Tak, to ten czas w roku, kiedy już czuję nadchodzącą wiosnę (uwierzcie mi, ona już do nas powolutku idzie!... *^v^*), a wraz z nią zaczyna mi się chcieć wyciskarki wolnoobrotowej. Na przykład takiej - bo jest nieduża, niedroga i czytałam dobre opinie. Na razie będę rozważać, czy na pewno jej potrzebuję, czy mam na nią miejsce, jak często będę jej używać, i pewnie na razie przeproszę się z sokowirówką, chociaż wiem, że wyciskarka daje nam lepsze zdrowsze soki i więcej możliwości smakowych. Wiadomo, lepsze takie niż żadne, ale ogólnie rzecz biorąc, lepsze wolnoobrotowe niż szybkoobrotowe. Jest jeszcze opcja sklepowych soków, ale kiedy odrzucimy te z koncentratów z dodatkiem cukru, to zostaje niewielki wybór wyciskanych - jabłko, cytrusy (których mi nie wolno), wieloowocowe. A dodatek warzyw? Tak więc, jak co roku mam dylematy sokowe. ^^*~~
Yes, that's the time of the year when I start to feel Spring in the air. *^v^* Believe me, it's coming already! And as always I start to think about buying the slow juicer. Something not very expensive and what's more important - small, because my kitchen is tiny. I'll be thinking about it this month and probably I'll dig out the normal fast juicer and use it, but I know that the slow juicer makes more healthy juices and gives more flavour choices. Yes, I can buy the pressed juices from the shop but they're limited in flavours and what's homemade is better - more fresh. Not to mention the addition of vegetables which is not the case in store-bought juices.
Za to zupełnie nie mam dylematów robótkowych! Na przedwiośniu przerabiam. Nie ma u mnie miejsca dla swetrów średniolubianych, więc staram się, żeby stały się ulubionymi. Aktualnie jestem na etapie przerabiania dwóch zimowych ocieplaczy a w kolejce czeka Mały Sweterek, który chyba stanie się Małym Pulowerkiem (albo nie takim małym, wyjdzie w dzierganiu *^v^*).
I czytam jak szalona, jest siódmy tydzień a ja przeczytałam już piętnaście książek! ^^*~~ Aktualnie między innymi zagłębiam się w najnowszą książkę kucharską Mai Sobczak z bloga qmamkasze.pl "Przepisy na szczęście" - pierwsza część bardzo mi się spodobała i drugą kupiłam jak tylko pojawiła się na stronie wydawcy i nie zawiodłam się, zresztą widać ile przepisów zaznaczyłam do ugotowania. *^v^*
Ukisiłam też kapustę, ale nie tak zwyczajnie, tylko z dodatkiem ananasa (1 główka kapusty plus 1/2 świeżego ananasa), tartego imbiru (2 Ł) i kurkumy (1 Ł). Wszystko razem posiekane, ugniecione z solą, zapakowane do słojów i dodatkowo zalane zalewą (1 l wody, 1 Ł soli, 1 Ł octu jabłkowego). I ta wersja jest przepyszna!!! Kurkuma daje nam kolor, ananas i imbir dodają pazura, interesującej nuty, która cudnie podkręca smak, a całość jest bardzo zdrowa. I w przeciwieństwie do warzyw korzeniowych kapusta długo pozostaje jędrna i chrupiąca.
Możecie się spodziewać następnych kiszonek, bo będę teraz prowadzić nowe eksperymenty. Jak wyjdzie pysznie, to się podzielę pomysłami!
A na zdjęciu jedna z naszych niedawnych kolacji, wszystkie warzywa z Leclerca - buraki chioggia (upieczone), zwyczajne i fioletowe ziemniaki (ugotowane), pak choi i grzyby shimeji (kilka minut na parze), polane sosem z tartego ząbka czosnku i tartego kawałka imbiru, do tego sos sojowy, mirin, sake, olej sezamowy. A surówka to pokrojone pomidory wymieszane ze śmietaną z tartym czosnkiem plus sól.
Mówiłam, że chodzi już za mną wiosna? *^o^* Powoli odchudzam nasze talerze, a przy okazji robią się bardziej kolorowe!
I czytam jak szalona, jest siódmy tydzień a ja przeczytałam już piętnaście książek! ^^*~~ Aktualnie między innymi zagłębiam się w najnowszą książkę kucharską Mai Sobczak z bloga qmamkasze.pl "Przepisy na szczęście" - pierwsza część bardzo mi się spodobała i drugą kupiłam jak tylko pojawiła się na stronie wydawcy i nie zawiodłam się, zresztą widać ile przepisów zaznaczyłam do ugotowania. *^v^*
On the other hand, I have no knitting dilemas! I started to reknit the unloved, so I have two Winter pullovers in the remaking and the Tiny Cardigan that will probably be turned into a Small Pullover (on not that small, we'll see *^v^*).
I've been reading like there's no tomorrow this year, it's the seventh week and I have already finished fifteen books! ^^*~~ Nowadays I've been reading the second cookbook by the vegetarian blogger Maia Sobczak (qmamkasze.pl) - "Recipes for happiness". I love the first book by Maia and I bought her second book as soon as it was available on the publisher's webpage. And of course I love it! As you can see I placed many stickers on the recipes I want to try out. *^v^*
Jeszcze jesienią zrobiłam
trochę zapasów na zimne miesiące i chyba Wam ich nie pokazywałam, a warto. Jeśli znacie mnie choć trochę to
wiecie, że jak coś jest kiszone albo marynowane, zjem to na pewno! Nie
wszystko lubię w takim samym stopniu ale np.: ogórki czy kiszoną kapustę
mogę zajadać jak inni chipsy czy ciastka. ^^*~~ Kwaśny smak jest moim
ulubionym, eksperymentuję z warzywami fermentowanymi na różne sposoby
polskie i zagraniczne, wspomagając się odpowiednią literaturą.
Kilka
lat z rzędu nie udawały mi się kiszone ogórki, więc w tym roku nie
zawracałam sobie nimi głowy, za to znalazłam nowe smakowite pomysły!
Po pierwsze, zrobiłam kiszonkę eksperymentalną
z tego, co znalazłam w lodówce - pokroiłam w kostkę selera, kilka łodyg
selera naciowego i marchewkę, zalałam zalewą jak do ogórków (1 Ł soli
na 1 l wody), dołożyłam liść laurowy i gorczycę. Po kilku dniach pięknie
zmętniało. Najpierw wszystko było chrupiące, po miesiącu zaczęło się robić miękkie, ale nadal smakowite.
I prepared some preserves for the cold months in the Autumn and I haven't shown them yet. If you know me you can tell that I will anything that has been fermented or pickled in vinegar! I'm not fond of everything but there are some preserves that I can eat like other people nible on chips - sauerkraut or pickled cucumbers for example. ^^*~~ The sour flavour is my favourite and I experiment with Polish and foreign fermented vegetables.
For a few years my pickled cucumbers didn't turn out tasty so this year I gave up on them and made an experimental pickle jar - I cut into big cubes the celeriac, some cellery stalks and a carrot, and then I added the brine (1 Ł salt per 1 l water), mustard seeds and a laurel leaf. It went beautifully cloudy after a few days. First the veggies were crunchy, after a month they started to go soft but they're still tasty.
Ukisiłam też kapustę, ale nie tak zwyczajnie, tylko z dodatkiem ananasa (1 główka kapusty plus 1/2 świeżego ananasa), tartego imbiru (2 Ł) i kurkumy (1 Ł). Wszystko razem posiekane, ugniecione z solą, zapakowane do słojów i dodatkowo zalane zalewą (1 l wody, 1 Ł soli, 1 Ł octu jabłkowego). I ta wersja jest przepyszna!!! Kurkuma daje nam kolor, ananas i imbir dodają pazura, interesującej nuty, która cudnie podkręca smak, a całość jest bardzo zdrowa. I w przeciwieństwie do warzyw korzeniowych kapusta długo pozostaje jędrna i chrupiąca.
I also made the cabbage, but not the traditional way. I shredded one cabbage and half of a big pineapple, I added 2 Tbsp of grated ginger and 1 Tbsp turmeric powder. I put everything in a big jar, mixed with some salt and thoroughly kneaded. Then I also added a brine (1 l water, 1 Tbsp salt, 1 Tbsp apple cider). That version is sooooo delicious!!! Turmeric gives a beautiful colour, pineapple and ginger add a certain zing, the flavour that takes this pickle to a whole new level, and the whole dish is very healthy. And unlike the root vegetables, cabbage stays crunchy for a long time.
Możecie się spodziewać następnych kiszonek, bo będę teraz prowadzić nowe eksperymenty. Jak wyjdzie pysznie, to się podzielę pomysłami!
You can expect more pickles soon because I'll be carrying some new experiments. If it's tasty I'll definitely share it with you!
A na zdjęciu jedna z naszych niedawnych kolacji, wszystkie warzywa z Leclerca - buraki chioggia (upieczone), zwyczajne i fioletowe ziemniaki (ugotowane), pak choi i grzyby shimeji (kilka minut na parze), polane sosem z tartego ząbka czosnku i tartego kawałka imbiru, do tego sos sojowy, mirin, sake, olej sezamowy. A surówka to pokrojone pomidory wymieszane ze śmietaną z tartym czosnkiem plus sól.
Mówiłam, że chodzi już za mną wiosna? *^o^* Powoli odchudzam nasze talerze, a przy okazji robią się bardziej kolorowe!
And to sum up one of our recent diners, all the vegetables from my local supermarket - chioggia beets (baked), normal and violet potatoes (boiled), pak choi and shimeji mushrooms (steamed for a few minutes), with an Asian inspired sauce: grated clove of garlic and a piece od ginger, soy sauce, mirin, sake, sesame oil. And the salad is just chopped tomato with grated garlic clove and some cream and a pinch of salt.
Can you see the Spring is in the air? *^o^* I make our food lighter and more colourful!
No to widzę, że u Ciebie wiosna na całego, może na razie tylko na talerzach ale już ją widać... U mnie dzisiaj 12 stopni i cudne słoneczko i też bym się pysznego soku napiła i kapustą kiszoną zagryzła :) Muszę wypróbować ten Twój przepis na kapustę kiszoną z ananasem, brzmi fantastycznie.
ReplyDeleteZaraz, zaraz... a co to tam takie pomarańczowe na drutach ? Czyżby następny Piórkowy ??? Ja też robię piórkowy ale czekoladowy :)
W Warszawie też dzisiaj było słonecznie i 9 stopni, wyciągnęłam jesienny czerwony płaszcz ale w cieniu jeszcze chłód chwytał, brrr...
DeleteNie spodziewałam się, że dodatek ananasa i imbiru (a pewnie i kurkumy) doda zwyczajnej kapuście (którą zresztą bardzo lubię) takiego charakteru! *^v^* Idąc dalej zamierzam z tej kapusty ugotować łazanki z kapustą, ciekawa jestem jak wyjdą.
Pomarańczowe to już raczej waga lekka niż piórkowa, bo wyjdzie chyba ok. 200 gramów. Przyznaję - przerabiam Koralowego Piórkowego, dodałam mu włóczki i robię Redy - będzie luźniej i z szalowym kołnierzem. ^^*~~
Rok temu zakupiliśmy wyciskarkę wolnoobrotową. Zakupiliśmy Zelmera, który był w podobnej cenie, którą pokazałaś. Już rok ja używamy i co ważne nadal jej używamy. Może nie tak szaleńczo często jak na początku, ale nie ma tygodnia, abym nie piła swojego soku. Najlepsze jest to, że juz żaden owoc, ani warzywo się nie marnuje. Wrzucam wszystko i piję wszystko.
ReplyDeleteTwoich zdolności kulinarnych( oprócz krawieckich) to ci bardzo zazdroszczę, że tak różnorodnie, kolorowo i pewnie smacznie gotujesz. Zazdroszczę i podziwiam:)))
Tak mnie właśnie kuszą te soki, szczególnie wiosną o nich myślę. Coraz lepiej dostępne są ekologiczne owoce i warzywa (chociażby w Biedronkach i Lidlach), mogłabym wymyślać różne kombinacje smakowe... Porozważam, podyskutuję z mężem i może się wreszcie zdecydujemy. *^v^*
DeleteCo do gotowania, to staram się, żeby było smacznie i kolorowo, bo tak jest piękniej i od razu bardziej chce się zjadać wszystko z talerzy. ^^*~~ I nie wymaga to wielkich umiejętności, tylko chęci!
Ja też czytałam bardzo dobre opinie na temat wyciskarki, ze o niebo lepsza od sokowirówki i nawet szpinak wyciska (tak jakoś).
ReplyDeleteWiosna naprawdę idzie! Dzisiaj widziałam pączki na badylach i zaczynają pęcznieć pomału. :))
Bardzo u Ciebie smakowicie i kolorowo. Pozdrawiam!
Właśnie bardzo mnie intryguje to wyciskanie soków z warzyw liściastych, sokowirówka tego nie zrobi, tylko przemieli na pulpę. A wolne obroty pozwalają zachować więcej witamin, bo sokowirówka wyciska błyskawicznie, ale przez to podgrzewa sok i gubi te witaminy.
DeleteJa jeszcze nie widziałam pączków na niczym, ale chyba już można powoli się za nimi rozglądać! ^^*~~ (tylko nie w cukierni... *^w^*)
Nie kupię, choć bardzo mi się podoba. Zazwyczaj czymś się zachłystuję, kupuję i urządzenie po jednym użyciu stoi w charakterze durnostojki :(
ReplyDeleteWłaśnie dlatego chcę ten zakup porządnie przemyśleć, bo też nie chcę urządzenia, które będzie tylko zajmować miejsce w szafce. Dotychczasowe zakupy - toster, Kitchen Aid, blender, robot kuchenny - używam regularnie kilka razy w tygodniu. Sokowirówkę używam przez jakiś czas, potem pakuję ją i wynoszę z kuchni, a po kilku miesiącach do niej wracam. Jedyną durnostojką jest maszynka do hotdogów, może czas się z nią pożegnać?... *^v^*
DeleteI mnie wyciskarka się marzy, ale jak znam siebie, pobawiłabym się nią tydzień lub dwa, a potem, tak samo jak parowar, stałaby w szafce.
ReplyDeleteJa mam garnek trójdzielny z częścią do parowania i często robię bułeczki na parze z nadzieniem, może taki pomysł się przyda. *^v^* Albo odgrzewaj w nim obiad, albo owsiankę nastawioną na noc, jeśli nie lubisz śniadania na zimno.
DeleteKsiazke wpisuje na liste do przeczytana a wyciskarke wolnoobrotowa goraco polecem. Jedak naprawde warto zastanowic sie nad jej zakupem. Do kosztow samej maszyny dochodzi takze wieksza ilosc zakupionych warzyw i owocow np. U nas to glowna czesc domowego budzetu przeznaczona na jedzenie.My zakupilismy wyciskarke wolnoobrotowa kilka miesiecy temu. Mamy HUROM. Jest uzywana codziennie- szklanka soku dla kazdego. Caly czas probujemy nowych wersji soku zarowno owocowego, warzywnego lub owoco-warzywnego. Jak do tej pory byl to najlepszy wydatek.
ReplyDeleteDziękuję za podpowiedź co do wyciskarki, czyli zakup się sprawdził. *^v^* Wiem, że wraz z nią w budżecie pojawią się większe wydatki na warzywa i owoce, ale... spadnie z niego pozycja "gotowe soki kupne". Tłoczone soki Roko to wydatek ok. 5,5 zł za butelkę, a my potrafimy wypić jedną do dwóch dziennie! No i kusi mnie mnogość kombinacji smaków, jakie można stworzyć, w sklepie tego nie mam!
DeleteWidzę Asiu,że Ciebie też dopadła sokomania;0)
ReplyDeleteJa jestem szczęśliwą posiadaczką wyciskarki od dwóch lat. Jest to najlepszy zakup jaki poczyniłam. Zastanawiałam się nad wyborem prawie pół roku wreszcie postawiłam na wyciskarkę HUROM.Zależało mi na wysokiej jakości i żeby materiał nie zawierał BPA. Wyciskamy w niej wszystko warzywa, owoce i liście, pijemy soki i mniej chorujemy.
Właśnie wczoraj małż przytachał 2 siatki pomarańczy z promocji w markecie i wycisnął 1,5l soku ;0)
Kupuj wyciskarkę to świetna zabawa w zdrowie ;0)
Sokomania dopada mnie co roku wraz ze zbliżaniem się wiosny! *^v^* Ale chyba wreszcie w tym sezonie ją kupimy. Właśnie dla tych warzyw bym ją chciała, bo sokowirówka nie wyciśnie mi jarmużu czy szpinaku. Można robić koktajle z całej rośliny, ale to nie to samo, a lubię różnorodność.
DeleteDziękują za podpowiedź, przyjrzę się Huromom!
Do koktajli( i nie tylko) kupiłam sobie blender wysokoobrotowy Omniblend V JTC ;0) rozbija chlorofil do formy przyswajalnej przez organizm. Ja swój kupiłam przez internet w Niemczech, przyszedł kurierem w ciągu 3 dni. Też fajna sprawa ;0)
DeleteJa do koktajli używam blendera Kenwood, ale nie kielichowego tylko normalnego. Jego wadą jest to, że ma tylko pół litra pojemności. Miałam przystawkę kielichową do miksera Moulinex, ale to piętnastoletni staruszek i niestety poddał się niedawno (sam kielich, nie cały mikser, zaczął przeciekać...). Po wyciskarce przyjdzie chyba czas na pomyślenie o porządnym blenderze kielichowym. ^^*~~
Delete