Podobno tradycja świętowania Dnia Nikumana wzięła się stąd, że 25 stycznia 1902 roku w miejscowości Asahikawa na Hokkaido odnotowano najniższą w Japonii temperaturę minus 41 stopni C. Ludzie pomyśleli wtedy, że w tak zimny dzień miło by było zjeść coś rozgrzewającego jak bułeczka na parze wypełniona nadzieniem z mięsa i warzyw. *^o^*
I've read that the idea of a Nikuman Day was started after on 25th January 1902 in Asahikawa, Hokkaido, there was the lowest temperature ever noted in Japan, minus 41 degrees C. People thought it would be great to eat some steaming hot warming bun with meat filling on such a day. *^o^*
Nikuman ma chiński rodowód (baozi), w Japonii w zwyczajnych konbini spotykaliśmy
cztery podstawowe odmiany: nikuman (z miesem), kareman (z japońskim
curry), anman (z pastą ze słodkiej fasoli mun) i pizzaman (o smaku
pizzy, jakoś nigdy tego nie spróbowaliśmy...). Za to na stoisku z
bułeczkami na parze w dzielnicy Ebisu tych rodzajów było chyba z dziesięć, w tym
nadzienie grzybowe, krewetkowe i specjalne wielkie buły z nadzieniem z
wielu rzeczy, w tym z ugotowanym na twardo przepiórczym jajkiem! *^V^*
Nikuman has a Chinese origin (baozi), in normal konbini stores in Japan we found four types: nikuman (with meat filling), kareman (with Japanese curry), anman (with sweet bean paste) and pizzaman (never tried this one...). On the special nikuman stall in Ebisu there was around 10 types, including mushroom filling, prawn filling and such curiosity like a huge bun with many things inside, including a hard-boiled quail egg! *^V^*
Nikuman jest przeważnie wielkości dużego jabłka i ma charakterystyczne zakładki z ciasta na wierzchu. Robiąc bułeczki w domu możemy dostosować ich wielkość i nadzienie do naszych preferencji, wybierając między najróżniejszymi składnikami. Można nawet zamienić tradycyjne ciasto na szybkie i bezproblemowe ciasto z mleka kokosowego i mąki z przepisu Jamiego Olivera, sprawdzone! ^^*~~
Nikuman is usually big as an apple and has the characteristic pleats. Making them at home we can adjust the size and filling to our preferences, we may even omit the traditional dough and use the quick and easy Jamie Oliver's recipe for a coconut milk and flour dough, I made it and works very well! ^^*~~
Dziś w Warszawie nie było aż tak zimno jak wtedy w Asahikawa (na szczęście!), ale nikumanem nie pogardziliśmy. A ponieważ nie mogę kupić w sklepie gorących parujących bułeczek (czasami na półce obok pierogów znajdziemy w sklepie bułki do przygotowania na parze, ale bez nadzienia), to musiałam je sobie przygotować sama. Przepis jest bardzo prosty a efekty smakowite. Czy moje bułeczki są piękne i kształtne? Nie bardzo. Ale smak mają dokładnie taki jaki powinien być! Serdecznie polecam! ^^*~~
I w ogóle to ja to już kiedyś pisałam na blogu, więc się powtarzam, ale co tam! Jak tu nie przypomnieć o tych bułeczkach?... Są na to zbyt smaczne i będę to robić każdego stycznia! *^-^*~~~
PS.: Miałam już całkiem sporo nowego swetra na drutach, kiedy zmierzyłam go i zorientowałam się, że dziergam kapę na słonia... Pruję do początku, bo oczywiście nie chciało mi się zrobić próbki ani nie przyszło mi do głowy zmierzyć robótkę na wczesnym etapie. W związku z tym nie rozmawiam ze sobą, bo się na siebie obraziłam śmiertelnie!...
Today in Warsaw it's not that cold as it was in Asahikawa on that day (lucky us!), but I'd eat a nikuman anytime anywhere. But because I cannot buy a steaming hot bun from a shop here I had to make them myself (sometimes you can buy buns without the filling to warm up at home and serve with some meat sauce, they're popular in some regions of Poland). The recipe is easy and totally worth the effort! Are my buns pretty? Not really. But the taste is exactly how it should be. ^^*~~
I w ogóle to ja to już kiedyś pisałam na blogu, więc się powtarzam, ale co tam! Jak tu nie przypomnieć o tych bułeczkach?... Są na to zbyt smaczne i będę to robić każdego stycznia! *^-^*~~~
I've already written about these buns on the blog so I repeat myself, but who cares, they're so tasty that I'll be recalling them every year in January! *^-^*~~~
PS.: Miałam już całkiem sporo nowego swetra na drutach, kiedy zmierzyłam go i zorientowałam się, że dziergam kapę na słonia... Pruję do początku, bo oczywiście nie chciało mi się zrobić próbki ani nie przyszło mi do głowy zmierzyć robótkę na wczesnym etapie. W związku z tym nie rozmawiam ze sobą, bo się na siebie obraziłam śmiertelnie!...
PS.: I had quite a lot of a new sweater done when I measured it and it turned out I was knitting a cover for an elephant... I'm going to frog it till the beginning because of course I was too lazy to swatch it or measure it at the start of a project. So, I decided I am angry with myself and I will never speak a word to myself ever again!...