Może faworka?
Aki jest już kompletnie bezczelny!... Nauczył się włazić mi na kark i tam sobie siedzi!
Faworek cookie anyone?
Aki jest już kompletnie bezczelny!... Nauczył się włazić mi na kark i tam sobie siedzi!
Aki is totally cheeky!... He learnt how to climb through my hand onto my nape, and sits there!
Ale!... Żeby siedział! On się wierci, kręci, liże mi odzież, dziabie mnie w kucyk i mamle włosy... *^w^*
But!... If only he sat there! He wiggles, moves, licks my blouse, bites my ponytail and munches on my hair... *^w^*
Długo tak się nie da wytrzymać, a ruda małpa dodatkowo próbuje sięgać włochatą łapą do śniadaniowych smakołyków, dzisiaj wytrącił mi kromkę chleba z ręki! I jak tu żyć?... *^u^*
You cannot go on for long like that, and what's more he tries to reach out to my breakfast, he almost grabbed a piece of bread from my hand! *^u^*
***
Usiadłam niedawno z farbami bo dostałam zamówienie na dyplom okolicznościowy. *^v^* Nie jest w żadnym konkretnym średniowiecznym stylu, najpierw wypisałam tekst a potem ozdobiłam go literami i rysunkami. Jak teraz patrzę na te zdjęcia to widzę, że nieco wyszłam z wprawy, kiedyś malowałam sporo takich kart kiedy jeszcze jeździłam na imprezy historyczne. Przy okazji okazało się, że moje farby akrylowe zaschły na kamień... Na szczęście mam spory wybór akwareli! ^^*~~
I've recently sat down with paints to make a commission for a diploma. *^v^* It's not done in any specific Medieval style, I first wrote the text and then drew and painted the lettering and pictures. When I look at the photos now I can see that I lost my skills a bit, I haven't worked on manuscripts for a long time since I stopped going to Medieval events a few years ago. Btw, I found out that all my acrylic paints are stone dry... Lucky me I have a lot of watercolours to choose from! ^^*~~
W tekstach źródłowych znalazłam ślimaka!... Nie mogłam go nie umieścić na moim manuskrypcie! *^0^*
In the original manuscripts I found a cute snail and I just had to include him here! *^0^*
A to ukłon w stronę osoby, która dostanie ten dyplom, bo jest to właściciel stajni. ^^ Styl jest celowo taki "prymitywny", uproszczony, kopiowałam oryginalne średniowieczne ryciny.
Here is the gesture towards the person who received this diploma because he is the owner of the stable Robert is riding horses in. ^^ The style here is simple and "primitive" on purpose, I copied the existing Medieval pictures.
***
Na koniec prośba o kciuki - zaczęłam proces ratowania grapefruita! Jak wiecie, mój mąż jak coś zje i to coś ma pestkę, to potem wtyka owe pestki do doniczek. Tak wyhodował grapefruita, który przez kilka lat był mikry i chorowity, często wyglądał jak Quasimodo ale wciąż się jakoś trzymał, a w zeszłym sezonie wiosenno-letnim oszalał i urósł do imponujących rozmiarów! Ale... niestety pobyt zimą w domu mu nie służy, nie mam miejsca gdzie byłoby w miarę chłodno ale też jasno (piwnica jest ogrzewana nie gorzej niż mieszkania!), i zauważyłam, że roślince psują się liście!... Poczytałam porady w Sieci i wygląda na to, że jest mu za sucho, więc rozpoczęłam akcję "Nawilż Grapefruita!" - co kilka godzin psikam na niego wodą a dodatkowo postawiłam mu nawilżacz, może uda się go uratować! (Czerwony ręcznik na doniczce nie ma z tym nic wspólnego, to środek prewencyjny przeciwko jednemu takiemu rudo-białemu kotu, który pcha łapska do doniczek i wygrzebuje dziury w ziemi!...)
Last but not least, please keep your fingers crossed for the grapefruit tree! As you know when my husband eats something with a pip or stone he puts this pip into the soil in the flower pots around the house. That's how he grew this grapefruit. It was small and sickly for years, usually looking like Quasimodo but it kept on going somehow. Last Spring-Summer season it went mad and grew! Alas... it doesn't like being at home during Winter time, and I have no other place where there would be cool and bright enough for the plant (even our basement is heated), and I noticed the leaved started to curl and dry out!... I read a bit about it on the Web and it seems the air is too dry for grapefruit so I started the "Moisten The Grapefruit Tree!" action - every few hours I keep sprinkling a mist of water all over the plant and also I placed the humidifier next to it, and I hope to revive it! (Red towel has nothing to do with it, it's the protective measurement against one orange-and-white cat sticking his paws into the flower pots and digging holes!...)
Przynajmniej Ci ciepło w takim szaliczku.Zimą jak znalazł.
ReplyDeleteCiepło, ale chwilowo, bo się wierci i zaraz złazi!... *^w^*
DeleteAle czy on Cie nie drapie? Czy jest tak doskonale wychowany oraz umiejetnie balansuje swoim rudym zadkiem, ze nie wbija w Ciebie pazurow?
ReplyDeleteMoze grajfrut odzylby na klatce schodowej? Tam chyba jest chlodniej?
Niestety drapie. Mimo, iż przycinam im pazurki, to jednak wciąż tam są, nawet krótkie i stępione. Aki balansuje, ale cały sobą, a jak spada to nie ma skrupułów, żeby się przytrzymać! >o<
DeleteNie mam opcji na klatkę schodową, bo mieszkam w pierwszym mieszkaniu w klatce schodowej, wchodzisz do bloku, mijasz wiatrołap, kilka schodków i już są moje drzwi, a obok dwie pary drzwi do sąsiadów i winda, a nie chcę go nieść na półpiętro schodów na wyższe piętra, bo nie będę go miała na oku. Zobaczymy, może da radę!
No wlasnie tego sie obawialam! O kurcze! To musisz go naprawde kochac;) Znam ostrosc kocich pazurow, bowiem przed psami mialam koty... i tez pamietam, ze jak kocisko spadalo np.z moich kolan to zeby nie obic sobie paszczy wbijalo we mnie pazury! aaaaaa!
DeletePamietam, ze mieszkacie na parterze. Moze wiec oddac pod opieke na wyzsze pietro do zaufanych sasiadow? Na korytarz? Bo kolo parteru ktos go moze drapnac... albo podpisac doniczke nr mieszkania i nakleic kartke, ze prosze nie zabierac/podlewac/kwiatek zimuje i nalezy do nas?
No kocham, co mam zrobić... *^V^* Do stajni z powrotem nie oddam, zapłakałby się tam beze mnie, a ja bez niego tutaj! Na szczęście cały czas nie wczepia pazurów, jakoś daję radę.
DeleteMąż powiedział, że będziemy psikać wodą i grapefruit da radę, w końcu to jego krzak, nie będę wnikać. On wciąż od 10 lat czeka na owoce!... *^o^*
Nie no, oddanie kota odpada, wiadomo! Ciekawe czy kotu, jak psu mozna wytlumaczyc, ze ma pazury i moze je schowac, bo drapia? Psy to rozumieja.
ReplyDeleteJasne, meza roslinka, meza odpowiedzialnosc;) zmartwie Cie/Was - kuzynka tez ma grejfruta wyhodowanego z pestki, ma juz 21 lat i mimo, ze jest niezlym krzakiem (wys doroslego czlowieka) to owocow dotad nie mial nigdy. Tez chuchaja i dmuchaja, bo to ich malzenskie drzewko szczescia;) ma tyle lat ile oni sa razem:) wiec moze tak byc, ze w naszym klimacie one nie kwitna i nie owocuja:(
Nie, kotu można tłumaczyć cokolwiek do upadłego, a kot i tak zrobi tak jak będzie chciał... *^v^*
DeleteWiesz, on tak czeka dla zasady, wydaje mi się, że nie ma wielkich nadziei, tym bardziej, że przez te wszystkie lata nasz grapefruit zamierał i odrastał, czasami miał kompletnie poskręcane liście albo tylko jedną gałąź sterczącą w bok... To jest specyficzny okaz, który walczy o przetrwanie! *^o^* Nie spodziewam się, żeby w zwyczajnych domowych warunkach grapefruit owocował, może w jakieś szklarni w warunkach zbliżonych do naturalnych.
Ale z drugiej strony widzialam nieraz male cytrynki i pomarancze na drzewkach, w domach:) wiec kto wie? Chyba, ze grejfruty sa jakies szczegolne w wymaganiach? Nie wiem. Nawet w doniczkach rosnie mala kawa czy papryczki...
DeletePapryczki rosły mi pięknie, miałam spore zbiory z niewielkich krzaczków! Ale grapefruit chyba najpierw musiałby osiągnąć porządny rozmiar, żeby te owoce utrzymać na gałęziach. A nasz co roku walczy, żeby się w ogóle utrzymać, dopiero zeszłego lata tak urósł. *^v^*
DeleteAsia, koty leczą:). Moja Anka śpi mi na głowie ( taka forma czapki :) ).
ReplyDeleteSłyszałam o tym! No to dobrze, bo akurat mam problemy z mięśniami i kręgosłupem na odcinku szyi i karku. Chociaż zawsze mi się wydawało, że koty leczą poprzez leżenie, a nie akupunkturę pazurami! *^V^*
DeleteAki Cię kocha! Mój kot też siadywał mi na karku, a do tego mył mi uszy! A ile koków mi naczesał, to chyba tylko on sam wie:).
ReplyDeleteA grejfrutkowi może trzeba wymienić ziemię?
Asiu czas pokazać najnowsze udziergi, czekamy!
No tak skoro kocha, a mówią, że love hurts, to nie powinnam się skarżyć na te pazury... *^0^*
DeleteZiemię wymienię, ale dopiero na wiosnę, i dam nawóz, w zeszłym sezonie to chyba właśnie nawóz do cytrusów tak mu dodał sił!
Kop mnie w zadek z tym dzierganiem, kop! Już dawno bym zaczęła nowy sweter, ale niestety najpierw muszę spruć co wcześniej zrobiłam, a to jedna z bardziej znienawidzonych przeze mnie prac... *^=^* Ale zbiorę się wreszcie, obiecuję!
Asiu,przepraszam że to napiszę ,ale mam wrażenie, że nie do końca pokonałaś choróbsko.bo gdzieś zaginęła Twoja promienna natura.Pozdrawiam.Kajka.
ReplyDeleteTo aż tak widać... >o< To chyba nie choroba, może napiszę coś o tym na blogu, bo sama widzę, że nie mogę się jakoś wygrzebać i mam ciężki start w nowy rok.
DeleteObraz "Dama z kotem" az sie prosi zeby namalowac :)
ReplyDeleteTo raczej pozostawię profesjonalistom od portretów! *^V^* I koniecznie powinna być mina, która mówi "no, przestań się wreszcie wiercić i wbijać mi pazury!..." *^W^*~~~
DeletePodziwiam liternictwo (BARDZO!) i trzymam kciuki za grapefruita(też bardzo!):D
ReplyDeleteI miziadła dla Faworka ;p
Bardzo dziękuję! *^V^*
DeleteFaworek pomiziany, chociaż akurat biegał jak szalony za korkiem od wina a wtedy nie jest go łatwo zatrzymać choćby na chwilę!... ^^*~~
Ojej, nasz Niuń też tak miał! Na plecy, na bezczela! I mruczeć do ucha, wbijać pazury w ramię, ocierać się o jedzoną kanapkę...
ReplyDeleteWszystkie t-shirty miały dziury na ramionach (nasze ramiona też). A u nas pazurów się nie obcina, bo są strome schody na poddasze ze specjalnie przykręconą deską, której muszą się przytrzymać w razie nietrafienia w podest (co się zdarza przy gonitwach). Niuńka już z nami nie ma - łza mi się zakręciła na ten widok...
Pogłaszcz miziaka ode mnie :)
Pogłaskany na lewą stronę! *^V^*
DeleteRudy nie ociera się o kanapkę, on wali łapą, żeby wybić z ręki i szybko złapać w zęby! W ogóle to jest dziwny kot, poprzednie koty które miałam wcześniej były inne - jak kot coś próbuje ukraść i się krzyknie, to normalny kot ucieka, a Aki - łapie w zęby, co kradł i z tym ucieka! *^)^*
Trzymam kciuki (kiedyś też hodowałam - moja cytryna wyrosła w chude ale blisko dwumetrowe drzewo. Niestety, miała kolce i nie owocowała).
ReplyDeleteKot widać uznał, że Twój kark wymaga okładów a z kotami się nie dyskutuje.
No i rozmarzyłam się faworkami.
Bardzo dziękuję! To mi przypomniało, jak mi pomidory rosły kilka lat temu, tylko w górę... Osiągnęły prawie mój wzrost! *^V^* (http://www.friendsheep.com/2012/08/blog-post.html) Chyba za mało im dałam światła, ech...
DeleteKot się tak przyzwyczaił, że włazi mi na szyję kiedy mu przyjdzie ochota, nie tylko przy śniadaniu. *^o^* Poleży, pomruczy, pokręci się, złazi, wlezie znowu za jakiś czas.