Jak Wam mija weekend? U nas sobota bardzo aktywna - kolega zaproponował wypad na kajaki. Wstaliśmy bladym świtem o 6 rano, żeby na czas dojechać do przystani w Plecewicach pod Sochaczewem i wyruszyć w trzy kajaki z biegiem Bzury. Średniej długości trasa, 22 kilometry, taka na cztery do pięciu godzin wiosłowania.
How's your weekend? We spent Saturday very actively - our friend took us for kayaking on a river. We got up at 6 am to get to the marina about 50 km from Warsaw, rented three kayaks and set out for a middle range trip, 22 kilometres, about four to five hours of paddling...
Jakoś kompletnie nie przyszło mi do głowy, że absolutnie nie jesteśmy w formie na takie wycieczki... Po dwóch godzinach miałam już totalnie obolałe ramiona i kark, zdartą skórę na lewej dłoni od wiosła, spalone słońcem kolana i tyłek obtarty od siedzenia na ręczniku frotte. A tu trzeba było płynąć dalej!....
W sumie największym problemem było to, że poziom wody był miejscami bardzo niski a nurt rwący, więc trzeba było nieźle się namachać i nakombinować, żeby trafić na głębszy przesmyk i przepłynąć nie dając się zepchnąć na mieliznę czy wręcz na brzeg. Ale w sumie bardzo nam się podobało i chcemy więcej, tylko następnym razem może troszkę krótszą trasą, bo dzisiaj ledwo możemy się obydwoje ruszać... *^-^*
Obiecałam zdjęcia nowego sweterka, więc w niedzielę wyszliśmy na krótką sesję zdjęciową, ale niech będzie po kolei, więc najpierw sukienka.
Sukienka-bombka była moim marzeniem od lat 80-tych, od kiedy przyszła na nie moda. *^0^* Co dziwne, nigdy jej nie miałam i nie wiem dlaczego...
A może wiem? Kiedy byłam nastolatką, to był mój "czas bezszyciowy" - babcia już nie szyła dla mnie sukienek, mama nigdy nie umiała chociaż w domu maszyna była, a jeszcze nie zaczęłam szyć sama. A w sklepach wtedy niewiele było, trzeba było na takie kiecki polować na bazarach za grube pieniądze.
Somehow it totally slipped my mind that we are so not in shape for such trips... After just two hours my hands and neck were sore, I had blisters on my left hand palm from a paddle, sun burnt my knees and my butt was aching from sitting on a scratchy towel. And we still had a long way to go!...
The biggest problem was that the water's level was very low at some points and sometimes we really had to struggle in order not to sit on a shallow or a big rock, looking for thin deeper routes. Also the current was strong and you had to control the kayak all the time so you wouldn't end up on a riverbank. But we really really enjoyed it and we want to go again! Maybe on a shorter trip though, because we have problems with moving today... *^-^*
Obiecałam zdjęcia nowego sweterka, więc w niedzielę wyszliśmy na krótką sesję zdjęciową, ale niech będzie po kolei, więc najpierw sukienka.
Sukienka-bombka była moim marzeniem od lat 80-tych, od kiedy przyszła na nie moda. *^0^* Co dziwne, nigdy jej nie miałam i nie wiem dlaczego...
A może wiem? Kiedy byłam nastolatką, to był mój "czas bezszyciowy" - babcia już nie szyła dla mnie sukienek, mama nigdy nie umiała chociaż w domu maszyna była, a jeszcze nie zaczęłam szyć sama. A w sklepach wtedy niewiele było, trzeba było na takie kiecki polować na bazarach za grube pieniądze.
Pomysł
na uszycie takiej sukienki przyszedł mi do głowy w zeszłym roku i
nawet upatrzyłam sobie na nią idealny materiał, ale jak się jest sierotką i
czeka nie wiadomo na co, to inni mądrzejsi ludzie wykupują to co na
wyprzedażach i dla sierotki już nic nie zostaje...
Tak więc, pomysł zarzuciłam na czas nieokreślony. Aż do zeszłego tygodnia, kiedy doznałam olśnienia, wyciągnęłam z szafy chabrową satynę Azja i po prostu sobie tę bombkę uszyłam! *^v^* Poznajcie Le bleuet bombe czyli chabrową bombę.
Tak więc, pomysł zarzuciłam na czas nieokreślony. Aż do zeszłego tygodnia, kiedy doznałam olśnienia, wyciągnęłam z szafy chabrową satynę Azja i po prostu sobie tę bombkę uszyłam! *^v^* Poznajcie Le bleuet bombe czyli chabrową bombę.
I promised the photos of my latest cardigan so on Sunday we went out to take the photos, but first things first - the dress.
Bubble dress was my dream from the 1980's when it came into fashion. *^0^* Funny thing, I never had one, I don't know why...
Or maybe I do. When I was a teenager it was my "non-sewing time" - my Grandmother stopped making dresses for me, my mother never knew how to operate the sewing machine although we had one at home, and I didn't start sewing myself. It was a difficult time for the Polish economy at that time, we didn't really had anything interesting in the shops then and you had to hunt for latest fashion in the street markets paying a small fortune for overseas clothes.
The idea to make myself such dress came back to me last year and I even found The Perfect Fabric in an online shop on sale but I delayed buying it, thinking and thinking about it and then other people just bought all that pretty fabric and I was left with nothing....
So, I resigned from that pattern and last week it struck me that I can use the cornflower blue satin for this dress, and so I made it! *^v^* Please meet Le bleuet bombe that is the blue bomb.
Konstrukcja
bombastycznej spódnicy jest bardzo prosta - to dwa prostokąty,
zewnętrzny i spodni. Zewnętrzny jest około dwa razy szerszy w obwodzie
od spodniego i dłuższy o ok. 5 cm (spodnia część podnosi wierzchnią i robi się bombka). Obydwa prostokąty marszczymy,
zszywamy na dole ze sobą (wierzchni trzeba trochę podmarszczyć) i
doszywamy do paska albo góry sukienki. U mnie te proporcje to: 2,5 m
satyny dług. 65 cm i 1,5 m podszewki o dług. 60 cm. W sumie mogłoby być jeszcze więcej materiału bo satyna jest bardzo cienka, wtedy bombka zrobiłaby się bardziej obfita.
The construction of such bubble skirt is very easy - it's just two rectangles sewn together at the bottom. The outer rectangle is around twice as long as the inner one and it's about 5 cm longer (the inner one lifts the outer one and that's how the bubble is created). Both rectangles should be gathered, stitched together at the bottom edge and stitched to the top part of the dress. My proportions are: 2,5 m of satin, 65 cm long and 1,5 m of lining, 60 cm long. If I had more fabric the bubble would have been fuller.
Natomiast góra tej sukienki to coś, co zamarzyło mi się niedawno i przypomniałam sobie, że szyłam już taki dekolt! Pamiętacie Makową Panienkę?
To był model 118 z Burdy 10/2012, niestety to jeden z moich
sukienkowych niewypałów - nie ten materiał do tego modelu, błędy podczas
szycia i w efekcie to jedna z moich nienoszonych porażek... Ale
sięgnęłam do tego wykroju na dekolt-wodę. Niestety, tamten model ma
dodatkowe marszczenie z jednej strony w talii i na biodrze, które mi
tutaj nie było potrzebne, więc nie mogłam z niego skorzystać.
The top part of that dress is something I thought about not so long ago and I've already sewn such neckline! Do you remember Makowa Panienka? It was dress 118 from Burda 10/2012, unfortunately it's one of my sewing failures - wrong fabric, sewing errors, not really worn apart from a few times... But I took out this pattern for the cowl neckline. Alas, that dress has an additional fabric gathered at the side in the waist going down to the hip and I didn't want that so I couldn't use that pattern.
Zaczęłam
szukać wykroju na taki dekolt w Burdach, ale trafiałam wyłącznie na
bluzki i sukienki z jerseyu, a więc cięte bez zaszewek, bo i tak się to
rozciągnie. A ja potrzebowałam zaszewki, bo satyna Azja nie jest
elastyczna. No to pozostało mi tylko skonstruowanie takiego wykroju
samodzielnie. Znalazłam bardzo przejrzystą i prostą instrukcję,
i na jej podstawie oraz na podstawie wykroju na górę sukienki 128 z
Burdy 08/2009 wyrysowałam i uszyłam górę z pływającym dekoltem. To było
prostsze niż się spodziewałam! *^O^*
Wyszła mi dość uniwersalna sukienka koktajlowa, pasująca moim zdaniem na takie okazje, kiedy nie wypada się pokazać w bawełnianych kwiatkach (nie to, żebym miała wiele takich bardziej oficjalnych wyjść, ale jak już mam, to nareszcie mam się w co ubrać! ^^*~~).
I teraz sweterek.
Wpadł mi w oko już dawno temu za sprawą projektu Xeniahelene. Wiedziałam, że chcę go z jasnej włóczki, ale nie mogłam znaleźć tej pasującej. Aż niedawno w koszu z kłębkami w ciuchlandzie wygrzebałam 200 gramowy motek bawełny Solberg Garn 12/4 Mercerisert w kolorze białym.
Wykorzystałam cały motek prawie co do centymetra, dziergając na drutach 2,25 mm (ostatnio mój ulubiony rozmiar!). Jak widać sweterek nie ma zapięcia, bo po ostatnich niepowodzeniach guzikowych nie chciałam ryzykować i na razie zostawiłam go tak jak jest. Nie ma się co łudzić, że coś tak kusego, z rękawami za łokieć ma jakoś szczególnie ogrzewać człowieka, więc jako ozdobnik może nie być zapinany, zawsze mogę go złapać w talii ozdobną spinką.
Tym samym całkiem przypadkiem udało mi się wykreślić punkt 5 z Wyzwania Dziewiarskiego, a mianowicie zrobiłam coś z jednego kłębka włóczki! *^v^*
Pozdrawiam Was serdecznie, idę odpoczywać po tym całym kajakowaniu!
Wyszła mi dość uniwersalna sukienka koktajlowa, pasująca moim zdaniem na takie okazje, kiedy nie wypada się pokazać w bawełnianych kwiatkach (nie to, żebym miała wiele takich bardziej oficjalnych wyjść, ale jak już mam, to nareszcie mam się w co ubrać! ^^*~~).
I started to look for a cowl neckline in Burda patterns but I could only find dresses and blouses made from jersey, and my satin wasn't elastic so I needed the pleats to make it work. All I could do is to construct such pattern myself and after finding this very clear and easy tutorial I was able to do so using the pattern for a dress 128 from Burda 08/2009.
Finally I have a cocktail dress for more official occasions where you shouldn't show up in flowery cotton (not that I often have such evenings but when I have one, I'll have the dress! ^^*~~).
I teraz sweterek.
Now the cardigan.
Wpadł mi w oko już dawno temu za sprawą projektu Xeniahelene. Wiedziałam, że chcę go z jasnej włóczki, ale nie mogłam znaleźć tej pasującej. Aż niedawno w koszu z kłębkami w ciuchlandzie wygrzebałam 200 gramowy motek bawełny Solberg Garn 12/4 Mercerisert w kolorze białym.
I found this pattern ages ago and loved the Xeniahelene's project. I knew I wanted to use some light colour but couldn't find the right one. And then in the yarn bin at my local secondhand shop I stumbled across this strange 200 g ball of white Solberg Garn 12/4 Mercerisert cotton.
Wykorzystałam cały motek prawie co do centymetra, dziergając na drutach 2,25 mm (ostatnio mój ulubiony rozmiar!). Jak widać sweterek nie ma zapięcia, bo po ostatnich niepowodzeniach guzikowych nie chciałam ryzykować i na razie zostawiłam go tak jak jest. Nie ma się co łudzić, że coś tak kusego, z rękawami za łokieć ma jakoś szczególnie ogrzewać człowieka, więc jako ozdobnik może nie być zapinany, zawsze mogę go złapać w talii ozdobną spinką.
I used almost the whole skein on 2,25 mm needles (recently my favourites!). As you can see it doesn't have buttons or anything, I really couldn't decided whether I want it to be buttoned up. It's so cropped anyway, with short sleeves that it won't work as a warming up piece of clothing, it's just an embelishment after all. I can always just catch it in the waist with some decorative pin.
Tym samym całkiem przypadkiem udało mi się wykreślić punkt 5 z Wyzwania Dziewiarskiego, a mianowicie zrobiłam coś z jednego kłębka włóczki! *^v^*
Pozdrawiam Was serdecznie, idę odpoczywać po tym całym kajakowaniu!
With this cardigan I fulfilled point 5 of the Knitting Challenge, that it I made something using just one skein of yarn! *^v^*
That's all for today, have a great Sunday and I'll just go and have some rest now after all that kayaking thing!
Jednym słowem - BOMBA! A w wersji dłuższej - prześliczna sukienka, elegancka i kobieca. Sweterek uroczy. No i ten warkocz - jaśnie panienka. I tyle.
ReplyDeleteBardzo dziękuję! *^v^*
DeleteA tak mnie naszło, żeby sobie dziś coś zapleść, nie umiem zrobić wielu fryzur więc postanowiłam trochę poćwiczyć, bo ile można chodzić tylko w kucyku! ^^
Ależ uszyłaś cudną sukienkę! Wyglądasz w niej rewelacyjnie! A sweterek w twoim stylu, mały, dopasowany i na drutach 2,25. To już niesamowicie wysoki poziom. Pozdrawiam:)
ReplyDeleteBardzo dziękuję! *^o^*
DeleteCiekawa jestem, czy zejdę z drutami jeszcze niżej, ale już chyba nie... Dzianina byłaby cudownie cienka, ale dziergałabym miesiącami! ^^
Swietnie w niej wygladasz! Wspaniale podlresla Twoja figure, ze tez wczesniej sobie takiego fasonu nie uszylas ;-)
ReplyDeleteTylko dlaczego szewek laczacy spodniczke wypadl Ci z przodu uda? Satyna kiepsko sie rozprasowuje na szwach i rzuca sie w oczy na samym przodzie sukienki...
Bardzo dziękuję! *^v^*
DeleteNiestety problem polega na tym, że spódnicą była łączona z dwóch kawałków różnej szerokości i oprócz szwu głównego na pupie w którym jest suwak miałam jeszcze drugi szew, a ponieważ splisowałam spódnicę w talii równomiernie, to wypadł on z przodu w tym miejscu. Czasami go widać a czasami ginie w marszczeniu spódnicy. Zastanawiam się, skoro już i tak tam jest, czy go po prostu nie podkreślić naszywając perełki czy coś takiego.
Popatrz, zawsze myślałam, że takie sukienki pogrubiają! A ta cie tak wyszczupla! No chyba, że po tych kajakach tak z 20 kilo ci poleciało ;) Świetna sukienka i swietny sweterek. A kajaków zazdroszczę!
ReplyDeleteBardzo dziękuję! *^0^*
DeletePo kajakach ubyło mi ok. 1700 kcal, według Endomondo, całkiem nieźle, zamierzam to powtarzać!
kajaków nie znoszę, a sukienka i sweterek to naprawdę cacko. Kolor sukienki mój, ale druty 2,5 też nie moje, chociaż dziergam teraz szal na drutach 2,75 i nie jest źle ;-) pozdrawiam cieplutko, lubię patrzeć jak coś cudownego tworzysz.....:-)
ReplyDeleteW połowie trasy marzyłam o tym, żeby to był rower wodny, jednak nogi mam silniejsze....
DeleteBardzo dziękuję! *^v^* Miałam już się zabrać za jesienne kiecki, ale prognozy pokazują, że upały wracają, więc chyba jeszcze będzie trochę bawełny i batystu!
Takie cienkie druty kiedyś wydawały mi się niemożliwe do ogarnięcia, ale z każdym mniejszym rozmiarem przekonuję się, że bardzo szybko się przyzwyczajam i dość szybko mi idzie! Po 2,25 mm czeka mnie chyba rozmiar 2 mm, ciekawe, czy są dostępne cieńsze patyczki!... *^o^*
Twoje wpisy motywują mnie do roboty, dzisiaj dziergam na całego :-) ugotowałam obiadek i jeszcze żeby mi się chciało nauczyć jakiegoś jednego obcego języka :-))))) albo kolejny raz zacząć męczyć angielski albo spełnić marzenia z dzieciństwa i porwać się na francuski.....hm....;-)
ReplyDeleteJa też dziergam! *^v^* Skończyłam pierwszy rękaw w Zwyklaku i zaczęłam drugi (dobrze, że człowiek ma tylko dwie ręce!...). Żebym tylko teraz wymyśliła, jaki chcę korpus, ech....
DeleteKto by pomyślał, że bombka jest tak prosta w szyciu! W życiu bym na ten patent sama nie wpadła! A teraz - znów mam nową inspirację :)
ReplyDeleteSukienka przepiękna, bardzo dobrze Ci w tym kolorze. I zgadzam się w pełni, że takie gładkie, bardziej stonowane rzeczy też są w szafie potrzebne. Podejrzewam, że możesz się zdziwić, jak często będzie okazja na tę kieckę :) Bo ona ma potencjał - dodatki mogą ją zmieniać całkowicie.
W wersji z białym sweterkiem podoba mi się bardzo. Zresztą - sam sweterek jest super. (Aż żałuję, że nic nie wydrutowałam bawełnianego w tym sezonie...). Jest świeżo i bardzo dziewczęco. Myślę, że np. z marynarką może się zrobić nawet prawie biznesowo.
Jak przetestujesz inne kombinacje wrzuć zdjęcia - jestem bardzo ciekawa :)
Bardzo dziękuję! *^v^*
DeleteJeśli chodzi o bombkę, to podejrzewam, że można kombinować z dużą ilością wycinków koła, ale Burda wybrała proste rozwiązanie i zaproponowała prostokąty (znalazłam sukienkę-bombkę w którymś z numerów i nawet były podobne proporcje wymiarów).
Też myślałam o marynarce na oficjalne okazje, i może sznurek pereł?
Teraz wychodzi na to, że powinnam uszyć małą czarną, bo takiej też nie mam w szafie a podobno każda kobieta musi ją mieć. *^v^*
Korekta - nie z wycinkami koła, a raczej z trapezami, znalazłam taki rysunek techniczny do bombki: https://picasaweb.google.com/leporedinah/TrazoPlano2?noredirect=1#5337055003096088290
DeleteA mi i tak bardziej podoba się Twoja wersja - prostota do mnie przemawia :)
DeleteMałą czarną koniecznie! Lekko retro, z dekoltem w serce, podkreśloną talią (wąski paseczek) i biodrami, długością w pół kolana albo tuż za. Do tego czerwone usta, te fajne loki jak rurki bez kremu (dawno ich nie robiłaś...) - ja chcę, chcę! :)
Jak tylko znajdę odpowiedni czarny materiał, to sobie coś takiego uszyję. *^v^*
DeleteKiedy ja kręciłam loki-rurki?.... Jakoś bardzo dawno temu, ostatnio częściej prostuję włosy na szczotce niż kręcę, hm...
Kurcze!!... nie myślałam że uszycie "bombki" jest takie proste! Myślałam że kosmicznie trudne jak na moje umiejetności. Dzięki za uświadomienie :)
ReplyDeleteWykonanie super! Kolor.... oj... nie wypowiem się bo będę stronnicza ;) w tym sezonie letnim zrobiłam już kilka rzeczy w tym kolorze i wszystkie uwielbiam :) Cardigan boski!
że też dopiero teraz znalazłam twój blog :) muszę obserwować... muszę :)
Bardzo dziękuję! *^v^* Ja też bardzo lubię ten kolor, chociaż częściej u mnie pojawia się w kombinacjach niż w czystej postaci. Chyba zbyt trudno jest mi się zdecydować na jeden kolor i muszę ich mieć na sobie kilka na raz! ^^
DeleteBardzo mi miło, zapraszam do częstych odwiedzin na moim blogu! *^o^*
Raz w życiu byłam na kajakach i nie mogę się doczekac kolejnego. :)
ReplyDeleteCiuchy boskie, no ale wiadomo- masz talent.
Za to zrobiłaś mi ogromną ochotę na taki ciemno niebieski kolorek.
Kajaki wciągają, prawda? *^v^* Gdyby tylko poziom wody w Bzurze był wyższy, to cała wycieczka byłaby jeszcze przyjemniejsza, bo walka z łachami i wielkimi kamieniami nie była miła i łaskawa dla rąk trzymających wiosła...
DeleteBardzo dziękuję za komplementy! *^0^* Jak tylko zobaczyłam ten kolor w sklepie, to wiedziałam, że musi zamieszkać w mojej szafie!
te kajaki brzmią ekstremalnie kusząco :3
ReplyDeletea sukienka jak zwykle bajeczna ^v^ bombki zawsze mnie intrygowały, ale jakoś nie trafiłam nigdy na sztukę do przymierzenia, więc nawet nie wiem jak bym w takim czymś mogła wyglądać :)
Sweterek też jak zwykle słodziutki, jesteś mistrzynią małych sweterków :) tak trzymaj ^v^
Kajaki są super! Tylko niech poziom wody będzie wyższy, w pewnym momencie postulowałam zmianę kajaka na rower wodny, tak moim dłoniom dały popalić płycizny i walka z omijaniem kamieni...
DeleteBardzo dziękuję! *^o^* Uszyję sobie kiedyś jeszcze drugą bombkę i dodam więcej materiału, żeby zrobiła się większa bomba właśnie. ^^ I spróbuję z kształtem trapezu, żeby na dole było więcej brzegu do zmarszczenia.
Dziergam teraz drugi rękaw Zwyklaka i straaasznie mi się to dłuży... Poza tym, wciąż nie wiem, jaki chcę korpus. Chyba powinnam wrócić do Małych Kardiganów, bo nie mogę się odnaleźć w pulowerze.... *^v^*
Wypowiem się na temat sweterka, bo patrząc na zdjęcia sukienki rozumiem, dlaczego tak pomstowałaś na tkaninę na Facebooku :) A sweterek jest dowodem na to, że warto polować na kłębki i warto je potem czasem przechować, żeby triumfalnie wywlec na światło dzienne i znaleźć na niego projekt :) I to bardzo uniwersalny projekt w dodatku, bo sweterek wygląda na taki, co to pasuje do dżinsów, do spódnicy, na kawkę, na spacer i na obiad u Teściowej lub Ciotuchny :)
ReplyDeleteMy o kajakach tylko marzymy w tym roku, bo się ciągle z Mariuszem mijamy - najbliższe wspólne wolne mamy pod koniec września, a kilka godzin nas nie zadowala! Kiedyś nawet chcieliśmy sobie kupić Barracudę, którą płynęliśmy na spływie Brdą w górę rzeki i która zachwyciła nas lekkością i szybkością. Fajnie byłoby mieć własny, zamiast tych trumien, które czasem dostaje się od firmy organizującej spływy :)
Tak, to TA sukienka, która była podczas szycia jednym wielkim zelektryzowaniem!.... >< Ale po skończeniu szycia wrzuciłam ją do pralki (na 40 stopni, 800 obrotów, z innymi rzeczami, beztrosko totalnie.....) i wyszła nienaruszona kiecka, która wyschła błyskawicznie, nie trzeba jej prasować, nie klei się do nóg. Jednak ten poliester ma swoje małe zalety... ^^*~~
DeleteBardzo dziękuję za komplementy dla sweterka. ^^ Dawno nie byłam w tym ciuchlandzie po wełenkę, bo chodzę tam, jak kończę japoński w poniedziałki, a miałam w sierpniu przerwę. Ale ostatnio jak tam byłam, to wyniosłam sporo różnokolorowej wełny, już sobie ostrzę zęby na ciepły jesienny sweter z wrabianym wzorem! *^o^*
Nam się dostał całkiem wygodny kajak, który przetrwał kilkukrotne szorowanie po wielkich kamieniach! Byłam z niego bardzo zadowolona. *^v^* Wolimy wynajmować, bo własny trzeba by gdzieś przechowywać i wozić nad wodę, a tak zawsze można coś wynająć tu i tam.
Tak sobie myślę, ze ten kolor - electric blue - mógł mieć coś wspólnego z elektryzowaniem tkaniny :p
DeleteTo czekam na ten wzorzysty sweter.