Wednesday, September 09, 2015

No więc, Zwyklak...

Śniadanie - podstawowy posiłek dnia, więc dlaczego nie miałoby być supersmaczne i pięknie podane! *^0^*~~~
Nigel Slater proponuje szybkie danie, idealne na śniadanie albo lekki lunch - wrzucamy kromki chleba do tostera, a w tym czasie mieszamy w miseczce kilka łyżek oliwy, sok i otartą skórkę z cytryny, kilka posiekanych liści bazylii i pokruszony serek kozi (plus sól i pieprz). Obieraczką do warzyw ścinamy długie pasma cukinii, podsmażamy je na łyżce oliwy aż zmiękną i zmienią kolor, następnie wrzucamy gorącą cukinię do dressingu i delikatnie mieszamy. Rozkładamy cukinię na kromkach grillowanego chleba i volia, siadamy do stołu!
Ale... trochę poprawiłam mistrza. *^-^* Zrobiłam z tego dania coś idealnego na śniadanie, dodając jajko sadzone (jajko=śniadanie!) i plastry smażonego boczku, i wyszło coś przepysznego, bardzo polecam!
Breakfast - our basic food of the day, so it should be supertasty and served beautifully! *^0^*~~~
Nigel Slater gives us a nice dish perfect for breakfast or light lunch - grill slices of bread slightly, make a dressing: mix a couple of tablespoons of olive oil, add some lemon juice and zest, several basil leaves chopped, crumbled goat's cheese (plus salt and pepper). Using a peeler cut long strips of a courgette and fry them quickly until they change into translucent, then put them into the dressing and mix delicately. Spread the courgette onto the toasts and voila, food is served!
But... I added something from myself. *^-^* I turned it into a perfect breakfast adding fried egg and some fried bacon, yummy!




Po śniadaniu przyszło olśnienie - już wiem, dlaczego w tym roku tak bardzo zaskoczył mnie niespodziewany początek jesieni! Bo właśnie był absolutnie niespodziewany!...
Jeszcze w poniedziałek 31 sierpnia gorące słońce i trzydziestostopniowy upał prowadził mnie do biblioteki, a już w wtorek 1 września tuż po obudzeniu zobaczyłam bure chmury a na termometrze tylko 19 stopni.... Nie pamiętam, kiedy tak ostatnio było, żeby pory roku zmieniły się przez noc, jak nożem uciął. A ponieważ lato było wyjątkowo piękne, to jakoś mi się wydawało, że tak będzie i będzie afrykańska pogoda trwać, będę szyć bawełniane sukienki i biegać w nich w słońcu, w ogóle nie chciało mi się żółtych liści, grubych rajstop i nawet swetrów ani dyń mi się nie chciało... A tu proszę - mamy wrzesień, koniec wakacji!
After breakfast I had a revelation - I know why I was so surprised this year by this unexpected beginning of Autumn! Because this year it was totally unexpected!...
On Monday 31st August it was 31C and full sun when I walked to the library, and on Tuesday 1st September I woke up to 19C and grey clouds... I don't remember any such end of the Summer. Summer months this year were so hot that I almost believed it's going to be like that on and on, we'll have African heat for months more, I'll be sewing and wearing cotton dresses, and I didn't miss yellowed leaves or thick tights or even sweaters and pumpkins... And here is September, a definite end of Summer!



"Tylko bym jadł i spał. Jesień." powiedział mój mąż. I kot znienacka w kilka dni zrobił się dwa razy tak puchaty jak był przedtem. Natury nie oszukasz, dlatego ręce mi się wyciągają do czarnej herbaty z imbirem, albo mocnej marokańskiej zielonej z miętą i cukrem, do chai latte. Już mi się marzy na końcu języka pumpkin spice latte, już planuję pierogi z dynią i fetą i gęste sycące zupy. Zmieniłam wczoraj kołdrę na zimową a kot wieczorami przykleja się do jeszcze zimnego kaloryfera...
Przypomnieliśmy sobie o ciastach na deser, bo wcześniej tylko arbuz i lody. ^^*~~ A ponieważ niedawno przyjaciółka zabrała mnie do kawiarni Cupcake Corner, gdzie można wybierać między wieloma rodzajami babeczek i muffinków (a asortyment zmienia się nieco każdego dnia!), doznałam natchnienia, że ja też tak chcę! No dobrze, może nie będę codziennie piekła 20 odmian babeczek, bo nawet po jednej sztuce to byłoby strasznie dużo i kto to zje?... Ale chciałabym zainspirować się ichnimi pomysłami i spróbować odtworzyć kilka smaków. Na pierwszy ogień babeczka, która zawładnęła moim podniebieniem i bez skrupułów pożarłam aż dwie sztuki - czekoladowa muffinka z kremem z masła orzechowego. Zrobiłam według tego przepisu, idealny balans między słodyczą ciasta i słonym posmakiem orzechów. W mojej wersji do kremu użyłam serka mascarpone zamiast śmietany i masła z grubo mielonymi orzechami, bo takie lubimy najbardziej! *^v^*
"I could only eat and sleep. Autumn." said my husband. And the cat suddenly got more fluffy then before and is now twice he's size. You cannot fool the human nature, my hands reach out towards black tea with ginger, or strong green Moroccan mint tea with lots of sugar, or chai latte. On the tip of my tongue I can feel the need for pumpkin spice latte, I've been thinking about eating pumpkin and feta dumplings and thick warming soups.Last night I changed the Summer duvet to a Autumn/Winter one, the cat keeps clinging to a still cold radiator in hope for some warmth.
We remembered about the cakes for a dessert, in the Summer it was only a watermelon and ice-cream. ^^*~~ Recently my friend took me to a Cupcake Corner cafe where you can choose between many types of cupcakes and I got inspired to recreate some of their sweets at home. The first one was the chocolate muffin with peanut butter frosting which I absolutely loved and ate two of them in the cafe... I used this recipe, the result was the perfect balance between sweetness of a muffin and slightly salty frosting. I used Italian Mascarpone cheese and crunchy peanut butter.




Tydzień temu nie mogłam nawet patrzeć w stronę włóczki wełnianej, a dwa dni wstecz proszę - nie mogłam się doczekać, aż skończę bawełnianego Zwyklaka I i zabiorę się za przerabianie zapasów wyszukanych w ciuchlandzie, do którego zaglądam po wyjściu z japońskiego w poniedziałki. Poniżej łupy z trzech takich wizyt - czysta wełna albo z niewielkim dodatkiem nylonu lub mohairu, i jeden rodzynek w lewym dolnym rogu: bawełna/wiskoza/jedwab.
Last week I couldn't even look at the wool yarn and two days ago I couldn't wait to finish the cotton pullover and start the thick warm sweater from the secondhand shop treasure you can see below. Here are the three visits' finds - mainly pure wool, wool with some nylon or mohair and one real gem: the small grey skein in the left corner, cotton/viscose/silk.




Zaczynają przychodzić pocztą materiały, które sobie kupiłam w ramach imieninowego prezentu. A zaczynają przychodzić tak późno, bo kupowałam na Etsy od sprzedawców z Chin. Pierwsza paczka szła dwa tygodnie i zawierała dwie tkaniny bawełniano-lniane (taki rodzaj, z którego uszyłam Sensu i Nenufary, zresztą ten sam sprzedający) - te piękne kwiaty na ciemnym tle na pewno zaraz pójdą na maszynę i będą noszone jesienią, a błękitna łączka chyba poczeka do wiosny, chociaż nie mogę tego obiecać, bo jak mi coś przyjdzie do głowy, to zaraz usiądę, wytnę, zszyję i będę płakać, że pogoda nie pozwala na noszenie letnich sukienek... Obydwa kupony już uprane. *^v^* A w ogóle mam na warsztacie dwie już skrojone sukienki, tak więc spodziewajcie się jeszcze letnich inspiracji, spróbuję je jakoś przemycić do zdjęć pomiędzy deszczami.
I've started to get my Name's Day gifts, namely the fabrics I bought on Etsy from China. The first parcel came just after two weeks and these are the cotton/linen fabrics I already know and used (I made Sensu and Water Lillies dresses from them, that's the same seller btw). Those beautiful flowers on black background will turn into an Autumn dress and will be worn soon, and the blue meadow may wait till Spring (or may not, you know me, I'll probably sew a dress and whine about not being able to wear it with bare legs and without sweaters...) Both pieces are already washed and waiting in the sewing room. *^v^*
What's more, I have two cotton dresses already in pieces and ready to be put together, I'll try to sew them soon and show them to you in between the rainy days.




A propos Nigela Slatera, pod koniec września wychodzi jego nowa książka kucharska - The Kitchen Diaries III i jak tylko się o tym dowiedziałam, to od razu ją sobie zamówiłam w przedsprzedaży! Nie mam pierwszej "części" (chociaż to wcale nie są kolejne części istniejące tylko w zestawie, tylko cały rok prawie dzień po dniu opisany w przepisach), ale drugą czytam do poduszki miesiąc po miesiącu, dozując sobie przepisy, bo są one sezonowe, to po co miałabym czytać o truskawkach w styczniu czy pieczonej gęsi w lipcu?... I na początku października przyjedzie do mnie trzecia książka oparta na tym schemacie, już nie mogę się doczekać! I oczywiście zacznę czytać i gotować od miesiąca października. *^o^* 
A żeby nie podróżowała samotnie (też tak macie, prawda? nigdy nie kupuje się jednego motka włóczki czy jednego kuponu materiału... ^^*~~), dorzuciłam do koszyka coś jeszcze. Przez chwilę rozważałam nowego Jamiego Olivera, ale przyznaję, że trochę się nim znudziłam i muszę odpocząć od jego zbyt przewidywalnych pomysłów... Wybrałam kuchnię Środkowego Wschodu, po entuzjastycznych recenzjach i po kilku zdjęciach z wewnątrz książki, za miesiąc zobaczymy, czy dokonałam trafnego wyboru.
Speaking about Nigel Slater, at the end of September a new cookbook is going out -  The Kitchen Diaries III and as soon as I knew about it I had to order it! I don't have the first "part" (although these are not really consecutive parts that exist only in a set, each book is one year in recipes, almost day by day), but I have TKD II and I keep reading it since January, trying out the recipes (there's no point in rushing and reading ahead because the recipes are seasonal, just like the ingredients). I'll get this book at the beginning of October and I cannot wait! Of course I'm going to start reading and cooking from the October section of the book. *^o^*
But I didn't want it to travel to me from UK alone (please tell me that you do the same, adding more yarn or fabric, because you just don't buy in singles, right?... ^^*~~), so I added another book to my order. For a brief moment I considered the latest Jamie Oliver, but I must admit I got a little bored with his cooking and I want to rest from another book of predictable recipes... So I chose the Middle Eastern cuisine, reading the enthusiastic reviews and seeing some photos from the inside of the book. Next month we'll see whether I made the right choice.


Ale... ale..., kończąc już ten przydługi wstęp chciałam tylko powiedzieć, że wpadłam tu dziś przekazać, że Zwyklak I skończony, blokuje się właśnie i w weekend mam nadzieję na ładną pogodę i zdjęcia. No, to tyle chciałam powiedzieć... *^v^*
But... but... I digress, I just wanted to tell you that the Average Pullover I has been finished and is wet blocking as I write that words, I hope for nice weather and photos during the weekend.
So, yeah, that's what I wanted to tell you today... *^v^*

18 comments:

  1. A ja chcę tylko tyle powiedzieć....gdzie ty kobieto masz taki ciuchacz w Wawie z włóczkami!!!??? Gdy jestem w stolicy musowo zaglądam na Swiętokrzyską ale polowania takie sobie woęc gratuluję połowów ;-) Druga rzecz jakie piękne tkaniny!!! nigdy nie kupowałam na etsy, muszę spróbować :-) A te kanapki tostowe, o rety ja już tu nie zaglądam, bo wiecznie jestem głodna :-)))) A taka szybka zmiana lata na jesień...hm...dla mnie to takie trochę nienormalne....hm.... Upały kocham więc też nie bardzo się czuję w tej wczesnej jesieni ;-) Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. No więc właśnie na Świętokrzyskiej! *^v^* Ale włóczki tam są od niedawna, kosz z motkami zauważyłam dopiero dwa miesiące temu.
      Ja już kilka razy kupowałam tkaniny i dodatki krawieckie na Etsy, i bardzo sobie chwalę, Chińczycy sprzedają piękne koronki i miniaturowe guziczki w lalkowym rozmiarze za niewielkie pieniądze. Mam jeszcze kilka materiałów na oku, ale niedawno prawie się popłakałam, bo znalazłam sprzedawcę jedwabiu, chcę je wszystkie, ale ceny są dla mnie totalnie zaporowe, ech!......
      Uprzedzam lojalnie, że jak teraz będzie się robić coraz chłodniej, to tu na blogu będzie coraz więcej jedzenia. *^o^*
      Dziś mój pan dozorca powiedział, że idzie znowu ciepła pogoda, oby miał rację! Ale na upały już nie mam nadziei...

      Delete
  2. A no widzisz, no niestety ja mieszkam koło Warszawy i jak mąż ma interes w stolicy to mnie zabiera i wtedy podrzuca mnie "na włóczki" :-) a na większe ilości jedzonka to ja się zgadzam, bo mnie motywujesz totalnie, dzieki i sorki za namolność ;-)

    PS jestem u ciebie od dawna ale dzieci mi zmieniały nicka i wreszcie na ten wyraziłam zgodę ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No to już wiesz, że warto na Świętokrzyską wpadać, bo teraz mają włóczki, w koszu na schodach! *^v^*
      Jagodowe Robótki brzmi smakowicie!

      Delete
  3. A ja właśnie kupiłam nowego Jamiego i zobaczę, czy tym razem może uda mi się nieco zmienić nawyki żywieniowe. A co do Nigela to robisz mi na niego wielki apetyt od dłuższego czasu i chyba się skuszę. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mam kilku Jamie'ch i nie powiem, korzystam, i chciałabym jeszcze jego książkę towarzyszącą serii "Kuchnia Wielkiej Brytanii", niestety od dawna nie zmienia swojej wysokiej ceny na Amazonie... Ale zachciało mi się czegoś innego, jestem bardzo ciekawa kuchni Środkowego Wschodu szczególnie w tym wydaniu, bo bardzo jest ta książka chwalona (jak i londyńska restauracja pary autorów!).

      Delete
  4. A ja najpierw przewinelam caly wpis bo liczylam na zdjecia zwyklaka :) Juz to jedno ktore zamiescilas poprzednio bylo super.

    Jesli chodzi o ksiazki kucharskie to w ramach wzbogacania diety kupilam sobie "How to cook everything vegetarian" (bo chcemy wprowadzic wiecej roznych warzyw na rozne sposoby) - i matko jedyna, nie zdawalam sobie sprawy jaka to KSIEGA jest. Chyba rzeczywiscie zawiera wszystko. Zawsze najpierw czytam te rozdzialy o niezbednym wyposazeniu kuchni i innych takich (jesli sa) z pewnym rozbawieniem i rozczuleniem, bo jestem osoba myslaca strukturami i probuje sobie wyobrazic, ze ten chaos panujacy w mojej kuchni daloby sie opanowac i miec W Pelni i Nalezycie Wyposazona Kuchnie Na Kazda Okazje. No i utknelam w tej sekcji na razie. No ale sama ksiazka wyglada naprawde ciekawie i merytorycznie, zagladam niesmialo i sie probuje oswoic.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A to już nadrobiłam w następnym wpisie!... *^-^*

      W pełni wyposażona kuchnia, ech... Gdybym tylko miała miejsce na te wszystkie NIEZBĘDNE urządzenia, garnki, formy, patelnie, tagine'y, prodiże!... O zastawie nie wspominając, bo na to przydałby mi się osobny kredens, ale chyba musiałby by stać pod kuchennym oknem na zewnątrz budynku, bo w środku już nie mam miejsca na takie fanaberie... *^v^*

      Delete
  5. "Oto widzisz znowu idzie jesien
    Czlowiek tylko lezalby i spal" - K.I.Galczynski

    Twoj maz ma dusze poety !:).

    Ewa

    ReplyDelete
    Replies
    1. O, jak miło! Tylko jest bardziej powściągliwy w jej wyrażaniu niż Mistrz Gałczyński!... *^O^*~~~

      Delete
  6. czekam na zwyklaka :3
    btw, z tym Jamiem to coś jest na rzeczy, przebierałam nogami przy jego książce " gotuj sprytnie z Jamiem" i jak ją juz dorwałam to w sumie nie ma tam niczego takiego och i ach, teraz widzę wpasowuje się w trendy wege, lub ciężkie acz zapewne pyszne potrawy. Jakoś przestał mnie już pociągać. A dziś na obiad mam moje ukochane kareraisu :3 i już nie mogę się doczekać aż nadejdzie jakaś przyzwoitsza pora obiadowa niż 11ta rano ;D
    PS. kanapka bekonowo jajeczno cukiniowa czeka na cukinię, bo wczoraj na śmierć o niej zapomniałam v_v mehhh

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zwyklak już obfotografowany! I nawet był dzisiaj noszony, i spisuje się przednio. *^v^*
      Kanapkę zrób koniecznie, bo to jedno z tych dań Nigela trafionych w dziesiątkę!

      Delete
  7. Mogę zappytać u którego dokładnie sprzedawcy pani kupowała te materiały? :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. W sklepie Fabricmade (https://www.etsy.com/shop/fabricmade?ref=l2-shopheader-name), proszę pamiętać, że ceny podane są za pół jarda materiału a bela często jest węższa niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni w Europie i może mieć nawet tylko 110 cm szerokości.

      Delete
  8. No niestety mnie zakupy na etsy trochę przeraziły cenowo, bo z każdym dodanym metrem i cena za transport wzrastała :-( szkoda......

    ReplyDelete
    Replies
    1. A myślisz, że dlaczego wzięłam tylko dwa razy po 1,5 jarda?... To nawet nie są półtorametrówki, to są kawałki po 135 cm! Muszę dobrze zaplanować sukienki, żeby mi się zmieściły. A jak znalazłam sklep, który sprzedaje piękne jedwabie tak samo na półjardowe kawałki, to się prawie popłakałam!... ><

      Delete
  9. dokładnie rozumiem, mnie tylko pociesza fakt (głupie pocieszenie), że dla mnie jeszcze szkoda tak cudnych tkanin, bo jeszcze tak pieknie jak ty nie umiem szyć ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też za każdym razem drżę, jak mam ciąć! *^v^* Tym bardziej, że jestem leniwa i nie zawsze chce mi się robić próbniki kiedy szyję nowy kształt sukienki, a to się czasem mści, bo muszę robić poprawki na gotowym egzemplarzu...

      Delete