Wednesday, August 12, 2015

Dzierganie, czytanie i zupa z kurczaka

Ku mojemu zdumieniu całkiem szybko idzie mi produkcja Zwyklaka - mam już całą górę sweterka do linii biustu. Oczywiście spanikowałam i po wydzierganiu karmelowego pasa sprułam go i wyeliminowałam ten kolor z robótki. Na swoją obronę mam fakt, że nie wyglądało to dobrze, być może inne odcienie beżu i błękitu pasowałyby do siebie, ale te dwa nie. Układ pasków powstaje bez planu, w trakcie dziergania.
Jeśli chodzi o lekturę, rozsmakowuję się w "Portrecie miasteczka" Junichiego Saga. Przypominałam sobie wczoraj, że pierwszy raz czytałam tę książkę podczas podróży poślubnej do Szwecji w 2004 roku, ech wspomnienia!..... *^0^*~~~
To my surprise knitting the pullover is going really fast, I have quite a big chunk ready. I panicked and got rid of the caramel stripe right after I made it, I'm not a huge fan of beige and caramel shades, but it really didn't look good with that blue. So I'm sticking with blue, cream and black now. The stripes appear without a plan.
As far as reading, I slowly read "The portrait of the Town" by Junichi Saga, I looove that book! I remembered yesterday that I read it for the first time on our honeymoon in Sweden in 2004. *^0^*~~~




Poza tym, zrobiłam zapas czekoladek. W końcu, jak człowiek czyta książkę, to ręka sama sięga do pudełka i słodkości tak szybko się kończą.... Trzeba mieć dużą ilość, żeby wystarczyło na dłużej!
I also stocked on chocolates, you know how it is when you read a book, your hand just has to grab some candy every now and then... 



...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...




Oczywiście te pudełka nie są pełne czekoladek! (Gdyby były, to byłyby bardzo stare czekoladki!...... *^w^*)
Ewa obdarowała mnie niesamowitym prezentem - muliną firmy Ariadna z zapasów jej mamy! Kolory są takie piękne, jak cukiereczki!.... I dodatkowo dostało mi się cudne kościane szydełko. ^^*~~~ Aż mi się chce zaplanować jakiś kolorowy haft!
No! I'm obviously kidding! *^w^* (That would have been some veeeery old chocolates because the boxes come from the 1970's...)
Ewa gave me something very precious, her mother's collection of embroidery floss from an old Polish company Ariadna that doesn't even exist anymore. The colours are so beautiful, like candies!... And I also got a pretty crochet hook made of bone. ^^*~~ I feel like doing embroidery again!

***

I jeszcze zupa na upały. Koreańska zupa Samgyetang 삼계탕.
Koreańczycy świętują trzy najgorętsze dni w roku - w 2015 roku to 13 lipca (początek lata), 27 lipca (środek lata) i 12 sierpnia (ostatni najbardziej upalny dzień lata). W te dni zajadają gorącą zupę z kurczaka, która ma za zadanie rozgrzać nasz organizm od środka i ożywić nas podczas upalnego dnia, zawiera same zdrowe składniki - chude mięso, imbir, czosnek, dymkę. Nie pytajcie, jak to ma działać, ale działa! Po obiedzie usiadłam do szycia i skończyłam sukienkę. ^^*~~
And there is a soup, a Korean  Samgyetang 삼계탕.
The Koreans celebrate three most hot days of the Summer, in 2015 it's 13th July, 27th July and 12th August. On those days they eat a hot chicken soup that's supposed to energise you and restore the strength in a piping hot Summer. It contains lean meat, ginger, garlic, Spring onions, only the good ingredients. Don't ask me how it works but it does! After lunch I sat down to sewing and finished a dress. ^^*~~




Przepis jest bardzo prosty - gotujemy długo na małym ogniu całą kurę lub kurczaka (odmiany Cornish bo są malutkie, w sam raz na jedną porcję, ale ja wzięłam Podlaskiego Zagrodowego ^^) z dodatkiem korzenia imbiru i kilku ząbków czosnku i ryżu. Otrzymujemy niezwykle aromatyczny bulion, który podajemy z kawałkami kurzego mięsa, siekaną dymką, miseczką kimchi i sosami do maczania mięsa wedle smaku.
Zobaczcie jak Maangchi gotuje tę zupę!
The recipe is very simple - you take a chicken (Cornish hen because they're small, one chicken = one portion, but I just took a good quality chicken I could buy here), some ginger, garlic and rice, and you simmer it all for a long time. The result is a thick aromatic broth which you serve with pieces of shredded chicken meat, chopped Spring onions, a bowl of kimchi and some sauces.
Look how Maangchi makes this soup!

28 comments:

  1. Przy tych czekoladkach zamarłam - toż to samobójstwo prawie, jeść takie staroci! To by było zadanie dla twardego preppersa, a nie delikatnej kobietki. Na szczęście wszystko się wyjaśniło. Też mam podobne pudełko muliny i wciąż zamierzam ją kiedyś wykorzystać, a głównie przydaje się do zawieszania cukierków na choince.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Babcia mojego męża trzymała kiedyś w barku dwudziestoletnią wódkę! Ale ta chyba była jeszcze zdatna do picia.... *^v^*
      Sama mam trochę pobabcinych zapasów Ariadny, teraz dołączyłam do nich nowe zapasy!

      Delete
  2. o mamo! jakie fenomenale pudełka po tych czekoladkach!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ciekawe, czy są dla mnie takie piękne z powodu sentymentu dla czasów dzieciństwa? W każdym razie na pewno ich nie wyrzucę! *^o^*

      Delete
  3. Te paseczki na swetrze wyglądają rewelacyjnie. Te białe z niebieskim wzorem są świetne.
    Z tą zupą to może jest coś podobnego, jak z piciem gorącej herbaty w upalne dni? tylko ona gasi pragnienie :) Może imbir i czosnek wpływają na ciśnienie krwi i dlatego człowiek dostaje więcej energii? Jakkolwiek by to było, brzmi smakowicie.
    Pudełka po czekoladkach właśnie przypomniały mi dzieciństwo i nawet przemknęła mi myśl przez głowę, że może to takie wznowienie opakowań:) a tu niespodzianka! mulina.

    ReplyDelete
    Replies
    1. To takie klasyczne połączenie, błękit i biel. Czarne paski dodają cienia tu i tam.
      Masz rację z tą gorącą herbatą! Sama ją teraz pijam. A zupę zjadłam z wielką przyjemnością. *^v^*
      Pudełka zostawiam na wieczną pamiątkę!

      Delete
  4. Sweterek zapowiada się świetnie, "czekoladki" boskie, a co do zupy, to miso z imbirem, dymką, makaronem ryżowym i enoki działa tak samo - niby gorące, a dodaje sił ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ale miso nigdy nie jest aż tak gorące jak wrzący jest bulion czy rosół, w każdym razie nie powinno być. Dla mnie nie z ryżowym, jakoś nie lubię... Ale udon albo soba jak najchętniej! *^v^*

      Delete
  5. przepis na zupę już zapisałam dziękuję :)
    jak zwykle u Ciebie dużo się dzieje :) pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Muszę jakoś walczyć z upałem! No to dziergam, szyję, gotuję. Ile można tylko otwierać pudełka ze zsiadłym mlekiem?... *^v^*

      Delete
  6. Fajny sweterek.
    A czekoladowe pudełka pełne mulin? Suuuper.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki! Takie czekoladki nie tuczą! *^v^*

      Delete
  7. wow that sweater is going to be sooo pretty! love those stripes, and colors are beautiful together.. and embroidery floss is way better than chocolate :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. I certainly hope so! *^v^*
      You're right, I can reach and reach into those boxes and not worry about my weight, yikes! ^^

      Delete
  8. nice piece of information, I had come to know about your internet site from my friend vinay, delhi,i have read atleast 12 posts of yours by now, and let me tell you, your website gives the best and the most interesting information. This is just the kind of information that i had been looking for, i'm already your rss reader now and i would regularly watch out for the new post, once again hats off to you! Thanx a ton once again, Regards, cornish hen recipe

    ReplyDelete
    Replies
    1. Thank you very much for your kind words and your visit, please keep reading my blog. *^o^*~~~

      Delete
  9. No ten sweterek jest przecudny, przecież to jest chyba żakard, szacun!!!
    pudełka po czekoladkach przeurocze, a przepis na zupę........jak zwykle zadziwiają mnie twoje przepisy :-) taka jestem polska tradycjonalistka, a nie zmieniam tego, no bo dzieci nie zjedzą ;-) i tak to jest......może to zmienić ?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Zaletą tego ściegu jest to, że "sam się taki robi" i to nie jest żakard, opiera się na powtórzeniach czterech rzędów, rzędy 1 i 3 to oczka prawe, rzędy 2 i 4 to (o. prawe, o. lewe) albo (o. lewe, o. prawe). I już, cała magia! *^v^*
      Wiesz co, a może spróbuj czasami ugotować coś innego, powiedz dzieciom, że to danie z innego kraju i może się skuszą, może z kuchni jakiegoś kraju, do którego chciałyby pojechać? Nie mam doświadczenia w takich kwestiach, ja od dziecka jadłam wszystko i chętnie, i zawsze byłam otwarta na kulinarne eksperymenty. ^^

      Delete
    2. Dziękuję za pomysł :-) moje dzieci to już trochę takie podlotki ale na pewno warto coś zmieniać, na pewno :-)

      Delete
    3. Ale jak to się dzieje, że te kolorki się przeplatają ? dziergasz chyba na zmianę te kolory? sorki trochę nie kumam, a ciupkę te kombinacje wpadły mi w oko, jeśli można ;-)

      Delete
    4. A, bo oczywiście zapomniałam napisać..... Rządek 1 i 3 to kolor bazowy, rzędy 2 i 4 to kolor dodatkowy. *^v^* Trzeba pamiętać, żeby rząd 2 zaczynać od oczka prawego, potem lewe, a rząd 4 od oczka lewego, potem prawe, wtedy te lewe na przemian wyciągają kawałeczek koloru bazowego i robi się wzorek.

      Delete
    5. Dziękuję :-)

      Delete
  10. Ciekawa ta zajawka swetra, dziabaj szybciej :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziabię jak szalona! Mam wrażenie, że jestem właśnie na etapie, na którym robótka jakby stoi w miejscu, ale odhaczam kolejne rzędy w zeszycie i coś tam przybywa. ^^

      Delete
  11. No właśnie tak pomyślałam, że czekoladki jakieś wiekowe, ale tak jak nie ocenia się książki po okładce, nie ocenia się też zawartości pudełka po opakowaniu, a zawartość Twoich czekoladek jest imponująca.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nawet lepsze takie czekoladki, bo nie tuczące! *^O^*

      Delete
  12. Ja też ostatnio sięgam częściej po "takie" słodkości. Tylko moje na drutach.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziergasz na drutach z muliny! To jest myśl! *^v^*

      Delete