Wednesday, June 08, 2016

Czytanie, dzierganie i wiedziałam, że tak będzie...

Ale po kolei.
Najpierw Czytanie i Dzierganie u Maknety - na drutach u mnie następny Piórkowy, no nic nie poradzę, że wpadłam w ciąg!... ^^*~~ Tym razem postanowiłam połączyć dwa odcienie beżo-brązów i wiecie co? Ta włóczka nie ma brzydkich kolorów! Każdy, jaki widziałam na żywo (siedem) jest piękny! Znowu lecę od góry raglanem, rękawy długaśne, korpus taliowany, nuda i powtarzalność, ale tak mi się teraz podoba.
First things first.
Reading and Knitting at Makneta's blog - I've been knitting another lightweight pullover, I cannot stop doing it apparently!... ^^*~~ This time I decided to combine two shades of brown beige and you know what? This yarn has no ugly shades! I've seen seven colours now and I loved each of them! It's the same boring model again - top down raglan with looong sleeves and fitted in the waist.
I just like it a lot nowadays.




Czytam "Kubity i kot Schrodingera" Johna Gribbina i nawet nie będę udawać, że rozumiem dużo więcej niż czasowniki i zaimki... Ale próbuję rozruszać umysł i się nie poddaję, nawet, gdy muszę niektóre fragmenty czytać po kilka razy! *^v^* W ogóle śmieszna sprawa - Robert czytał tę książkę na czytniku a ja zupełnie niezależnie wzięłam ją z półki w bibliotece!
As far as reading, I've been struggling with "Computing with Quantum Cats. From Colossus to Qubits" by John Gibbin.  I won't pretend I understand much more that verbs and pronouns... But I keep on reading to exercise my mind, even if I have to pause and re-read some fragments several times. *^v^* Funny thing, Robert was reading this book on the reader when I took it by chance from my library's shelf!


A teraz przejdźmy do drugiej części tytułu tego wpisu. Oczywiście, że wiedziałam, że tak będzie!....
Nie poprzestanę na komplecie dwunastu farbek akwarelowych, musiałam - MUSIAŁAM - dokupić jeszcze kilka kolorów. *^o^*
Ale wybór mocno przemyślałam i rzeczywiście zgromadziłam taki wybór barw, który jest już skończony i pozwala mi na wszystko. Oczywiście kupowałam pojedyncze kostki i półkostki, więc musiałam znaleźć na nie pojemnik i z pomocą przyszły mi tabletki na gardło! ^^*~~
And now for something completely different... I knew it, I just knew it!!!
I knew I couldn't stop with just twelve watercolours and I had to - HAD TO - buy some more. *^o^*
But in my defence I really thought the choice of colours through and now I have the complete (for my needs) palette. I bought single pans and half pans and I had to find some container for all of them, and the cough pastilles were very handy! ^^*~~




Na górze są kostki firmy Białe Noce (St Petersburg), na dole kostki Karmańskiego, te małe to półkostki Talens Van Gogh. Wbrew temu, bo pokazuje zdjęcie suchych farb odcienie się nie powtarzają (a dolna kostka w lewym rogu to fiolet a nie czarne złoto ^^). 
There are St Petersburg pans in the top row, Karmański pans in the bottom row and the small ones are the Talens Van Gogh half pans. Don't get fooled by the dry paints look, the shades really are different (and the pan in the lef bottom corner is a nice violet and not a black gold ^^).


Nawet razem z dwunastokolorową paletką Van Gogh wciąż zajmuje to wszystko niewiele miejsca, o niebo mniej niż pudło kredek! ^^*~~ Chciałabym jeszcze poinformować, że w dniu dzisiejszym skończyłam wypełniać szkicownik Hahnemuhle na spirali (hurra! nie lubiłam...) i od jutro rysuję w nowym szkicowniku firmy Derwent Classic Book. Kartki są szyte i grubsze, lepsze do akwareli (chociaż wciąż nie idealne, bardzo trudno dostać szkicownik kieszonkowy w twardej oprawie przeznaczony do farb wodnych, o grubości kartek 180 gsm i większej....).
Ta naklejka z kodem kreskowym nie dość, że jest naklejona krzywo, to jeszcze nie da się oderwać bez zmasakrowania okładki, kto to tak wymyślił?... Chyba zrobię dodatkową okładkę, bo mnie to gryzie w oczy!

Even with the 12 half pan set by Van Gogh they all don't take that much space, way less than a box of coloured pencils! ^^*~~  Also I'd like to say that today I finished the Hahnemuhle spiralled sketchbook (finally! I didn't like it...) and starting tomorrow I'll be using a Derwent Classic Book. It has a bit thicker sewn pages, better for watercolours (although not ideal, it's so difficult to buy a pocket size sketchbook with hard covers, dedicated to watercolours, like 180 gsm paper and thicker...).
The sticker with the code has been placed on the front cover and it's crooked, and cannot be removed without ruining the cover surface, who did that I want to know?!.... I think I'll add some additional cover because it makes my angry looking at that!





EDIT: Mądrość zbiorowa to wielka sprawa!
Pomyślałam, że skoro i tak mam zamiar obłożyć ten szkicownik w jakiś papier, to przetestuję sposoby na usunięcie naklejki proponowane w komentarzach. Zmoczyłam naklejkę, delikatnie usunęłam jej wierzchnią warstwę, potem z pomocą dużej ilości wody odskrobałam spodnią warstwę naklejki, została warstewka kleju. Przetarłam to oliwą, potem zmywaczem do paznokci i na koniec spirytusem, i mamy czystą okładkę! *^V^*~~~ Bardzo dziękuję za wszelaką pomoc w tej kwestii!

31 comments:

  1. co do naklejki- spróbuj ją posmarować zwykłą oliwką. Jeśli okładka jest lakierowana- a na taką wygląda- to oliwka jej nie zaszkodzi, a naklejka zejdzie :) najpierw spróbuj kropelkę oliwki w mało widocznym miejscu okładki. Na marginesie- właśnie zakupiłam trzeci kolor na piórkowy- mam szary, czerwony, teraz ecru :D Pozdrawiam serdecznie! Dośka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niestety okładka tylko sprawia wrażenie lakierowanej, ale wszelkiej próby najdelikatniejszego na świecie odklejenia naklejki kończą się zrywaniem obrazka okładki, po prostu klej naklejki jest zbyt mocny a papier okładki zbyt suchy i a mocno się złapały nawzajem... Trudno, obłożę szkicownik albo przyzwyczaję się nie patrzeć na wierzch! ^^
      Brawo dla kolejnych Piórkowych! *^V^*

      Delete
  2. Wciągnęły Cię te Piórkacze:)) Mój nadal w fazie "kłębki" ale prędzej czy później powstanie, skoro kupiłam specjalnie włóczkę:) Wciąż marudzę nad wzorem, i czy chcę połączyć piórkową włóczkę z lacem? Jeszcze chwilkę się pozastanawiam, pooglądam co inni wydziergają i wtedy się zabiorę:))) Chciałam Ci jeszcze powiedzieć, że 7.5 kg Joanny mniej dodało Ci niezwykłego uroku, wyglądasz świetnie! Piórkowe wyglądają bosko, każdy inny i każdy świetny:)) Łapka:)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Piórkacze! Kapitalna nazwa ☺

      Delete
    2. Rzeczywiście genialna nazwa - Piórkacze! *^0^* Ja mam ostatnio fazę na prostotę, więc nie chciałam za bardzo kombinować z wzorami swetrów, ale został mi jeszcze w zapasie jeden kolor, może się zdecyduję na coś ażurowego po całości?...
      Bardzo dziękuję za komplementy dotyczące mojej osoby, aktualnie jest mnie prawie 9 kilo mniej i chyba czas zacząć jeść lody i częściej robić grilla, bo wczoraj kupiłam koszulki w rozmiarze S, a to już dla mnie dziwne..... Ale czuję się z tym bardzo dobrze, wagowo i zdrowotnie. ^^*~~

      Delete
  3. Ja też mam piórkowy w planach,a le raczej rozpinany...z tym, że uswiadomiłam sobie problem guzików...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja mam rozpinanych mnóstwo, więc teraz skupiłam się na pulowerach. A guziki zawsze można jakieś dobrać, a jeśli masz na myśli problem z lekką delikatną listwą guzikową, to możesz ją podszyć tasiemką bawełnianą, ja tak robię w Małych Sweterkach.

      Delete
  4. Potrzeba matką wynalazków, haha

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokładnie! *^v^* Jak miałam tylko sześć dodatkowych półkostek, to mieściły mi się w malutkie metalowe pudełeczko po jakichś cukierkach, ale z tymi większymi kostkami idealnie wypełniły to większe pudełko. Jakby co, to mam jeszcze średnie pudełko metalowe po cukierkach ślazowych, jakbym dokupiłam jeszcze jakieś kolory..... ^^*~~

      Delete
  5. Fajne kolorki sweterka.
    Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! *^v^* Naprawdę podobają mi się wszystkie kolory tego Dropsa jakie mam, idealnie im się ta włóczka udała.

      Delete
  6. Może to już trzeba zacząć leczyć ? To Twoje uzależnienie piórkowe...
    Myślę, że odpowiednie lekarstwo już masz ... przepiękne tabletki Propolki jako kostki i półkostki ;))) tylko jak to dawkować ? ;)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. A wiesz, co jest najgorsze? Że ja tych Piórkowych nie będę mogła na razie nosić, bo przecież idzie lato, a one jak termofory!........ Mogę sobie na nie patrzeć w szafie. ^^*~~
      Dawkowanie tych Propolków to każdego dnia poświęcić im trochę czasu z pędzelkiem w ręku, regularność przede wszystkim! *^o^*

      Delete
  7. Farbki w pastylkach ;)
    Serce mi się kraje jak patrzę na Wasze piórkowe sweterki. Robiłam sobie półpatentem sweter-worek z Brushed Alpaki ale straciłam do niego serce i leży sobie... Chyba już do niego nie wrócę.

    ReplyDelete
    Replies
    1. No to najlepszy moment, żeby spruć niekochany projekt i zacząć Piórkowego, włóczkę już masz! ^^*~~

      Delete
  8. Ciekawe do ilu piórkowych dojdziesz? Dobór kolorów fajny.
    Czy mogłabym się dowiedzieć, co ile rzędów gubisz oczka w rękawach? Boję się, że moje są jakieś za szerokie. Pozdrawiam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mam jeszcze jeden kolor, więc chyba będzie pięć... ^^*~~
      Rękawy robię tak: po oddzieleniu od korpusu robię 10 okrążeń, potem [odejmuję dwa oczka pod pachą w jedenastym okrążeniu i robię 19 okrążeń]. I to, co między nawiasami kwadratowymi powtarzam jeszcze cztery razy. Potem robię 10 okrążeń bez odejmowania i jeszcze dwa razy robię te 20 okrążeń z nawiasów kwadratowych. Mam nadzieję, że jasno opisałam. *^v^*

      Delete
  9. Oh kolejny piórkowy! Ja już zgubiłam się co do ilości które zrobiłaś! Już widać, że ten też będzie piękny! Naklejkę spróbowałabym zwykłą wodą, bo taki klej się rozpuszcza w wodzie :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ten jest czwarty. *^v^* A mam jeszcze jedną włóczkę, i zaczął i chodzić po głowie ażur, hm...
      Spróbuję wodą i dam znać!

      Delete
  10. Naklejkę z kodem paskowym nagrzej suszarką i pięknie zejdzie na gorąco bez rwania czegokolwiek. Kieszonkowe szkicowniki akwarelowe to albo drogi Moleskine w dziwnym formacie, albo oprawiony w płótno no name w Maluje.pl. Najlepiej sobie zrobić samemu, papier akwarelowy Fabriano w arkuszach tani dość jest na Hawajskiej u Talensa. Pociąć, zeszyć i oprawić dasz radę sama.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wypróbuję i suszarkę, dzięki!
      Kupiłam jeden świetny kieszonkowy szkicownik Derwenta, ale była jedna sztuka i więcej nie mogę nigdzie znaleźć, papier 200 gsm, czeka na Japonię. ^^ A w Maluje.pl masz na myśli Vang Rosso? Cena zabójcza, może sobie kiedyś zrobię prezent na jakąś okazję. ^^ Tam mają coś, na co też się czaję - Leuchturm, ale w formacie pocket niedostępne... Z kolei można je dostać wysyłkowo ze sklepu w Poznaniu, ale wysyłka jedynie kurierem za połowę ceny szkicownika!
      Mam te arkusze Fabriano, 270 gsm i 300 gsm, ale one są sklejone na brzegach w blokach, nie będę ich rozklejać, będę używać tak jak są, trudno, obędę się bez ładnej twardej okładki.

      Delete
    2. Daj znać gdzie ten sklep w Poznaniu - się załatwi ;)

      Delete
    3. Iza, posłałam maila! ^^*~~

      Delete
    4. Papier akwarelowe 300g/m to arkusze formatu chyba B1, wielkie i niepoklejone niczym. Chyba 8 zł za sztukę. Ja to tnę nożem do tapet przy metalowej linijce. Wystarczy pociàć na kawałki, zeszyć nitką albo zszywkami do tasiemki i wkleić w dowolne okładki. Szkicownikiem bywają tanie w Tigerze. Na Hawajskiej mają też tanie a dobre pędzle Van Gogh naturalne. Pospiesz się, bo ten sklep kona.

      Delete
    5. O, o Tigerze ni pomyślałam, dzięki!
      Wiesz, że patrzę na ten sklep często z daleka, i zawsze myślałam, że to sklep z farbami do ścian, itp... Może zajrzę tam dzisiaj wracając z miasta, bo będę szła od tej strony. *^v^*

      Delete
  11. Moje piórkowe w fazie kłebkowej.... Twoje cudne.
    Kiedy znajdujesz na to czas????

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję!
      Wieczorami po kolacji siadam na kanapie i dłubię kilka godzin non stop, patrząc w telewizor i na słabującego Rysia śpiącego na pufie obok. Tylko prawe oczka, to samo się dzierga. ^^*~~

      Delete
  12. No to się rozkręcasz w malowaniu, ale nic dziwnego :) oby tak dalej! Podziwiam za dzierganie w letnie dni; ja odłozyłam wszystkie - dosłownie - robótki i tylko ksiązki mnie w tej chwili bawią. Korzystamy z niespodziewanego lata :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak na razie to jest moje pierwsze hobby, do którego nie kupiłam miliona niezbędnych rzeczy i zajmuje naprawdę malutko miejsca, tyle co pudełko na buty. ^^*~~
      Jak się zaczynała wiosna, to odłożyłam grubszy wełniany żakardowy sweter bo uznałam, że już mi jest za gorąco w ręce, żeby go wtedy dziergać. A potem zachorowałam na Piórkowe.... *^v^* Ale one są tak lekkie, że wcale tego ciepła nie czuć, jak się je dzierga, dopiero, jak się człowiek w to ubierze....
      U nas właśnie wraca przedwiośnie na kilka dni, właśnie kiedy w sobotę idziemy na Koreański Festiwal pod chmurką, ech...

      Delete
  13. Piórkowy - nazwa ładna. Czekam na prezentację całości w jedną ze śród.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Podobają mi się też "Piórkacze" wymyślone przez Wiolę! ^^*~~
      Prezentacja pewnie nastąpi w któryś inny dzień tygodnia, bo w środę będę miała na drutach coś nowego, już mi niewiele zostało, przewiduję finisz w weekend. *^v^*

      Delete