Sunday, April 16, 2017

DOJ 2017 podsumowanie

Dziś podsumowanie naszej półtoramiesięcznej akcji odchudzającej nasz jadłospis. Dla przypomnienia co odstawiliśmy a czym się żywiliśmy.
Today is the last day of our 40 day Slim Your Diet action. Let me sum it up.

Jak może pamiętacie, nasze menu już było bardzo dobre - zero fastfoodów, gotowców, słodzonych napojów gazowanych, prawie bez mięsa, mało słodyczy czy słonych przekąsek. Na te półtora miesiąca zrezygnowaliśmy zupełnie z alkoholu (Robert z papierosów), słodyczy, ciast i słodkich bułek, białego pieczywa, białej mąki. 
Jedliśmy przede wszystkim węglowodany - najróżniejsze odmiany kasz i ryżów, makarony pełnoziarniste z różnych zbóż, dużo warzyw we wszelakich formach: gotowane, pieczone, kiszone, surowe, różne owoce (przede wszystkim banany, jabłka i gruszki, bo taki był sezon). Jedliśmy ryby, nabiał i jajka. Ograniczyłam ilość soli dodawanej do jedzenia. Z produktów przetworzonych jedliśmy tofu, musztardę, majonez, sos sojowy.
Mięsa (poza rybami) ani sklepowych wędlin od kilku miesięcy już prawie nie jadamy, może raz czy dwa razy w tygodniu, więc tu nie było co odstawiać.
As you may remember, our diet was already very good - zero fastfoods, no ready-made meals, sodas, almost no meat, not much sweets or salted snacks. For those 40 days we gave up alcohol (Robert also didn't smoke), sweets, cakes, sweet breads, white bread, white flour.
We mainly ate carbohydrates - different kinds of groats and rices, wholegrain pasta, various vegetables in many forms: cooked, baked, pickled, fresh, different fruit (mainly bananas, apples and pears because of the season). We ate fish, dairy and eggs. I reduced salt added to the dishes. From the processed foods we ate tofu, mustard, mayonnaise, soy sauce, ect.
For the past few months we almost gave up meat (apart from fish), we ate it maybe once or twice a week.




Jakie to dało efekty?
W zeszłym roku moim głównym celem było zgubienie nadwagi, na początku lutego ważyłam prawie 82 kilogramy i źle się z tym czułam. Przez półtora miesiąca straciłam 5 kilo (dalsze kilogramy schodziły już powoli do sierpnia). Teraz nie chciałam schudnąć, chociaż tak się stało - ubyło mi 2,5 kilograma, wydaje mi się, że teraz osiągnęłam wagę optymalną dla mojego wzrostu i budowy ciała, czuję się z nią dobrze i nie mam żadnych celów wagowych, do których chciałabym dążyć.
What were the effects?
Last year I wanted to loose weight, at the beginning of February I was 82 kilos and I felt heavy. In the one and a half month I lost 5 kilos (more kilos went away in the following months). This time I didn't want to loose weight although I did loose 2,5 kilos. Now I think I have my optimal weight for my height and built, I feel good and I don't want to get thinner.




Moim celem było raczej ugruntowanie zdrowych nawyków żywieniowych i tak też się stało. Zmienił mi się smak. Ponieważ jem duże ilości słodkich warzyw i owoców, dodaję do jogurtu miód albo masło orzechowe, kiedy idę przez sklep ręce nie wyciągają mi się do ciastek czy cukierków, bo wiem, że będą dla mnie ZA słodkie a chipsy ZA słone. Niedawno kupiłam sobie moją niegdyś ukochaną kawę Turtle Latte w Costa - nie wypiłam całej, okazała się ultrasłodkim ulepkiem, brrrr...... Już się cieszę na nadchodzące miesiące, kiedy będzie coraz więcej owoców - wyczekuję na moje ukochane truskawki, porzeczki, na arbuza! ^^*~~
My goal was to embed the healthy culinary habits and that's what happened over the past one and a half month. My taste buds changed their preferences. Because I eat loads of sweet vegetables and fruit, and I add honey or peanut butter to yoghurt, when I go shopping I totally ignore sweets and cakes on the shelves. I know they will be WAY TOO sweet for me (and salted snacks will be WAY TOO salty). I used to love Turtle Latte from Costa - I recently bought one and couldn't finish it, it was pure sugar, brrrr...... I'm looking forward to the coming months and the abundance of fruit - my beloved strawberries, currants, watermelon! ^^*~~




Taki sposób jedzenia jest dla mnie idealny - mogę jeść to co kocham: pierogi ruskie, ryż, ziemniaki, kasze i makarony, warzywa i owoce do syta, i mam po nich energię i optymalną wagę. (To ważne, że nie chodzę głodna, bo uprawiam sport, a do tego potrzebuję kalorii, nie da się być jednocześnie aktywnym fizycznie i głodnym.)
Nie pytajcie mnie, jak to się dzieje, że jem tyle węglowodanów i chudnę. Nie wiem. Może chodzi o to, że są to węglowodany złożone jedzone z minimalnym dodatkiem tłuszczu (oliwa, awokado, orzechy, sery), do tego uprawiam sport. Gdybym jadła węglowodany proste - czyli cukier w towarzystwie dużej ilości tłuszczu (batony, słodkie białe drożdżówki, ciastka i ciasta), a do tego siedziałabym tylko na kanapie, na pewno bym tyła, bo tak już się raz w moim życiu stało. Powyżej na zdjęciu macie przykład naszego typowego obiadu - jest ryż brązowy z edamame, pieczone buraki, surowa papryka, duszony z czosnkiem i azjatycką mieszanką przypraw szpinak i trochę sera. Nie ma tam kotleta schabowego w panierce wielkości mojej głowy, a na deser nie zjedliśmy kawała ciasta czy cukierków.
Raz zrobiłam pieczonego kurczaka i mimo, że zjadłam niewiele, po obiedzie czułam się źle, ociężała, musiałam się zdrzemnąć bo oczy mi się zamykały i zwyczajnie mnie "ścięło". Nie był to pierwszy raz, kiedy miałam takie objawy po tłustym mięsnym posiłku, widocznie mój organizm zdecydował, że teraz odżywiamy się inaczej, i trudno mi się z nim nie zgodzić.
Podkreślam, że taki sposób odżywiania jest idealny DLA MNIE. Nie promuję go jako jedyny słuszny, każdy powinien znaleźć swoją dietę, która będzie pasowała do Waszego stylu życia, potrzeb zdrowotnych i ulubionych smaków.
This way of eating is perfect for me - I can eat till I'm full and what I love: dumplings, rice, potatoes, groats and pasta, vegetables and fruit, and I have the optimal weight and energy. (It's important for me to eat enough because I do the running. I need calories for that, you cannot both starve AND do sports.)
Don't ask me how I do it that I eat carbohydrates and loose weight. I have no idea. Maybe it's the fact that I eat polysacharides with a minimal addition of fats (oil, avocado, nuts, cheeses) and do sports. If I ate monosacharides with lots of fat (chocolate bars, cakes, cookies, ect) and stay on the couch all day, I'd definitely gain weight, it happened to me in the past. In the above photo you can see our typical lunch - there is brown rice with edamame, baked beets, fresh red pepper, spinach that I stir fried with garlic and some Asian spices, and some cheese. There is no fried pork chop the size of my head, coated in breadcrumbs, and we didn't have a piece of cake or candies for a dessert.
I made baked chicken for lunch one day in the past month and although I ate not much I felt heavy, sleepy and just had to take a nap because I couldn't keep my eyes open. It wasn't the first time my organism decided that baked meat is not for me anymore and I cannot disagree.
Let me stress that such way of eating is perfect FOR ME. I don't want to promote it as the only good way, each person should find their own diet fitted to their lifestyle, health condition and flavour preferences.

Czy już nigdy w życiu nie sięgnę po chipsy, kawałek ciasta czy czekoladowy batonik? Oczywiście, że sięgnę! *^V^* Nie widzę powodu, żeby nie pozwolić sobie na to czy tamto, kiedy najdzie mnie ochota. Natomiast niezdrową relacją z jedzeniem jest to, kiedy mamy ochotę przede wszystkim na słodycze, przede wszystkim na chińszczyznę z pobliskiej budki, przede wszystkim na alkohol... To jest uzależnienie i zaburzenie w naszej psychice, którą dla naszego własnego dobra powinniśmy uregulować.
Will I ever reach out for the chips, a piece of cake or a chocolate bar? Of course I will! *^V^* I don't see why I shouldn't when I feel like it. But we need to work out the healthy relationship with our food. And it's not healthy when you mainly want to eat sweets, mainly the Chinese takeout, mainly alcohol... It's an addiction and an eating disorder which should be regulated for our own good.




Z takim sposobem żywienia wiąże się u mnie inny interesujący "efekt uboczny" - kiedyś kładłam się spać bardzo późno, spałam 8 czy 9 godzin, budziłam się zapyziała i rozmemłana, i wciąż niewyspana i bez życia, i jakbym mogła, to bym w tym łóżku raczej pozostała... Teraz jestem w łóżku o 23:00, gaszę światło niedługo później, rano otwieram oczy przed budzikiem o 7:45 (nie piszcie mi, że dla Was to już środek dnia, ja w ogóle nie muszę wstawać wcześnie i wychodzić z domu bladym świtem), przeciągam się, wstaję i idę pobiegać - mam na to ochotę, nie ukrywam się pod kołdrą, nie powłóczę nogami, mam energię. O tej porze wstaję też w dni kiedy nie biegam, z chęcią i bez marudzenia, otwieram oczy i już jestem na nogach, dzień mi się wydłużył, mam więcej czasu na różności, i na obowiązki i na przyjemności. ^o^*~~ Tyle się nasłuchałam na youtube od wegan o tym dopływie energii i chęci do życia, i myślałam "u mnie nie ma na to szans!", a jednak mimo tego, że mój sposób żywienia nie jest wegański ani nawet wegetariański, to wyeliminowanie z diety prawie całego mięsa i słodyczy/ciast dało już niezły efekt! *^V^*
There is an interesting "side effect" to this way of eating - I used to go to sleep very late in the past, I slept for 8 or 9 hours, woke up tired and sleepy, and I'd rather stayed in bed... Now I'm in bed at 11 pm, not long after that I turn off the light and close my eyes, in the morning I wake up before the alarm that is set for 7:45 (I know for some people it's the middle of the day but I don't really have to get up that early!). I stretch my body, get up and go for a run - I feel like doing it, I don't hide under the blanket, I don't drag my feet, I have energy. I also get up at that time when I don't run, day got longer and I have more time both for the duties and relaxing. ^o^*~~ I've heard so much on youtube about vegans having so much energy and zest for live and I always thought "no way in my case!", but even when my way of eating is neither vegan nor even fully vegetarian, when I left out most of the meat and pure sugar from my diet, it already brought the results! *^V^* 



A najważniejsze.
Dziś jest teoretycznie oficjalny koniec naszego DOJ-adania, ale nie zamierzamy za bardzo zmieniać naszego sposobu odżywiania. Na pewno wróci alkohol, bo lubimy napić się dobrego piwa (szczególnie własnej roboty!), lampkę wina do obiadu czy łyk dobrej torfowej whisky. Pewnie raz na jakiś czas upiekę ciasto, no bo czemu nie? Poza tym nie ma niczego, czego by nam w diecie brakowało. Nie ma żadnej rzeczy, na którą czekałam od 1 marca z utęsknieniem i rzucę się teraz na nią niczym głodny tygrys! Nasze jedzenie jest kolorowe, zróżnicowane i pyszne, i zamierzamy się go trzymać!
(i zdrowe, hi, hi ^^*~~)
The most important
Today is the last day of Slimming Our Diet but we are not going to change much. We will reintroduce alcohol because we like some good beer (our own preferably), a glass of wine with diner or a splash of peaty whisky. I may bake a cake or two from time to time, because why not? Apart from that there is nothing that we missed during that time. There is no single food I craved from 1st March and I'd stuff myself with now like a hungry tiger! Our food is colourful, varied, tasty and we are going to stick with it!
(and healthy, hi, hi ^^*~~)

10 comments:

  1. jea :) ja się w sumie w końcu tez za siebie zabrałam i przestałam ciągle podjadać czekoladki w pracy. Ani ten Lindt nie ma jakiegoś boskiego składu , ani nic. a człowiek tak żre z przyzwyczajenia. Nie to żebym zrezygnowała ze słodyczy (bo nie muszę) ale teraz jem więcej owoców i czasami nawet upiekę lub zmontuje sobie coś sama ze znanych mi składników :3
    Zaciekawił mnie twój stosunek wysypiania się do spania po tej diecie, może dlatego nie musze tyle spać co małż, bo zdecydowanie odżywiam się lżej niż on i nie piję aż tyle alkoholu co on. Na mnie na 100% ruch ma wpływ na sen, ale może dieta też nie jest tu bez znaczenia :)
    Ogólnie to cieszę się że eksperyment się jak zwykle powiódł :) żółwik ^v^

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wydaje mi się, że ten eksperyment nie mógł się nie udać! *^o^* Między innymi oduczył mnie takiego podjadania bez sensu, ciągłego sięgania po coś i wpychania do ust, a im więcej jem owoców, tym mniej mi się chce "czegoś słodkiego".
      Myślę, na spanie miały wspólny wpływ dieta i sport, ale nie narzekam. Nie wysiaduję bez sensu wieczorami, mam czas na czytanie w łóżku przed snem, wysypiam się i wstaję rano, żeby mieć dłuższy dzień. Same zyski! *^v^*

      Delete
  2. Ja podobnie staram się zmienić nawyki żywieniowe, odstawiłam białe pieczywo, słodycze, napoje gazowane. Od sierpnia ubyło mi 5 kg i dobrze się też czuję. Teraz chce wrócić do biegania. Mam nadzieje że uda mi się upodobnić moje menu do twojego które nie dość że pięknie wygląda to pewni fantastycznie smakuje. Pozdrawiam Patro

    ReplyDelete
    Replies
    1. Smakuje bosko! Tym bardziej, że jem to co lubię. Gdybym zmuszała się do czegokolwiek co by mi nie smakowało, taki sposób żywienia u mnie by nie zadziałał, i to chyba na tym polega. Trzymam kciuki za Twój sukces! *^0^*

      Delete
  3. Super, że znalazłaś dietę, która Ci odpowiada! A jeśli chodzi o węglowodany, to natknęłam się na teorię, że ludzie mają różne potrzeby dietetyczne - w granicach rozsądku oczywiście, dla nikogo dobra nie będzie dieta "industrialna" czyli fast food i konserwanty. Natomiast wydaje mi się sensowne, że jednym podejdzie paleo z mnóstwem mięsiwa i zero chlebka, a innym z kolei wegetarianizm. Żle się dzieje jak się wszystkim wmawia, że mają się wpakować w jeden trend i będą zaraz chudzi jak zapałki. Różne potrzeby, różne ciała. Co dla jednego będzie normą, dla innego wcale nie. Ale jak jedzenie daje poczucie niejakiej lekkości i dobrego stanu ducha, to jesteśmy na niezłej drodze, myślę. I pozdrawiam serdecznie :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Właśnie o to chodzi - żeby każdy znalazł swój sposób żywienia, swój sposób na sport, swój sposób na wszystko! ^^*~~ Każdy z nas jest trochę inny i nie da się nas wsadzić do jednej formy. I tego się trzymajmy! Pozdrawiam! ^o^

      Delete
  4. Jak patrzę na te Twoje zdjęcia, to mi się jedzenie w Japonii przypomina. Japończycy tak jedzą i są szczupli, coś w tym jest :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zaczynają tyć, niestety... Ale to wynika z zalewu zachodnich fastfoodów - te tłumy do McDonalda w czasie lunchu... No i moda na "zachodnie" słodycze, np.: kolorowe cukierki składające się z cukru i barwnika. Ciekawe, czy oni to widzą i czy jakoś zareagują? Mam nadzieję, bo tradycyjna kuchnia jest przepyszna i zdrowa. Zaczynamy planować tegoroczne wakacje, jak się uda to późnym latem będziemy w Japonii, trzymaj kciuki! ^^*~~

      Delete
  5. Pięknie:) Mi też ubyło kilka kg i większość ciuchów z szafy jest za luźna:) Będę musiała poprzerabiać:) pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. To świetnie! Niektóre rzeczy łatwo pozwężać. Albo lepiej kupić coś nowego na wiosnę! *^V^*

      Delete