Wróciliśmy, ale jeszcze nie ogarniam rzeczywistości.
Polaków w samolocie z Dubaju, którzy co trzecie słowo mówili przekleństwa i prowadzili konwersację na cały regulator. Kierowców próbujących przejechać pieszych i innych kierowców, trąbiąc przy tym zawzięcie. Nabzdyczonej pani ekspedientki patrzącej w sufit. A minęło dopiero kilka godzin od naszego powrotu.
Jak wylatywaliśmy z Tokio, płakałam. Na serio, łzy mi poleciały. Taki jestem mięczak.
Muszę tam szybko wrócić.
I dlatego nienawidzę dużych miast!
ReplyDeleteAle... wydaje mi się, że jest teraz tak, bo bardzo chcesz, żeby tak było... widzisz tylko to, co chcesz widzieć... widzisz jedną nabzdyczoną, a nie patrzysz na dziesięć uśmiechniętych... słyszysz pięciu trąbiących, a nie tych pięciuset uprzejmych i cichych...
Nie, ja to widzę cały czas, może teraz wyraźniej, bo mam na świeżo porównanie. I to nie jest kwestia dużego miasta, tylko mentalności ludzi, mam wrażenie, że Japończyk zawsze żyje tak, żeby dać się jak najmniej zauważyć i jak najmniej narzucić swoją obecność innym dookoła niego, przeciętny Polak wręcz przeciwnie.... ><
Deletetak to jest po powrocie z miejsc ulubionych, tam wszystko jest lepsze, inne. No i wtedy bywa,że porównanie z Ojczyzną wypada na jej niekorzyść. Ja tak miałam po powrocie z Australii. Będzie dobrze, się nie martw.
ReplyDeleteDziękuję bardzo za słowa pocieszenia, choć wiem, że nie będzie dobrze, bo nie było po poprzednim powrocie z Japonii trzy lata temu. *^-^* Ja po prostu nie rozumiem tutejszego świata, jest mi bardziej obcy niż tamten egzotyczny japoński.
DeleteJak ten czas szybko leci, dopiero wyjeżdżaliście! To czekam z niecierpliwością na relację z chwil szczęścia spędzonych w twoim miejscu na ziemi.
ReplyDeleteTeż nie mogę uwierzyć, że to już, dopiero co pakowałam walizki a już rozpakowane...
DeleteRelacje dzień po dniu znajdziesz na Fumach Turystycznych (brahdelt.wordpress.com), a tu pewnie zrobię jakieś podsumowanie moich spostrzeżeń, jak już odeśpię jetlag. *^v^*
głask głask, powrót do polskiej rzeczywistości jest zawsze bolesny :( mnie też się zawsze ciężko wracało. Zresztą nie tylko z Tokio ciężko wrócić do Polski, ja po miesiącu w Zurychu bałam się że zginę na pierwszy przejściu dla pieszych, a potem pierwszego dnia zostałam poczęstowana rumunem z harmoszką i śmierdzącym zapitym bezdomnym, który powalał wszystko w promieniu 2m od przystanku.
ReplyDeleteNie świadczy to za dobrze o naszym kraju, skoro niezależnie skąd wracamy zawsze tam było jakoś tak sympatyczniej...
odpocznijcie sobie :*
Nie miałam pojęcia, że pierwsze spotkanie z ojczyzną będzie tak okropne - rodacy w samolocie w oparach przekleństw... >< Jeszcze chwilę wcześniej otaczali mnie cisi skupieni na sobie Japończycy, a tu jak młotkiem w głowę głośna chamska grupa troglodytów!
DeleteMoże ja po prostu wybieram takie specyficzne miejsca, które mocno różnią się od Polski (Skandynawia, Japonia)? Może powinnam pojechać do Indii, wtedy bardziej cieszyłabym się z powrotu! *^o^*
Ale szybko czas zleciał! Wydawało się, że dopiero co wyjeżdżaliscie...
ReplyDeleteCiekawa jestem bardzo Waszych wrażeń po drugiej wizycie w Japonii - czy było inaczej niż za pierwszym razem, czy cos się Waszym zdaniem pozmieniało i takie tam ;)
W każdym razie póki co, odpoczywajcie!
Sama nie wiem, kiedy to minęło! *^v^*
DeleteNapiszę na dniach jakiś wpis podsumowujący, jeszcze nam zostały trzy dni do dodania na Fumach, zdjęcia czekają na obróbkę, ale wciąż odsypiamy jetlag i zmęczenie po intensywnych wakacjach! ^^
Łączę się w bólu - nigdzie nie wyjeżdżałam, a jakos mi tak się chce - byle dalej, na Spitsbergen, czy gdzieś tak.
ReplyDeleteCzekam oczywiście na podsumowanie na Fumach :) Może już jest?
Sama już nie wiem, co lepsze, wyjeżdżać i potem tęsknić czy nie wyjeżdżać tylko marzyć o wyjeździe...
DeletePodsumowania jeszcze nie ma, wciąż czekają ostatnie dni na opisanie, zrobimy to jak tylko odpoczniemy, jetlag nas męczy, dobrze, że Robert ma cały weekend przed powrotem do biura!
Wrócisz tam, na pewno wrócisz!
ReplyDeleteTaki jest plan! *^o^*
DeleteI mam nadzieję, że tym razem wcześniej niż za trzy lata....
its called the post-holiday blues... we all get them after a wonderful holiday away! it soon goes back to normal and then you can start dreaming about your next trip to Japan!!
ReplyDeleteThank you for cheering me up but I know it won't go away, it never left me after the previous trip to Japan three years ago until the day we boarded the plane last month. I just have to find the way to go back there quickly! *^v^*
DeleteAch, to dlatego cisza na Fumach, a ja tam co dzień wypatruję nawego wpisu...
ReplyDeleteOdeśpij i trzymaj się!
Dziękuję! *^v^* Uzupełnimy Fumy lada dzień, na razie w każdej wolnej chwili śpię, dziwne.... Jednak 16,5 godziny w samolotach, z czego 10 godzin w turbulencjach odbija się na kondycji.
DeleteSzkoda ze to już koniec . Codziennie zagladalam na Fumy i czekalam na kolejna relacje. Życzę rychłego powrotu do Japonii aczkolwiek milo będzie zobaczyć nowe sukienki. Pozdrawiam ciepło w ten pochmurny wieczór
ReplyDeleteArcypia
Bardzo dziękuję za przemiłe słowa! Na Fumach pojawi się jeszcze jeden dzień i podsumowanie, a potem pozostanie nam wszystkim czekać na następny wyjazd. Kiedy? Nie wiadomo... Ale postaramy się, żeby przerwa nie było znowu trzyletnia! *^v^*
Delete