No, może życie to nie, ale bez niego zdecydowanie przemarzłabym po wyjściu z lotniska! Dlaczego jest tak zimno?.... Jeszcze kilka dni temu chodziłam w letniej sukience bez rękawów pod parasolką przeciwsłoneczną, a od piątkowego wieczora trzęsę się i zawijam w warstwy. Na lotnisku na bluzkę z długimi rękawami założyłam bluzę z kapturem, szal i wiatrówkę (Superdry robi naprawdę porządne wiatrówki!), a za chwilę na przystanku dołożyłam do tego szarego
Piórkowego, który mnie dodatkowo ocieplił!
Well, maybe the sweater didn't exactly save my life, but my health definitely, I was so cold when I left the airport on Friday night! Why is it so cold in Poland already?... A few days ago I was wearing Summer short sleeveless dress and carried sun umbrella but since Friday I am cold all the time, putting on more and more layers. I was wearing a long sleeve blouse on our way back to Poland, but on the airport I added the hooded sweatshirt and a wind stopper (Superdry makes really good ones!), but while waiting for a bus I decided to add a grey Featherweight which added another warming up layer.
Powrót samolotem linii ANA nas rozczarował... Być może po zeszłorocznym locie Japan Airlines obiecywaliśmy sobie tak samo dużo, a jednak, mimo, że to też japońskie linie to zupełnie inne doświadczenie. Na pokładzie nie ma washletów i nie podają zupy miso w klasie ekonomicznej (JAL ma i podaje!). Jedzenie takie sobie - ryż rozgotowany (uwierzcie mi, jadłam ryż w Japonii przez ponad trzy tygodnie, i to najczęściej ryż z konbini w gotowych produktach czyli nic z wysokiej półki, i był o niebo lepszy!), a owoce morza nie zniosły dobrze odgrzewania w mikrofali i zrobiły się gumowate.
We were really disappointed with flying back with ANA... Maybe after last year's Japan Airlines flight our expectations were too high. They're both Japanese airlines but the experience was totally different. ANA doesn't have washlets on the plane and doesn't serve miso soup to economy (JAL does!). The food was meh..., the rice was overcooked (I've been eating rice in Japan for the past over three weeks, usually in konbini's ready made onigiri so nothing fancy, and it was way better than on the plane!), and seafood didn't live up to being cooked first and then warmed up in the microwave, it was all gummy.
Stewardesy też jakieś takie... Niby miłe i w ogóle, ale trochę człowiek miał wrażenie, że ma bilet TYLKO w klasie ekonomicznej. Poproszone o piwo nie pytały jakie tylko szybko podawały pierwszą z brzegu puszkę z wózka, dlatego na zdjęciach mamy inne piwo - mnie obsługiwała pani z prawej strony alejki, Roberta z lewej, żadna nie dała nam wyboru (inaczej było w JAL-u). W ogóle czuło się, że unikają interakcji z pasażerami, szczególnie nie-Japończykami...
Flight attendants were also not too good... They were nice and al, but somehow we had a slight feeling that we ONLY bought the economy tickets. When asked for a beer they quickly grabbed the first can they stumbled upon in the cart, that's why in the photos you can see two different brands, not even chosen by us - I was served by the lady from the right side of the plane, Robert - from the left. We were not given a choice, like in JAL. We felt that attendants avoided any deeper interactions with non-Japanese travellers...
Po zgaszeniu świateł obsługa gdzieś zniknęła i tylko mignęła kilka razy, a stewardesa poproszona o napoje poleciła self-service. Owszem, dało radę, Robert zrobił sobie kawę, ale śmietanki już nie znalazł, bo nie chciał przegrzebywać wszystkich szafek i szuflad w opustoszałej kuchni... Napoje do posiłków były tylko zimne, na ciepłą herbatę trzeba było czekać, aż się zaparzy i po wydaniu jedzenia stewardesy biegały po samolocie rozdając pojedyncze kubki zielonej i czarnej herbaty, a można było od razu przed wjazdem wózka z jedzeniem zaparzyć dzbanki i mieć gotowe do wydawania. Na plus należy zaliczyć, że podawali moją ukochaną prażoną zieloną herbatę hojicha! *^V^*
Z dogadywaniem się z obsługą też był pewien problem, angielski rozumiały słabo a japońskiego z ust obcokrajowców też jakby nie bardzo, zupełnie inaczej było w JAL-u, gdzie Robert gawędził z paniami w kuchni po angielsku a ja rozmawiałam w miarę moich zeszłorocznych możliwości po japońsku, i nie mieliśmy żadnych problemów z dogadaniem się. Jak na razie wygrywają u nas JAL i Emiraty - najwygodniejsze samoloty, najlepsze jedzenie i obsługa.
Ciekawe, jakie Wy macie doświadczenia w kwestii lotów dalekodystansowych? Jestem ciekawa!
When the light went out after the first meal the attendants disappeared and they only came out once or twice. When Robert asked for something to drink the lady caught at the end of the plane directed him to the middle kitchen and advised self service. Okay, he managed to use the coffee machine but didn't find the milk because he didn't want to open every cupboard and drawer... When they served food they only had cold drinks ready, people had to wait for green and black tea to brew and after serving meals attendants were running around the plane with single tea cups. They might have been more organised and brew some tea thermoses when the food as warming up. On the plus side, they served my favourite green roasted tea hojicha! *^V^*
There were some problems with communication with them too, they're English comprehension was sometimes poor and they seemed not to understand Japanese when it was spoken by the foreigner, it was quite on the contrary in JAL when Robert was chatting with attendants in the kitchens in English and I talked with them in Japanese, and there was no problem with that. To sum up, the best airlines for us are JAL and Emirates - most comfortable planes, best food and service.
Do you have any experience with long distance flights and can recommend some airlines (or not)? Please share!
W każdym razie, wróciliśmy. Na razie jest jetlag, takie sobie samopoczucie (chyba złapaliśmy jakiegoś wirusa w samolocie), ale z drugiej strony oczekiwanie na koty i mnóstwo inspiracji! Oczywiście już planujemy kolejny wyjazd do Japonii, który prawdopodobnie wypadnie w październiku przyszłego roku, także wiecie, kciuki w tej kwestii się przydadzą. *^O^*
Anyway, we're back. At the moment we are having a strange occurrence of a jet lag, feeling not to well (I think we caught some virus on the plane), but we are also looking forward to finally having cats and I brought tons of inspirations for sewing and painting! Of course we are already planning the next year's trip to Japan for October 2018, so keep your finger's crossed! *^O^*
Często dostaję pytania, co WARTO kupić w Japonii. Nie mam pojęcia!
Ale mogę pokazać, co ja sobie kupiłam. *^v^*
Na przykład torbę w koty (Lisa Larson):
I often get questions what is GOOD to buy in Japan. I have no idea!
But I can show you what I bought. *^v^*
For example, bags with cat pattern (Lisa Larson):
Albo inne torby w koty (ta malutka kryje sporo większą zakupową):
Or other bags with cat pattern (the small one hides the bigger shopping tote):
Albo inną torbę w kocie!*^V^* (Tsumori Chisato, torba wygląda tak -
link)
Or another bag in the cat! *^v^* (Tsumori Chisato, the bag looks like that - link)
Kosmetyczkę w koty:
Cosmetics bag with cat pattern:
I chusteczkę w koty:
Handkerchief with cat pattern:
I kota do wieszania kluczy na:
And a cat to hang the keys on:
Książki kucharskie (bez kotów ^^*~~), jedna opisuje różne pudełka lunchowe a druga poddaje pomysły na dania z piekarnika:
Culinary books (no cats here ^^*~~), lunch boxes and ideas for the oven dishes:
Szkicowniki do akwareli:
Watercolour sketchbooks:
Materiały (dwa po lewej kupiłam, dwa po prawej dostałam w prezencie od mojej koleżanki
Eri ^^*~~):
Fabrics (I bought the ones on the left and I was given by my friend Eri the ones on the right ^^*~~):
Herbatę (i kawę w pojedynczych dripach, którą Robert zabrał do pracy):
Tea (and coffee in single drips, Robert took them to work):
No i najważniejszy zakup - maszyna do gotowania ryżu! *^V^* Jest to wersja na rynek chiński/koreański i europejski (stąd napisy po angielsku i chińsku), czyli jest przystosowana na 220 V ( w Japonii urządzenia działają na 100 V) i ma naszą wtyczkę. Już go używaliśmy i jest boski!
The most important purchase - rice cooker! *^V^* It's the Chinese/Korean/European version (hence the writing in English and Chinese), it's for 220V and has the plug used in Poland. Already in use and it's so convenient!
I jeszcze trochę drobiazgów, figurki, zupy miso, trochę kiszonek, kilka przydatnych rzeczy ze stujenówki, itp. Tak więc, jeśli chcecie mnie zapytać, co warto przywieźć z Japonii to ja przywożę takie rzeczy. *^V^*
And some other things, like anime figures, instant miso soups, some pickles, a few useful items from the 100 yen shop, ect. So, if you want to ask me what to bring back from Japan, I bring such things. *^V^*
Na razie ogarniam rzeczywistość i walczę z czającą się chorobą, pod koniec tygodnia jedziemy po koty i przewiduję, że wtedy będzie wiele radości, czym nie omieszkam się z Wam podzielić! *^W^* W sobotę 7-go wybieram się na
III Warszawski Dzień Kapelusza więc jeśli ktoś z Was też tam będzie, to niech podejdzie proszę i zamieni ze mną dwa słowa, będzie mi bardzo miło! Z kolei w następną sobotę 14 października będziemy na
Whisky Live Warsaw, październik od razu przywitał nas bogactwem imprez. ^^*~~
At the moment I try to settle down in this reality and fight the crouching illness, at the end of this week we are bringing the cats finally! There will definitely be much rejoicing and of course I won't refrain from sharing some of it with you! *^W^* On Saturday I'm going to a Warsaw III-rd Hat Day, so if you're around just come and say hi! Also, next Saturday 14th we are taking part in Whisky Live Warsaw, October greeted us with a handful of nice events. ^^*~~