jednego, co i tak przy cenie 27,50 za sztukę (!) było stratą pieniędzy...
Z kolei, kupiliśmy kilka produktów greckiej firmy Violife, która produkuje sery z oleju kokosowego i skrobi ziemniaczanej i kukurydzianej, i są to bardzo smaczne produkty.A jeśli chodzi o kupne, to najpierw kompletny niewypał... Kupiłam na próbę sery firmy Wege Siostry i niestety to nie jest smaczne... Okay, wiem, każdy ma swój gust, być może są zagorzali zwolennicy, ale według mnie te sery - zarówno smarowaniec, który ma udawać mleczny serek typu Piątnica, jak i toczony, który ma być podobny do camemberta - mają dziwaczne konsystencje i prawie niewyczuwalne smaki. Spróbujcie na własną odpowiedzialność, ja się tylko cieszę, że kupiłam te dwa w cenie jednego, co i tak przy cenie 27,50 za sztukę (!) było stratą pieniędzy...
Jeśli chodzi o fetę - jest gładka i kremowa, smak ma delikatny ale w sumie jest bardzo dobra i na serio można nie poznać, że nie jest zrobiona z mleka!
Ser w plasterkach jest świetny! Coś pomiędzy żółtym serem a serem topionym, bardzo smaczny i też trudno poznać, że mleko nie miało z nim nic wspólnego.
Ser typu parmezan - genialny! Smakuje jak parmezan z nutą karmelu i białej czekolady - słowa Roberta. *^-^*~~
Serek do smarowania jest pyszny! Można się spokojnie nie zorientować, że jemy produkt niemleczny, na pewno będę do niego wracała po zakończeniu eksperymentu wegańskiego. (a może go nie zakończę, kto wie?... *^O^*)
Ser w plasterkach jest świetny! Coś pomiędzy żółtym serem a serem topionym, bardzo smaczny i też trudno poznać, że mleko nie miało z nim nic wspólnego.
Ser typu parmezan - genialny! Smakuje jak parmezan z nutą karmelu i białej czekolady - słowa Roberta. *^-^*~~
Serek do smarowania jest pyszny! Można się spokojnie nie zorientować, że jemy produkt niemleczny, na pewno będę do niego wracała po zakończeniu eksperymentu wegańskiego. (a może go nie zakończę, kto wie?... *^O^*)
Majonez - robiłam "majonez" z aquafaby (wody po ciecierzycy z puszki) i o ile wychodzi bardzo smaczny sos, to nie jest to majonez niestety. Kupnych wegańskich gotowców nie próbowałam.
Miód - zamiennikiem może być syrop klonowy albo z agawy, chociaż to nie jest identyczny smak. O dziwo z miodem (oprócz jajek) mam największy problem... Nie to, żebym nie lubiła syropu klonowego, ale ja kocham miód i wcale nie chcę się go pozbywać z jadłospisu!...
Makarony - no właśnie, makarony i pierogi (ciasto) często mają w składzie jajka, szczególnie takie z mąki pszennej. Bezjajeczne są makarony ryżowe, ale nie lubię ich smaku... Za to pojawia się w sklepach coraz więcej makaronów z różnych zbóż i ziaren, w których nie ma dodatku jajek, np.:
- makaron z mąki z pszenicy durum i makarony z zielonego groszku, nie ma w składzie nic innego! *^V^* (Ceny to ok. 2-4 zł, Biedronka)
- w sklepach bio są makarony z ciecierzycy, fasoli mung, ale ceny są tam już wyższe, do kilkunastu złotych za paczkę. Poniżej makaron soba składający się wyłącznie z mąki gryczanej, ale są też bezjajeczne soby z mieszanki mąk pszennej i gryczanej.
Makarony - no właśnie, makarony i pierogi (ciasto) często mają w składzie jajka, szczególnie takie z mąki pszennej. Bezjajeczne są makarony ryżowe, ale nie lubię ich smaku... Za to pojawia się w sklepach coraz więcej makaronów z różnych zbóż i ziaren, w których nie ma dodatku jajek, np.:
- makaron z mąki z pszenicy durum i makarony z zielonego groszku, nie ma w składzie nic innego! *^V^* (Ceny to ok. 2-4 zł, Biedronka)
- w sklepach bio są makarony z ciecierzycy, fasoli mung, ale ceny są tam już wyższe, do kilkunastu złotych za paczkę. Poniżej makaron soba składający się wyłącznie z mąki gryczanej, ale są też bezjajeczne soby z mieszanki mąk pszennej i gryczanej.
Czy trzeba jeść te wszystkie zamienniki, będąc na diecie wegańskiej?
OCZYWIŚCIE, ŻE NIE!!! *^V^*
Można gotować warzywno/strączkowe gulasze i zjadać z chlebem lub/i kaszami czy ryżem, a do kanapek robić pasty z warzyw. Są osoby, które ugotują sobie taki warzywny gulasz w ogromnym garze i będą go jadły na każdy obiad przez tydzień (nam by się znudziło). Można jeść tylko owoce i warzywa na surowo (ale chyba nie w naszym klimacie). Można, jeśli nam się chce i mamy czas, samemu robić "mleka" roślinne, "sery", "wędliny", a na obiad przygotowywać kotlety sojowe albo seitanowe, w ten sposób jak najbardziej zbliżając się do odtworzenia sposobu jedzenia i smaków sprzed diety wegańskiej. Można w ogóle kupować dania gotowe albo stołować się w wegańskich restauracjach, w dużych miastach to już nie jest problem (i o dziwo, jeszcze nie trafiliśmy na niesmaczny posiłek w żadnej z wegańskich restauracji, w których byliśmy w Warszawie! *^V^*). Wszystko zależy od naszych preferencji.
***
Tak przy okazji - często pada pytanie, skąd weganie biorą białko.
Mój poniższy obiad: tofu, kiszonki, zupa miso, fasolka szparagowa i ryż z natto, dostarczył mi prawie połowę dziennego zapotrzebowania na białko - 29 g a to tylko jeden z co najmniej trzech posiłków (dzienna norma dla dorosłej kobiety to według różnych źródeł 55-65 g białka, powinno się jeść 15-20 g białka na jeden posiłek). *^o^* Tak, często jadam takie obiady i najadam się taką ilością po kokardkę!
Mój poniższy obiad: tofu, kiszonki, zupa miso, fasolka szparagowa i ryż z natto, dostarczył mi prawie połowę dziennego zapotrzebowania na białko - 29 g a to tylko jeden z co najmniej trzech posiłków (dzienna norma dla dorosłej kobiety to według różnych źródeł 55-65 g białka, powinno się jeść 15-20 g białka na jeden posiłek). *^o^* Tak, często jadam takie obiady i najadam się taką ilością po kokardkę!
Fasolka po bretońsku - 200 g fasoli, pomidory, cebula, czosnek: 18 g białka, jeśli dodamy wędzonego tofu to 25 g.
I tak, wiem, istnieje przekonanie, że białko ze zbóż jest mniej wartościowe i gorzej przyswajalne niż białko zwierzęce, natomiast czytałam opinię dietetyków, że wystarczy połączyć białko ze zbóż z warzywami (albo nabiałem, ale w diecie wegańskiej nie jemy nabiału) i już staje się białkiem pełnowartościowym.
***
Na koniec moje ulubione blogi wegańskie:
Veg Deli (wegańska i wegetariańska)
Laf Laf (wegańska i wegetariańska)
Dżungla
Vege Love
Wege Wilanów
Vege Bistro
Lokal Vegan Bistro
Terra Vege (sklep stacjonarny na Kabatach)
Jeśli macie dobre rekomendacje w którejkolwiek z powyższych kategorii (również sklepów i knajp w Waszych miastach) to chętnie wypróbuję! *^v^*