Dawno mnie żadna książka tak nie wkurzyła jak ta!.....
I've been really angry after reading this book!...
Mam na myśli "Carycę polskiej mody, świętych i grzeszników" Marty Sztokfisz.
Wzięłam ją do rąk z nastawieniem, że przeczytam historię pracy Jadwigi Grabowskiej, twórczyni i dyrektor artystycznej Mody Polskiej, że zapoznam się z jej pomysłami, kolekcjami, trendami. Ze sposobami prezentowania mody w czasach PRL-u, z twórczością innych projektantów pracujących w Modzie Polskiej, ze spojrzeniem na modę ze strony konsumenta.
Niestety! Z nieznanych mi powodów pani Sztokfisz postanowiła po pierwsze uatrakcyjnić(?) swoją książkę poświęcając połowę jej treści światkowi artystycznemu owych czasów, skupiając się na tym, kto z kim i gdzie ile wypił i jaką burdę w knajpie zrobił... (uzasadnia swój wybór tak: "bo oni się spotykali z modelkami Mody Polskiej"... no, naprawdę?...)
A po drugie, kiedy już pisze o Jadwidze Grabowskiej, to mamy luźne zadzierzgnięcie opowieści krótką historią jej pochodzenia i zatrudnienia w Modzie Polskiej oraz zamknięcie jej śmiercią, a cała zawartość pomiędzy wygląda tak, jakby autorka zebrała wszystkie informacje o swojej bohaterce i wymieszała wszystko w wiadrze.... Nie ma tu ciągłości czasowej, nie ma podziału tematycznego, różni ludzie mówią o Grabowskiej różne rzeczy i taka jest ta książka!
It's supposed to be a book about the director and fashion designer for the company Moda Polska that existed in the socialist Poland after the Second World War and dictated what was in the shops for several decades. I wanted to read about the trends, the ideas, the creative process, the ways to make fashionable clothes in the times when there wasn't enough food in the shops and all country's economy was governed from one central place and point of view. Instead, I got a mixture of stories from different people and different times, nothing chronological, no examples, just how great Mrs. Grabowska was plus some chapters about the party lives of the artistic elites of those times. I'm very disappointed!
Coś mi ostatnio nie po drodze z drutami. Rozważam wyciągnięcie zaczętej dawno temu bambusowej bluzeczki bo jakoś na wełnę nie mam ochoty. Za to siedzę od kilku dni przy maszynie i mam nadzieję, że niedługo będę mogła pokazać nad czym pracuję. Mianowicie, szyję dwa lalkowe kimona. Nie pytajcie, dlaczego dwa jednocześnie, to rezultat dopracowywania wykroju bo jednak lalka lalce nie identyczna. *^v^*
I'm not in the mood for knitting recently. I've been thinking about continuing the long ago started bamboo t-shirt because I really don't feel like knitting wool now. On the other hand, for the past few days I've been sewing for my dolls again. I've been making two kimonos, don't ask why two at the same time, fitting issues with the new pattern. It seems that 1/3 dolls can differ a lot in sizes and proportions, I guess I forgot about it! *^v^*
No i rysuję. Kupiłam mały szkicownik A6 i chcę w nim ćwiczyć coś, czego nigdy nie chciało mi się nauczyć - uważne obserwowanie otoczenia i przenoszenie go na papier. To będą małe szybkie obrazki z życia wzięte, coś zaobserwowanego w danym dniu. Chcę nadal zgłębiać pracę kredkami.
I've been drawing too. I bought a small A6 notebook and I want to try something that I've never had the patience to learn - observing the surroundings and drawing the details. Just simple sketches of the everyday life, I want to learn more about working with crayons.
Nie zapominam też o Yocchan. *^v^* Wciąż jeszcze kwitną japońskie wiśnie (w Japonii, u nas jeszcze nie zaczęły, nie wiem, czy wiecie, że mamy kilka drzew w Warszawie na Polu Mokotowskim i obok Biblioteki Uniwersyteckiej), więc wciąż można chodzić na hanami - podziwianie kwiatów.
I haven't forgotten about Yocchan. *^v^* Japanese cherries are still in bloom in Japan (and they haven't started yet in Warsaw, we have some trees in the parks too), so it's still a good time for flower viewing and admiring.
A skoro jest wiosna, to wychodzą z ziemi młode pędy bambusa a kamelie otwierają pąki. *^v^*
And if it's Spring, young bamboo shoots are visible and the camelias start to bloom. *^v^*
***
Dla głodnych - kilka nowych propozycji na Michę Pyszności! *^v^*
For the hungry ones, here are some more Bowls of Delicious Foods! *^v^*
Pieczony batat (olej sezamowy, ziarna sezamu), czarny ryż, papryka, karczochy w oliwie (ze słoika), pieczone pieczarki (oliwa, płatki chilli), bardzo dojrzałe awokado, jajko sadzone.
Baked sweet potato (in sesame oil and seeds), black rice, red pepper, artichokes in olive oil (from a jar), baked mushrooms (in olive oil and chilli flakes), very ripe avocado, fried egg.
Smażone tofu, czerwony ryż, buraczki (upieczone a potem starte i podduszone na łyżce masła z przyprawami), sałata lodowa, kiełki mung, jogurt naturalny i garść posiekanej kolendry.
Fried tofu, red rice, baked and then shredded and stewed beets, lettuce, mung sprouts, yoghurt and a handful of chopped coriander.
Mieszanka ryżu i kasz, smażone tofu, japońskie nimono - duszone warzywa (taro, daikon, marchew), kapusta pekińska, kiełki mung, kukurydza, kalarepka, paluszki krabowe, kolendra.
Rice and groats mixture, fried tofu, Japanese nimono - simmered vegetables (taro, daikon and carrot), Chinese cabbage, mung sprouts, sweet corn, kohlrabi, fish cakes, coriander.
Smażone krewetki, czarny ryż, smażona ciecierzyca, papryka, ogórki małosolne, edamame.
Fried shrimps, black rice, fried chickpeas, red pepper, pickled cucumbers, edamame.