"A czemu nie ma jeszcze Suici na blogu?" zapytał niedawno Robert, co mi przypomniało, że wciąż zapominam Wam pokazać mój najśmieszniejszy japoński suwenir.
Powtarzalną tradycją się stało, że będąc w Japonii kupuję sobie coś z logo karty Suica - jej maskotką jest pingwin. Poprzednim razem kupiłam plastikowy pokrowiec na kartę, który mi pasuje na warszawską kartę miejską. A tym razem poszłam o krok dalej i przywiozłam sobie pelerynkę z kapturem w kształcie głowy pingwina! *^o^*
Wbrew pozorom (nieokreślona cienka tkanina) narzutka ociepla i czasami zupełnie wystarcza, żeby zabepieczyć ramiona przed chłodem. Z tymi czerwonymi zakolanówkami wyglądam tu raczej jak bocian, niż jak pingwin! *^v^*
(W tym roku, tak samo jak i w zeszłym, kupiłam sobie też torbę w biało-granatowe paski, chyba mam dwie japońskie tradycje! ^^*~~)
Uruchomiłam niedawno piekarnik i zainaugurowałam powakacyjne pieczenie bułkami z ziemniakami. Dodatek gotowanego ziemniaka ma przedłużać świeżość i muszę Wam powiedzieć, że rzeczywiście coś w tym jest. Bułki mocno rosną i położone na blasze za blisko siebie (3 cm między bułkami) podczas wyrastania przytulają się do siebie i nie rosną tak mocno w górę, bo bułki-sąsiadki trzymają je na dole... Następnym razem będę je piekła na dwóch blachach, zostawiając tyle miejsca, żeby każda bułka miała swoją przestrzeń dookoła. Część zamroziłam na później, i kiedy wyjmuję je wieczorem z zamrażarki to rano mamy świeże bułki na śniadanie. Polecam!
Z okazji jesieni robiłam sobie też mały zapas nowych herbat smakowych, ja pijam ogromne ilości herbaty w najróżniejszych odmianach i zawsze jestem chętna do spróbowania nowych smaków. Earl Grey cytrusowy jest booooski! *^o^* Indian Chai lubię z mlekiem, a Jagodową Muffinkę chciałam już od dawna spróbować. Po zaparzeniu cała kuchnia pachnie mi świeżo upieczonymi muffinkami, na serio! I jest coś z tej muffinki również w smaku, a to rzadkość, przeważnie mocno pachnące herbaty smakują po prostu - herbatą. Jest jeszcze wersja zielona herbata o smaku Truskawkowej Muffinki, kupię następnym razem.
Miałam ostatnio długą przerwę w lekturach, bo na wakacje nie zabrałam ze sobą niczego do czytania... Raz, że lecieliśmy samolotem i każdy gram bagażu był cenny, więc nie było mowy o targaniu tradycyjnych książek. Ale nawet mając kilka pozycji w telefonie (który służy mi za czytnik e-booków) byłam tak zajęta albo (wieczorami) zmęczona, że nawet nie myślałam o czytaniu.
Ale po powrocie od razu pobiegłam do biblioteki i wróciłam z trzema książkami, jedną z nich już moge polecić, chociaż jestem dopiero w połowie. *^v^*
"Trzynasta opowieść" Diane Setterfield ma coś, za co uwielbiam książki - każdy kolejny rozdział pozostawia drgające we mnie pytanie "Co będzie dalej?!....." i książka nie pozwala mi się tak łatwo odłożyć na nocny stolik. *^-^*~~~ Poza tym, jest to opowieść o pisarce i córce antykwariusza, o miłości do książek, historia z dreszczykiem i tajemnicą, a wszystko dzieje się w Anglii i ten angielski klimat czujemy w trakcie całej opowieści.
Na drutach bardzo odgrzewany sweterek sprzed kilku miesięcy - Wiatraczki, któremu brakowało rękawów. Coś czuję, że za przykładem MaroccanMint będę lada dzień płakać "Dlaczego mam tak długie ręce?...."...... *^o^* Nie, no ręce mam zwyczajnej długości, ale wiecie, jak te rękawy się zawsze dłużą w robocie, może zrobię je do łokci? Albo 3/4? Zobaczymy, jak mi pójdzie, na razie wciągnęłam się w serial "Magda M." a przy nim całkiem nieźle się dzierga!
Powtarzalną tradycją się stało, że będąc w Japonii kupuję sobie coś z logo karty Suica - jej maskotką jest pingwin. Poprzednim razem kupiłam plastikowy pokrowiec na kartę, który mi pasuje na warszawską kartę miejską. A tym razem poszłam o krok dalej i przywiozłam sobie pelerynkę z kapturem w kształcie głowy pingwina! *^o^*
"And why isn't your Suica on a blog yet?" asked Robert and he was right, I forgot to show you my funiest Japanese souvenir.It's a tradition that when in Japan I buy some gadget with a Suica card logo on in, a penguin is its mascot. Last time I bought a plastic card holder that fits on my Warsaw bus card. This time I went crazy and got myself a cape with a penguin head hood! *^o^*
Wbrew pozorom (nieokreślona cienka tkanina) narzutka ociepla i czasami zupełnie wystarcza, żeby zabepieczyć ramiona przed chłodem. Z tymi czerwonymi zakolanówkami wyglądam tu raczej jak bocian, niż jak pingwin! *^v^*
Contrary to what one might think (it's made from some strange thin fabric) it's quite warming and sometimes it's enough to cover my shoulders and keep them from the cold. Wearing those red overknee socks I looked rather like a storck, no a penguin! *^v^*
(W tym roku, tak samo jak i w zeszłym, kupiłam sobie też torbę w biało-granatowe paski, chyba mam dwie japońskie tradycje! ^^*~~)
(This year, as I did last time, I also bought myself a white/blue striped bag, it seams I have two Japanese traditions! ^^*~~)
***
Uruchomiłam niedawno piekarnik i zainaugurowałam powakacyjne pieczenie bułkami z ziemniakami. Dodatek gotowanego ziemniaka ma przedłużać świeżość i muszę Wam powiedzieć, że rzeczywiście coś w tym jest. Bułki mocno rosną i położone na blasze za blisko siebie (3 cm między bułkami) podczas wyrastania przytulają się do siebie i nie rosną tak mocno w górę, bo bułki-sąsiadki trzymają je na dole... Następnym razem będę je piekła na dwóch blachach, zostawiając tyle miejsca, żeby każda bułka miała swoją przestrzeń dookoła. Część zamroziłam na później, i kiedy wyjmuję je wieczorem z zamrażarki to rano mamy świeże bułki na śniadanie. Polecam!
I started baking season again after holidays and the first thing I made were the buns with potatoes. The addition of the cooked potato is supposed to keep them fresh longer and I can tell it may be true. The buns grow a lot on a baing tray so next time I'm going to place them on two trays, leaving a lot of free space around each bun. This time they hugged to one another and the ones in the middle didn't grow up as much as the ones on the outside, because they were kept downwards by the neighbours. I put some of them in the freezer for later and when I take them out in the evening, till morning we have fresh buns for breakfast. I recommend them!
Z okazji jesieni robiłam sobie też mały zapas nowych herbat smakowych, ja pijam ogromne ilości herbaty w najróżniejszych odmianach i zawsze jestem chętna do spróbowania nowych smaków. Earl Grey cytrusowy jest booooski! *^o^* Indian Chai lubię z mlekiem, a Jagodową Muffinkę chciałam już od dawna spróbować. Po zaparzeniu cała kuchnia pachnie mi świeżo upieczonymi muffinkami, na serio! I jest coś z tej muffinki również w smaku, a to rzadkość, przeważnie mocno pachnące herbaty smakują po prostu - herbatą. Jest jeszcze wersja zielona herbata o smaku Truskawkowej Muffinki, kupię następnym razem.
Because Autumn is definitely here I bought some new teas. I drink litres of teas everyday and I love different types and tastes, always happy to try something new. Citrus Earl Grey is just divine! *^o^* I love Indian Chai with milk and as for the Blueberry Muffin Black Tea, I wanted to try it for some time now. When I made myself a cup the whole kitchen was filled with blueberry muffin smell, seriously! And there's even the taste of the muffin in the tea, which isn't that obvious, the teas with interesting scents often taste just like a normal tea, and that's not the case. I've seen another muffin version in the shop, the Strawberry Muffin Green Tea, my next purchase for sure!
***
I na koniec, postanowiłam przyłączyć się do akcji u Maknety - Dzierganie i Czytanie. *^o^*Miałam ostatnio długą przerwę w lekturach, bo na wakacje nie zabrałam ze sobą niczego do czytania... Raz, że lecieliśmy samolotem i każdy gram bagażu był cenny, więc nie było mowy o targaniu tradycyjnych książek. Ale nawet mając kilka pozycji w telefonie (który służy mi za czytnik e-booków) byłam tak zajęta albo (wieczorami) zmęczona, że nawet nie myślałam o czytaniu.
Ale po powrocie od razu pobiegłam do biblioteki i wróciłam z trzema książkami, jedną z nich już moge polecić, chociaż jestem dopiero w połowie. *^v^*
Last but not least, I decided to join Makneta's Reading and Knitting. *^o^*I've had a long reading break recently, because I didn't take any books with me on holidays. First, we travelled by plane and every gram of baggage was valuable so there was no way I'd take heave paper books. And even having some books on my mobile (which I use as a reader) I was so busy or (in the evening) tired that the last thing on my mind was reading a book.But after coming back home I went to the library and returned with three books, the first one I can already recommend even if I'm only in the middle of it.
"Trzynasta opowieść" Diane Setterfield ma coś, za co uwielbiam książki - każdy kolejny rozdział pozostawia drgające we mnie pytanie "Co będzie dalej?!....." i książka nie pozwala mi się tak łatwo odłożyć na nocny stolik. *^-^*~~~ Poza tym, jest to opowieść o pisarce i córce antykwariusza, o miłości do książek, historia z dreszczykiem i tajemnicą, a wszystko dzieje się w Anglii i ten angielski klimat czujemy w trakcie całej opowieści.
Na drutach bardzo odgrzewany sweterek sprzed kilku miesięcy - Wiatraczki, któremu brakowało rękawów. Coś czuję, że za przykładem MaroccanMint będę lada dzień płakać "Dlaczego mam tak długie ręce?...."...... *^o^* Nie, no ręce mam zwyczajnej długości, ale wiecie, jak te rękawy się zawsze dłużą w robocie, może zrobię je do łokci? Albo 3/4? Zobaczymy, jak mi pójdzie, na razie wciągnęłam się w serial "Magda M." a przy nim całkiem nieźle się dzierga!
"The Thirteenth Tale" by Diane Setterfield has something I love in books - every chapter leaves me with a question fluttering somewhere inside me - "What is going to happen next?!....", and the book doesn't allow me to put it away on the bedside table so easily. It's a story about a writer and an secondhand bookseller's daughter, about love for books, a gothic story with a suspence and mystery, it all takes place in England and this English countryside atmosphere is present in every single moment. On the needles I have a cardigan started months ago that was only missing the sleeves. At the moment the first one grows pretty fast but I may start to whine about my long hands any minute now... (Okay, my hands are not unusually long, but knitting sleeves is always so boring and takes so much time... *^v^*). Anyway, I started to watch a tv series on Polish tv and it's a good companion for knitting.
Kawaii ta narzutka :3
ReplyDeleteJa aktualnie też na fioletowo dziergam i w planach kolejna rzecz w tym samym kolorze. :)
Herbaty kocham ogromnie i tą muffinkową też lubię- jest naprawdę bardzo dobra jak na 'sklepowe suszki'. Indian Chai miałam i też sobie chwaliłam, ale była droga jak na herbatę w torebkach. Teraz kupuję prawie wyłącznie sypane. ^^ Genmaicha moja ulubiona!
Mi dobrze się dziergało ostatnio do 'Rozen Maiden'. :)
Bardzo to lubię w stylistyce japońskiej, że nie boją się takich słodkości i przymrużenia oka, czy to w ubraniach czy dodatkach, gadżetach.
DeleteFiolet jest dobry na jesień. *^o^*
Muffinkowa herbata nieźle mnie zaskoczyła! Muszę wypróbować tę wersję z zieloną truskawkową. Genmaichę też uwielbiam, zawsze mam zapas w domu. *^v^*
A do anime nie mogę dziergać, nie jestem aż tak biegła w japońskim, żeby nie czytać napisów po angielsku...
Uwielbiam tajemnicze historie, które zaskakuja na każdym kroku.
ReplyDeleteTa ksiażka jest pod tym względem idealna, każdy rozdział zdradza dokładnie tyle, że chce się czytać dalej i dalej! *^v^*
DeleteO tak, nie ma nic lepszego niż książka, której nie można przestać czytać! Pozdrawiam serdecznie :)
ReplyDeleteMasz rację! Trafiłam w życiu na kilka takich książek, np.: "Świat według Garpa" Irvinga, w niej też przerzucałam kolejne strony, żeby się dowiedzieć, co będzie dalej. *^v^*
DeletePiękny kolor tych wiatraczków! Co do herbat, to doskonale wiem o czym mówisz, bo sama pochłaniam je hektolitrami i wciąż poszukuję nowych smaków, więc dziękuję za inspirację :) Pozdrawiam!
ReplyDeleteTaki idealnie jesienny kolor i będzie mi idealnie pasował do sukienki, którą właśnie szyję! *^o^*
DeleteSama dawno nie buszowałam na półkach z herbatami w Leclercu i byłam ciekawa, co się zmieniło podczas mojej miesięcznej nieobecności w Polsce. I wyszukałam sobie jesienne smaki! ^^*~~
I LOVED "The Thirteenth Tale"! Such a great book.
ReplyDeleteI love it, too! I wonder about the end but I so don't want this book to end soon. *^o^*
DeleteJa ciągle robię rękawy 3/4 bo nie mam serca do długaśnych... ale zima idzie, muszę się wziąć w garść:).
ReplyDeletePiękny fiolet! I książka brzmi interesująco.
Pozdrawiam serdecznie!
Marzena
Może powinnam wydziergać jeden komplet uniwersalnych czarnych rękawków i nosić do swetrów z krótkimi rękawami! *^v^*
DeleteCieszę się, że zabrałam się wreszcie za wykończenie tego sweterka, jak go skończę za parę dni (optymistka! ^^), to będzie jak znalazł!
Pozdrawiam!
Tę earl grey muszę zakupić, bardzo lubię herbaty z tej serii. Ksiązkę dopisuję do długalaśnej kolejki ;) Ja tam rękawy robię 3/4 bo i tak jak mam dłuższe to podwijam do tej długości a jak mi zimno zakładam mitenki i po kłopocie. A gdzie Ryszard? Ściskam Cię serdecznie
ReplyDeleteEarl Grey jest suuuper! Nawet Robert, który nie lubi herbat smakowych, wypił całą filiżankę i sam z siebie powiedział, że to smaczna herbata. *^o^*
DeleteMoże rzeczywiście powinnam mieć komplet mitenek pasujących uniwersalnie do różnych kolorów swetrów. *^v^*
Ryszard na miejscu, tuli się, mruczy i śpi mi na głowie, czyli bez zmian! ^^
Piękny ten fiolecik i super wzorek :)
ReplyDeleteHerbatki też muszę uzupełnić bo nam się kolekcja skurczyła ;)
Chodził za mną ten wzór od jakiegoś czasu, widziałam piękne swetry na Ravelry aż wreszcie wzięłam się za własną wersję. *^o^*
DeleteHerbat nigdy za wiele, dzisiaj posprzątałam szafkę z herbatami i widzę, że mam jeszcze miejsce na pudełko albo dwa...... ^^*~~
Uwielbiam takie fioletowe odcienie, ja ciagle cos przerabiam z fioletowej wloczki. Fajnie u Ciebie - tak wielojezycznie. I z tego co widze, domyslam sie, ze zasuwasz po japonsku? Po prostu brak mi slow. Pozdrawiam serdecznie Beata
ReplyDeleteFioletowy to też mój ulubiony kolor! Bardzo mi miło, że Ci się u mnie podoba. *^o^* Japońskiego się dopiero uczę, jeszcze daleko mi do porządnych wpisów na blogu w tym języku. *^v^* Pozdrawiam!
DeleteW temacie herbaty miałybyśmy wiele do obgadania, a raczej do opicia. Jako herbaciany maniak po Twojej rekomendacji polecę i kupię tę muffinkową , chociaż nie cierpię herbaty z papierka, o folii nie wspomnę:) Bułki wyglądają tak apetycznie, że aż zamarzyły mi się podobne:) No i nie sposób jeszcze nie skomentować pelerynki. Jednym słowem - oryginalna!
ReplyDeleteTeż jestem kompletnie zaskoczona tą muffinkową, ile ja się herbat nakupowałam, w tych specjalistycznych sklepach, gdzie pani podsuwała mi pod nos kolejne pudełka i każda herbata tak pachniała, tak pachniała!..... *^o^* A potem po zaparzeniu okazywało się, że jest to po prostu herbata z lekkim aromatem.
DeleteBułki są niesamowicie proste w wykonaniu, a rosną jak szalone! Zapomniałam napisać, że ja ich wcale nie zostawiłam na 15 godzin wyrastania w lodówce, tylko normalnie jak zawsze 2 godziny w ciepłym piekarniku (60 stopni), potem po przebiciu znowu z godzinę i same uformowane bułki 30 minut.
Pelerynka pozostanie pewnie do noszenia po domu, bo w tej roli sprawdza się doskonale, mnie jakoś zawsze marzną ramiona, jak siedzę przy komputerze albo z drutami! *^v^*
O, widzicie - a ja jestem taka herbacianą purystką. Czarna to czarna, za to w określonym gatunku, bo na przykład lubię miodowo-kwiatowe nuty Assam. Robię tylko wyjątek dla Earl Grey - przez wzgląd na kapitana Picarda :)
DeletePelerynka wydaje mi się stworzona do czytania w łóżku - wtedy wystające spod kołdry ręce nie marzną!
P.S. ja mam ręce jak orangutan - przynajmniej w zestawieniu z dzierganymi własnie wydaje.
Nie, nie, nam się zawsze tak wydaje, że mamy ręce jak orangutan, ale po skończeniu sweterka one się kurczą do normalnej długości! *^O^*
DeleteLubię smak czystych herbat, ale smakowe też potrafią mnie skusić. Co do kapitana Picarda, absolutnie się z Tobą zgadzam i solidaryzuję! *^-^*~~~
Masz rację, ta pelerynka to taka idealna lizeska (czy ktoś jeszcze pamięta takie słowo? *^v^*), kiedy wszystko inne mamy zakryte puchową kołdrą i tylko siła rzeczy ręce i ramiona wystają.
Ja też zawsze jak dziergam rękawy to mam takie myśli, że zrobię tylko do łokcia a później się okazuje, że nie mam żadnego swetra na długi rękaw :)) Pingwinek uroczy a bułeczki wyglądają przepysznie. A i bardzo mnie zainteresowałaś tą książką :)
ReplyDeleteWczoraj oglądałam ponad dwugodzinny film i sama nie wiem, kiedy zrobiłam pierwszy rękaw do łokcia, a to druty 2,75 mm, więc jakiś dopalacz mi się chyba włączył! *^O^* Mam jeden sweterek z rękawami 3/4 i żałuję, że takie zrobiłam (włóczka mi się skończyła, nie do dokupienia bo wynalezione 3 motki na ciuchach...), bo marzną mi w nim nadgarstki... Lepiej zrobić długie rękawy i podwinąć chyba... *^v^*
DeleteBułeczki polecam!
A w książce jest nawet element robótkowy, wczoraj doczytałam kolejne rozdziały!.... *^o^*
Wschodnie tradycje nie dla mnie. Ale książki i dzierganie - owszem. Tylko, że ja muszę mieć długie rękawy.
ReplyDeleteJa w sumie też muszę mieć długie rękawy, mam jeden sweterek z rękawami 3/4 i marzną mi w nim nadgarstki... Może lepiej zrobić długie i podwijać? Tym bardziej, że jakoś wbrew przewidywaniom szybko mi idzie, jeden rękaw sięga już łokcia! *^v^*
DeleteUwielbiam fiolet, to mój ukochany kolor na każdą porę roku więc sweterka się doczekać nie mogę. Zrób ładną sesję w żółtych płomieniach liści, jak mówiła Osiecka :)
ReplyDeleteNatomiast - o ile rozumiem sleeve syndrom i sama też go doświadczam, o tyle nie znoszę rękawów trzy czwarte/do łokcia. Po prostu wydaje mi się że sweter jest za mały. Na długie za krótkie, na krótkie za długie :) Zdecydowanie wolę rękawy zbyt długie, nawet lekko rozszerzane na końcach, takie w których dłonie można schować jak w mufce :) Przecież zawsze można podwinąć, dokładnie tak jak mówisz. Może to echa dzieciństwa, kiedy się donaszało swetry po rodzeństwie czy w moim wypadku kuzynach, a kupowało zawsze za duże, bo przecież rośniesz... Moja włoska koleżanka dała mi ostatnio zakwas do pieczenia własnych bułek, opowiadając jak to dała porcję cioci i ciocia piecze teraz chleb dla wszystkich krewnych i znajomych królika. Ja mam tremę. Tym bardziej podziwiam bułeczki.
Pospieszę się z dzierganiem, żeby nie przeciągnąć sprawy i żeby te złote liście jeszcze były, a nie zmieniły się w pluchę. *^v^*
DeleteJa mam to samo, też się czuję w rękawach 3/4 i spodniach 7/8 jak w ubraniu z młodszej siostry... (której nie mam, ale tak mi się kojarzy ^^) Zrobię długie, co mi tam!
Zwalcz tremę, nie ma się co bać! Najwyżej wyjdzie Ci zakalec. *^w^* A jest szansa, że wyjdzie pyszne pieczywo i się wciągniesz w pieczenie.
wybieram sie do biblioteki ,tozapytam ota pozycje . Uwielbiam angielskie klimaty .
ReplyDeleteJaponczykom zazdroszcze ,ze potrafią robic takie rzeczy z przymruzeniem oka . My to tacy sztywni jestesmy .
uwielbiam dobre herbaty,ale mam taki blok jezeli mam kupic herbate o zapachu,czy smaku czegos zupelnie nie herbatowego .W poscie i komentarzach przeczytalam , ze ok wiec byc moze zbiore sie na odwage zeby poprubowac ,ale i tak wolalabym muffinki osobno :D
Ja mam przepis na biszkopt do ktorego dodaje sie ziemniaki zebyt rzymal wilgoc .
Książka nieźle się rozwija, doczytałam wczoraj w nocy kolejne rozdziały... *^v^*
DeleteNo właśnie, w Japonii nie ma takiego wyraźnego podziału na dekoracje/elementy stroju zabawne (u nas kojarzone z dziećmi) i poważne (dorosłe), tam nie boją się mieszania stylów, bo chyba wiedzą, że wesoły rysunek czy gadżet może wywołać uśmiech, a to nie boli! *^O^*
Spróbuj tej herbaty, to tylko niecałe 6 zł, najwyżej Ci nie posmakuje i oddasz przyjaciółce. A jest szansa, że to będzie udany zakup!
Czyli potwierdzasz, że coś jest w tych ziemniakach i ich właściwościach nawilżających. A może by tak maseczkę na twarz?.... *^o^*
Książka bardzo zachęcająca, sprawdzę, czy u nas w bibliotece też jest. Robótka zapowiada się ciekawie, fiolet to taki miły, twarzowy kolor :)
ReplyDeleteKsiążka fajnie się rozwija i ma elementy dziewiarskie! *^o^*
DeleteLubię fiolet, nie wiem czemu tyle czekałam ze zrobienie jesiennego swetra w tym kolorze?
jako pingwin prezentujesz się zjawiskowo, spokojnie możesz w tym roku udać się w Haloween po cukierki. Jak do tej pory i tak zazdraszczam Ci wielu małych sweterków, które wydziergałaś, a ten w pięknym fiolecie zapowiada się "jesiennie" .
ReplyDeleteNigdzie nie będę chodzić, w Halloween mam urodziny i zamierzam siedzieć w domu, objadać się tortem i opijać szampanem, chociażby i w narzutce. *^O^*
DeleteWielkie grube swetrzysko jest fajne, ale małe sweterki też, można je nosić na cebulkę.
Świetna narzutka :)
ReplyDeleteTez bardzo lubię smakowe herbatki i mam ich spory zapas. Muffinkę Truskawkową bardzo sobie upodobali moi panowie, ale niestety nie mogę na nią trafić ostatnio :(
Śliczny sweterek się zapowiada :)
Narzutka bardzo się sprawdza, szczególnie w trakcie czytania. *^o^*
DeleteJa widziałam Muffinkę Truskawkową w Leclercu.
Ciekawa jestem, jak będą wyglądały gładkie rękawy do wzorzystego korpusu, chyba nienajgorzej.
Och, Leclerca u mnie nie ma :(
DeleteGładkie rękawy do wzorzystego korpusu będą pewnie pasować :)
Piłam kiedyś tę muffinkę truskawkową i była bardzo apetyczna - mocno aromatyczna i coś faktycznie z tego aromatu przechodziło też na smak :)
ReplyDeleteNarzutka jest urocza i bardzo pasuje do czerwonych zakolanówek. U Ciebie taka japońska stylistyka wygląda zawsze naturalnie :) A fioletowy sweterek ma piękny wzór. Dziergniesz rękawy raz-dwa, zobaczysz :)
Czyli udały się te herbaty Liptonowi! *^v^*
DeleteBo ja się nie przejmuję konwenansami, style czy wiekiem, i noszę, co mi się podoba na mnie. *^o^*
Pierwszy rękaw sięga mi już do łokcia, rzeczywiście jakoś szybko idzie!
A myślałam, że tylko ja mam takie myśli przy dzierganiu rękawów- a może do łokcia ...
ReplyDeleteTo są chyba myśli uniwersalne wpisane w dzierganie. *^o^* Jak sobie pomyślę o wydzierganiu pary rajtuzów, to och!........ ^^*~~
DeleteEj, ale pończochy ręcznie dziergane z jakiejś cienizny, z ażurem - fasonowe!
DeleteMilion lat bym je dziergała! *^w^*
DeleteSuika-Jonka jest przeurocza :3 a bułki wyglądają na tyle apetycznie, że może aż wybiorę się po ziemniaki :3
ReplyDeleteale że u mnie sklepy tylko do 20tej, to póki co idę przed telewizor podziergać przy jakimś serialu ^v^
Bardzo dziękuję! ^^*~~
DeleteBułki i tak muszą wyrastać, więc kup ziemniaki rano i zrób je jutro. *^o^*
Kończ te wiatraczki, bo tak pięknie się zapowiadają, że szkoda by było, żeby wciąż były WIPem or UFOkiem.
ReplyDeleteMuszę wypróbować polecane przez ciebie herbaty. Nie jestem może szczególną fanką herbaty, ale od czasu do czasu warto wypróbować coś nowego.
Fajna pelerynka.
Pozdrawiam
No, dziergam jak szalona! *^o^*
DeleteJa lubię eksperymenty herbaciane, ciągle coś dokupuję i testuję. Ale od wczoraj na zmianę earl grey i muffinka, earl grey i muffinka.
Dziękuję! *^v^*
U Ciebie nudzić się nie sposób. Sweterek japoński - cudo. Książkę zapisuję ku pamięci ;)
ReplyDeleteBardzo mi miło! *^o^*
DeleteWidziałam ten motyw wiatraczków na różnych elementach dzierganych, ale zakochałam się w wersji sweterkowej na Ravelry i musiałam mieć mój Mały Sweterek.
A w ogóle to się zastanawiałam nad dołączeniem do akcji, ale chyba nie spełniam warunków, ponieważ wprawdzie dziergam, ale nie czytam. To czytacz mi czyta. Zapytam Maknetę :)
ReplyDeleteChyba ważne jest przyswajanie słowa pisanego! *^o^*
Delete