Nie było sensu przedłużać kociego cierpienia i we wtorek pożegnaliśmy się z Rysiem. Będę pamiętać jego spokojny pyszczek, kiedy było już po wszystkim. Nie byliśmy gotowi na tylko kilka lat razem, ale tego niestety nie można sobie wybrać z góry. Wciąż słyszę jak tupie po mieszkaniu. Wydaje mi się, że przyjdzie z drugiego pokoju, ale nie przychodzi...
Uprzedzając pytania, na razie nie weźmiemy następnego kota. Po pierwsze, mam w sobie nieracjonalny strach, że kolejne zwierzę też zachoruje. Wiem, wiem, może być zdrowe przez 20 lat a może być chore od razu, nikt tego nie może wiedzieć! No, ale wiecie, na razie muszę się z tym wszystkim pogodzić, przetrawić stratę, emocje muszą ostygnąć. Po drugie, skąd ja wezmę TAKIEGO kota?... Nie ma drugiego Ryszarda na świecie!
So, we couldn't prolong cat's suffering for longer and on Tuesday we said goodbye to Ryś. I will always remember his calm expression after the shot. We weren't ready for only a few years together but you can never choose that. I keep hearing him walking around the house. I expect him to come out from our bedroom but he doesn't come...Someone may ask about another cat but we are not ready yet. First, there is some irrational fear in me about the next animal getting sick too. I know, I know, it doesn't have to be the case, it may live for 20 years or be sick from the day it was born, no one can tell. But you know, I have to come to terms with the situation, get over our loss, emotions must cool down. Second, how can I find such a cat like Ryszard was?... There in no second Ryś in the world!
Pierwsze zdjęcie pochodzi z 2010 roku a drugie z 2012, widać jakim Ryszard był grubaskiem jeszcze kilka miesięcy po zabraniu go ze schroniska! *^v^* Z czasem pozbył się nadwagi i wyszlachetniał.
The first photo is from 2010 and the second one from 2012, you can see how fat was Ryś a few months after we took him from the shelter! *^v^* Then he lost some weight and started to look more refined.
A po trzecie, robimy drugie podejście do wakacji.
And third, we are trying to go on holidays for the second time this year.
6 lipca zostawiamy mieszkanie pod opieką kolegi a my wsiadamy do samolotu i lecimy. Do Tokio oczywiście! *^v^*
#jedynysłusznykierunek
On the 6th July we are leaving our home in our friend's care, boarding the plane and flying towards the only possible destination. Tokyo, of course! *^V^*#theonlypossibledestination
Jeśli wszystko pójdzie dobrze (a będę to wiedziała, jak już wyląduję na miejscu, chwilowo mam uraz do planów na mur-beton, które lubią się złośliwie zmieniać...) to od 7 lipca zaproszę Was na Fumy Turystyczne. Na dziś to tyle, idę umościć sobie miejsce na kanapie do kibicowania, z drutami i czerwonym winem, dzisiaj mecz Polska - Portugalia! ^^*~~
If all goes well (and I'll be sure when I touch the Japanese ground, I have a nervous twitch when I think about making any long term plans you know...) since the 7th July I'll be writing about our adventures on my holiday blog Fumy Turystyczne (only in Polish, sorry, but you can see the photos ^^*~~). That's all for today, now I'll go and prepare some space for me on the couch, with knitting needles and red wine, to watch the game tonight, Poland - Portugal! ^^*~~
Strata zwierzaka jest bardzo bolesna i naprawdę bardzo Ci współczuję.
ReplyDeleteA co do wyjazdu...
Po 6 lipca raczej nie należy się spodziewać nowych udziergów?
Bardzo dziękujemy!
DeleteNowe udziergi będą jak się ochłodzi, ufff.... Mam gotowego czwartego Piórkowego i w robocie piątego, ale nie ma szans, żebym go założyła na siebie nawet na sekundę do zdjęć! *^v^*
Za to będą nowe sukienki w plenerze wakacyjnym!
Bardzo mi przykro, że Rysia nie ma już z Wami. Ale myślę, że oszczędzenie mu dłuższego cierpienia było decyzją podjętą z troski i miłości, choć na pewno niesamowicie trudną.
ReplyDeleteŻyczę Wam i spokoju i, z drugiej strony, przygód - samych radosnych, rzecz jasna - w Japonii.
Bardzo dziękujemy! Trzymaj kciuki, żeby nic się nie wydarzyło i żebyśmy pojechali jak planowane. *^o^*
DeleteTrzymam, trzymam! :-)
Deleteto ja 7ego lipca chlapnę sobie za moje urodziny i wasze wakacje i pogodę w Tokio :3
ReplyDeleteA Ryszardego też będę dłuuugo wspominać, to był na prawdę niesamowity kot
Ja chlapnę za Twoje urodziny w samolocie, u mnie zaczną się wcześniej! *^V^*
DeleteBardzo mi przykro, ale tak to ze zwierzakami jest. Nic już Ryszarda nie boli tylko rany w sercach opiekunów pozostaną. Za jakiś czas zjawi się u Was inny zwierzak, nie będzie jak Ryszard, będzie miał własny charakter i zalety. I będzie stukał pazurkami po podłodze.
ReplyDeleteBardzo dziękuję! Tak, wiem, że tak będzie.
DeleteA wiesz, że Ryszard stukał charakterystycznie? *^v^* Na lewej tylnej łapie miał pazur, który mu się zawijał pod spód, i zawsze było wiadomo, że kot się skrada!... *^w^*
Przykro mi z powodu Ryszarda...
ReplyDeleteBardzo dziękuję! Taka kolej rzeczy, ech...
DeleteWspółczuję ... piękny był ten Wasz Ryszard...bardzo trudna decyzja, ale chociaż kotek już nie cierpi.
ReplyDeleteZ niecierpliwością czekam na Twoje relacje z Japonii.
Bardzo dziękuję! Zastanawiałam się, jak się podejmuje taką decyzję, kiedy wiadomo, że to już trzeba zrobić. No to już wiem, nigdy nie ma pewności, że to właściwa chwila, ale człowiek musi wziąć na siebie tę odpowiedzialność, ech...
DeleteBardzo wam wspolczuje odejscia Ryszarda. I swietnie rozumiem twoje obawy przed adopcja nastepnego. Ja nigdy nie odwazylam sie na kolejnego kota po stracie mojego czarnego dachowca a fakt, ze poslubilam faceta, ktory na koty jest smiertelnie uczulony scementowal te decyzje. Daj sobie czas, jesli kolejny kocur wam pisany to was odnajdzie. Czekam z niecierpliwoscia na relacje z Tokyo. Trzymam kciuki za przychylnosc losu i dobra pogode.
ReplyDeleteBardzo dziękujemy! Teraz trochę rozumiem, dlaczego moi rodzice nie zdecydowali się na kolejnego pieska po uśpieniu swojej chorej suczki dwa lata temu... Ale z nami pewnie jakiś kot kiedyś zamieszka, poczekamy, aż nas znajdzie ten, który na nas czeka. *^v^*
DeleteDziękujemy za kciuki! Pogoda na pewno będzie upojna - koniec pory deszczowej i parne japońskie lato, ech... Ale już nie chcieliśmy dłużej czekać z wyjazdem!
przykrość. ściskam.
ReplyDeletea wakacje niech udadzą się najpiękniej!!!
Bardzo dziękuję!
DeleteNa wakacje już przebieram nóżkami!... *^v^*
Nie ma drugiego Rysia to prawda ale ten miał z Wami naprawdę dobre życie. A kolejny jeśli jest Wam pisany to sam się objawi. Trzymam kciuki za Japonię . Ściskam Cię serdecznie.
ReplyDeleteBardzo dziękuję! To prawda, nie ma drugiego Rysia, ale tak samo myślałam o naszych poprzednich kotach. Będzie kolejny kot jedyny w swoim rodzaju. *^v^*
Deleteaaaw so sad you had to say goodbye to Ryszard.((hugs)))
ReplyDeleteThank you very much! It was a tough decision but the one that had to be taken, I didn't want to let him suffer anymore...
DeleteSzkoda Ryszarda, każdy właściciel czworonoga przyzwyczaja się do niego i co tu dużo mówić - tęskni gdy go zabraknie. Wciąż pamiętam swoje wszystkie koty ale gdy Ksena odejdzie kolejnego już nie będę mieć. Rysiu był z wami szczęśliwy, daliście mu drugie i lepsze życie.
ReplyDeleteBardzo dziękuję! Mieszkamy z nimi tyle lat, przyzwyczajamy się do siebie i nie wyobrażamy sobie bez siebie życia, a potem zwierzak za wcześnie odchodzi, ech...
DeleteSzymborska pisała, że tego nie robi się kotu
ReplyDeleteAle kot też tego robić nie powinien ...
Zgadzam się! Kot też nie powinien...
DeleteDowiedziałam się niedawno z książki poświęconej Szymborskiej, że ten wiersz tak naprawdę napisała po śmierci swojego ukochanego/przyjaciela, i to ona była tym kotem. Piękna interpretacja. *^-^*
Piękny był Kot z tego Ryszarda...
ReplyDeleteTo prawda, od razu wpadł mi w oko, jak szukaliśmy kota 7 lat temu. *^v^*
DeleteSzkoda Rysieńka :-( Piękny był z niego kocur i zawsze czekałam na jego zdjęcia tu u Ciebie na blogu. I masz rację, że trzeba przejść przez ten proces żałoby, pogodzić się ze stratą, uspokoić emocje. Przez pół roku po śmierci ukochanego psa nie mogłam wygrzebać się z depresji i też słyszałam stukot pazurków na podłodze...Nie wyobrażałam sobie wzięcia natychmiast kolejnego zwierzątka. Smycz z obrożą zachowałam w pudełku z pamiątkami. Aż nagle pół roku po stracie przyszło do mnie strasznie obszargane choć puchate, wyrzucone przez poprzednich właścicieli kocurzysko. I ukradło moje serce na zawsze. Więc powiem tak:jeżeli jakiś kot jest Ci pisany - to na pewno Cię znajdzie :-) Trzymaj się kochana :-*
ReplyDeleteBardzo dziękuję! *o^* Też tak myślę, że jak przyjdzie czas, to nowy kot sam mnie odnajdzie, koty to sprytne bestie! ^^*~~
Delete