Pomysł na ten wpis przyszedł mi do głowy spontanicznie, kiedy robiłam przegląd swetrów we własnej szafie. Przymierzałam, patrzyłam krytycznym okiem na kolory i fasony, i po raz kolejny stwierdzałam, że nie zawsze to co nam się podoba na zdjęciach danego modelu potem sprawdza się na żywo w naszym gotowym projekcie. Czasami zawodzi włóczka, która nie sprawuje się tak jakbyśmy chciały. Czasami tylko kolor, który był piękny w motkach ale jako sweter do niczego nam nie pasuje. Innym razem model jest na tyle fantazyjny, że po prostu nie da się go nosić w takim zwyczajnym codziennym życiu.
Wybrałam kilka moich swetrów, które okazały się od razu albo po przerobieniu strzałami w dziesiątkę i noszę je bardzo chętnie i często. Oraz kilka projektów nie do końca udanych pod różnymi względami. (zdjęcia będą pochodziły z czasów wydziergania, niektóre są wiekowe!)
The idea for this post came to me when I was looking through the sweaters in my wardrobe. I tried them on, checked with a critical eye on the shapes and colours, and again I realised that not all the patterns we like in the magazines look good when we knit them. Sometimes it's the yarn, sometimes the colour that was beautiful in the skeins but doesn't fit anything else we wear. Or the pattern is so crazy that really doesn't fit our everyday lifestyles.I chose some of my sweaters to show you my favourites and my least loved projects. (some photos are really old!)
Najpierw ulubieńcy.
Na pierwszym miejscu jest sweterek, który zrobiłam wiele lat temu, z jugosłowiańskiej (!!!) wełny kupionej na allegro, w kompletnie "nie moim" kolorze, a jednak... Może to zasługa idealnego wzoru albo ciepłej miękkiej włóczki ale uwielbiam go i noszę każdej jesieni i zimy od 2007 roku! *^v^* Mowa o Tangled Yoke Cardigan.
First, the good ones.Here is the cardigan I made ages ago from the Yugoslavian (!!!) yarn I bought online, totally not my colour I thought but then... Maybe it's the perfect pattern or the warm soft wool, but I keep wearing it every Autumn and Winter since 2007. *^v^* It's Tangled Yoke Cardigan.
Drugi kardigan idealny to Chmurka - mały sweterek o idealnej linii i długości, nic nie trzeba dodawać. *^v^*
Second one is the Cloud - tiny cardigan, perfect shape and length, nothing to add. *^v^*
Trzeci ulubieniec narodził się jako Greenland - trochę fikuśny pulower odcinany pod biustem (eeee, nie dla mnie...) z bufiastymi mankietami, które nie mieściły mi się w rękawach kurtek i płaszczy... Żeby nie zmarnować przepięknej i ciepłej zielonej wełny (znowu noname upolowany na allegro), przerobiłam go na prosty kardigan z dekoltem w serek i od tamtej pory często go noszę.
Third one was born as Greenland - fancy pullover cut just under the bust line (not for me...), with fluffy cuffs that didn't fit in the jacket’s sleeves... I didn't want to waste such a beautiful green wool (noname bought online from somebody) so I turned it into a straight v-neck cardigan and I keep wearing it very often ever since.
Elementary II zaczął swój żywot jako Elementary, ale ponieważ nie przypadł mi do gustu w pierwotnej formie, to stał się prostym kardiganem z minimalnym zdobieniem, idealny domowy otulacz po który sięgam najczęściej.
Elementary II started as Elementary, but I didn't like it very much so again I turned it into a simple cardi with delicate embellishments, a perfect home cardigan.
Chyba widać, jakie modele najbardziej trafiają w mój gust. *^v^*
I think you can see the patterns I like most. *^v^*
Przykład idealnego swetra na zimę - Gruba Berta. Tutaj włóczka okazała się sprawcą owej idealności - to bardzo gruba norweska wełna, która ma właściwości bielizny termicznej, jak jest zimno, to porządnie utrzymuje ciepło, ale kiedy wejdę w tym swetrze do ogrzewanego autobusu albo sklepu nie zlewam się potem!
Now the perfect Winter turtle-neck - Gruba Berta. Here the best part is the yarn, a very thick Norwegian wool that has some thermal features - it keeps me warm when I'm outside AND doesn't make me sweat when I enter heated bus or a shopping mall.
Teraz dwa przykłady podobnych kardiganów, które jednak nie są tak samo ulubione.
Burgundy to świetny wygodny ciepły sweter na chłodne jesienne dni, jest idealny, nic bym w nim nie zmieniła (nawet podoba mi się brak taliowania!... ^^*~~)
Now, two similar cardigans that are not similarly liked by me.Burgundy is a great warm sweater, just perfect, I wouldn't change a thing.
Za to Merle... Sam model jest piękny, efektowny. Wydawało mi się, że kolor będzie idealny, ale chyba nie jest... Ale gorzej, że włóczka jest niestety jakaś dziwna - wełna 100% która wcale nie grzeje, a dodatkowo pod ciężarem swetra sploty na czubkach ramion jakby się rozciągnęły i wyraźnie prześwitują, hm... Sweter jest za długi i gdybym go robiła jeszcze raz, to zrezygnowałabym z taliowania, żeby móc się nim owijać. Na serio rozważam sprucie całego swetra i zrobienie ponownie, może na mniejszych drutach? Na razie odejmę mu trochę długości i zastanowię się, co dalej.
But Merle on the other hand... It's a beautiful pattern. I thought I chose the right colour but now I'm not so sure. But apart from that, the yarn is strange - 100% wool but it doesn't keep me warm, and the stitches on top of the shoulder’s are thinner as of they stretched out because of the weight of the sweater. It's too long and if I made it again I'd choose thinner needles. I may do some changes now, I'll probably reduce some length and see if it improves.
Teraz przykład swetra, który wymaga tylko drobnej poprawki. Touluse Pullover ma stójkę i fikuśną kokardę, która u mnie się nie sprawdza, jest za ciężka i źle się układa. Zamierzam ją spruć i przerobić na subtelne zapięcie.
Now a pullover that needs only a small adjustment. Touluse Pullover has a small standing collar and a bow that doesn't really work in my case, it's too heavy and doesn't look good. I'm going to frog it and change it into something subtle.
Na koniec kilka niewypałów ku przestrodze.
Poniższe swetry pożegnały się już z moją szafą z powodu wyboru beznadziejnej akrylowej włóczki... Mam uczulenie na akryl, dodatkowo nie znoszę elektryzowania się i skrzypienia tej włóczki, brrrr......
To sum up, some of my biggest failures. The following sweaters left my wardrobe long ago mainly because of the poor choice of yarn. I am allergic to acrylic yarns, and I just hate when the sweaters pick up static and when they creak, awful....
Macie swoje ukochane projekty, które od razu albo po przeróbkach stały się swetrami, po które sięgacie najczęściej? A takie, które wydawały się dobrym pomysłem, a skończyły nieskończone, na dnie szafy albo z powrotem sprute do kłębków? Napiszcie mi proszę w komentarzach albo na swoich blogach, z przyjemnością poczytam i zainspiruję się do nowych projektów! *^o^*
Do you have such projects that from the beginning or after some alterations became your first beloved choice? And how about the ones that seemed like a good idea at first but then finished as UFOs, at the bottom of the wardrobe or frogged? Please let me know in the comments or write a post on your blog, I'll be happy to read! *^o^*
O, jak ja rozumiem o czym piszesz :-) Zwyklaki są najcenniejsze, a najbardziej kocham jeden taki szary bo pasuje do mnóstwa rzeczy. Brooklyn Tweed Natsumi (nie płacą mi za reklamę) jest absolutnie genialny, zrobiłam takie dwa i zrobię kolejny, każdy lekko modyfikuję. I tylko wełna się sprawdza w noszeniu i dzierganiu, szkoda czasu na sztuczności :-) A tak na marginesie, to te spódnice w kratę na 2-3 fotkach kompletnie mnie podbiły, zazdraszczam. Albo nie będę zazdraszczać bo sobie uszyję jakąś taką :-)))
ReplyDeleteRzuciłam okiem na Natsumi, ciekawa forma, korpus dzierga się z boku na bok, prawda?
DeleteSztuczności kupowałam na początku mojej przygody z drutami, nie miałam pieniędzy na wełnę, choć niestety jak czas pokazał ludzi niezamożnych nie stać na byleco, lepiej mi było kupić porządną włóczkę wełnianą na jeden sweterek, który kochałabym do dziś niż te akryle na cztery swetry, który dostały eksmisję!... ^^*~~
Bardzo dziękuję za komplement dla krat, tylko czarno-czerwona jest spódnicą, pozostałe to sukienki. *^v^* A uszyj koniecznie, chętnie popatrzę i się zainspiruję!
Tak, Natsumi idzie sobie w poprzek, przez to dzianina inaczej się układa niż w sweterkach robionych góra-dół. No i dekolt łódkowy jakoś tak dodaje uroku. Taki luz i elegancja, dwa w jednym. A z wełną to ja zmądrzałam po naprawdę wielu latach akrylu :-) Co do kraty, to kupon szkockiej powiesiłam sobie na widoku i szukam wykroju - najchętniej szmizjerka z kimonowymi wąskimi rękawami 3/4 i szeroookim dołem, jak w tych Twoich :-) Wykroju na razie brak :-( Dół to pestka, ale góra to insza inszość, sama nie wykombinuję.
DeleteSkoro ma być szmizjerka, to mogę Ci podpowiedzieć, z czego ja korzystałam.
Delete- sukienka 121 z Burdy 12/2008 (dodałam kołnierzyk)
http://www.friendsheep.com/2015/03/karmelki.html
- Burda 01/2004, model 113 (wystarczy pociągnąć w dół do talii górną część wykroju)
http://www.friendsheep.com/2013/08/raspberry-delight.html
- sukienka 116 z Burdy 08/2004 (dół zmieniłam na marszczony)
http://www.friendsheep.com/2012/04/grochy-dots.html
Oooo to to to to, takie właśnie sukieneczki z wykładanymi kołnierzykami za mną drepczą. No piękne uszyłaś, każda fajna i w każdej wyglądasz zjawiskowo :-) Liczba kuponów przeznaczonych na szmizjerki wzrosła mi dziś z 2 do 3. Ciężko będzie zdobyć te numery Burd, będę pewnie kombinować z wykrojów koszul albo żakietów, zobaczę. Kraciastą spódniczkę z półkola właśnie ciachnęłam, więc należy Ci się już teraz podziękowanie za skuteczną motywację i inspirację :-) Jak tu szyć, jak teraz trzeba (znowu) poprzeglądać wstecz Twojego bloga?
DeleteArchiwalne numery Burdy można kupić wysyłkowo w wydawnictwie, piszesz maila na burda_prenumerata@burdamedia.pl i prosisz o konkretne numery, jeśli mają je w archiwum, to wyślą Ci pocztą, płacisz przelewem na konto.
DeleteJa tylko podsuwam pomysły!... *^V^*~~~
Wszystkie moje szyciowe projekty masz na podstronie bloga na górnym pasku pod nazwą "I sew", nie musisz czytać całego bloga wstecz, komu by się chciało.... ^^*~~
Ten akryl chabrowy - piękny, szkoda, że nie możesz go nosić. Co do kokardki - nie pruj jest fajna :)
ReplyDeleteZnalazł innego użytkownika. A kokardka jest już od wczorajszego wieczora wspomnieniem na zdjęciach... *^v^* Tym razem postanowiłam nie kisić tych swetrów do przerobienia tylko od razu wziąć się z nimi za bary! Kokardka przerobiona na zapięcie na guzik, dziś już nosiłam ten sweter i jest o niebo wygodniejszy! I już skróciłam Merle, dorabiam nowy kawałek ściągacza.
DeleteRozważam wydzierganie drugiej wersji Touluse, luźniejszej, z innej lżejszej włóczki, wtedy kokardka będzie się lepiej układać.
Od jakiegoś czasu szkicuję taki opis swojej szafy swetrowej, obiecuję, że kiedyś go skończę :) Mam podobne wnioski do Twoich, że prostota sprawdza się najbardziej. Dwa Lightweighty z alpaki są ulubieńcami przez większość zimy, kolejne dwa szare kardigany bez zapięcia według projektów Hani M. też noszę bardzo chętnie. Ale trzeba przerobić kilka (mniejszych lub większych) niewypałów, żeby konkretnie wiedzieć, czego unikać, a co dziergać bez większego zastanowienia. No i warto nie pruć dla zasady, tylko przemyśleć ew. przeróbki, tak jak np. Twoje plany skracania, czy likwidowania kokardki z Toulouse. Mam taki sweter, który czeka na skrócenie, inny, który trzeba będzie przefarbować...
ReplyDeleteO Piórkowych nie pisałam, bo są bardzo młodymi mieszkańcami mojej szafy i dopiero teraz na jesieni zaczynam je nosić, ale już lubię wszystkie! ^^*~~ Masz rację, że najbardziej praktyczne są swetry jak najprostsze w formie i kolorze, bo łatwo je złapać w garść przy wybieganiu z domu, pasują do wielu wzorzystych kolorowych ubrań.
DeleteCzłowiek najlepiej uczy się na własnych błędach! *^o^*
No tak jest niestety. Każda ma pewnie takie nietrafione projekty. Ja od razu przerabiam na coś innego, inne leżą czekając na swoją kolej. Ale Twoje są wszystkie wspaniałe. Takie "Twoje" i bardzo pasuję do Ciebie.
ReplyDeleteBardzo dziękuję! ^^*~~
DeleteCzęść moich niewypałów niestety wynika z lenistwa, nie chce mi się robić próbek, potem mam nadzieję, że będzie dobrze pasować, a potem jest prucie..... Powinnam się bardziej zdyscyplinować!
Pochwalam pozbywanie się sztuczności:) Kiedyś dziergałam z akrylu, teraz nie wezmę do ręki!!!
ReplyDeleteJak najbardziej posiadam ukochane sweterki, oraz takie "leżakujące" w szafie. Natchnęłaś mnie, żeby poprzerabiać co się da, no i ...uszyć jakieś spódniczki.
Twoje dziergadła i uszytki podziwiam od dawna! Jesteś bardzo kreatywna. Wspaniałe posty (można ćwiczyć angielski)!!!
Pozdrawiam!
W zasadzie już jakiś czas temu pozbyłam się wszystkich akryli, zostały mi tylko zdjęcia ku przestrodze. ^^*~~ Widocznie musiałam się przekonać na własnej skórze, że tani akryl nie jest tak naprawdę taki tani, bo wydałam na niego pieniądze a potem i tak musiałam się go pozbyć... Lepiej było odłożyć większą kwotę na porządną wełnę!
DeleteUszyć trzeba koniecznie! *^V^* Nowa pora roku to pora na nowe sukienki. Sama już "chodzę" wokół dwóch kuponów jesiennych tkanin i dwóch sukienkowych wykrojów, na jeden muszę poczekać do wydania listopadowej Burdy.
A wiesz, że mój mąż czyta angielskie wersje moich wpisów! *^v^* Mówi, że tak ćwiczy język, i w sumie ja też tak właśnie ćwiczę angielski, żeby oprócz oglądania filmów i czytania cudzych tekstów być z nim na bieżąco od strony praktycznej.
U mnie najlepiej sprawdzają się najprostsze wzory, po prostu do wszystkiego pasują. Z akrylu nie robię, bo szkoda mi też czasu na akryl ;) Po co mam robić 2 tygodnie sweter z byle czego, taki to mogę sobie kupić w sklepie. Z włóczki merino, alpaki czy innych luksusowych mieszanek z jedwabiem na przykład , w sklepie nie kupię , bo takich sweterków po prostu nie ma. No na przykład Piórkowe gdzie kupić ????? Kiedyś kupiłam w Solarze sweterek, który ekspedientka tak zachwalała, że z alpaki. Było to jakieś 4 lata temu (przed erą mojej ponownej fascynacji drutami) niedawno sprawdziłam skład tego sweterka, alpaki jest 7 % ;)
ReplyDeleteJa na drutach nauczyłam się robić w liceum i w licealnych i studenckich czasach sporo dziergałam . Do drutów wróciłam po latach i teraz cieszę się, że mogę sobie zrobić coś czego w sklepie nie kupię. Przez Ciebie , czy raczej dzięki Tobie ;) mam ochotę także wrócić do szycia :))))
Ja kiedyś nie wiedziałam, że szkoda czasu na akryl... >< Nauczyłam się na własnych błędach.
DeleteMasz rację, Piórkowych nie da się po prostu kupić, należymy do ekskluzywnego klubu Kobiet Piórkowych! *^V^*
Mam nadzieję, że do szycia powrócisz, cieszę się, że jestem sprawczynią przekazania bakcyla szyciowego!
Ja uwielbiam swoje wszystkie sweterki. :)
ReplyDeleteMam to szczęście, że każdy sweter mam z naturalnych włókien. :) Noszę je niemalże codziennie, ale jednak najrzadziej zakładam pulowery. Najbardziej lubię je robić, ale z noszeniem już gorzej. Chociaż muszę przyznać, że jeden z nich jest wyjątkiem i mogłabym mieszkać w nim całą zimę (mój lisi "Kitsune" <3).
No to masz wielkie szczęście, bo jesteś bardzo mądra i od razu umiałaś dokonać dobrych wyborów co do włóczki i modeli. *^o^* Ja kiedyś nie znosiłam pulowerów, teraz mi się to zmienia. I przekonuję się do luźniejszych fasonów. Gust się zmienia z czasem.
Delete