"Warszawa, koniec lat 70-tych, partnerka porucznika Borewicza sierżant Kostrzewa jest w drodze na miejsce popełnienia przestępstwa, gdzie niezwłocznie podejmie działania operacyjne mające na celu schwytanie mordercy." *^w^*
(Usłyszałam dzisiaj, że właśnie wraca trend w modzie na lata 70-te, z moimi jeansami-dzwonami i wielkimi okularami jestem modna, ha! *^0^*)
"Warsaw, 1970's, detective Kostrzewa is on her way to the crime scene to solve a murder mystery!" *^w^*
(I've heard today that 1970's fashion is back now, so with my jeans and big sunglasses I am suddenly a fashionable person, ha! *^0^*)
Dzisiaj obiecana relacja z naszej weekendowej wycieczki.
W piątkowe przedpołudnie we czwórkę wyruszyliśmy pociągiem TLK IC do Gdyni. (Nie polecam, pociąg śmierdzi starą tapicerką i starym metalem, siedzenia koszmarnie twarde a toaleta to jedna wielka łuszcząca się farba i poprzecierana emalia, okropieństwo! Po czterech godzinach czuliśmy się jak po dobie w podróży... W odpowiedzi na rozpropagowane ostatnio hasło
"Nie każdy pociąg to PKP." odpowiadamy
"Na szczęście!".)
Today I'm going to tell you about our weekend trip.
On Friday early afternoon we set off on a journey towards Gdynia. I do not recommend the TLK InterCity train... It's old, smelly and the toilet is an outrage!
Gdynia była tylko przystankiem w drodze do celu, ale ponieważ mieliśmy trochę czasu wyruszyliśmy najpierw na poszukiwanie kolacji. Okazało się, że w pobliżu dworca kolejowego nie tak łatwo znaleźć coś fajnego... (dobrze zapowiadające się miejsca zamykały się dosłownie na naszych oczach, bo było tuż po 18:00!) Na szczęście zdecydowaliśmy się na włoską restaurację
Czerwony Piec i zjedliśmy bardzo smaczne pizze prosto z porządnego pieca i wielką pyszną sałatkę.
Gdynia was only a stop on our way to further destination. We had some time after arrival so we decided to eat some lunch there and it wasn't easy, the restaurants kept closing as we went along the street from the Station and it was only just after 6 pm!.... Lucky for us we decided on a Czerwony Piec (Red Oven) restaurant and we had some great salad and pizzas.
Po kolacji pojechaliśmy na prom i wieczorem wypłynęliśmy na jednodniową wycieczkę do Szwecji. *^0^*
W Karlskronie byliśmy już kilka razy - czasami na podobnych wycieczkach, czasami przejazdem w drodze do Foteviken albo Borre na imprezy historyczne. Sama Karlskrona nie jest jakoś szczególnie interesująca (na pewno nie późną zimą), ale ciekawy jest całokształt - podróż promem, zetknięcie się ze Szwecją - popatrzenie na zabudowę, krajobrazy, spróbowanie innej kuchni, w końcu po to podróżujemy, żeby poznać nieznane.
Then we went to the ferry terminal and in the evening we set off to Sweden. *^0^*
We already visited Karlskrona several time in the past, sometimes on one day trips like this one, sometimes on the way to Viking events in Foteviken and Borre. The town in not very interesting (not in lat Winter anyway), but it's all about the ferry trip, getting to know Sweden, doing some sight seeing, trying the food, that's why we travel - to experience something uknown.
Co można robić na promie? Na przykład można zrobić zakupy w sklepie (kiedyś bezcłowym, obecnie po prostu z trochę niższymi cenami niż na lądzie, z tym, że opłacały się one tylko Szwedom, alkohol w Polsce jest tańszy nawet od cen sklepu promowego!), zjeść kolację w restauracji, napić się drinka w barze albo potańczyć w night clubie. Można też zajść do SPA albo grać do upadłego na automatach. Albo posiedzieć na pokładzie zewnętrznym i patrzeć w morze, ale na takie fanaberie nie było wystarczająco ciepło!
What can you do on a ferry? For example, you can buy stuff at a ferry shop (duty free shop in the past, now only with lower prices although the alcohol is a bargain for the Swedes, in Poland we have even lower prices!). You can eat dinner at a restaurant, have a drink in a bar or dance in the night club. You can visit a SPA or have fun with slot machines. Or just sit outside on a deck and admire the views although this time the weather was too cold, wet and windy for that!
W sklepie jest zawsze loteria - za 20 koron szwedzkich można wygrać paczkę cukierków albo 1,5 l butlę whisky, co też uczyniła koleżanka Ania! *^O^*~~~ (wygrała zresztą i tę paczkę cukierków i zestaw olejków The Body Shop!)
There's always a lottery at the shop - you draw tickets for 20 Swedish crowns each and you can win a packet of sweets or a 1,5 l bottle of whisky, and my friend Ania did just that! *^O^*~~~ (she also won that packet of sweets and a set of four The Body Shop oils and Essie polish, lucky girl!)
W piątek o 9:00 rano dopłynęliśmy do Karlskrony i ruszyliśmy w miasto.
On Friday morning at 9:00 we landed in Karlskrona and went to town.
Oczywiście zaczęliśmy od śniadania i nasz wybór padł na
Espresso House, gdzie wypiłam najpyszniejsze w życiu Chai Latte. ^^*~~ Przyjemny nowoczesny wystrój, duży wybór napojów, przeróżnych kanapek i ciast, i oczywiście jak to w Szwecji obsługa świetnie mówiąca po angielsku. Lokal ma ogródek wychodzący na rynek i deptak, w którym wiosną i latem na pewno przyjemnie spędza się czas.
Of course we started our day with a breakfast and we found a great place called Espresso House,where I had the best Chai latte in my life. ^^*~~ A nice contemporary interior, a great selection of different drinks, sandwiches and cakes and the staff speaking fluent English - the best recommendations. The place has some tables outside that face the promenade and the main square so in Spring and Summer it must be a nice place to sit and sip your coffee.
Naszym głównym celem pobytu w Karlskronie było
Muzeum Morskie. My byliśmy już w nim dwa razy, ale nasi znajomi nie i chętnie odświeżyliśmy sobie to miejsce, tym bardziej, że przybyły nowe ekspozycje (np.: łódź podwodna, do której można było wejść do środka!) Po wizycie w muzeum z przyjemnością pospacerowalibyśmy po Karlskronie, ale było bardzo wietrznie i za zimno na spacery.
Our main goal was to visit the Marine Museum. We've already being there twice but our friends haven't, and some new exhibitions were added since our last visit, for example the submarine that you could enter and see the interior! After leaving the museum we wanted to walk around the town but it was very cold and windy.
Wróciliśmy więc na rynek gdzie posililiśmy się smażoną rybką/krewetkami z przyczepy kempingowej
Fisk and Rakor Habibi. Rzeczywiście, sprzedawał w niej przybysz z Bliskiego Wschodu, a jedzenie było naprawdę pycha!
So we went back to the town's square and had fried fish/shrimps for lunch from the Fisk and Rakor Habibi foodstall. It was really delicious!
Pozostały nam już tylko małe zakupy w centrum handlowym Amiralen po drodze na przystań promową - kiedy jesteśmy za granicą zawsze myszkujemy w supermarketach w poszukiwaniu ciekawostek jedzeniowych. Na pamiątkę kupiliśmy sobie cydr gruszkowy Koppaberg i pastę z sera pleśniowego w tubie, nasze tradycyjne zakupy ze Szwecji oraz cukier perłowy do kanelbullarów. ^^*~~
Wróciliśmy autobusem na prom i już za moment płynęliśmy z powrotem do
Polski. Takie jednodniowe wycieczki do Szwecji polecam szczególnie późną
wiosną i latem, kiedy można sobie pospacerować po Karlskronie i
popodziwiać kamieniczki i park nad wodą.
We only had some time left for a short visit to the supermarket to see what's new and interesting as far as Swedish food, and as usual we bought some Koppaberg cider and a blue cheese paste plus a pearl sugar for kanelbullars. ^^*~~ We went back to the ferry and came back to Poland. Such one day trips to Sweden are nice in late Spring and Summer when you can take a walk around the town and admire the pretty houses and a park at the sea.
Z Gdyni przejechaliśmy kolejką SKM do Gdańska, gdzie spędziliśmy kilka godzin w oczekiwaniu na pociąg do Warszawy, stanowczo za mało. Ja chętnie zamieszkałabym tam na stałe! Bardzo lubię atmosferę Gdańska i fakt, że tak blisko tu do morza!... ^^*~~
We went from Gdynia to Gdańsk by train and spent there a couple of hours waiting for the train back to Warsaw. Way too short! I'd love to live there permanently! I love Gdańsk, the atmosphere of that city and the fact that the sea is so close!... ^^*~~
Na śniadanie wybraliśmy lokal, który był w całości zarezerwowany (buu, a tak dobrze się zapowiadał...), więc poszliśmy do innego miejsca i to był strzał nie tylko w dziesiątkę, ale nawet w dziewięćdziesiątkę! *^v^*
Bar
CiCo (Come in and chill out) serwuje takie śniadania, że proszę siadać! Jajecznica albo parówki, do tego półmich pełen wędlin, serów, wędzonego łososia i warzyw, kawa lub herbata i świeżutkie pieczywo, a na koniec talerz owoców na deser, wszystko to za 39 zł dla dwóch osób! *^O^*~~~
For breakfast we chose the place which was fully booked (and we had such high expectations towards it...), so we went elsewhere and it was the best what we could choose! *^v^*
Bar CiCo (Come in and chill out) serves such breakfasts that you just cannot wish for more! Scrambled eggs or sausages and a plateful of meat, cheese, smoked salmon and veggies, coffee or tea and crispy bread, and a plate of fruit for a dessert, all that for a great price! *^O^*~~~
Wiedzieliście, że w sobotę w Ameryce był
Narodowy Dzień Liczby Pi? Uczciliśmy to święto w kawiarni
Pikawa na ulicy Piwnej 16. Szczerze mówiąc, mieliśmy problem z wybraniem kawiarni, bo tak wiele świetnie się zapowiadało!... Na samej Piwnej chyba trzy czy cztery lokale! Ale padło na Pikawę i nie zawiedliśmy się, bo każdy wybór był trafny i przepyszny, a samo miejsce jest dość spore, z relaksującą atmosferą i przyjazną obsługą. *^o^* W
menu znajdziemy duży wybór smakowych kaw, herbat i czekolad na gorąco, świeże soki, koktajle, desery i alkohole.
Did you know that on Saturday there was a National Pi Day in America? We celebrated it at the Pikawa cafe. ^^ Frankly speaking, the choice was very difficult because there are so many interesting looking cafes and bar in Gdańsk, there are at least five on Piwna street that I really wanted to visit! Pikawa is a big but cozy place with a modern interior, relaxing atmosphere and friendly staff. There are yummy teas, coffees, chocolates, fresh juices, cocktails, desserts and alcohols.
I już była pora na powrót na dworzec kolejowy i pociąg do Warszawy, tym razem Pendolino. To było doświadczenie nieporównywalne ze starym śmierdzącym TLK... Po trzech godzinach podróży w komforcie nie poczuliśmy, że w ogóle odbyliśmy jazdę pociągiem! ^^
Gdańsk kocham miłością wielką i postaramy się tam szybko wrócić, bo jest jeszcze co najmniej pięć knajp, które muszę koniecznie odwiedzić! (I
koleżankę, z którą się dawno nie widziałam!) *^v^*
And then there was already time to go home. I love Gdańsk and I'll try to go back there soon for longer so I could visit more places and enjoy the city. (And there is my friend there with whom I didn't have time to meet this time!) *^v^*