Monday, August 29, 2016

Lalkowe marzenia

Czasami marzenia się spełniają, trzeba tylko trochę poczekać. Tak się dzieje z moimi marzeniami lakowymi. 
Lalki można kupować na różne sposoby - np.: od firm w sklepie stacjonarnym i wysyłkowo, od prywatnych osób z drugiej ręki, na aukcjach. Volks prowadzi m.in. taką sprzedaż, że osobiście zamawiamy całą lalkę np.: w siedzibie w Kioto - siadamy przy stoliku z pracownikiem, który pokazuje nam katalog i przechodzimy po kolei przez wszystkie elementy - kolor lalki, model główki, typ ciała, rodzaj dłoni i stóp, makijaż, oczy, peruka, stroje. Potem lalka jest przez miesiąc robiona specjalnie dla kupującego według wytycznych. Jest to najbardziej ekskluzywny rodzaj sprzedaży, bo trzeba być osobiście, nie da się tego zrobić online. A do Kioto przecież nie tak łatwo się wybrać.... Oczywiście tam kupujemy wybrane modele główek, które są niedostępne w szerokiej sprzedaży, Volks lubi tworzyć taką atmosferę tajemniczości wokół swoich lalek. Ta metoda nazywa się FCS czyli Full Choice System - mamy możliwość absolutnej dowolności wyboru części lalki.
Sometimes dreams come true, you only have to wait a bit. My dollfie dreams for example.
You can buy dolls from different sources - from the companies directly in their shops or online, second hand from the collectors, on auctions, ect. Volks sells some of their dolls in FCS - Full Choice System - you go to Kyoto to their shop, sit with a salesperson and choose everything from a catalogue - the head, the body type, the colour, hands and feet, make-up, eyes, hair, clothes. Then after a month you get a brand new doll according to your specifications. It's the most exclusive type of a purchase because you have to take part in it in person and it's not that easy to travel to Kyoto... Of course, you can buy there some exclusive models only, not available in the normal sale online.

Oczywiście najpiękniejsze lalki to te w limitowanej ofercie, dostępne tylko w loterii na dużych lalkowych imprezach organizowanych kilka razy w roku w Japonii, albo niektóre modele FCS-a właśnie. Kiedyś zamarzyła mi się lalka z FCS model F-05 i kiedy wydawało mi się, że nigdy nie uda mi się jej dostać przypadkiem zauważyłam ją na półce w sklepie z figurkami i lalkami w Nakano Broadway w Tokio pięć lat temu!... *^V^* Ktoś dokonał zakupu w Kioto, a potem odsprzedał samą główkę do tego sklepu i tak trafiła w moje ręce. Dziś znacie ją jako Kokardkę.
Of course the most beautiful dolls are the limited ones sold during the doll festivals in Japan a few times a year and some of the FCS types. I once wanted an FCS F-05 dollhead and I found it in the second hand dollshop in Nakano Broadway in Tokio five years ago!... *^V^* Somebody ordered this doll in Volks's headquarters and then sold the head alone. You know this doll as Kokardka.

Podobnie było z lalką, którą kupiłam sobie w ramach prezentu imieninowego. Moje marzenie prawie od początku zabawy lalkami - FCS model F-43. Lalka mocno niedoceniona, w Polsce jest chyba tylko drugi taki egzemplarz, znam jedną Japonkę, która ma tę główkę i publikuje jej zdjęcia na Instagramie, poza tym pustka. Mnie udało się trafić na nią na międzynarodowym forum lalkowym od kolekcjonerki w Kanadzie.
It was similar with this doll, I dreamt about this model almost from the time I started collecting dollfies. It's a FCS F-43, the doll totally undervalued in my opinion. There is one more doll like this in Poland (as far as I know), and I found one Japanese girl who owns it and shows her pictures on Instagram, and then nothing more. I managed to find it on the international doll forum from the Canadian owner.

Transakcja przebiegła błyskawicznie ale na przesyłkę poleconą miałam czekać około dwa tygodnie, i już gryzłam paznokcie z niecierpliwości... A tu dziś rano pan listonosz wręcza mi pudełko! *^V^* Po sześciu dniach dotarła do mnie cała i zdrowa, i to bez wejścia na cło, co niestety według prawa polskiego prawie zawsze zdarza się przesyłkom wartym 100 dolarów i więcej. Na szczęście sprzedająca bez pytania zaniżyła wartość i główka przeszła bez opłat! *^O^*
No to może teraz czas na pierwszą prezentację na gorąco. Mówiąc "lalka" miałam na myśli to, że kupiłam na razie samą główkę, ciało muszę sobie teraz dokupić. Na razie F-43 jest bezimienna, dostała robocze oczy i perukę, i zabrała ciało Kokardce, bo to jedyne dwie lalki, jakie mam w kolorze białym. Ma makijaż do zmiany, ale o tym pomyślimy później, kiedy zdecyduję się na jej ostateczny image. Na razie pierwsze zdjęcie tuż po wyjęciu z pudełka:
The transaction went smoothly but then I was supposed to wait at least two weeks for the delivery... But this morning just after six days the head arrived! *^V^* And I didn't have to pay the customs fees, I'm so happy about that! The seller put some low value on the parcel and it went through unnoticed. *^O^*
Okay, so here is the first photo after I took her our of the box - when I say "doll" I mean just the head for now, I'll have to get her a body some time in the future. It's nameless yet, I just put some eyes and a wig on her and borrowed Kokardka's body (these are the only two white dolls I have). I want to have her make-up changed in the near future and decide on her image. At the moment, the first photo for reference:




Oczywiście zupełnie nie byłam przygotowana na to, że lalka przyjedzie już w tym tygodniu, nastawiałam się na szóstego września najwcześniej, więc ciuszki dla niej w proszku (a raczej w kawałkach, bo się szyją), tak więc na porządną prezentację musicie chwilę poczekać. ^^*~~ Dawno nie kupowałam nowej lalki, zapomniałam, jakie to jest ekscytujące!
Of course I thought I still had at least a week to make her the outfit so everything is in pieces at the moment. So, the proper introduction will follow soon. I haven't bought a doll in a while, I forgot how exciting it may be!


***

Kartki z codziennika.
Daily journal pages.






Tuesday, August 23, 2016

Imieninki, imieninki!...

Zaczęło się od śniadania, które przygotował mąż. Zażyczyłam sobie jajka na twardo, ale z Robertem nigdy nie jest tak prosto - oprócz jajek był też twarożek ze szczypiorkiem i feta z bazylią i shiso. ^^*~~
It all started with  good breakfast made by the husband, may name's day. I wanted soft boiled eggs but it's never that easy with Robert - he also made cottage cheese with chives and feta cheese with basil and red shiso. ^^*~~




Potem pojechaliśmy do Ogrodu Botanicznego w podwarszawskim Powsinie na spacer. 
Then we went for a walk at the Botanical Garden close to Warsaw.





Cóż mogę powiedzieć... Spodziewałam się czegoś innego, pewnie pamiętałam moją poprzednią wizytę w maju albo czerwcu, kiedy wszystko kwitło. Pod koniec sierpnia było głównie dużo zielono (oprócz egzotycznych roślin w szklarni). Inną sprawą jest stan ogrodu jako taki...
What can I say... I expected something different, I might have remembered my previous visit in May or June when everything was in bloom. At the end of August it was mainly green and greener (apart from the exotic plants in the greenhouse). The state of the garden itself is a different topic...






Ja rozumiem, że roślinom powinno się zostawić swobodę, nie lubię wymuskanych bukszpanów uformowanych w kształty zwierząt w stylu ogrodu francuskiego, ale widzieliśmy już kilka ogrodów i parków w Polsce i na świecie, i nigdzie nie było tak zaniedbanych ścieżek dla zwiedzających i skupisk roślin... Deski na ścieżkach spróchniałe i w kawałkach, idealne do skręcenia sobie nogi, same ścieżki miejscami tak zarośnięte, że prawie ich nie widać i nie da się przejść a pośród kęp uschniętych roślin pospolite chwasty w takich ilościach, że chwilami trudno mieć pewność, co się w zasadzie ogląda. Tam ktoś pracuje w tym ogrodzie botanicznym, oprócz bileterki na wejściu?...
I understand that plants should be left alone to grow, I don't like the box trimmed into the shape of an animal French garden style, but we've seen some gardens and parks in Poland and abroad, and we've never seen such a neglected place...  Wood planks decayed into pieces, easy to slip on them, the paths so covered in bushes that are sometimes difficult to see them and walk through, whole plants rotten or dry and surrounded by so many common weeds that you cannot really be sure what grows there. Anybody working there apart from the ticket lady at the gate?...




Pamiętacie, jak pisałam na Fumach Turystycznych o sukience, którą sobie kupiłam w Uniqlo? To właśnie ta sukienka, prezentuję. *^v^*
I wrote on my holiday blog that I bought a dress in Uniqlo in Japan, here is this dress. *^v^*




Znalazłam dwie żurawki! ^^*~~
I found two heucheras! ^^*~~





Potem poszliśmy do szklarni.
Then we went to the greenhouse.








Robert zatapiał nos w kwieciu. ^^*~~
Robert was admiring the flowers. ^^*~~






Do grapefruitów nie sięgał... *^o^*
But he couldn't reach to the grapefruits... *^o^*




Przeszliśmy jeszcze do końca ogrodu aż zaczęło się chmurzyć. Schroniliśmy się więc pod daszkiem jednego z budynków, żeby przeczekać kapuśniaczek, ale za chwilę waliły pioruny i było już tak...
We went towards the end of the park and the sky started to get cloudy. We hid next to one of the buildings and wanted to wait out the drizzle but in a few moments the hell broke loose and it looked like that...





Czekaliśmy jeszcze jakieś 15 minut, aż deszcz minimalnie zelżał, a potem pod niewielkimi parasolkami potuptaliśmy do wyjścia i wróciliśmy do domu, prosto pod gorący prysznic. (I tak mieliśmy szczęście, że zabraliśmy parasole, choćby niewielkie! Wiele osób ich nie miało i ludzie byli przemoczeni na wylot!... A my tylko w połowie.) A potem wybraliśmy się na kolację do restauracji India King na Ursynowie, polecamy bo warto! *^o^*
We waited for about 15 minutes and when the rain slightly lightened we took out our small umbrellas and walked to the exit, and came back home straight under the hot shower. (We were lucky we took the umbrellas with us, even if the small ones, our heads and arms were dry. Other people didn't have any and they were soaking wet!...) And then it was time for dinner at the India King restaurant close to our home, very tasty! *^o^*




Niestety, gorący prysznic nie pomógł na długo. Poniedziałek jeszcze jakoś przetrwałam, ale we wtorek rano miałam już katar do pasa i kaszel... Pół dnia przespałam, napakowałam się lekami i gorącą herbatą z imbirem, i czekam, co będzie dalej. Chcę szybko wyzdrowieć, bo mam plany! No i lato znowu wraca, chciałabym jeszcze z niego skorzystać. ^^*~~
Unfortunately the hot shower didn't save me from the cold and cough. I somehow survived the busy Monday but on Tuesday I gave up and slept half a day, stuffing myself with medicine and hot tea with ginger. Now I'll be waiting what happens next, I really want to get better because I have plans! And Summer is coming back again! ^^*~~


Acha, w niedzielę wieczorem kupiłam sobie jeszcze prezent imieninowy, pochwalę się, jak przyjedzie do mnie z Kanady! *^V^* (nie jest to ani włóczka, ani materiały, ani szkicowniki do akwareli!...)
Oh, and on Sunday evening I bought myself a name's day present. I'll share it with you when it comes to me from Canada! *^V^* (and it's neither yarn, nor fabric, and not even the watercolour sketchbook!...)


***

Kartki z codziennika.
Daily journal pages.










Thursday, August 18, 2016

Czy tu się czyta? Czy tu się dzierga?

Tak! *^V^*
Dziś zgłaszam się do Czytania i Dziergania u Maknety. Na drutach końcówka Piątego Piórkowego, została mi 1/3 rękawa. Wiem, że jeszcze nie pokazałam Czwartego, ale w czerwcu nie było pogody na swetry, a widzę, że lada dzień już niestety taka pogoda nastanie (niestety albo stety, wreszcie będzie można nosić Piórkowe! ^^*~~).
Do I read and knit? Yes, of course! *^V^*
Today is Reading and Knitting over at Makneta's. I have 1/3 of a sleeve to finish on my Fifth Lightweight Pullover. I know I still haven't shared the Fourth One on the blog but in June the weather was highly inappropriate for sweaters but any day now I predict the perfect chilly atmosphere so stay tuned. Autumn has it's good sides too, like warm sweaters weather. ^^*~~






A co czytam? 17 sierpnia była premiera najnowszej książki mojego kolegi Michała Gołkowskiego i jak zaczęłam ją czytać o 23:00 to zmusiłam się do przerwania z rozsądku o 3:00 nad ranem... Dzisiaj jestem jak zombie, a wciąż 1/3 lektury przede mną. ^^*~~  Tematyka książek Michała może się podobać lub nie, ale jednego nie można im odmówić - tak się je czyta, że nie można przestać, bo koniecznie chce się człowiek dowiedzieć, co będzie dalej!...

As far as reading, yesterday there was a première of my friend Michał Gołkowski's latest book's. When I came home and started to read it at 11:00 pm I reluctantly put it away around 3 am.... Today I am zombie but I still have 1/3 of a book to read! ^^*~~ You may like the themes of his books' or not, but he is a great writer and you just have to keep on reading to get to know what's next!...



Co poza tym? Zapełniam balkon żurawkami. *^-^*
Dokupiłam kilka odmian i posadziłam po kilka kolorów razem, bo tak się ładniej prezentują, szczególnie młode rośliny, które są jeszcze niewielkie. Część sadzonek miała jeszcze tegoroczne kwiaty. 
(zdjęcia można powiększyć) 

What else? I keep buying more heucheras. *^-^*
I bought some new varieties and planted them in colour groups, I think they look better this way. Some of them still had flowers.
(you can enlarge the photos)







To tyle na dzisiaj, ja teraz zrobię sobie kawę i chyba dokończę książkę, co?... ^^*~~ A potem dokończę rękaw Piórkowego. Oczywiście, na balkonie!

That's all for today, now I'll make myself a big cup of coffee and finish the book, right?... ^^*~~ And then I'll finish knitting the sleeve. All that on my balcony of course!

Saturday, August 13, 2016

Green and moist fingers

(zdjęcia można powiększyć)
(click photos to enlarge)
Wspominałam już, że przyjechałam z Japonii zainspirowana ich ogródkami w doniczkach. I postanowiłam stworzyć sobie coś podobnego na moim balkonie.
Być może niektórzy czytelnicy pamiętają, jak próbowałam uprawiać na balkonie warzywa. Mam spory balkon - 120 cm na 5 m, ale niestety jest to loggia na parterze, przed którą rośnie gąszcz krzewów i bardzo wysokich drzew. Ma to plusy dodatnie i plusy ujemne. *^v^* 
Dodatnie są takie, że u mnie na balkonie nie wieje, a kiedy zamknę zewnętrzne okna (mamy zrobioną zabudowę) to w ogóle robi się przytulnie i zacisznie. 
Plusy ujemne to dokładnie ten sam faktor - okna zewnętrzne zaczynają się od wysokości barierki, a poniżej jest biała plastikowa zasłona nieprzepuszczająca światła. Dodatkowo, kiedy zasuniemy okna zewnętrzne (a zasuwamy zawsze, kiedy wychodzimy z domu, bo to w końcu parter) na balkonie robi się ciepła sauna albo zimna sauna, w zależności od pory roku. Próbowałam na balkonie trzymać suszarkę z praniem i się nie da, nic mi nie schło... 
I niestety dla warzyw takie warunki nie są korzystne - mało światła i ciągła wilgoć powodowała, że albo warzywa nie rosły wcale, albo wyciągały się do słońca jak szalone, albo rosły ale nie dojrzewały, albo w ogóle miałam plagę gąsienic, które pożerały zioła i sałaty szybciej niż zdążaliśmy je zjadać...
Dlatego teraz postawiłam na inne rośliny. 
As I mentioned I came back from Japan inspired by the plants in the pots everywhere around the houses. And I decided to recreate it.
Maybe some of you remember that I tried to grow vegetables on my balcony. It's quite big - 120 cm per 5 m, but it's a loggia on the ground floor with a forest in front of it. It has it's pros and cons.
Good thing is that I can close the outer windows and no wind or rain comes in, the balcony can be cosy and quiet. But it's also the bad thing - the glass is only in the top half of the space and the bottom half is white plastic that doesn't let the light through. Whenever we close the outer windows (and we always do when we leave the flat), the atmosphere on the balcony gets warm and moist or cold and moist, depending on the season. I tried to keep the laundry there but nothing wanted to get dry...
And unfortunately such conditions are bad for the vegetables - not much light and constant moisture made them grow slowly or not at all, or made them grow longer and thinner in search of light, or they did grow but never bloomed and had fruit, or the bugs kept eating my herbs and lettuces much quicker than I was able to!...
So, I chose different plants.




Wybrałam kilka gatunków, które wymagają dokładnie tego, co ja mam na balkonie - półcienia i wilgoci. Dodatkowo są to rośliny, którym szkodzą silne wiatry, a tego u mnie nie uświadczysz. ^^*~~ Duża część jest mrozoodporna więc zostanie na balkonie na zimę, co jest bardzo korzystne, bo w domu nie mam za dużo miejsca na doniczki na parapetach. Postawiłam przede wszystkim na dekoracyjne liście, bo te oglądamy cały rok, a część z nich będzie również kwitnąć. No i jeśli mogę, wybieram odmiany miniaturowe o zwartym pokroju, żeby mi się za bardzo nie rozrosły.
I chose some plants that desire what my balcony has to offer - half-shade and moisture. What's more, these are the species that hate strong winds and these I do not have at all in loggia. ^^*~~ The most of them are frost proof which is good because I don't have much space at home for plants. I chose decorative leaves because we look at them all year around but some of them will also bloom nicely. When I can I choose miniature types so they wouldn't grow too big.




Oszalałam na punkcie żurawek. To bardzo bogata rodzina roślin o pięknie ubarwionych liściach, rosną w kępach do 50 cm i pięknie wyglądają w kolorowych zestawieniach różnych odmian. Na razie mam sześć rodzajów ale czuję, że na tym się nie skończy. ^^*~~
I am crazy about heuchera. It's a big family of plants with beautiful leaves in many shades, they grow to 50 cm at most and they look very nice when you put different types together. I have six heucheras but I can feel more will come. ^^*~~








Mam dwa iglaki - sośnicę japońską i cyprys, którego chciałabym uformować w kulkę. 
I have two conifers - Japanese umbrella pine and a cypress which I want to form into a ball.




Mam dwie pstrolistki, fitonie, hebe, trzmieliny i szeflerę. I azalię japońską w odmianie Michiko, która pięknie kwitnie na różowo i sadzona w tokijskich parkach charakterystycznie pachnie.
I have two houttuynias, fittonias, hebe, spindles and a scheffler. And a Japanese rhododendron Michiko that will have pink flowers and can be found in huge amounts in the parks in Tokyo, it has a distinctive smell.




Na koniec bonus, który mi się trafił w sklepie ogrodniczym - kiedy przyniosłam do domu doniczkę z trzmieliną i chciałam ją przesadzić zauważyłam, że obok niej rośnie sobie coś innego. *^o^* Widocznie miała ona przez jakiś czas bliską sąsiadkę, która jej się wysiała! 
I also have a bonus that came with me from the gardening centre - when I wanted to replant the spindle it turned out it has a tiny tenant. There must have been a pot with some other plant next to it in the shop and it spread in the neighbour’s soil. *^o^*



Na razie to wszystko tylko zbiór doniczek stojących obok siebie. Rośliny powoli zaczynają się aklimatyzować i rosnąć, pierwsze zaczęły pstrolistka i hebe. Sezon w zasadzie chyli się ku końcowi i na porządne efekty mogę liczyć w przyszłym roku na wiosnę. Ale nawet teraz lubię usiąść na balkonie z herbatą i szkicownikiem wśród moich roślin, mimo, że sierpień w tym roku taki głupi, że niezbędny jest koc i ciepłe skarpety. 
Marzą mi się sukulenty, ale te na moim ciemnym i wilgotnym balkonie na pewno sobie nie poradzą. Jeśli macie sukulenty na skalniakach w ogródku to napiszcie mi proszę, co się z tym robi na zimę - okrywa się jakoś? Czy dają radę przetrwać śnieg i mrozy bez uszczerbku? 
At the moment it's just a collection of pots. The plants has started to get used to the new place and grow. This season is practically over so I'll see the collection forming next Spring. But even now I like to sit at the balcony with a cup of tea and my sketchbook, even if the August is so mean that I have to use the blanket and warm socks. 
I keep dreaming about the succulents but they wouldn't be happy on my dark and moist balcony. If you have succulents in your gardens, what do you do in Winter? Do you cover them with something to protect them from snow and frost? Please let me know.


***

Kartki z codziennika.
Daily journal pages.