W zeszłym tygodniu były moje imieniny (i wielu innych Joann, oczywiście! *^V^*), i w związku z tym zażyczyłam sobie, żeby zabrać mnie do nowej japońskiej restauracji w Warszawie, mianowicie Peko Peko na Emilii Plater 13.
Last week I celebrated my name's day (well, a lot of other Joannas too of course! *^V^*), so I asked to be taken to a new Japanese restaurant in Warsaw, namely Peko Peko at Emilii Plater 13 street.
Restaurację, a raczej nieduży barek, prowadzi Japończyk. Zamówiliśmy Kare Udon (makaron w sosie curry), Shogayaki (wieprzowinę z
imbirem na ryżu) i Katsudon (kotlet schabowy smażony z jajkiem, na
ryżu). Na deser wzięliśmy pudding z herbatą matcha. Wszystko było bardzo smaczne a porcje są akurat. To jedyne mi znane miejsce w Warszawie, gdzie podają moją ukochaną zieloną herbatę hojicha! Powiedziałabym, że przypomina to domowe jedzenie w japońskim domu (nie, nie jadłam domowego jedzenia w japońskim domu, ale tak to wygląda, nie restauracyjnie, ale jakby jakaś japońska mama stanęła przy kuchni i zrobiła obiad dla rodziny! ^^*~~) Ceny są na dobrym poziomie. Polecamy i na pewno będziemy tak zaglądać!
This place is owned by the Japanese. We ordered Kare Udon (noodles in curry sauce), Shogayaki (pork fried with ginger, on rice) and Katsudon (pork cutlet fried with egg, on rice). We took matcha pudding for a dessert. Everything was delicious and the portions were decent. It's the only place in Warsaw I know that serve my favourite hojicha tea! I might say the food here is like a home made Japanese food (not that I ate in the Japanese home but I imagine it to be like that, not the restaurant type of meals but some hearty meal made by some Japanese mother for her family! ^^*~~) The prices are well balanced. I recommend this place and we'll definitely go back there!
A po obiedzie poszliśmy jeszcze na kawę do najmniejszej kawiarni w Polsce, czyli Dobro&Dobro na Puławskiej 11. Można tam wypić przepyszną kawę, a miejsce jest naprawdę kameralne, na zdjęciu widzicie w zasadzie cały lokal, nie załapała się jedna ławka ogródka! ^^*~~
After lunch we went for a cup of coffee at the smallest coffee shop in Poland - Dobro&Dobro at Puławska 11 street. The coffee is really great there and the place is so tiny and cute, what you see in the photo is practically all of it, there's one more bench at the front! ^^*~~
Przy okazji, pochwalę się, że zrobiłam coś głupiego...
Na początku sierpnia zachciało mi się zmienić kolor włosów i zamiast jak zawsze sięgnąć po ciemny brąz, wzięłam z półki dla eksperymentu... ciemny blond. Blond?!......
Oczywiście wiedziałam, że ta farba nie zrobi ze mnie blondynki, ale rozjaśniła mnie do poziomu rudości, który strasznie mi się nie podoba!... Wiem, powiecie, że nie jest tak źle i na pewno nie jest tragicznie, ale nie lubię siebie w tym kolorze i czekam z utęsknieniem, aż w przyszłym tygodniu będę mogła wreszcie położyć z powrotem mój ciemny brąz!!! Tak więc, uważajcie ze zmianą koloru włosów, bo może wyjść różnie.
Poza tym, jestem teraz przed wyjazdem jakoś bardzo zajęta, robimy małe remonty tu i tam w mieszkaniu, żeby dostosować wszystko na przyjęcie futrzastego huraganu w październiku, *^v^*, a nagle zachciało mi się szyć i dziergać, mam milion pomysłów i inspiracji! Raczej nie zacznę już nowego swetra, ale do maszyny siadam kiedy tylko znajdę chwilę czasu. Obiecuję, że nie zostawię bloga na trzy tygodnie na pusto, będzie co oglądać zarówno tu jak i na Fumach! ^^*~~
I na koniec najświeższa wiadomość a propos futrzastego huraganu - zdecydowaliśmy przygarnąć nie jednego ale dwa koty. *^-^* Tak, całe dwa puchate mruczysławy! Pewnie nie raz pożałuję tej decyzji ale co tam, raz się żyje, żeby mieć w domu za mało kotów! *^V^*
I'll also share something stupid I've done...
At the beginning of August I felt like changing the colour of my hair so instead of choosing dark brown as usual I bought... dark blond. Blond?!.......
Of course I knew it wouldn't change me into a fair hair girl but it gave me a shade of red blond that I really hate on me!... I know, you will say it's not that bad and I agree it's not tragic, but I don't like me with that colour and I cannot wait to finally change it into dark brown soon!!! So, be careful with choosing the new shades for your hair because the result may not be a happy one.
Poza tym, jestem teraz przed wyjazdem jakoś bardzo zajęta, robimy małe remonty tu i tam w mieszkaniu, żeby dostosować wszystko na przyjęcie futrzastego huraganu w październiku, *^v^*, a nagle zachciało mi się szyć i dziergać, mam milion pomysłów i inspiracji! Raczej nie zacznę już nowego swetra, ale do maszyny siadam kiedy tylko znajdę chwilę czasu. Obiecuję, że nie zostawię bloga na trzy tygodnie na pusto, będzie co oglądać zarówno tu jak i na Fumach! ^^*~~
Apart from that, we've been very busy before our holidays, we've been doing some house renovations to prepare the flat for the furry hurricane in October, *^v^*, but I also feel like sewing and knitting now!... I won't start a new sweater now but I've worked hard at the sewing machine and will share my new creations on the blog in September so please visit here as well as my holiday blog Fumy Turystyczne (only in Polish, sorry).
I na koniec najświeższa wiadomość a propos futrzastego huraganu - zdecydowaliśmy przygarnąć nie jednego ale dwa koty. *^-^* Tak, całe dwa puchate mruczysławy! Pewnie nie raz pożałuję tej decyzji ale co tam, raz się żyje, żeby mieć w domu za mało kotów! *^V^*
And last but not least, the latest piece of news - we decided to adopt not one but two cats. *^-^* Yes, two handfuls of purring and meowing! I might regret this decision but life's too short to not have enough cats in it! *^V^*