Monday, January 27, 2014

Buszująca w śniegu albo Joanna, The Red Nose Reindeer

Już myślałam, że nie zdążę ze zdjęciami sukienek przed końcem miesiąca, ale mąż zdecydował się dziś pracować z domu, więc udało mi się namówić go na szybki spacer i robienie zdjęć! *^o^* Przedstawiam drugą z dwóch najnowszych sukienek uszytych w styczniu, z tego samego wykroju (dlaczego drugą, o tym za moment) - oto Pepitka (zwana także Buszującą w Śniegu albo Joanną, Czerwononosym Reniferem!... ~* "o" *~).
I thought I wouldn't be able to show you my January dresses before the end of the month but today my husband decided to work from home and I managed to talk him into a short walk and picture taking! *^o^* Here is the second in a row (about that in a moment) January dress based on the same pattern, let's call if the Pepitka (or Catcher in the Snow, also Joanna, the Red Nose Reindeer!.... ~* "o" *~). 


Jest to druga z dwóch najnowszych sukienek, bo pomysł na nią przyszedł mi do głowy kiedy kończyłam pierwsza wersję bawełnianą. Olśniło mnie, że mam ciepłą wełnę w pepitkę, która jakoś nie może doczekać się "swojej sukienki", a ten model jest szybki i łatwy a przy tym niesamowicie wygodny, w sam raz żeby raz dwa machnąć zimową sukienkę do noszenia na teraz. 
Wełnę kupiłam kiedyś na allegro i jak się okazało miałam jej 145 cm na 260 cm, co spokojnie wystarczyło na wykrojenie spódnicy z pełnego koła i doszycie góry z kimonowymi pół rękawkami sztukowanymi tym, co zostało (korzystałam z tego wykroju). 
It's the second of two dresses because I decided to make it while I was finishing the first cotton one version. I realised that I have a wool fabric that was still waiting for "its pattern", and that dress was quick and easy to make, just perfect for a quick dress to be worn now, when it's so freezing.
I bought this fabric some time ago and it turned out I had 145 cm na 260 cm, just enough to make a full circle skirt and the kimono sleeve top. (I used that pattern). 


Wszystkie szwy tradycyjnie zabezpieczyłam tasiemka ze skosu (materiał mocno się siepał więc tutaj było to nieodzowne), dodatkowo dla przełamania jednolitej płaszczyzny koloru obszyłam czarną taśmą ze skosu podkrój szyi i cały dół. Oczywiście po doszyciu spódnicy do korpusu zostawiłam sukienkę na noc, żeby się "odwisiała" i porozciągała, gdzie porozciągać się miała - tak robi się ze spódnicami ciętymi z pełnego koła przy luźno tkanych materiałach, ale postanowiłam nie wyrównywać dolnego brzegu tylko zostawiłam go w pierwotnej wersji - przód i tył poszły nieco niżej a boki są krótsze i tak mi się podoba.
Mam mieszane uczucia tylko co do koloru sukienki - jest czarno-beżowa i jest to kompletnie nie mój kolor.... Gdy kupowałam ten materiał wydawało mi się, że to pepitka czarno-biała, niestety zdjęcia przekłamały kolorystykę. Może jak ją ponoszę, z kolorowymi swetrami i dodatkami, to się przekonam.
I covered all the seams with a bias tape, I also added black bias tape to the neckline and the bottom hem for a colour accent. The hem was left overnight to stretch but I decided not to correct it and just left it how it was - longer at the front and back. There's one thing I don't like about this dress - the colour... It's a black-beige combination and it's so not my first or even the third choice... I bought the fabric online and from the photos I imagined it to be black-white, and now I think I'll have to wear it with colourful sweaters and accessories to be happy about it. We'll see. 


Na koniec mąż powiedział, że muszę się poobracać, żeby pokazać, że sukienka jest z pełnego koła. Spróbujcie powirować na śniegu, kiedy wieje mroźny wiatr!.....
At the end of the photoshoot my husband said that I had to swirl to show the full-circle skirt. Yeah, right, try to swirl standing in the snow, when it's freezing and windy!....



Pod sukienkę założyłam biały podkoszulek termiczny, bo jednak gołe ręce w środku zimy to nie jest najlepszy pomysł! *^o^* Jak już wspominałam, ten model jest niezwykle wygodny i na pewno jeszcze nie raz pojawi się w moich uszytkach. A ponieważ ta sukienka powstała niejako przypadkiem, przy okazji szycia innej, to w weekend pokażę oryginał, od którego wziął się pomysł na sukienkę z pełnego koła. Kiecka jest bawełniana, więc zdjęcia na pewno powstaną w domu, muszę tylko zorganizować oświetlenie i kawałek wolnego miejsca (nie ma już mojej białej ściany do robienia zdjęć, bo teraz stoi na niej regał z książkami *^v^*). Do następnego razu, trzymajcie się ciepło!
I wore the thermal top under the dress because naked hands are a no-no in Winter! *^o^* As I mentioned before, the kimono sleeves give you a very comfortable dress and I'm surely going to sew more such dresses in the future. On weekend I'm going to take photos of the original idea dress. It's made of cotton so I'll have to take photos inside, which means organising some light and finding a good space (my white empty wall is gone, there's a bookcase there now *^v^*). And for now, keep warm!

Saturday, January 25, 2014

Dzień Nikumana

Witam wszystkich w ten piękny sobotni wieczór. Cały dzień był słoneczny, więc po takim dniu czemu wieczór miałby nie być piękny? *^o^* Zacznijmy od czegoś zdrowego niesłychanie!
On this beautiful Saturday evening welcome to my blog! The whole day was sunny and nice, so the evening must also be quite nice, right? *^o^* Let's start with something healthy!


Dzisiaj Dzień Nikumana, czyli bułeczki z nadzieniem mięsnym, gotowanej na parze (chińska nazwa baozi). Ponieważ jestem tych bułeczek wielką fanką, poczułam się w obowiązku, żeby dzień ten uczcić i na obiad przygotowałam nikumany. ^^*~~
Today is a Nikuman Day. Nikuman on Japan and baozi in China, this steamed bun filled with meat is very tasty and I am a great fan, so I decided to celebrate today with some nikuman for dinner. ^^*~~


Zrobiłam dwie wersje - pierwsza klasyczna w cieście drożdżowym (według tego przepisu), i drugie z takim samym nadzieniem, ale nietypowe, w cieście według pomysłu Jamiego Olivera (do miksera z założonym nożem wlewamy puszkę mleka kokosowego, dosypujemy 2 puszki mąki, 1 łyżeczkę proszku do pieczenia i szczyptę soli, włączamy mikser na moment, aż połączy składniki w ciasto).
Z obydwoma ciastami bardzo łatwo się pracuje, więc każdy sobie poradzi, dzieli się je na kawałeczki, które można rozwałkować albo rozklepać dłońmi na placki, nałożyć nadzienie, zalepić, gotować na parze 15 minut, i zajadać ze smakiem! *^-^*~~~
Tak przy okazji, niebieskie i czarne talerze WCALE nie tłumią apetytu, jeśli na stole stoi coś smakowitego, sprawdzone!.....
I prepared two versions - the classic yeast one (according to this recipe) and the one from Jamie Oliver's idea for a coconut dough with the same filling (take a mixer with a knife part, put inside: 1 can of coconut milk, 2 cans of flour, 1 tsp baking powder, a pinch of salt, mix for a moment until the dough is formed, remove from the mixer, cut into small pieces, roll each piece into a round shape, place some filling, form a bun, cook in a steamer for about 15 minutes).
By the way, blue and black plates DO NOT stop your appetite, experimentally proven by me!...

Z frontu robótkowego - skończyłam plecy Małego Sweterka antracytowego i dzisiaj zaczęłam dziergać przody. Poza tym, jestem w trakcie szycia nie jednej a dwóch sukienek! *^v^* W obydwu zostało mi naprawdę niewiele do zrobienia, ale nie wiem, czy zdążę zrobić im zdjęcia przed końcem stycznia. W każdym razie obydwie będą zaliczone do styczniowych uszytków, w jednej jestem zakochana a druga nie do końca mi się podoba, hm... Zobaczymy, podejmę ostateczną decyzję, jak już wszystko skończę i zobaczę na sobie.
Craftwise - I finished the back of the anthracite Tiny Cardi and today started the fronts. I've been also sewing, not one but two dresses! *^v^* I don't have much to do with either of them but I may not manage to take photos before the end of the month. Anyway, their both are going to be counted as January sewing. I love the first one and have kind of blah attitude towards the second one... When it's finished and I see it on me, I'll make up my mind about it. 

I w ogóle chcę już wiosnę!...
Tylko bym jadła i jadła, gromadzę zapasy na zimę tysiąclecia, czy co?.... >< Niech przynajmniej mrozy trochę odpuszczą, bo przy tych temperaturach nie mogę biegać (nie mogę złapać tchu i nie mam siły), co mnie dodatkowo przygnębia. (Kiedyś nie uwierzyłabym, że będę przygnębiona z powodu niemożności biegania, ja-kartofel kanapowy!... ^^*~~)
And I really really want Spring already!...
I could eat and eat all day long, is it going to be the Winter of the Millenium, or what?.... I wish at least the temperatures went up a bit because when it's that cold (-10 degrees C and wind) I cannot do my jogging, I cannot breathe and have no stamina. And in addition to that eating like crazy, I'm sad and frustrated  because I cannot go out running. (Me, a total couch potato no so long ago, who would have thought!... ^^*~~)

><  I wish at least the temperatures went up a bit because when it's that cold (-10 degrees C) I cannot do my jogging, I cannot breathe and have no stamina. And in addition to that eating like crazy, I'm sad and frustrated  because I cannot go out running. (Me, a total couch potato no so long ago, who would have thought!... ^^*~~)

Sunday, January 19, 2014

ZIMA

Obiecałam pokazać w weekend początek nowego Małego Sweterka i oto on - 1/3 pleców gotowa. Wzór opracowałam sobie sama i jest odwzorowaniem wzoru japońskiego haftu sashiko o nazwie 松皮菱 (matsukawabishi czyli w wolnym tłumaczeniu "kora sosny z motywem rombów"). Znacie już ten wzór z torebki lunchowej, którą haftowałam w 2012 roku:
I promised to show you the begining of my new Tiny Cardi this weekend so here it is - 1/3 of the back is ready. I designed the pattern myself and it's based on the Japanese sashiko embroidery called 松皮菱 (matsukawabishi that is "a pine's skin with diamond motives"). You may remember that pattern from my embroidery:


a na sweterku prezentuje się on tak (ustawiony w pionie, na torebce widzicie go w poziomie):
and here it is on the cardigan (vertivally, on the bag you can see it horizontally):



Zdjęcie wyszło mi trochę za jasne, a włóczka jest minimalnie melanżowa, więc motyw jest tylko delikatnie zarysowany, ale to dokładnie taki efekt o jaki mi chodziło. Sweterek będzie sięgał do talii (ściągacz będzie schodził poniżej linii talii), wzór pojawi się na obydwu przodach i pojedynczym motywem na rękawach. Jeszcze nie podjęłam decyzji co do kołnierza. Włóczka Yarn Art Wool, druty 2,75 mm.

Korci mnie, żeby coś jeszcze wrzucić na druty, ale następny Mały Sweterek potrzebuje tych samych drutów (mam jedną sztukę), więc albo skupię się na jednej robótce na raz, albo opracuję wzór na sweter dla męża, już wiem, co chcę wydziergać, tylko muszę rozpisać warkoczowe wzory i dobrać rozmiar.

The photo is a bit too bright and the yarn is slightly variegated, so the pattern is only accentuated, but that's exactly the effect I wanted. The cardigan will reach my waistline, with the ribing falling below the waist, the pattern will be placed on the back, both fronts and in a single motif repeat on both sleeves. I still haven't decided on the collar. The yarn is Yarn Art Wool, 2,75 mm needles. 
I feel tempted to start another project but my nect Tiny Cardi will require the same needles (I have only one 2,75 mm ones), so I may resist the temptation and concentrate on only one knitting or start the sweater for my husband. I know what I want to knit, I need to choose the right size and draw the cable motives.

***

Z dnia na dzień zrobiła się ZIMA! Ale zanim przyszła, do połowy stycznia trwał listopad i to rozmemłanie pogodowe spowodowało, że czułam się jak na przedwiośniu - bez siły, bez inspiracji. Serio, dałam radę skończyć jeden sweter na drutach (ten testowy), a przecież tyle sukienek czeka na uszycie!... Postanowiłam się dowitaminizować i sięgnęłam po sprawdzony sposób - owocowo-warzywne szejki/smoothie/jak zwał tak zwał, ważne, że pyszne i zdrowe. *^v^* Jakby ktoś miał ochotę, to polecam i wrzucam dla inspiracji moje pomysły z poprzedniego tygodnia (obrazek można powiększyć, wtedy zobaczycie skład poszczególnych miksów). Muszę popracować nad kolorem czerwonym i żółtym, piłam głównie zielone szejki, a to za sprawą szpinaku, awokado i jarmużu. ^^*~~
Suddenly WINTER came overnight! But before it happened we had November lasting till the middle of January and that poor rainy weather made me feel weak and uninspired. Seriously, I only managed to finish one (testknit) sweater and the dresses have been waiting to be sewn!... So, I decided to give myself a vitamin boost and ate shakes/smoothies everyday. *^v^* Healthy and delicious, here is my last week's batch, you can click the picture to make it bigger and see the ingredients. I must work on the red and orange ones because I manily ate green ones last week (thanks to spinach, avocado and kale). ^^*~~



I na koniec baaaaaaardzo polecam pewien wypiek, który stanie się częstym gościem na naszym stole, mianowicie precle
To sum up, I highly recommend something sooooo delicious and easy to make at home - bread rolls called precle.


Korzystałam z niezawodnego przepisu z bloga Moje Wypieki i pożerałam jeszcze gorące precle tuż po wyjęciu z piekarnika! *^o^* Moje wersje to: bez dodatków, z solą i z zatarem. Ciasto po wyrobieniu mocno rośnie, łatwo się z nim pracuje i nie jest przy tym aż tyle roboty jakby się mogło wydawać (precle tuż przed pieczeniem wrzuca się na 30 sekund do wrzącej wody z sodą, dzięki temu uzyskują pyszną skórkę). Jedyną modyfikację, jaką przewiduję to podzielenie ciasta na 16 kawałków (w przepisie jest 8), i uformowanie cieniutkich precelków, bo one rosną jak szalone po uformowaniu, podczas gotowania i pieczenia, i w efekcie wychodzą prawie bułeczki, ale nie precle. 
I used reciped from Moje Wypieki  blog and I ate hot buns straight from the oven! *^o^* I made mine plain, with sea salt and with za'atar. The dough is easy to work with, rises nicely and gives a great result in taste. I may try to make thinner ones next time, because they grew into full buns here!


Trzymajcie się ciepło! Idę na kanapę oglądać skoki narciarskie i robić mój Mały Sweterek. Miłej niedzieli! *^-^*~~~
Keep warm! I'm going on the sofa now, to watch skii jumps and knit my Tiny Cardi. Have a nice Sunday! *^-^*~~~

Wednesday, January 15, 2014

Spodziewana niespodzianka

Zacznijmy od spodziewanej niespodzianki - tuż przed moimi urodzinami 31 października Wallinna ogłosiła na swoim blogu rozdawajkę, a do wygrania była książka The Colette sewing handbook. Szczęście się do mnie uśmiechnęło i to właśnie ja wylosowałam tę książkę! Wallinna wysłała ją szybciutko, bo właśnie była w trakcie przeprowadzki z Tokio do Londynu, i razem czekałyśmy na szczęśliwe dostarczenie przesyłki, jednak z czasem coraz bardziej traciłyśmy nadzieję, bo czas płynął a przesyłki nie było.... Aż tu nagle w zeszłym tygodniu mój zawsze uśmiechnięty pan listonosz wręczył mi kopertę z japońskim znaczkiem, i okazało się, że to moja wyczekiwana książka! *^o^*
Let's start with an expected surprise - just before my birthday on 31st October Wallinna  hosted a giveaway on her blog. The item was The Colette sewing handbook and I was lucky to get it! Wallinna sent it right away because she was moving from Tokyo to London soon, and we waited for a delivery. We kept waiting, loosing the hope a bit and.... finally last week my always smiling postman handed me a parcel with a Japanese postmark! My long awaited book arrived! *^o^*


Książka jest świetnym kompendium wiedzy szyciowej, opisuje niezbędne i przydatne narzędzia, ściegi, techniki, tkaniny, podpowiada, jakich dokonać wyborów jeśli chodzi o modele dla naszej figury, uczy pracy z wykrojem. Nie jest to sama teoria, bo książka zawiera kilka wykrojów do uszycia i jako pierwsza wpadła mi w oko Licorice Dress. Tu możecie obejrzeć propozycje modyfikacji tego wzoru. Mam na nią materiał i może nawet dzisiaj uda mi się ją skroić. *^-^*
The book is a great collection of sewing knowledge, it contains description of tools and techniques, seams, fabric characteristics, how to choose shapes for our figure and alter the patterns. There are patterns too, and for the first project I chose Licorice DressHere you can see proposed modifications/versions. I already have the fabric for it and I'll try to cut it today.*^-^*

***

Na rosyjskiej stronie Burdy możemy już obejrzeć modele z numeru lutowego (w Polsce pojawi się w kioskach 17 stycznia). Moją uwagę przyciągnęła sukienka 116, pokazana w dwóch wersjach:
On the Russian Burda's site there is a February issue available to see. Dress 116 caught my attention, presented in two versions:



ale nie wiem, czym one tak naprawdę się różnią (poza inną tkaniną, i model a jest chyba krótszy), bo rysunek schematyczny jest taki sam dla obydwu modeli:
I'm really not sure what the difference is (apart from the fabric, oh, maybe one is shorter), they have the same technical drawing:


Można by pobawić się tym wykrojem, zmieniając pasek zapinany na guziki na długą wiązaną z tyłu szarfę albo zmienić podkrój szyi/dodać kołnierzyk, ale zespół Burdy uszył dwie prawie identyczne sukienki, dziwne...
You could do so many interesting changes - different neckline, turning the belt into a sash tied at the back, but Burda people decided to sew two almost identical dresses, weird...

Poza tym, ten numer Burdy jest pełen klasyków - spódnice, żakiety, sukienki mają klasyczne eleganckie linie, jak chociażby sukienka 101:
There are many classic shapes in this Burda - skirts, jackets, dresses in elegant classic lines, like the ones below:



lub 102:


Ogólnie, numer bez fajerwerków, ale i bez garderobianych koszmarów sennych, kupię na pewno.
Generally, it's a good issue, I'll definitely buy it.


Zaczęłam dzisiaj kardigan z antracytowej włóczki Yarn Art Wool, będzie Małym Sweterkiem z motywem wzorowanym na japońskim hafcie sashiko, być może w weekend będę miała już co pokazać. *^o^*
Today I started another Tiny Cardi from the anthracite Yarn Art Wool, with a pattern based on a Japanese sashiko motif, I'll probably have something to show you this weekend. *^o^*

Sunday, January 12, 2014

Moje miejsce

W poprzednią niedzielę odwiedziła nas Zuza.
Ale może zacznijmy od początku - kiedy ostatnim razem kupiliśmy sobie sprzęt kuchenny (opiekacz takoyaki), to czekał on na użycie ... trzy lata! Tym razem po zakupie elektrycznej płyty teppanyaki postanowiliśmy nie czekać w nieskończoność, tylko wypróbować ją przy pierwszej nadarzającej się okazji. Tak więc, skoro w zeszłą niedzielę odwiedziła nas Zuza, nakupiliśmy mięs i urządziliśmy obiad z płyty grillowej. *^o^*
Last Sunday we were visited by Zuza. But let's start from the beginning - when we bought some kitchen appliance (takoyaki maker) last time, we waited... three years to use it! This time, when we bought the electical teppanyaki grill we decided to use it as soon as possible. So, lat Sunday Zuza came to us and we had a teppanyaki feast. *^o^*


Cała zabawa polega na tym, że siedzimy sobie wokół płyty w kilka osób, smażymy cienko pokrojone pasterki mięsa lub warzyw (na zdjęciu: nerka cielęca, boczek, ozorek cielęcy, wątróbka wieprzowa, łopatka wołowa i pierś kaczki oraz cukinia w plasterkach), gadamy, popijamy piwo lub wino, czyli przyjemnie i smacznie spędzamy czas z przyjaciółmi. *^-^*~~~ Jako dania towarzyszące wystąpiły marynaty (kimchi i imbir) oraz miseczki ryżu, bo nie sposób się opychać samym mięsem.
Wczoraj znowu mieliśmy gości i ponownie wystawiliśmy teppanyaki na stół, modyfikując nieco wybór smaków (ujęliśmy podrobów, za to dodaliśmy szaszłyki z kurczaka i pora oraz czerwoną paprykę). Uważam, że to bardzo fajny zwyczaj, siedzieć razem z przyjaciółmi i rodziną wokół płyty grillowej (albo postawionego na palniku garnka z bulgoczącym bulionem, w którym gotują się różne pyszności), bez pośpiechu zajadać i rozmawiać. Kojarzy mi się to z grupą ludzi wokół wspólnego ogniska.
The idea is to sit around the grill plate, fry thin slices of different meats and vegetables, drink beer or wine, talk and have fun with your friends. *^-^*~~~ Meat was accompanied by pickles (kimchi and ginger) and rice.
Last night we had another pair of friends coming to visit so we took out our grill again, this time we modified the menu a bit (resigning from some types od meat and adding some chicken skewers and red pepper). I think it's a great custom to gather around the grill (or a pot full of warm broth and tasty pieces of meat and bveggies) with your family and friends, talk and eat, and spend time together this way. It reminds me of people gathering around the fire.
Kiedy była u nas Zuza, oglądaliśmy mnóstwo naszych starych zdjęć i przypomniałam sobie czasy, gdy często wyjeżdżaliśmy na imprezy historyczne, m.in. do Skandynawii. I po tym oglądaniu strasznie zachciało mi się pojechać do Szwecji! Ostatni raz byliśmy tam bardzo dawno temu i gdy popatrzyłam na te znajome widoki, zaczęłam wspominać nasze poprzednie wizyty i zrobiło mi się sentymentalnie. *^-^*~~~
Na razie nie ma szans na skandynawską wyprawę, ale pomarzyć zawsze można, prawda? I żeby umilić sobie marzenia kupiłam w IKEA słoik moich ukochanych borówek a mąż zarządził kanapkę z sałatą, krewetkami i koperkiem na śniadanie.
We watched a lot of old photos with Zuza, from a few years ago when we often went to historical events in Scandinavia, and later I felt very sentimental, recalling Sweden and wanting to go there again! *^-^*~~~ There's no way we could go there soon but I can always dream about it, right? While doing funiture shopping in IKEA last week I also bought a jar of lingonberry jam and a packet of shrimps, as my husband decided he wanted a Scandinavian style shrimp sandwich for breakfast.


***

Pimposhka wywołała dziergające do tablicy i poprosiła o pokazanie swojego miejsca do robótek, to i ja pokażę - tak teoretycznie wygląda moje miejsce do robienia na drutach, róg kanapy pod lampą, obok stojak na nuty, na którym trzymam opis aktualnej robótki, przed nim niewidoczne plastikowe pudło z włóczką na bieżący i stojące w najbliższej kolejce projekty (na pudle możecie zobaczyć prawie skończony sweterek testowy, który w całej okazałości będzie mi wolno pokazać na początku lutego). Na parapecie stoi wiklinowa skrzyneczka z drutami skarpetkowymi i na żyłce, i kosmetyczką z nożyczkami, markerami, itp.
Pimposhka asked for a photo of our crafting space, so here is mine - that's how in theory my knitting place looks like. A corner of a sofa, under the lamp. There is a music score rack on the right where I keep project descriptions. Underneath there is a plastic box with curretly used yarn (unseen here) and on that box you can see the almost finished testknit sweater that I'll be allowed to share in February. On the windowsill there's a box with knitting needles, scissors, markers, ect. 


Piszę "teoretycznie", bo od niedawna to miejsce jest terenem walki między Robertem i Ryszardem, jeden siedzi tam pod lampą ze swoim e-book readerem a drugi wygrzewa się na miękkim w bliskości kaloryfera. Są chwile, kiedy trwa dosłowna walka o to miejsce, jeden z nich jeszcze nie zdąży porządnie wstać a drugi już się tam pcha, dochodzi do ręko- i łapoczynów, no i jak ja mam się tam jeszcze zmieścić z moimi robótkami?....
Dlatego ostatnio bardzo często robię na drutach siedząc na barowym stołku przed komputerem i do dziergania oglądam sobie całymi seriami Dr. House'a albo CSI Las Vegas. *^v^*
I wrote "in theory" because recently this space has become Robert's and Rysiek's favourite spot! One sits there under the lamp with the e-book reader and the other warms his furry body close the radiator. Sometimes there's a real fight going on there, with hands and paws in action! Three's a crowd so I usually leave the sofa and go with my knitting to the kitchen, when I knit sitting on the bar stool and watching Dr.House or CSI: las Vegas on my laptop. *^v^*

Następnym razem pokażę m.in. niespodziankę, która szła do mnie pocztą ponad dwa miesiące, zapraszam! ^^*~~
Next time I'm going to show you the surprise that was travelling to me for two months! ^^*~~

Thursday, January 02, 2014

"Zacznij od Bacha..."

Nie, lepiej zacząć od dobrego śniadanka! *^o^* Na przykład, rybki taiyaki z nadzieniem z anko, powideł śliwkowych albo konfitury wiśniowej.
It's good to start with a nice breakfast! *^o^* For example, taiyaki pancakes with anko, plum jam and cherry jam.


Bardzo dziękuję za życzenia noworoczne, które od Was dostałam!
Zaczął się nowy rok a my rozpoczęliśmy go bardzo ambitnie - od spaceru o wschodzie słońca 1 stycznia, żeby ten wschód obejrzeć. Miało być romantycznie, złota kula wyłaniająca się zza horyzontu, zdjęcia i w ogóle... Ale po pierwsze, wybraliśmy miejsce, z którego widok na wschód słońca skutecznie zasłaniały wielkie drzewa, po drugie, niebo było kompletnie zachmurzone, więc o wschodzie słońca zrobiło się trochę mniej szaro niż chwilę wcześniej, a po trzecie, okazało się, że wprawdzie aparat i statyw mamy ze sobą, ale karta do aparatu została w domu... (po zakupie aparatu z wyjmowaną kartą przewidywałam, że kiedyś nam się to przydarzy w najmniej oczekiwanym momencie, i proszę - umiem przewidzieć przyszłość!). Tak więc, zrobiliśmy kilka symbolicznych fotek komórką, która jak wiadomo zupełnie się do tego nie nadaje, ale na szczęście i tak nie było co uwieczniać. Poniżej nasze pierwsze śniadanie w roku 2014, spożyte na łonie natury - herbata i onigiri z łososiem i majonezem. *^v^*
Thank you very much for the new year's greetings!
The new year is here and we decided to start it unconventional - with a sunrise watching. It was supposed to be romantic, golden ball appearing at the horizon, photos and so on... But, first, we chose the spot covered with high trees, second, the sky was completely covered with clouds, and third - I forgot to take the card with the camera!... When we bought the camera some time ago I predicted something like that might happen in some important moment and here I am, the prophet! So, we took some very bad photos with the mobile phones - like our first breakfast this year, onigiri with salmon and mayonaise plus hot tea. *^v^*


Wróciliśmy spacerkiem do domu, zahaczając po drodze o stację benzynową, gdzie niesamowicie zaspany pan sprzedał nam kawę na dobry początek dnia. (Po powrocie wlazłam z powrotem do łóżka, gdzie dospałam jeszcze kilka godzin. ^^*~~) Do końca dnia jeszcze robiłam na drutach na kanapie, kibicowałam skaczącym narciarzom, piekłam kaczkę i jak co roku oglądaliśmy reżyserską wersję "Obcych".
We walked home and on the way back we went to the gas station to get a morning coffee, the clerk was soooo sleepy! ^^*~~ After we cam home I went straight to bed and slept for some more hours. On the first day of the new year I also knitted on the sofa, roted for the ski jumpers, roasted a duck and in the evening as each year we watched the "Aliens", director's cut.


Robótkowo nowy rok zaczęłam od skończenia projektu dzierganego - zrobiłam mężowi szalik, pierwszy w życiu, bo on nigdy szalików nie chciał. A teraz nagle zachciał, więc ma! *^o^* Nie mogłam tego szalika skończyć, bo co przymierzałam to mąż mówił "Jeszcze dłuższy!"... Oto oliwkowo/musztardowy szalik według wzoru Man, włóczka InterFox Oliwia, druty 5 mm.
On the knitting front - I started the new year with finishing a scarf for my husband. He never ever wanted one and suddenly he agreed to have it, so here is is - Man pattern, InterFox Oliwia yarn, 5 mm needles. I couldn't stop knitting, I kept asking my hubby where to fishish and he kept saying "Make it a bit longer..." all the time. *^o^*




I krótka historyjka obrazkowa. *^-^*
Some silly faces. *^-^*




Teraz na drutach mam testowy sweterek-tajemnicę, oraz szeroko zakrojone plany. Dziś rano przywitał mnie pan listonosz przynosząc zamówioną przed końcem roku włóczkę, a mianowicie dwa kolory Yarn Art Wool - fiolet na Mały Sweterek z sowami (do kompletu z sukienką Rada Puchaczy! *^o^*) - przepiękny kolor który nie jest zupełnie jednolity co mi się bardzo podoba, oraz antracyt jeszcze nie wiem na co konkretnie, ale chciałam ten kolor a o projekcie się pomyśli. I mam wreszcie motek białej włóczki bambusowej na dokończenie t-shirtu w paski.
Now there is a test knit sweater and some plans. This morning I was greeted by a postman with a very nice parcel, some yarn I bought just before the end of the year. Both are Yarn Art Wool, the violet is a beautiful delicately variegated shade and it'll be an owl cardigan to accompany my Owl dress. I still have no specific project for the anthracite wool but I really wanted to have this colour. And a ball of white bamboo yarn to finish the striped t-shirt.


W styczniu zeszłego roku pokazałam Wam kiełkujące drzewko laurowe, a teraz też u mnie coś rośnie! *^o^* Niedawno posmakowało nam hinduskie danie z dodatkiem ziela kozieradki i postanowiłam sama takie ugotować, a ponieważ nie da się kupić pęczka kozieradki w sklepie, to wysiałam sobie kozieradkę z nasion i już następnego dnia kiełkowała na moim parapecie. ^^*~~ Teraz czekam niecierpliwie, aż urośnie i będzie można ją zjeść!
Last year in January I posted a photo of a growing laurel bush and thid year something new is sprouting here! *^o^* Recently we've had an Indian dish with a fenugreek leaves in a reastaurant and I decided to recreate that dish at home, but I cannot buy fenugreek leaves in Poland so I planted the seeds and they sprouted on the next day! Now I"ll be waiting for it to grow so we could eat it!


Tyle dziś ode mnie, nowy rok na razie zaczął się niekonwencjonalnie i intensywnie, i chwilowo nie zanosi się na wyhamowanie. Pojechaliśmy dziś do IKEA i zaczęliśmy realizować plan umeblowania pokoju dziennego półkami na książki (musimy wymienić jeden regał, ten najcięższy, bo jest fabrycznie uszkodzony, wrrr.....), no i całkiem przypadkiem kupiłam dwa przepiękne japońsko-inspirowane materiały na sukienki! *^-^*~~~ Jutro idą do pralki i zaczynam myśleć nad ich przeznaczeniem, jak tylko coś wymyślę to na pewno podzielę się moimi pomysłami. *^v^*
So, that's it for now, this year started in an unconventional way and it seems it doesn't want to slow down yet. We went to IKEA today to get some bookshelves (we need to replace one because it was damaged and we found out after coming home and opening the box! of course it was the biggest heaviest one!...), and totally by accident I bought two beautiful Japanese inspired cotton fabrics for new dresses! *^-^*~~~ I'll put them into a washing machine tomorrow and start to think about what to sew with them, so stay tuned! *^v^*