Friday, September 14, 2018

...

Tak wiele chciałam tu napisać.
I wanted to write so much in this post.

O tym, jak wiele wsparcia fizycznego i psychicznego dostałam od części mojej rodziny podczas całego tego czasu, gdy moja mama chorowała i umierała. I o tym, jak inna część rodziny okazała się totalnymi palantami podczas pogrzebu...
About how much physical and spiritual support I received from some of my family members during the time when my mother was ill and dying. And about some other family members that behaved liked jerks during the funeral...

O tym, że od dwóch tygodni mam tak silną fizyczną reakcję organizmu na stres, jakiej nigdy w życiu się nie spodziewałam, nawet lekarka wpisała mi to jako diagnozę - "reakcja stresowa na śmierć matki"...
About my strong physical reaction to stress I've been having for the past two weeks that I never even suspected myself of, which even went into my medical documentation - "severe stress reaction due to mother's death"...

O tym, że nigdy nie lubiłam mojej mamy, ale kochałam ją najbardziej na świecie. O tym, jak moje stosunki z mamą przez całe życie były trudne bo ona była trudnym człowiekiem, podręcznikowym przykładem osoby toksycznej, chodziłam z tego powodu na terapię i dopiero niedawno zaczęłam psychicznie dawać sobie z tym radę.
About the fact that I never really liked my mother although I loved her with all my heart. About my very difficult relationships with my mum throughout my whole life because she was a very difficult person, a textbook example of the toxic personality, because of that I attended psychotherapy and only recently I started to manage my feelings and cope with this situation.

Chciałam to wszystko tu wylać, ze szczegółami. 
I wanted to pour it all out here, with the details.




Ale nie napiszę o żadnej z tych rzeczy.
Dlaczego?
But I won't do it.
Why?

Bo postanowiłam, że zostawię to wszystko za sobą. Bo gdybym to wszystko opisywała, analizowała, wylewała to z siebie, rozdrapywała te rany, to wciąż tkwiłabym w głowie tamtej małej dziewczynki całe życie walczącej o słowo pochwały ze strony mamy.
A tak, postanowiłam odpuścić. Nie zapomnieć, ale nie przypominać sobie o tym wszystkim, co było źle, już nie drążyć, nie mielić tego w głowie. Odpuścić i żyć dalej.
Z tego też powodu nie włączyłam komentarzy pod tym wpisem. Wiem, że przesłalibyście mi moc ciepłych słów wsparcia i za wszystkie z góry bardzo dziękuję, ale nie chcę już rozmawiać na pewne tematy, a szczególnie o tym jak moja mama chorowała i umierała. Ten wpis jest po prostu pewną cezurą, tak jak ponad dwa lata temu pisałam o śmierci mojego taty. 
Because I decided to leave it all behind me. Because if I wrote about it all, analysed it, went poking around in my past, reopened old wounds, I'd still be stuck in the head of that little girl who all her life fought for mother's approval.
I decided to let go. Not forget, but stop recalling it over and over again. Let go and live my life.
That is also the reason why I turned off the comments for this post. I know you'd send me tons of warm thoughts and words of condolences and encouragement, and I thank you all for those in advance, but I just don't want to talk about some things anymore, number one topic being my mother's illness and death. This post is some caesura just like the post about my father's death two years ago.

Chcę moich rodziców zapamiętać właśnie tak:
I want to remember my parents like that:



***

I jeszcze chciałam dać znać, że o ile nic nie stanie na przeszkodzie (trzymajcie kciuki!!!), od 7 października zapraszam wszystkich na Fumy Turystyczne, gdyż tego dnia ruszamy na kolejną japońską wyprawę! *^V^*
Also, I want to let you know that from 7th October I'll be writing about our new Japanese adventure on the travel blog Fumy Turystyczne (only in Polish). Keep your fingers crossed so nothing would stand in our way! *^V^*