Proponuję faworka do dalszej lektury. *^-^*
Jeśli ktoś chciałby znać moją opinię o książce "Nagi lunch" Williama Burroughsa, za którą miałam się zabrać w zeszłym tygodniu, to powiem tak - nudny narkomański pretensjonalny bełkot przeplatany szpanerskim popisywaniem się znajomością policyjno-narkomańskiego slangu, przekleństwami, obrzydliwościami i odniesieniami do homoseksualizmu (homoseksualnych scen jest w tej książce tyle, że aż daje mi to do myślenia, co działo się w umysłach mężczyzn w Ameryce lat 1950-tych...). Tyle z mojej strony. Strata czasu i kompletnie dla mnie niezrozumiały fenomen klasyka literatury, na szczęście książka jest chudziutka, więc jak się dodatkowo przebiega wzrokiem ultra nudne i bezsensowne fragmenty to można ją szybko skończyć i spokojnie przejść do czytania innych ciekawszych książek. Może jako nie-narkomanka nie mam punktu odniesienia i nie jestem w stanie docenić tej książki. Jakoś z tym będę żyć. *^v^*
W zeszłym tygodniu przeczytałam też pierwszy tom trylogii Toma Holta pt.: "Przenośne drzwi". Cykl ten jest porównywany do książek Terryego Pratchetta, ja bym dodała analogie do "The Laundry Files" Strossa, i choć od obydwu powyższych jest to sporo słabsze, to czyta się gładko i bardzo żałuję, że nie mam tego w oryginale, bo nawet przez tłumaczenie przebija zapowiedź cudnej rasowej brytyjszczyzny językowej! Chwilowo robię sobie przerwę od Holta i zabieram się za "Życie towarzyskie elit PRL" Sławomira Kopra. Na telefonie wciąż Stephenson i Stross, podczytuję w komunikacji i jak mi się nie chce iść do drugiego pokoju po książkę papierową.
A na drutach niezmiennie rękawiczka Old Runo, wciąż pierwsza z pary, urosła nieco od zeszłej środy ale nie tak bardzo jak się spodziewałam, bo przez ostatni tydzień trochę nie miałam głowy do niczego, z robieniem na drutach na czele. W każdym razie jeszcze kilka rzędów i dojdę do palców.
Have a cookie and read on. *^v^*
Jeśli ktoś chciałby znać moją opinię o książce "Nagi lunch" Williama Burroughsa, za którą miałam się zabrać w zeszłym tygodniu, to powiem tak - nudny narkomański pretensjonalny bełkot przeplatany szpanerskim popisywaniem się znajomością policyjno-narkomańskiego slangu, przekleństwami, obrzydliwościami i odniesieniami do homoseksualizmu (homoseksualnych scen jest w tej książce tyle, że aż daje mi to do myślenia, co działo się w umysłach mężczyzn w Ameryce lat 1950-tych...). Tyle z mojej strony. Strata czasu i kompletnie dla mnie niezrozumiały fenomen klasyka literatury, na szczęście książka jest chudziutka, więc jak się dodatkowo przebiega wzrokiem ultra nudne i bezsensowne fragmenty to można ją szybko skończyć i spokojnie przejść do czytania innych ciekawszych książek. Może jako nie-narkomanka nie mam punktu odniesienia i nie jestem w stanie docenić tej książki. Jakoś z tym będę żyć. *^v^*
If you want to know my opinion of the "Naked lunch" by William Burroughs I read last week, my opinion is the following - boring pretentious drug addict's mumbo jumbo together with showing off the knowledge of police-drug slang, swearing, repulsive scenes and lots of homosexual references (seriously, what was happening in the minds of the men of 1950's?.....). That's what I think about this book. A total loss of time but fortunately it's a rather thin piece of literature so skipping the more boring or disgusting fragments allows the reader to finish it quickly and move on to more interesting books. Maybe, not being a drug addict, I just cannot understand the message but that's alright, I can live with that. *^v^*
W zeszłym tygodniu przeczytałam też pierwszy tom trylogii Toma Holta pt.: "Przenośne drzwi". Cykl ten jest porównywany do książek Terryego Pratchetta, ja bym dodała analogie do "The Laundry Files" Strossa, i choć od obydwu powyższych jest to sporo słabsze, to czyta się gładko i bardzo żałuję, że nie mam tego w oryginale, bo nawet przez tłumaczenie przebija zapowiedź cudnej rasowej brytyjszczyzny językowej! Chwilowo robię sobie przerwę od Holta i zabieram się za "Życie towarzyskie elit PRL" Sławomira Kopra. Na telefonie wciąż Stephenson i Stross, podczytuję w komunikacji i jak mi się nie chce iść do drugiego pokoju po książkę papierową.
Last week I also finished the first part of the trilogy by Tom Holt, "The Portable Door". His books are compared with the ones by Terry Pratchett, I'd also add a slight resemblance to the works by Charles Stross. And although they're inferior to the mentioned authors' books, they're smooth and fun to read. And I so wish I had it in the original version, because even through the (good) translation to Polish I can feel a good old British English underneath! At the moment I decided to take a break from the world of Holt's and I started "Życie towarzyskie elit PRL" by Sławomir Koper. I still have Stephenson and Stross's ebooks on my phone, reading them on the bus or when I'm too lazy to go fetch the book from the other room.
A na drutach niezmiennie rękawiczka Old Runo, wciąż pierwsza z pary, urosła nieco od zeszłej środy ale nie tak bardzo jak się spodziewałam, bo przez ostatni tydzień trochę nie miałam głowy do niczego, z robieniem na drutach na czele. W każdym razie jeszcze kilka rzędów i dojdę do palców.
On my needles I still have the first Old Runo glove, I didn't have a mood for knitting (or anything else) last week, having some family worries. A few more rows and I'll be knitting fingers.
Pozdrawiam serdecznie i idę teraz do maszyny do szycia, chyba przełamałam impas trwający od jesieni i może coś uda mi się wreszcie skończyć!
Have a nice day, now I'm going to sit at the sewing machine, I think I might have managed to end the sewing deadlock and I might finally finish something since Autumn!