Wednesday, November 28, 2018

Jeść i chodzić!

Na niedzielne śniadanie były placki z jabłkami. Trzy jabłka starte na grubych oczkach tarki (razem ze skórką), do tego 5 Łyżek mąki, jajko, szklanka maślanki, szczypta soli i... jeden dojrzały rozgnieciony banan! Dodałam go, bo już mi umierał i nie chciałam wyrzucać, a dodał tak ciekawej nuty smakowej, że od tej pory już zawsze będę dodawać banana do placków z jabłkami! *^V^*
For the Sunday breakfast we had apple flat cakes. I grated three apples on coarse grater (no peeling), added 5 Tbsp flour, egg, 1 cup of buttermilk, a pinch od salt and... 1 ripe banana that was left in the fridge! I used it because I wanted to eat it already, and it added such an interesting flavour to the cakes that I'll start doing it every time now! *^V^*


 


Ale ja w ogóle nie o tym chciałam, tylko musiałam się podzielić, bo smaczne! *^0^*
But I digress... I just wanted to share it with you! *^0^*

Coś mnie bierze, jakieś choróbsko, które zwalczam częściowo lekami, częściowo gorącą herbatą z miodem i syropem pigwowym, domowymi nalewkami z czarnego bzu i okładami z kotów. Jeszcze nic nie przesądzone, od kilku dni jestem na granicy wyzdrowienia i rozłożenia się kompletnie, ech... A wolałabym nie być chora, ponieważ dokonałam ostatnio ważnego odkrycia, które wymaga wychodzenia na zewnątrz a nie leżenia w domu pod kocem.
I feel under the weather recently, I try to fight the illness with medication and also with hot tea with honey and flowering quince syrup, homemade elderberry infusions and cat compresses. Nothing is sure yet, for the past few days I've been on the verge of getting completely sick and geting all better. And I'd like to get better because I made an important discovery that requires going out and not staying under the blanket inside!



Ruch jest ważny, nikt temu nie zaprzeczy. A niedawno doszłam do wniosku, opartego na obserwacji naszych zachowań wakacyjnych - ruch jest niezwykle ważny dla dobrego trawienia!
W Japonii mieszkamy w hotelach i poza krótkimi pobytami w hotelu z gorącymi źródłami, gdzie wykupujemy wyżywienie, nigdy nie bierzemy w hotelach śniadań. Na każdy posiłek musimy wyjść z hotelu, dojść do sklepu czy baru, po jedzeniu od razu ruszamy - albo do dalszego zwiedzania albo do pociągu czy z powrotem do hotelu, ale za każdym razem trzeba przejść na własnych nogach od kilkuset metrów do kilku kilometrów.
Movement is important for our health. But recently I came to a following conclusion based on our holiday experiences - movement is very important for our digestive systems!
When in Japan we live in hotels and apart from a day or two at the hot springs hotels where we buy a half board, we never pay for the room with breakfast. When we want to eat we have to leave the hotel and go to a shop or a bar, then after we ate we immediately walk again, continuing sight seeing or getting to a train or strolling back to a hotel, we have to walk for about several hundreds metres to a few kilometres.


Czy na wakacjach odżywiam się jakoś szczególnie zdrowo? Wcale nie! Tłuste mięso, potrawy smażone w panierce, dużo białego ryżu, słodycze i ciasta, niewiele owoców w porównaniu do tego co jadam w Polsce, porcje porządne. Czy w związku z tym po wakacjach wracam z dodatkowymi kilogramami? Absolutnie nie! Czy może cierpię na jakiekolwiek problemy żołądkowo-trawienne? Nic z tych rzeczy!
Do I eat very healthy on holidays? Not at all! Fat meat, deep fried dishes, a lot of white rice, sweets and cakes, not many fruits compared to what I eat at home, big portions. So, do I put on any weight after the holidays? No! Do I have any digestive problems, with my stomach or intestines? Nothing like that!

Wychodzi na to, że najważniejszym faktorem jest tutaj RUCH. I to nie tylko ruch na zasadzie "raz dziennie przebiegnę kilka kilometrów" albo "zrobię dwie godziny ćwiczeń na siłowni" (nie mówię, że takie rodzaje ruchu są gorsze, są inne i służą innym celom). Najwyraźniej ważny jest ruch wspomagający trawienie, rozruszanie kiszek po jedzeniu, żadne tam "usiądź po obiedzie, żeby się sadełko zawiązało"! (Przydałaby się fachowa opinia jakiegoś specjalisty od żywienia! ^^*~~) Oczywiście w życiu codziennym jest prawie niemożliwe, żeby znaleźć czas na spacery po każdym posiłku, ale może warto wprowadzić chociaż jeden spacer dziennie po jedzeniu? Właściciele psów mają łatwiej, bo i tak muszą wyprowadzić pupila kilka razy w ciągu doby i mogą sobie tak ustawić te wyjścia, że spędzą kilkanaście minut w ruchu po posiłkach. *^v^*
It seems that MOVEMENT is the key factor here. And not just any type of movement, not the one "I run a few kms per day" or "I spend two hours a day at the gym" (I'm not saying these types of movement are worse, they just serve dfferent purpose). Apparently it's the movement after the meal that I'm talking about, helping our digestive system to work. No more "sit down after a full diner and wait till it goes down your stomach and guts"! Of course, in everyday life it's almost impossible to find the time to go for a walk before and after each meal, but maybe it's good to introduce at least one after-eating walk a day? Dog owners have it easier because they have to take a dog for a walk anyway, so they can schedule meals and walks in such a way that they'd often spend a dozen or so minutes walking after eating. *^v^*


Tym chciałam się podzielić, bo mnie oświeciło i sama próbuję wprowadzić w życie plan polegający na chodzeniu po jedzeniu. Nie mam jeszcze kondycji, która pozwoliłaby mi wrócić do regularnego porannego biegania, a chodzenie jest łatwe - idę do sklepu, do biblioteki, do urzędu, wysiadam kilka przystanków wcześniej albo idę zamiast wsiąść do autobusu, i mogę to robić po śniadaniu czy lunchu. Wiem, teraz będzie trudniej bo idzie zima. Spacerować w ciepły słoneczny letni dzień jest cudownie, stawiać czoła zawieruchom śnieżnym już nie tak fajnie, albo łazić po południu po ciemnym osiedlu, no bo teraz o 15:00 już szarówka. Ale zamierzam próbować, bo widzę na własnym przykładzie, że to działa. *^o^*
I wanted to share my discovery because I realised that myself and I want to introduce this walking after meals also after the holidays. My body is not in a condition yet to have regular morning runs but walking is easy, I go to a shop, to a library, to the post office, I get off the bus a few stops earlier or I walk instead of taking the bus, and I can do it directly after breakfast or lunch. I know it's going to be more difficult now, with the Winter coming. Taking a stroll on a nice sunny Summer day is a wonderful experience, fighting against a snow storm not so pleasant, or walking in the dark now when the sun gets down around 3 pm. But I want to try because I can see from my own experience that it works. *^o^*



Pokażę jeszcze tylko materiały, które upolowałam na wyprzedażach w Textilmarze - dwa lny i dzianinę wiskozową w kratę. Lny oczywiście na lato, z szarego melanżu widzi mi się sukienka z kołnierzykiem, rozkloszowana, z czerwonymi dodatkami, z niebieskiego - coś luźnego i może szalonego w formie? A z kratki sama jeszcze nie wiem co, ale kosztowała 12 zł za metr i grzechem było jej nie brać! *^w^*
So, today I only have some fabric to show you, I bought them on sale last week - two linens and a viscose (checkered). Linens will go for Summer dresses, the grey one I can see in the full pleated shirtdress with red embelishments, the blue one - something unusual, loose, not my everyday style. The viscose has not allocation yet but for 4 USD per metre I just had to buy it, right? *^w^*




I z tym Was na razie zostawiam, i idę się napić gorącej herbaty i planować co uszyję jak już będę miała siłę usiąść do maszyny. Trzymajcie się ciepło! ^^*~~
Okay, so that's all from me today, I'll have some hot tea now and plan what to sew when I feel strong enough to finally sit at the sewing machine. Keep warm! ^^*~~

Saturday, November 17, 2018

Jesienią jedzenia jakby więcej...

Jakoś tak mam, że jak w domu jest zapas orzechów włoskich, suszonych grzybów i miodu, to wiem, że przetrwamy jesień i zimę. ^^*~~ Jedno, drugie i trzecie uzyskałam w drodze wymiany zasobów, co jest moim zdaniem świetnym sposobem na zamianę tego, czego mamy dużo na coś, czego nie mamy wcale, ja na przykład w tym roku mam klęskę urodzaju owoców pigwowca, z którego robię syrop przeciwzaziębieniowy do herbaty. Robię i wymieniam na insze inszości. *^v^*
When I have at home the supply of walnuts, dried wild mushrooms and real honey, I know we will survive Autumn and Winter time. ^^*~~ All of them I received as gifts exchange which is a great way to give away what you have a lot and get something you lack. This year I had a lot of flowering quince fruits and made some big jars of anti-cold syrup. I give them to people and receive other good things! *^v^* 




A jak się już powymieniam, to gotuję. Dzisiaj obiad bardzo prosty i sycący, a wszystkie smaki jesienne więc pasują do siebie idealnie - risotto z kurkami i pieczona dynia z szałwią i orzechami włoskimi.
And when I exchange the goods, I cook. Today was the simplest lunch that filled us to the brim, and all the flavours belong to Autumn so they complement one another so well - risotto with wild mushrooms (chanterelles) and baked pumpkin with sage and walnuts.




Kiedy polewałam gorące kawałki dyni rozpuszczonym masłem z zanurzonymi w nim listkami szałwii, tak mi zapachniało, że od razu przypomniały mi się pierogi z dynią, fetą i szałwią, i coś mi się zdaje, że długo z ich zrobieniem czekać nie będę i zabiorę się za nie w nadchodzącym tygodniu... *^w^*
When I was pouring melted butter with sage leaves onto the hot baked pumpkin pieces I immediately felt the smells mingling and I recalled the pumpkin-feta-sage dumplings, I think I'll wait no longer than just a few days and make them this coming week... *^w^*




Risotto klasyczne - siekana szalotka, czosnek, seler naciowy podduszone na oliwie z masłem, na to ryż arborio, potem kieliszek cydru (wiem, nietypowe ale smaczne!), bulion chochla za chochlą, w połowie duszenia dodaję dużą garść kurek. Jak już mi się skończy cały bulion (0,5 litra na 200 g ryżu) to wtedy wyłączam gaz, domieszam spory kawałek masła i garść tartego parmezanu, sól i pieprz pod koniec po spróbowaniu. Dynię po prostu kroję na kawałki (Hokkaido nawet nie trzeba obierać), smaruję masłem i piekę ok. 20 minut w 185 stopniach. Rozpuszczone masło z szałwią i orzechy po upieczeniu. W wersji wegańskiej zamieniamy masło na oliwę.
Classic risotto - chopped shallots, garlic, celery stem fried slowly on some oil with butter, then arborio rice, then a glass of cider (I know, unusual but tasty!), then one after another ladles of broth. In the middle of cooking I add a handful of chanterelles. When I run out of broth (0,5 litre per 200 g rice) I switch off the stove, mix in a big piece of butter and a handful of grated parmesan, salt and pepper to taste. With the pumpkin, I just cut it into pieces, smear some butter on it and bake in 185 C for about 20 minutes. When it's out of the oven, pour melted butter with sage leaves onto the pumpkin and sprinkle with walnuts. In vegan version use olive oil instead of butter in this recipe.




Ale może być też tak - japońskie curry, które jest inne niż hinduskie, ale też pyszne! Garść różnych warzyw (ziemniak, marchewka, fasolka szparagowa, grzyby shitake) uduszone w sosie curry (robi się go dodając do gotujących się warzyw kostkę przyprawową), do tego pieczona dynia, dojrzałe awokado i sadzone jajko (to u Roberta). A na surówkę tradycyjnie kiszonki - imbir i daikon, ale też polska kapusta kiszona, która pasuje moim zdaniem idealnie! *^O^*
But we also eat like that - Japanese curry which is different from the Indian one but also delicious! A handful of vegetables (potato, carrot, green beans, shitake mushrooms) cooked in the curry sauce (you make it from the spice cube), served with rice, baked pumpkin, ripe avocado and fried egg on Robert's plate. Eaten with some pickled veggies - ginger and daikon, but also Polish pickled cabbage which I think suits here perfectly! *^O^*




Było zamówienie na koty, oto one. Głównie śpią, potem jedzą, na końcu broją... *^w^*
There was a request for the cats, so here they are. They mainly sleep nowadays, then eat, then behave badly... *^w^*




A jako bonus - koteczka! Jest dokładnie o rok młodsza od moich kotów, z tej samej matki. W piątek ponad godzinę leżała mi na kolanach i mruczała, i wcale nie zamierzała wstać. *^-^* Prawie ją zabrałam do domu, ech...
And a bonus - little kitty! She's exactly one year younger than my cats, from the same mother. On Friday she stayed in my lap for more than an hour purring and didn't want to move at all. *^-^* I almost took her home with me...




Obiecałam recenzję książki kucharskiej "Ziemniak" Joanny Jakubiuk i oto ona.
Od razu wnioski oczywiste, które mogą być decydującym faktorem przy decyzji o zakupie - nie ma tu żadnych fikuśności, ziemniaka na tysiąc sposobów, ziemniaka po malajsko-tajsku, ziemniaka z przyprawami z Madagaskaru, ziemniaka molekularnego, itp, itd. *^w^*
Jest 60 bardzo podstawowych polskich przepisów, każde danie składa się z kilku znanych i prostych składników, które znajdziemy w każdym sklepie. I to moim zdaniem jest zaletą tej książki, bo w jednym miejscu mamy zgromadzone klasyczne przepisy, których czasami szuka się po dużych książkach kucharskich.
I promised my opinion about the book "Potato" by Joanna Jakubiuk and here it is. First, my straightforward conclusion that can be a buy/don't buy factor - there are no fancy recipes here, no crazy ingredients or overseas rare spices. *^w^*
There are 60 very basic Polish recipes for a potato dishes, each one consists of just a few ingredients that are easily obtainable in Polish shops. In my opinion it's a great asset of this book's because there are basic recipes collected in one book, when we often look for them in other big cookbooks.



Placki ziemniaczane, baba, kiszka, kilka odmian klusek i pierogów, ziemniaczane puree w kilku rodzajach smakowych, chleb z ziemniakami i moje największe zaskoczenie - ok. 10 ciast i słodyczy z ziemniakami! Wszystkie przepisy są proste, bez fikuśności, ale wydają się zapowiadać smakowity efekt końcowy, a składniki są rodzime, na przykład sery używane w tych przepisach to sery korycińskie, bo autorka jest Podlasianką. ^^*~~ Oprócz przepisów znajdziemy tu krótką historię ziemniaka, opis jego odmian (i jakie do czego stosować!), garść przydatnych porad dotyczących dań ziemniaczanych i historii rodzinnych.
Potato flat-cakes, savoury cake, a few recipes for dumplings and noodles, some types of purees, bread with potatoes and my biggest surprise - about 10 recipes for sweets and sweet cakes with potatoes! All recipes are simple but they sound like tasty dishes when you read the ingredients. Apart from the recipes you'll find a short potato's history, its types and what to use for what dish, a handful of cooking tips and some family stories.

Oczywiście przetestowałam kilka przepisów. Na pierwszy ogień poszły klasyczne placki ziemniaczane, które w książce nazywają się plińce (str. 100), bo strasznie mi się ich zachciało po powrocie z wakacji. Przepis jest bardzo tradycyjny - 1 kg ziemniaków zetrzeć na drobnej tarce razem z 1 cebulą (odsączyć, delikatnie zlać wodę znad skrobii i dodać ją do ziemniaków), dodać jajko, kilka łyżek mąki pszennej, sól, ziołowy pieprz. Smażyć na złoto kilka minut na rozgrzanym oleju albo smalcu. Wyszły przepyszne, a zjedliśmy je z sosem grzybowym.
Of course I tested some recipes. First I made the classic potato flat-cakes because I really felt like eating them, I didn't have them for a while. The recipe is very easy - grate 1 kg of potatoes with 1 big onion on a fine grater (place the mixture in a colander over a bowl for a few minutes, carefully pour out the water and add the starch from the bottom of the bowl to the potatoes), add 1 egg, a few Tablespoons of wheat flour, salt and herb pepper. Place big batch of potato mix onto the hot oil or lard, pat it flat and fry till golden brown for a few minutes. We ate them with a mushroom creamy sauce, delicious!





Potem zapiekanka idealna na jesień, wypełniająca brzuszek - z ziemniaków, cebuli, jarmużu i dobrej kiełbasy, z serem korycińskim i pestkami słonecznika. Coś pysznego! Zjedliśmy z maślanką i kiszoną kapustą. *^o^*
Then something perfectly fulfilling the tummy on an Autumn day - potatoes, onion, kale and sausage gratin with cheese and sunflower seeds. Again, a delicious dish! We ate it with buttermilk and pickled cabbage. *^o^*




Zaintrygował mnie przepis na pasztet z ziemniaków i śledzia, w którym część śledzi mieli się z ziemniakami, a część układa w środku farszu i w ten sposób zapieka. Oraz chleb z ziemniakami, podobno zapewniają dłuższą świeżość, jak przetestuję kolejne przepisy to będę meldować!
I got intrigued by the recipe for the potato and herring pate, when you mince some fish with potatoes and some herrings you place inside the filling mass. Also, there is bread with potatoes, they supposedly keep the bread fresh for longer. When I test more recipes I'll let you know how it went!

Trochę w tym tygodniu malowałam, niewiele bo czasu jakoś mało było. Przeniosłam się z kwiatów na liście, coraz ich mniej za oknem a ponieważ robi się zimna pluchowata jesień i kolory już nie takie wyraziste, to trzeba je zachować choćby na kartkach szkicownika. Poza tym, od powrotu z wakacji oglądam japońską telewizję (płatne transmisje na żądanie) i oprócz seriali, programów o gotowaniu, jedzeniu i podróżowaniu zaczęłam z uwagą śledzić transmisje zawodów sumo, jakie właśnie rozgrywają się w Fukuoka. Fascynujące! Mam już swoich faworytów, którym kibicuję! *^0^*
I did some sketching and painting this past week but not much, I somehow didn't have a lot of free time. I've been transfering from flowers to leaves, the weather's getting colder and wetter, and less and less leaves there are outside on the trees so let's keep them on the sketchbook's pages. Also, since we came back from holidays I've been watching Japanese tv a lot (paid on demand stream), and apart from dramas, cooking, eating and travelling programmes I've followed the sumo competition in Fukuoka. Fascinating! I have my favourite wrestlers already! *^0^*




A w ogóle zabrałam już z balkonu ostatnie rośliny i przywiozłam z magazynu zimowe kurtki, bo temperatura zaczęła gwałtownie spadać, brrr.... Czas wymienić chusty bawełniane na te dziergane z wełny i przewietrzyć swetry, rajtuzy i wełniane sukienki!
I took the last plants in from the balcony and went to the outside storage to bring the Winter coats home, the temperature started to drop quickly and we had the first frost on Friday night. It's high time to put away fabric cotton scarves and start wearing wool shawls, and let the warm sweaters, thick tights and wool dresses out of the wardrobe!



Sunday, November 11, 2018

Minął tydzień

Coś mi się dziwnego porobiło...
Przylecieliśmy do Polski w czwartek wieczorem i zanim wróciliśmy do domu, zanim rozpakowałam walizki i wypiliśmy obowiązkowy kubek herbaty, zrobiło się bardzo późno. Obiecałam sobie, że w piątek będę spać do oporu! A tymczasem o 7:30 oczy mi się otworzyły i już nie chciały zamknąć... *^v^*
Za to około 21:00 zaczęłam się robić śpiąca, a o 22:00 byłam już gotowa do snu i nie pamiętam, kiedy przyłożyłam głowę do poduszki! 
I mam tak do tej pory!... Kiedyś nie można mnie było zwlec z łóżka przed 9:00 za to wieczorem mogłam siedzieć i siedzieć, i siedzieć, czytać albo oglądać filmy. Od przyjazdu wstaję najpóźniej po 8:00, a o 22:00 jestem półprzytomna, kończę aktywności dzienne i po prostu idę spać. Nie wiem, czy to stan trwały czy mi przejdzie, ale na razie jest interesująco. *^-^*
Something strange happened to me...
We came back to Poland on Thursday evening and after we went home, unpacked the bags and had a cup of tea it was already very late. I decided on Friday I'll sleep in till late! And then my eyes opened at 7:30 and I wasn't sleepy anymore... *^v^*
Around 9 pm on the other hand I started to be sleepy, at 10 pm I was very ready to go to bed and I cannot remember the moment my head touched the pillow!
And it continues!... In the past you couldn't drag me out of bed before 9 am, on the other hand in the evening I could sit for long, reading or watching a movie. Since we came back from Japan, I get up no later than just after 8 am and around 10 pm I am half conscious, finishing my daily activities and I just go to bed. I don't know if it's going to stay that way or I'll go back to my previous routine, but at the moment it's interesting. *^-^*

Okazało się, że sprawy, który mnie przerażały i które chciałam od siebie odsunąć dały się pozałatwiać w zeszłym tygodniu w miarę szybko i bezproblemowo! Złożyłam dokumenty, odwiedziłam bank, wykonałam kilka telefonów i mam już z głowy, teraz czekam na pisma z urzędów co jak wiadomo może potrwać, ale nigdzie mi się nie spieszy. Remont łazienki na razie przełożyliśmy na później, tak więc życie powoli wraca do swojego normalnego rytmu.
It turned out that things that made me nervous and I wanted to push them away, I took care of rather easily last week. I took some papers to the city hall, went to the bank, made some calls and it's done, now I have to wait for the authorities to respond which may take a lot of time but I'm not in a hurry. We postponed the bathroom renovation by w few months so life slowly goes back to its normal pace.




W piątek pojechaliśmy na stację benzynową a tam flat white podawana w... wafelku do lodów wyścielonym grubą warstwą mlecznej czekolady!... *^V^* Nie wiadomo, czy szybko wypijać i wgryzać się w wafelek czy może poczekać, aż czekolada zacznie się rozpuszczać i wymiesza się z kawą... Miła niespodzianka!
On Friday we went to the gas station and found out they sell flat white served in a ice cream wafer thickly lined with a lot of milk chocolate!... *^V^* I had no idea whether to drink it quickly and bite the wafer or maybe wait till the chocolate melts into the coffee... Nice surprise!




Dużo gotuję. Oprócz przepisów z nowych japońskich książek wypróbowuję pomysły z japońskiej telewizji. Na przykład, jesień jest idealną porą na rozgrzewające zupy. Do bulionu wrzucamy kilka pokrojonych warzyw (np.: kapusta, marchewka, zioła albo szczypior, grzyby, tofu), gotujemy chwilę, doprawiamy pastą miso i gotowe! Żeby porządnie rozrobić pastę miso w gorącej zupie przyda się misokoshi (味噌こし) - specjalny koszyczek, do którego wkładamy kulę pasty miso, zanurzamy koszyczek w garnku z zupą i łyżką albo pałeczkami rozcieramy pastę o jego siatkę. Jeśli nie macie misokoshi (ja swój kupiłam kiedyś w Japonii w stujenówce ^^), to wystarczy siatkowa łyżka cedzakowa. 
I cook a lot nowadays. Apart from the recipes from my new Japanese cookbooks I also try out the ideas from the Japanese cooking tv programmes. Autumn is the perfect time for a bowl of soup, for example miso soup with something inside - into the broth add some vegetables (for example: cabbage, carrot and herbs or Spring onions, mushrooms and tofu), cook for a moment, spice it with some miso paste and it's done! To properly mix the paste into the hot broth it's helpful to use misokoshi (味噌こし) - a special wire mesh basket, you put a ball of miso paste inside, lower it into a hot soup and pound the paste with a spoon or chopsticks. If you don't have the misokoshi (I bought mine some time ago in Japan in a 100 yen shop ^^), you can use a metal strainer spoon.



Znalazłam w Warszawie źródło słodkich ziemniaków satsuma imo (bazar pod Halą Mirowską, budka nr 17, pan ma również świetne tofu!), i włączyłam te ziemniaki do naszego jadłospisu. Na przyszły tydzień czeka już dynia, mąż przebąkuje o pieczonym kurczaku i kuchni indyjskiej, na weekend ugotowałam barszcz ukraiński na jego ulubionych  żeberkach wieprzowych do obgryzania, w sobotę odwiedzili nas teściowie i jak zawsze obdarowali nas pudłem pełnym domowych przetworów i wędlin, na niedzielne śniadanie usmażyłam naleśniki, smaki polskie i japońskie nam się mieszają i dopełniają. *^v^*
I found in Warsaw the place to buy satsuma imo - sweet potatoes and I included them into our cooking. The pumpkin awaits us next week, husband started to talk about roasted chicken and Indian food, I made a big pot of Ukrainian borscht with pork ribs for the weekend, on Saturday we were visited by my in-laws and they brought a big box full of homemade pickles and cold meats, I made pancakes for Sunday breakfast, Polish and Japanese flavours keep getting mixed and matched in our kitchen. *^v^*




Przetestowałam dwa ciekawe dania - jedno to łosoś smażony jak wieprzowina, w panierce, a na koniec podduszony na bulionie z sosem sojowym i cebulą, i zalany roztrzepanym jajkiem.
I tested two interesting dishes - the first one is a fresh salmon deep fried like pork chops, and then simmered for a moment in a thin layer of broth with soy sauce and onions, covered in beaten eggs.



Drugi pomysł to wieprzowe pulpeciki z dużą ilością ziół, włożone w dwa grube plastry bakłażana i w takiej formie usmażone w panierce, pomysł nietypowy ale naprawdę smaczny, mąż bardzo chwalił a nie przepada za bakłażanem! ^^*~~ (każdy pakiet po usmażeniu pokroiłam na cztery, żeby łatwiej było zjadać)
The second idea were the pork meatballs with a huge amount of herbs, placed among two aubergine slices and fried in this form. Unusual but very tasty version, even Robert praised it and he's not a great fan of aubergine! ^^*~~ (I cut each meatball into parts after frying to make them easier to eat)


 

Przy okazji - odkrycie tegorocznych japońskich wakacji: ogórki małosolne polane olejem sezamowym, pycha! Pomysł do wykorzystania w przyszłym roku, kiedy znowu będą ogórki gruntowe, próbowaliśmy z ogórkiem wężowym i to jednak nie jest TEN smak.
Btw - this year's descovery from Tokyo's bars: lightly pickled cucumbers served with sesame oil, great! I'll remember about them next Spring when the fresh ground cucumbers come again, we tried to eat big long cucumbers like that and it's not the same.

Mam nowe lektury - długo czekałam na polskie wydanie "Śmierci komendanta" Harukiego Murakami, a kiedy wreszcie wyszła po polsku to był to 17 października i byłam w Japonii... Ale zaraz po powrocie zamówiłam egzemplarz, a żeby nie jechało do mnie samotnie, dorzuciłam "Istotę ryżu" Michaela Bootha, zaintrygował mnie opis tej książki i po pobieżnym przejrzeniu zawartości chyba nie będę żałować zakupu. Kilka dni temu połknęłam "Dziennik szalonego starca" Jun'ichiro Tanizakiego i bardzo mi się ta powieść podoba, polecam miłośnikom Japonii, a szczególnie historii rodzinnych z połowy XX wieku! Za to na wakacje kupiłam w formie ebooków dwie kolejne części cyklu "Wspomnienia o przeszłości Ziemi" Cixin Liu, pierwszą część czytałam w Japonii w zeszłym roku a tym razem tylko zaczęłam drugi tom, ale na razie nie udało mi się zajść za daleko. 
I have new books - I've been waiting for so long for the Polish edition of Haruki Murakami's "Killing Commendatore" and when they finaly published it on 17th October I was in Japan... But I bought it right after we came back and I added Michael Booth's "The Meaning of Rice", I was intrigued by the description of that book and just looking through it I think I won't be disappointed. A few days ago I just finished at one go Jun'ichiro Tanizaki's "Diary of a Mad Old Man" and I absolutely loved it! If you like family stories from the 1960's Japan it's the book for you! For the holidays I bought two ebooks from the cycle "Remembrance of the Earth's Past" by Cixin Liu, I read the first part last year in Japan but this year I only started the second book, had no time.




Obiecałam pokazać nowe farby i oto one - kupiłam szesnaście tubek akwareli Holbein, wybrałam kolory, które mnie w jakiś sposób zaintrygowały albo brakowało mi takich odcieni w innych paletach. Nie ruszałam ich będąc w Japonii, bo farby wyciśnięte z tubek do pojemników muszą w spokoju odstać przez dobre kilka dni (czasami tygodnie, w zależności do grubości warstw), żeby mogły porządnie wyschnąć i żeby można było je transportować. Dlatego z umieszczeniem farb w półkostkach poczekałam do powrotu do domu, gdzie mogłam odstawić pojemnik z farbami wysoko na regał i zostawić je do wyschnięcia. Półkostki ułożyłam w metalowym pudełku z anime K-ON!! kupionym w Tokio, taka pamiątka z podróży. *^V^*
I promised to share my new watercolour paints - I bought 16 5ml tubes of Holbein's, I chose the colours that somehow interested me or didn't have such shades in my other palettes. I didn't touch them while being in Japan because if you squeeze the paints from the tubes into the halfpans they need to stay untouched for a few days (and sometimes weeks, it depends on the thickness of the layers), so they would properly dry out and it would be possible to close the box and transport them. So, I waited till I got home so I could place the box with halfpans on the high shelf and let them dry. I placed the halfpans in the K-ON!! anime metal box I bought in Japan, such a small souvenir reminding me of our holidays. *^V^*


 
 

Książka "Tokyo Storefronts" Mateusza Urbanowicza jest bardzo inspirująca, mogę ją przeglądać bez końca!... Artysta ma rękę i oko do pięknego przedstawiania tradycyjnych budynków z tokijskich ulic, od razu zamarzył mi się spacer w poszukiwaniu tych wszystkich budynków! *^o^* To jest oczywiście pomysł na kolejne wakacje w Tokio, na razie mogę studiować kolejne akwarele i się inspirować przy tworzeniu własnych prac. Ponieważ kupiłam mój egzemplarz w księgarni Kinokuniya, na okładce jest właśnie budynek tej księgarni na Shinjuku, specjalnie namalowany przez artystę w tym celu, wydania sprzedawane w innych sieciach księgarni mają inną okładkę.
The book  "Tokyo Storefronts" by Mateusz Urbanowicz is very inspiring, I can look through the pages over and over again!... The artist has a good eye and hand for the traditional buildings from the Tokyo's streets, I immediately started to dream about the walk in order to find all those stores! *^o^* Of course that's the idea for the next Japanese holidays, for now I can study the paintings and get inspired to create my own works. Because I bought my book at Kinokuniya bookstore at Shinjuku, there is a painting of that very building on the cover made by the artist. If you buy this book from other bookstores there will be a different cover.



 


A propos moich prac... znalazłam wreszcie chwilę czasu na malowanie i ostatni owoc pigwowca w koszu na balkonie, już trochę podgniły. Na razie wprawki po przerwie dla rozruszania palców i wyobraźni (kliknij żeby powiększyć). Użyłam wyłącznie kolorów z mojej nowej składanej palety Holbein.
Talking about my works... I finally found some time to sit down and paint the last of the flowering quince fruit I found in the basket on my balcony, it was already a bit rotten. That's just an exercise after a long break from sketching (click to enlarge). I used only the paints from my new Holbein palette.




A na koniec ja w różnych odsłonach, bo fajnie jest porobić sobie selfie i poobserwować, jak się człowiek zmienia z dnia na dzień. ^^*~~ Ostatni rok był masakrą dla moich nerwów ale także, jak zauważyłam w lustrze - dla mojej twarzy... Stres psuje nam zdrowie i wygląd, wydaje mi się, że ostatnie prawie trzy lata (od śmierci mojego taty) dodały mi nie trzy ale z dziesięć lat... Przy okazji, mam nowy krem pod oczy i chcę zobaczyć, czy cokolwiek pomoże na moje zmarszczki. Nie mam wielkich oczekiwań, no ale wiecie... *^w^*
Last but not least in this long post - me from a few days, because it's fun to make selfies and see how I look day by day. ^^*~~ The past year was devastating for my nerves but also, as I noticed in the mirror - for my face... Stress influences our health but also the way we look, I feel as if the last almost three years (since my father died) added not three but ten years to my visible age... By the way, I got a new eye cream and I want to see if it's going to work at all on my wrinkles around the eyes. I don't have huge expectations but, you know... *^W^*


Friday, November 02, 2018

Powroty



Takie to dziwne, przez prawie miesiąc nie miałam w ręku ołówka czy pędzla. Nie było kiedy, cały czas w biegu. Miałam wrażenie, że nawet gdy przez moment siedzę to dokądś pędzę... A jak miałam chwilę, to zamykałam oczy i wyłączałam się z rzeczywistości, żeby niepobyć i odetchnąć. Niby wakacje, ale w głowie kołowrót, co działo się przed wyjazdem..., co tu jeszcze chcę zobaczyć, jakie miejsca odwiedzić, co zjeść czego się jeszcze nie jadło, gdzie trzeba pojechać po to czy tamto, no i wieczorami to poczucie winy, że blog, że się zobowiązałam, że padam na nos a powinnam pisać. Robert chce opracować filmy ale żeby to zrobić, trzeba usiąść, obejrzeć materiał, wybrać, dodać muzykę, spiąć w całość, wysłać, to trwa. Zaczynam się buntować, mówię sobie, że nie będę pisać, bo w końcu jestem na WAKACJACH i nic nie muszę! A potem przypominam sobie, że obiecałam. I, że nie robię tego tylko dla innych, sama sięgam pamięcią właśnie na Fumy, żeby przywołać to czy tamto wspomnienie, bo z głowy już uleciało i w pamięci zbiło się w bezwładną masę z wieloma innymi wspomnieniami jak ciasto w dzieży. No więc zamiast paść w pościel i zapomnieć na chwilę o całym świecie siadam i piszę. Ale jednak coś tu nie gra tak do końca, to nie są takie wakacje, jakich potrzebuję. Trzeba coś tu zmienić, zrobić inaczej. Jeszcze nie wiem co. Pomyślę. Przed kolejnym wyjazdem. Na pewno o tym pomyślę. Mamy już plan na następny wyjazd, jego zarys, pomysł, będzie trochę inaczej, bez biegania jak kurczak bez głowy. Czy się uda zobaczymy, ale doszliśmy do innego etapu w naszej japońskiej przygodzie.
That's so weird, I didn't touch a pencil or a paintbrush for almost a month. I didn't have time, always in a rush. I felt that even if I say down I was running somewhere... When I had a spare moment I closed my eyes and switched off, going down into a non-being and breathing. It was supposed to be a holiday time but I was confused, thinking about what was happening before we left..., what I still want to see, to visit, what I ate and haven't eaten yet, what I need to get where, and that pangs of conscience in the evenings, about the blog - because I promised to write but I'm so tired I cannot open my eyes. Robert wants to add movies to posts, so we have to watch the content, make choices, add music, put it together, send, it takes time. So, mutiny on my side, because it's supposed to be HOLLIDAYS and I should not have to do anything! And then I recall I made promises. And that I don't do it only for the readers, I keep coming to my holiday blog Fumy to go back to this or that memory when my own head is empty and all the past events mix up together like a cake dough. So instead of going to sleep I sit down and write. But I feel it's not okay, this is not the kind of holidays I need. I must change it somehow, do it in a different way. I have no idea how to change it. I'll think about it. Before the next trip, definitely think about it. We have a plan for the next trip, the outline, the idea, it'll be different, no running around like crazy day by day. We'll see if it works but we decided we reached a new stage in our Japanese adventure.




Na śniadanie jajecznica i porządne pieczywo, na obiad będzie ogórkowa. Pranie w toku, walizki puste, stygną w oczekiwaniu na następne pakowanie. Nie chciałam zabierać ze sobą za dużo rzeczy, spanikowałam bo musi być miejsce na zakupy, pamiątki z podróży, a zabrałam za mało... A przecież od lat wybieramy linie lotnicze, które pozwalają nam wziąć po dwie 23-kilowe walizy plus kabinówka na osobę, mogłam zabrać całą zawartość mojej szafy!... Inaczej pakuje się walizkę na wyjazd latem - szorty, topy i letnie kiecki są małe, krótkie, cienkie, lekkie, można upchać ich sporo. Jesienią bierze się długie spodnie, bluzy, swetry, powinnam była dopakować jeszcze ze dwie, trzy podstawy, w połowie wyjazdu znudziłam się tym, co miałam do ubrania.
Scrambled eggs for breakfast and some proper Polish bread, I'm cooking sour cucumber soup for lunch. Clothes in the washing machine, the suitcases are empty, cooling off before the next leave. I didn't want to take too much with me, I panicked because you need space for shopping, souvenirs, and I took too little... And for years now we've kept choosing the airlines that let us take two 23 kilo suitcases plus a cabin luggage per person, I could have taken my whole wardrobe if I wanted!... You pack different things when you go on holidays in the Summer - shorts, tops and Summer dresses are small, short, thin, light, you can stuff many of them. In the Autumn you take long trousers, sweatshirts, sweaters, I should've packed two, three more basics, in the middle of the trip I was bored with what I had to wear.

Martwiłam się kotami, jak zniosą tak długą rozłąkę, zostały pod dobrą sprawdzoną opieką ale mimo to pierwszy raz na tak długo beze mnie... A one puszyste, na początku jakby nas nie poznały, Aki obowiązkowo na komodzie w przedpokoju, no bo jak to - ktoś wchodzi, trzeba powitać, Fuki w drzwiach do sypialni i gdy wjeżdżają walizki - chodu!.... Ale wrócił i patrzy z daleka zainteresowany. Aki za moment zaczyna mruczeć i się tulić, a potem obydwa latają za mną krok w krok, gdy opróżniam walizki, roznoszę rzeczy po mieszkaniu.
I was so worried about the cats, how they would cope for such a long time without us for the first time. They were left with a good friend who stayed with Ryszard before but still, they're still young and would spend time without me for almost a month... But they're happy, at first they seemed not to have recognized us. Aki on the chest of drawers next to the door, checking who's coming in, Fuki in the bedroom doorway, just in case it's time to run away... But then Aki starts to purr and come for a hug, and they keep accompaning me while I unpack the suitcases and go around the flat putting things in their places.





Zaparzam kubek herbaty hojicha i przeglądam przywiezione pamiątki. Dostałam od Eri książkę z wykrojami i rolkę pięknego materiału, i już wiem co chciałabym z niego uszyć. ^^*~~ Kupiłam dwie świetne książki kucharskie - jedną z przepisami na zupy miso z najróżniejszymi wkładkami, druga skupia się na popularnym ostatnio temacie niemarnowania (もったいない, 使いっきりムダなし) - mamy całą kapustę i jak ją przyrządzić, żeby się nie znudziła i zjadła się do końca, pomysłowe i smakowite. Robert poustawiał nowe figurki, chyba czas na wymyślenie, gdzie ustawić drugą gablotę, bo figurek przybywa i już się tłoczą. Wrzucam do prania materiały, które upolowałam na targu staroci i planuję, na co je przemienię, na pewno będą spodnie, może nawet ze dwa rodzaje, sukienka, zobaczymy co jeszcze. ^^*~~ Mam nowe japońskie farby, jeszcze nie próbowane, bo nie było jak i kiedy, mam książkę z pięknymi akwarelami polskiego artysty mieszkającego w Tokio Mateusza Urbanowicza, pokażę następnym razem.
I brew a big mug of hojicha tea and I look through the souvenirs we brought. I got from Eri the sewing book and a roll of beautiful fabric, I already know what I want to make using it. ^^*~~ I bought two nice cookbooks - one has many miso soup recipes with different toppings, the other concentrates on the recently popular idea of no waste cooking (もったいな, 使いっきりムダなし) - we have a whole cabbage and we make various dishes from it, and we're still happy with the taste and don't throw out anything, tasty and inventive. Robert arranged the new figurines in the cabinet, I think it's time for a new bookcase, they don't fit too well anymore. I put the fabrics in the wash, the ones I found in the flea market, and I dream about what to turn them into, definitely a pair of trousers or two, a dress and who knows what else. ^^*~~ I have new Japanese watercolour paints, not touched yet, I have a book with watercolour illustrations by the Polish artist living in Tokyo Mateuszy Urbanowicz, I'll share them next time.





Staram się nie myśleć o remoncie łazienki, który nas czeka za kilka dni, o formalnościach spadkowych, które muszę załatwić, o mieszkaniu po rodzicach, które muszę do końca posprzątać i wynająć, o działce... Wszystko to mnie przerasta i najchętniej schowałabym się do namiotu z koca i udawała, że mam pięć lat i to wszystko mnie nie dotyczy, bo jakiś dorosły to za mnie pozałatwia.
A za oknem jest tak...
I try not to think about the bathroom renovation we are facing in a few days, about the inheritance formalities I have to settle, about my parents' flat I have to finish cleaning and rent, about the allotment... I feel overwhelmed and I'd just hide in the blanket tent and pretend to be 5 years old so it wouldn't concern me and some adult would take care of that all in my place. And here is what I see outside my window...




Takiego widoku spodziewaliśmy się w Japonii, specjalnie pojechaliśmy na wakacje w październiku. Okazało się, że byliśmy w błędzie! Lena powiedziała, że kolorowa jesień w Tokio była, owszem, gdy ona odwiedzała Japonię w drugiej połowie listopada... Październik był podobno wyjątkowo ciepły w tym roku ale i tak wieczory były już chłodne a w dzień nawet gdy grzało słońce to w cieniu było zimno (a należy pamiętać, że tu słońce zachodzi około 17:00 więc dzień kończy się szybko), do tego inne dziwadła pogodowe - nie zażyliśmy ani jednego deszczowego dnia (poza lekką mżawką raz o poranku) i ani razu ziemia się nie zatrzęsła. Przekonaliśmy się, że na wakacje chcemy jeździć w wakacje - kiedy jest ciepło i można całymi dniami spacerować nad rzeką, robić pikniki w parkach, siedzieć nad zatoką, wieczorami łazić po upalnym tajemniczym mieście. 
Powoli ogarniam się po powrocie i już zaczynam planować kolejny wyjazd. ^^*~~
That's what we wanted to see in Japan, we planned our trip for October specially for the colourful leaves. It turned out we were wrong! Lena said that she saw such trees when she was last time in Tokyo in the second half of November... October was unusually warm this year we were told, although evenings were chilli and even if there was full sun during the day it was cold in the shade (and you have to remember that sun sets in Tokyo around 5 pm, so the day is short), we didn't have a single full rainy day (only some drizzle on one morning and evening), and no earthquakes for the whole time, more strange weather. We've found out that we want to go on holidays in the Summer - when it's hot and you can take long walks along the river bank, make picnics in the parks, sit at the ocean, in the evenings stroll around the mysterious hot city streets.
I slowly settle again into my Polish reality and start to plan new trip to Japan. ^^*~~