Nie lubię wyrzucać. W zasadzie niczego - jedzenia, przydasiów, a już na pewno pracy własnych rąk.
I don't like to throw away anything - food, bits and pieces, and especially what I made with my own hands.
W czwartek wzięłam się za opracowanie wykroju na górę sukienki retro a za wzór miałam ten oto skan z holenderskiego magazynu Libelle nr 14 z 1951 roku. (Znalazłam go na blogu Lauriany, jeśli szyjecie i nie znacie tego bloga to gorąco polecam!!!) Wymyśliłam sobie, że chcę taką sukienkę z kremowego jedwabiu w koralowe pasy, który upolowałam kiedyś na allegro, ale zanim zrobiłam cięcie materiału właściwego, musiałam najpierw zrobić model testowy z czegoś, co można w razie co spisać na straty.
On Thursday I started to work on a pattern for a vintage dress and I used this scan from the Dutch Libelle magazine, issue 14 from 1951 (I found it on Lauriana's blog, I love the blog, it's very inspiring and educational!). I wanted to sew a dress from the cream and coral striped fabric but first I had to prepare the muslin.
Posługiwałam się wyłącznie rysunkiem technicznym, bo nie znam holenderskiego. Wymiary na rysunku sugerowały rozmiar 42 i po przygotowaniu próbnego wykroju i uszyciu bluzki testowej na żywo potwierdziłam tę tezę. Zmniejszyłam model na bokach, opuściłam czubek zaszewki 3 cm w dół, nie ruszałam rękawów, bo te okazały się akurat. Pojawił się też problem kołnierzyka na karku, którego po prostu nie było na rysunku... W związku z tym wymyśliłam sobie coś małego, fikuśnego, z czubkiem i przy moim braku wyobraźni przestrzennej nawet udało mi się dopasować go do całości. *^v^*
Najśmieszniejsze, co dotarło do mnie już po uszyciu i przytwierdzeniu kołnierzyka na jego miejscu, wygląda na to, że jego tam wcale w oryginale nie było!... Tył miał tylko odszycie i kropka. No, to u mnie jest, i kropka! *^w^*~~~ Nie będę go przecież odpruwać, bo nieźle się napracowałam, żeby go dopasować i ładnie wszyć, i raczej zniszczyłoby to podkrój szyi (materiał jest bardzo luźno tkany, szyłam na ogromnym naprężeniu górnej nitki, nr 8 na moim Brotherze).
I only used the drawing and measurements because I don't know Dutch. It turned out the blouse was size 42 so I had to make it smaller on the sides (I wear 40 or 38 size blouses), I also placed the top points of the darts 3 cm lower, didn't do anything with the sleeves. I got confused a little with the back collar because there was no such thing on the drawing. Maybe it was mentioned in the text but I don't speak Dutch, well... I just invented something on my own and added this little funny element. *^v^*
Najśmieszniejsze, co dotarło do mnie już po uszyciu i przytwierdzeniu kołnierzyka na jego miejscu, wygląda na to, że jego tam wcale w oryginale nie było!... Tył miał tylko odszycie i kropka. No, to u mnie jest, i kropka! *^w^*~~~ Nie będę go przecież odpruwać, bo nieźle się napracowałam, żeby go dopasować i ładnie wszyć, i raczej zniszczyłoby to podkrój szyi (materiał jest bardzo luźno tkany, szyłam na ogromnym naprężeniu górnej nitki, nr 8 na moim Brotherze).
The funniest thing is that after I finished the collar, put it in its place (and believe me, it wasn't easy!), I realised that most probably there was no collar on the original blouse, just the neckline facing!... Well, my dress has it, I'm not going to remove it now, it would ruinig the very loosely woven fabric.
Cały czas przykładałam się do każdego etapu testowania wykroju - starannie rozrysowałam go na papierze, dokładnie przerysowałam na wyciągniętym z dna szafy pobabcinym lnie w kratę, pozszywałam szwy, obrzuciłam zapasy, zrobiłam porządne odszycia. Kiedy odrysowywałam przody i tył na materiale, czuwały nade mną Bóstwa Szwalnicze, bo ułożyłam formy wzdłuż osnowy, równo na kratkach i w taki sposób, że na przodach nie ma przesunięcia motywu. *^o^* I gdy już miałam gotowy egzemplarz testowy dotarło do mnie, że właśnie prawie uszyłam sobie cienką letnią kieckę, do której wystarczy doszyć marszczony rozkloszowany dół i można pokazać się w niej ludziom! Żadne nitki nie zwisają, wszystko ładnie powykańczane, dziurki na guziki obrzucone.
At every stage I was very thorough and precise with my test model - drawing the pattern on the paper and then on the fabric (the linnen I found in my stash that belonged to Robert's Garndmother), sewing, securing the inside seams, making proper facings. I even placed both fronts the way the stripes matched. When I finished the blouse part I realised I have a thing Summer linnen dress almost ready, all I need was to add a gathered skirt part! *^o^*
Nie jest to może najbardziej efektowny materiał na świecie, ot, zwyczajny len w kratkę. Kolory mogłyby być nieco żywsze, ale w końcu nie zawsze trzeba świecić się jak żarówka, można założyć prowokacyjny czerwony pasek i letni kapelusz (nie uwieczniony na zdjęciach, ale był w użytku! ^^*~~). Gdybym była gospodynią domową w latach 50-tych, mogłabym zakładać taką sukienkę np.: w dzień prania albo generalnego sprzątania. Wychodzi na to, że mam drugi ciuch do latania do tego warzywniaka po kartofle, pardon, arbuzy! *^v^*
Jedną z cech sukienek z tamtej epoki była zabawa tkaniną i tutaj też mi się udało to zastosować, bo cięłam materiał wzdłuż osnowy wycinając górę i w poprzek wycinając dół.
To może nie jest najpiękniejsza sukienka na świecie, ale jest niesamowicie wygodna! To zapewne zasługa wykroju dobrze dopasowanego do mojej sylwetki, ale też kimonowych rękawów. Nie wspominając o tym, że przewiewny len jest idealny na 30-stopniowe upały!
Niebawem zabiorę się za sukienkę właściwą (pamietajcie, "to nie jest sukienka, której szukacie", tamta dopiero będzie szyta! *^w^*). Będzie miała kimonowe rękawy ale zaplanowałam inny dekolt, no bo taki już mam, więc po co się powtarzać. *^v^*
Jedną z cech sukienek z tamtej epoki była zabawa tkaniną i tutaj też mi się udało to zastosować, bo cięłam materiał wzdłuż osnowy wycinając górę i w poprzek wycinając dół.
It may not be the prettiest fabric in the world, just a plain checkered linnen. The colours are rather soft and delicate, and I can accessorize using stronger accents like the red belt and not visible red straw hat that I wore today. If I was a 1950's housewife, I might wear something like that on a laundry day. Or for the general house cleaning. *^v^*
One the dresses features of those times was the play with the pattern on the fabric and here I also managed to do that - I cut the blouse along the warp threads and the skirt part across the warp.
To może nie jest najpiękniejsza sukienka na świecie, ale jest niesamowicie wygodna! To zapewne zasługa wykroju dobrze dopasowanego do mojej sylwetki, ale też kimonowych rękawów. Nie wspominając o tym, że przewiewny len jest idealny na 30-stopniowe upały!
Niebawem zabiorę się za sukienkę właściwą (pamietajcie, "to nie jest sukienka, której szukacie", tamta dopiero będzie szyta! *^w^*). Będzie miała kimonowe rękawy ale zaplanowałam inny dekolt, no bo taki już mam, więc po co się powtarzać. *^v^*
It may not be the prettiest dress in town, but it's definitely the most comfortable! It's probably because of the model adjusted to my figure and the kimono sleeves. Not to mention the airy linnen is perfect for the Summer heat.
I'm going to make the actual silk dress soon (remember, "this is not the dress you're looking for" *^w^*), it's going to have the kimono sleeves but I've decided to change the neckline. I already have the dress with such neckline after all. *^v^*
Wybaczcie wygnieciony materiał, ale zdjęcia robiłam po przejechaniu 3 km na rowerze i piknikowaniu na trawie w dzisiejszym sobotnim upale, a len się jednak gniecie. *^-^*
Forgive me the crinkled fabric photos, but I took them after cycling for 3 km and having a picnic on the meadow in a high Summer heat. *^-^*
Tym samym zamykam lipiec drugą (niespodziewaną) sukienką. Na warsztacie mam teraz sukienkę retro kimonową z jedwabiu, jerseyowy top szyty z Letnią Szkołą Szycia (moja pierwsza przygoda z jerseyem, yikes! *^v^*). Jak się uda to mam już elastyczną żorżetę na sukienkę elastyczną oraz wełny na dwie następne, ale to już raczej będą projekty wrześniowe, jesienne. I trzy projekty lalkowe, z czego jeden skończę dosłownie na dniach, bo już mi zostało bardzo mało. Nadrabiam jesienno-zimowe nicnieszycie. *^-^*~~~
So I made another dress in July, totally unexpected. Now I'll be making the vintage kimono sleeves dress from silk, the jersey top (my first working with jersey fabric, yikes! *^v^*). If I learn how to do it, I already have an elastic georgette for the next dress and wool fabrics for the Autumn dresses. And three dollfie's projects, one of which is almost ready to show. I make up for the several months of not-sewing-at-all. *^-^*~~~
Fragment lalkowego ciuszka i japońskie koraliki Toho 15/o - nowy, bardzo malutki wymiar zdobienia lalkowych strojów. *^o^*
Here's the fragment of doll's outfit's and the Japanese Toho 15/o beads - a new, very tiny dimension of doll clothes embelishments. *^o^*