Korzystając z pięknych okoliczności przyrody wybraliśmy się w niedzielę do Parku Łazienkowskiego, żeby sfotografować niedawno uszytą sukienkę (nie, nie tę o której wspominałam w poprzednim wpisie) w Ogrodzie Chińskim. Spacer zaczęliśmy od zakupienia obwarzanków! *^v^*
It was such a beautiful weather yesterday so we went for a walk in the park, to take photos of the recently sewn dress (not the one I mentioned in last post) in the Chinese Garden. We started with buying obwarzanki at the park's gate! *^v^*
Ku mojemu rozczarowaniu cały Chiński Ogród składa się z dwóch altanek i jednego kamiennego mostka nad potoczkiem, a dookoła nasadzono krzaki azalii... No, ale w sumie nie wiem, czego się spodziewałam, że jak duże to będzie...
To my surprise the whole Chinese Garden consisted of two arbours and a stone bridge over a stream, with azalea bushes around. Well, I didn't know what I expected but I apparently expected more...
Nie wiem, czy pamiętacie moje materiałowe zakupy na Etsy z zeszłego roku - ten materiał był jednym z przybyszów z dalekich Chin. Mieszanka bawełny z lnem, z przewagą lnu jak podejrzewam, bo gniecie się to jak szalone, ale jest lekkie i przewiewne. Postanowiłam spróbować ten piękny motyw kwiatowy biegnący wzdłuż jednego z brzegów tkaniny i postawiłam na prosty kształt, biorąc na warsztat model 115 z Burdy 04/2016.
You may remember my fabric shopping on Etsy last year - this one was one of the newcomers from the far China. It's a mixture of cotton and linen, with more linen as I presume because it creases like crazy, but it's light and airy. I decided to try to expose this beautiful flower border that goes along one side and I chose the simple shaped dress 115 z Burdy 04/2016.
Wiem, mój krój zupełnie nie przypomina tego Burdowego. A to dlatego, że ja nie noszę prostych worków, więc wziąwszy wykrój taki jak poniżej zmodyfikowałam go sobie - wcięłam go w talii i rozszerzyłam od bioder.
I know, my dress does not immediately recall the Burda's one. It's because I don't wear rectangular clothes so I modified the pattern - I created more fitted waistline and added some fullness to the skirt from the hip line.
Sukienka nie jest zupełnie przy ciele, dzięki temu bez dodatku suwaka czy guzików mogę ją wygodnie zakładać i zdejmować, ale jest wystarczająco jak na mój gust dopasowana, żeby nie być już dwoma prostokątami. Na plecach (które nie załapały się na zdjęcie) ma dekolt w serek i paseczek zabezpieczający zsuwanie się sukienki z ramion, ale moim, zdaniem nie jest on niezbędny.
The dress is not totally clinging, so it's comfortable to put on and off without the zipper or buttons, but it's fitted enough for my taste not being just two rectangles. There is a V-neck at the back and a short ribbon to keep the dress from falling off the shoulders but in my opinion it's not necessary, at least in my shape of a dress.
Jeśli ktoś chciałby sobie tę sukienkę uszyć, to bardzo polecam, jest bardzo łatwa nawet dla początkujących krawcowych, to tylko dwie zaszewki pod biustem, dwa szwy boczne idące przez całą długość sukienki i podłożenie dekoltu, rękawów i dołu, szybki i przyjemny projekt na kilka godzin pracy i już mamy co założyć na niedzielny spacer! *^v^*
If you like this pattern I highly recommend it, it's very quick and easy to sew even for the beginner seamstresses, and comfortable to wear. *^v^*
Na ustach miałam dzisiaj mieszankę moim dwóch ulubionych szminek - Max Factor seria Marilyn Monroe Berry Red i Avon Matte Vibrant Melon.
On my lips I have my recently two favourite lipsticks - Max Factor Marylin Monroe series Berry Red and Avon Matte Vibrant Melon.
A tu zdjęcie, które niedługo będzie się często przewijało w relacji wakacyjnej - okazało się, że buty nienoszone jeszcze w tym sezonie postanowiły obetrzeć mi moją prawie zagojoną lewą piętę, więc nieodzowny był postój i nalepienie plasterka!...
And here is the photo that will be see often in a few days from our holidays - it turned out that the shoes I didn't wear for a few months decided to hurt my healing left heel, so the band aid was a must at that stage!...
Po opuszczeniu Łazienek poszliśmy sobie dalej na Powiśle i na obiad wstąpiliśmy do baru "Pod Mostem", usytuowanego właśnie pod mostem Poniatowskiego. Posililiśmy się tam makaronem z kurczakiem i grzybami, i zimnym piwem!
After we left the park we went on for a walk and decided to eat lunch at "Under the Bridge" restaurant which is in fact under the Poniatowski Bridge, We had pasta with chicken and mushrooms and cold beer!
Knitolog pytała w komentarzu, jak się odważyłam rysować w miejscu publiczny - a ja to zrobiłam ponownie! *^V^* Jak? Po prostu siedząc przy stoliku wyjęłam szkicownik i ołówek, a potem poprawiłam szkic cienkopisem i podmalowałam akwarelami, o! Zrobiłam szybki szkic baru w Pod Mostem, takie moje wprawki z widzeniem perspektywy. Trochę mało szczegółów, spieszyłam się, bo mi mąż zaczynał drzemać po obiedzie i już trzeba było ruszać dalej na lody!
Knitolog asked me how did I manage to draw in the public - and I did it again! *^V^* How? I just took out the sketchbook and pencils, and started to draw. Then I added the contours and colours with watercolours. I did a quick sketch of the restaurant's bar, just testing my abilities to see the perspective around me. I didn't add many details because time was of the essence - Robert was starting to doze off and we needed to go on and have some icecream!
A lody kupiliśmy w Fabryce Lodów Tradycyjnych, polecamy szczególnie solone karmelowe! Chociaż czy były one warte 4,5 zł za kulkę to nie wiem.....
Here's where we bought the icecream, a very tasty salted caramel flavour, but a little pricy...
I potem złapał nas niewielki deszczyk i postanowiliśmy już wrócić do domu. Taka to była niedziela. *^o^*
Then a light rain caught us and we decided to go back home. That was our Sunday. *^o^*
pięknir ci w tej sukience :) ciekawe jak na mnie by się sprawdził taki "prostaczek" muszę o tym pomyśleć ^v^
ReplyDeletegłaski dla pięty, biedula ciągle ma pod górę z tym gojeniem :/ ja sobie znowu rozorałam swoje meliskami...
jak bylismy w parku Shinjuku, to spotkaliśmy grupkę emerytów malujących akwarelami wiśnie nad jeziorem, więc wprawiaj się w szkicowaniu w plenerze, będziesz miała czym się potem relaksować na starość siedząc godzinami i dopieszczając portrety natury ^v^ a może i nie na starość, tylko tak po prostu dla relaksu?
Bardzo dziękuję! ^^*~~ Takie "prostaczki" są na pewno bardzo wygodne i przewiewne, na lato idealne!
DeleteDziś rano na pięcie znalazłam malutkiego bąbla, wrrrr..... Nie w tym miejscu co poprzednio tylko wyżej, w końcu to inne buty były...
Jak patrzę na ten mój pierwszy rysunek to widzę, że mogłam się bardziej przyłożyć do szczegółów, ale trochę się spieszyłam, przyznaję. Chyba poczułam presję ze strony kelnerki (pewnie niepotrzebnie), która przyszła posprzątać talerze a potem znowu zapytać, czy nam coś jeszcze przynieść... *^-^* Muszę sobie w spokoju usiąść gdzieś w parku i rysować bez presji czasu na karku!
zdecydowanie twoja wersja mi bardziej przypadła do gustu :) się ma talie to ją trzeba eksponować a nie ukrywać, wątpliwości tylko mam czy jednak jako kiepska krawcowa dałabym rade jednak uszyć taką sukienkę ;) Sukienka idealnie do Ciebie pasuje i krojem i kolorystycznie, jak byście były dla siebie stworzone ;) :)
ReplyDeleteBardzo dziękuję! *^v^* Tak sobie myślę, że póki nie muszę tej talii ukrywać, to ją będę podkreślać!
DeleteA Ty nie miej wątpliwości, bo to naprawdę bardzo łatwa sukienka do uszycia, szczególnie jeśli wybierzesz wersję z Burdy - kilka długich szwów po prostej i tylko odszycie dekoltu troszkę trudniejsze, ale tylko odrobinkę! ^^*~~
Ta sukienka to prawdziwie japońskie klimaty:) I Twoja jest lepsza od burdowego:) pozdrawiam
ReplyDeleteBardzo dziękuję! *^V^*
DeleteRozważałam, czy zabierać ją na wakacje do Japonii, ale strasznie się gniecie, wyjmę ją z walizki jak psu z gardła, hm... Chyba postawię na rzeczy łatwiejsze do utrzymania w jako takim wyglądzie.
Sukienki Twoje są przecudne .Też lubię takie tylko muszą być większe.Pozdrawiam
ReplyDeleteBardzo dziękuję! *^o^*
DeleteJak się znajdzie fajny materiał to rozmiar nie gra roli, bo wzór na tkaninie "robi" cały efekt.
Cudna sukienka i ok9oliczności przyrody podkreślające jej urodę :-) Ja bym oczywiście ten wyjściowy worek w drugą stronę przerobiła, znaczy zwęziła w strategicznych miejscach ;-P Hmm, dlaczego trzeba się odważać, żeby rysować w miejscach publicznych, całymi latami bazgrałam z zapamiętaniem w szkicowniku kompletnie nie zwracając uwagi na otoczenie, za Twoją sprawą mam ochotę do tego wrócić, tylko wykroję czas , żeby wyskoczyć do sklepu plastycznego po nowy szkicownik, ołówki i sepiowe cienkopisy (najlepiej się mi nimi rysuje). Inspirujesz mnie po raz kolejny, dziękuję.
ReplyDeleteBardzo dziękuję! *^v^*
DeleteMożna i zwęzić, tylko wtedy przydałby się materiał elastyczny w każdą stronę. W zasadzie mam taki, hm... Może by tak machnąć sobie jeszcze na wyjazd tubę opartą na tym modelu?.... *^V^*
Bardzo mi miło, że jestem inspiracją! *^-^*~~~ Rysuj koniecznie, chociażby szybkie szkice w przerwie na kawę, bardzo odprężające! Sepiowe cienkopisy, mówisz?... Muszę zgłębić temat, chociaż ja lubię dodać koloru, a jak sepia to sepia i wystarczy.
Myślałam dzisiaj nad tym rysowaniem w miejscach publicznych (chociaż Knitolog pewnie pytała tak przekornie i w żartach, tak sobie teraz myślę ^^), i doszłam do takiego wniosku: człowiek się wstydzi rysować publicznie, kiedy się przejmuje, że ktoś mu zajrzy znad ramienia i oceni - na głos albo tylko w duchu - to co zobaczy. Ja przeszłam ten etap, nie zastanawiam się, czy umiem czy nie umiem czegoś narysować, po prostu nastawiam się na proces rysowania i szkolenia swoich umiejętności. Dlatego jest mi obojętne, czy ktoś na ulicy zobaczy i oceni moje skrobanie po papierze. *^v^*
Sukienka jest pięękna! Materiał w kwiaty jest cudny! Burdę mam, materiał w kwiaty też, choć nie tak piękne, ale mogą być. Tylko ja z tych co to worki lubią i noszą, to chyba nic w projekcie nie zmienię.
ReplyDeletePodziwiam twoje rysunki i jestem pełna podziwu, że tak pięknie oddajesz rzeczywistość:)
Bardzo dziękuję! *^v^*
DeleteJeśli taki model Ci się podoba, to nic nie zmieniaj tylko szyj, słoneczko coraz mocniej przygrzewa, będzie w sam raz na majową pogodę!
Bardzo mi miło, że tak widzisz moje rysunki! *^o^* Spodobało mi się codzienne szkicowanie, inaczej patrzę na to co mnie otacza, zaczynam zauważać szczegóły na które kiedyś nie zwracałam uwagi. ^^*~~
Piękna ta Twoja sukienka, taka kobieca :) Bardzo ładnie w niej wyglądasz. No i ta szminka....kurczę... gdzie ja mam swoją? przecież też sobie kupiłam czerwoną ( i to niejedną ). Lecę poszukać ;)
ReplyDeleteBardzo dziękuję! *^v^*
DeleteCzerwona szminka to obowiązek kobiety! Ja mam zapas, żeby mi odcieni czerwieni nie zabrakło. Nie przyznam się, ile ich mam...... *^w^*
Powtórzę za panią Knitolog, piękna sukienka i bardzo kobieca i bardzo ładnie w niej wyglądasz :))) a szminka jak wisienka na torcie :))) musi być i już, bez niej byłoby tak jakoś...niedokończenie....
ReplyDeletePodobają mi się takie krwiste czerwienie, ale sama się czuję w nich niekomfortowo, nie pasują mi i już . U mnie nikt by nie zauważył sukienki tylko wszyscy usta :)))
A patrząc na Twoje zdjęcie w jednaj z altan przypomniał mi się film : "Zawieście czerwone latarnie"
Bardzo dziękuję! *^v^*
DeletePrawda, że bez czerwonej szminki byłoby jakoś tak niepełno? *^V^* Prawie każdego dnia wychodzę z domu z czerwoną szminką na ustach, dzięki temu mogę uzasadnić ich ilość w toaletce...
Też kiedyś nie czułam się w mocnej czerwieni komfortowo, ale to w końcu tylko szminka, można ją zetrzeć pod koniec dnia i następnego nałożyć inną.
Ooooo, uwielbiam ten film!!! Widziałam go kilka razy i za każdym robi na mnie wielkie wrażenie! *^o^*
Joasiu, jakie kolory Dropsa zamówiłaś? ładny jest ten dżins? Ja mam szary oraz koralowy i dalej miotam się:).
ReplyDeleteJeans jest moim zdaniem bardzo ładny, bo jest złamany zimną szarością, nie jest bardzo ostro granatowy, tego się trochę bałam. Mam jeszcze koral. I nie wiem, co jeszcze wziąć, ja się miotam między ósemką a dziesiątką. I czerwień mi się podoba! ^^*~~
DeleteWstyd przyznać, ale jestem maksymalnie niezdecydowana... siedzę, oglądam, kombinuję co wybrać :-). I tak w kółko :-).
ReplyDeleteMasz czas do końca maja! ^^*~~
DeleteO, a co spowodowało, że ktoś zdecydował o ogrodzie chińskim w Łazienkach?(choc ogród, to szumnie nazwane, a zdziwienie nie wypływa z tego, że nie powinno go tam być ;))
ReplyDeletemateriał piękny i chyba go kojarzę, bo w kuponie porywał oczy. Wyszło bardzo ładnie i niebanalnie. podobaja mi sie takie sukienki. i jeszcze idealnie wpasowała się w ten chiński ogród!
W Łazienkach jest Aleja Chińska założona w bodajże XVIII wieku, i jakoś tak przy końcu tej alei jest namiastka chińskiej architektury. Brakowało mi jakiejś bardziej egzotycznej roślinności.
DeleteBardzo dziękuję! *^v^*
Prześliczna sukienka. Ta modyfikacja kroju jest bardzo udana, wyszło lekko i kobieco. Świetnie w niej wyglądasz.
ReplyDeleteBardzo dziękuję! *^v^* Uszyłam jeszcze jedną według tego wykroju i wydaje mi się, że jest lepsza, to pewnie zasługa tkaniny, pokażę ją przy najbliższej okazji, jak się zrobi ciepło.
Delete