Jak to dobrze, że nie jestem aktorką filmów erotycznych! ^^*~~ W najdziwniejszych miejscach mam zadrapania i siniaki i jak by to wyglądało na ekranie?... ~*^v^*~ (poza tym jestem przeziębiona, a to już w ogóle dyskwalifikowałoby mnie do grania w scenach namiętności! )
A jest to efektem noszenia regałów i pudeł tam i z powrotem, po schodach w górę i w dół. Za to mam już pięknie urządzoną piwnicę (= trzy regały piwniczne upchane na styk w maleńkiej klitce, ale się zmieściły, uffff!.... ^^), a na półkach obok miliona różnorodności panoszą się słoiki z przetworami z zeszłego i tego roku.
A jest to efektem noszenia regałów i pudeł tam i z powrotem, po schodach w górę i w dół. Za to mam już pięknie urządzoną piwnicę (= trzy regały piwniczne upchane na styk w maleńkiej klitce, ale się zmieściły, uffff!.... ^^), a na półkach obok miliona różnorodności panoszą się słoiki z przetworami z zeszłego i tego roku.
It's good I'm not an erotic movies actress! ^^*~~ I have scratches and bruises all over my body and it wouldn't look too good on the screen, right? ~*^v^*~ (I also got a cold and it's another no-no for the passionate scenes!)
This is the result of carrying furniture and boxes up and down the stairs, but we already arranged the new basement (= we managed to barely fit in three basement units in the teeny-tiny space, phew!.... ^^) and all the shelves are packed with stuff and jars with jams and pickles from last and this year.
Dodatkowo, dopadł mnie znienacka bakcyl przetwarzania, wspomagany przez czynniki naturalne czyli dwa wiadra jabłek z działki moich rodziców i od wczoraj jest u mnie jak u tego robaczka Brzechwy. Dwa darmowe wiadra jabłek, co jest niebagatelnym argumentem! ^-^ Coś trzeba było z tymi jabłkami zrobić, więc na dzień dzisiejszy mam:
Additionally, I suddenly caught the preserving bug, supported by the fact that I got two buckets of apples from my parents' plot of land. I had to do something with those apple so I ended up with this:
- baterię małych słoiczków wypełnionych musem jabłkowym z liśćmi mięty
- trzy litrowe słoje z duszonymi jabłkami z cynamonem, do szarlotki
- a lot of small jars with apple mousse with mint
- three 1 l jars of stewed apple pieces with cinammon, for apple pies
Z pozostałych jabłek zrobię jutro ostry chutney, a to na pewno jeszcze nie koniec jabłkowych pomysłów, bo w tym roku jabłonka wyjątkowo pięknie obrodziła i są widoki na dużo więcej owoców, Robert już zaciera ręce na myśl o darmowym surowcu na domowy cydr! ~*^o^*~
Jabłka przetwarzałam na dwa sposoby:
Według pierwszego jabłka umyłam, usunęłam środek z pestkami, obrałam i pokroiłam w cząstki, a następnie udusiłam ze szklanką wody, dodałam cynamon i trochę cukru do smaku, i zapasteryzowałam.
Według drugiego sposobu, nieobrane jabłka bez środków ułożyłam na blasze do pieczenia, po czym piekłam je w 180 stopniach przez ok. 40 minut. Owoce rozpadły się na mus, który musiałam wybrać z blachy spomiędzy skórek, i to jest moim zdaniem słaby punkt tego przepisu - następnym razem jabłka obiorę przed pieczeniem i będę je piekła w naczyniu żaroodpornym, w którym będzie mi wygodnie doprawić mus odrobiną cukru i cynamonu i z którego będzie mi potem łatwo przełożyć jabłkowy mus do słoików do pasteryzacji.
Takie jabłka można wykorzystać nie tylko do szarlotki, ale też jako dodatek do lodów, wsad do drożdżowych bułeczek czy do ulubionego dania z dzieciństwa - ryżu z musem jabłkowym. ^o^~~
I'm going to make a hot apple chutney using the rest of the apples and that's definitely not the end of ideas for apples because my parents' apple tree decided to give a lot of fruit this year! Robert is already happy with the free cider material! ~*^o^*~
Jabłka przetwarzałam na dwa sposoby:
Według pierwszego jabłka umyłam, usunęłam środek z pestkami, obrałam i pokroiłam w cząstki, a następnie udusiłam ze szklanką wody, dodałam cynamon i trochę cukru do smaku, i zapasteryzowałam.
Według drugiego sposobu, nieobrane jabłka bez środków ułożyłam na blasze do pieczenia, po czym piekłam je w 180 stopniach przez ok. 40 minut. Owoce rozpadły się na mus, który musiałam wybrać z blachy spomiędzy skórek, i to jest moim zdaniem słaby punkt tego przepisu - następnym razem jabłka obiorę przed pieczeniem i będę je piekła w naczyniu żaroodpornym, w którym będzie mi wygodnie doprawić mus odrobiną cukru i cynamonu i z którego będzie mi potem łatwo przełożyć jabłkowy mus do słoików do pasteryzacji.
Takie jabłka można wykorzystać nie tylko do szarlotki, ale też jako dodatek do lodów, wsad do drożdżowych bułeczek czy do ulubionego dania z dzieciństwa - ryżu z musem jabłkowym. ^o^~~
I processed the apples two ways: first, I cleaned them, cored and peeled and cut them into chunks, and then stewed with a cup of water. Second way was to clean and core the fruit (but leave the peel on), and bake them on a tray in 180 degrees C for 40 minutes. The apples turned into a mousse but I had to scoop it from the flat tray omitting the peels so next time I'll do it like that: I'll peel the fruit and bake it in a baking form which will make it easier to spice it with sugar and cinammon, and then put into the jars.
Such apple mousse can be used for apple pies but also to add to ice-cream dessert, to fill in the sweet yeast buns or to eat with rice and cinammon. ^o^~~
Oprócz jabłek przetwarzam też inne rzeczy, bo im więcej pełnych słoików w piwnicy, tym ciekawsze i bardziej urozmaicone menu czeka nas jesienią i zimą, a wiadomo, że sklepowe przetwory kosztują, szczególnie te bardziej fikuśne. W przyszłym tygodniu zabiorę się na pewno za pomidory, cukinie i kabaczki - mam w planach przeciery, sosy i pikle, ale to już w mojej nowej kuchni, yikes! *^o^*
Chwilowo zrobiłam jeszcze słoik camemberta z ziołami w oliwie (do zjedzenia na bieżąco) - zioła oczywiście z własnego balkonu.
Chwilowo zrobiłam jeszcze słoik camemberta z ziołami w oliwie (do zjedzenia na bieżąco) - zioła oczywiście z własnego balkonu.
Apart from the apples I also preserve other things because I believe the more jars you have in the larder the more interesting your cooking can be in Autumn and Winter, when there are no fresh vegetables and fruit, and store-bought pickles can be expensive, especially the more exotic ones. Next week I'm going to start preserving tomatoes, zucchinis and eggplants - I'm planing mousses, sauces and pickles, already in my new kitchen, yikes! *^o^*
At the moment I also made something for a quick breakfast - camembert with fresh herbs from my balcony, in olive oil.
I nastawiłam borówki na sok - niestety na wielkim krzaku borówki na maminej działce słońce podsuszyło owoce i nie za bardzo nadają się do podjadania, ale zasypane cukrem (i uzupełnione wkrótce innymi owocami) powinny dać smaczny sok. (Kto wie, może za radą Maryli Musidłowskiej doleję tam do nich kapkę rumu?... *^o^*).
I also started the blueberry juice - there is a blueberry bush on my mother's alotment but the sun dried out most of the berries and they're not so tasty to eat raw, but covered with sugar (and with some other fruit added) they should produce a tasty juice. Who knows, I may even pour a glass or two of rum into this jar... *^o^*.
A z frontu balkonowego takie wieści - w zeszłym tygodniu zjedliśmy pierwszego pomidorka RedCherry. Zrobiłam to ze wzruszeniem, bo w końcu wyhodowałam go od nasionka! *^v^* Teraz następne kiście się czerwienią i dojrzewają również pomidory GoldNugget. Pozostałe gatunki się nie postarały i przeszły już do historii.
Balcony garden news - last week we ate the first RedCherry tomato. I was a bit touched while doing this because I grew it from the seed! *^v^* Next tomatoes are getting red and the GoldNugget tomatoes are getting yellow, the other types didn't want to cooperate so we said goodbye.
Chilli Hungarian Wax, który okazał się być Jalapeno Purple (!) kwitnie jak szalony i owocuje! Wygląda na to, że na pewno będę miała w tym sezonie papryczki żółte (Bulgarian Carrot) i fioletowe (Jalapeno Purple). Co do pozostałych kolorów, to zobaczymy, bo czerwone chilli dopiero kwitną. Po cichu bardzo bardzo trzymam kciuki za odmianę Ciliegia, bo owocuje czerwonymi kulkami, które można nadziać serem i zalać oliwą, mniam! ^^*~~
Chilli Hungarian Wax which turned out to be Jalapeno Purple (!) has a lot of flowers and one pretty small pepper! It looks like I'm going to have yellow hot peppers (from Bulgarian Carrot) and purple hot peppers (from Jalapeno Purple), but the rest of the colours are still unsure to come. I'd really love to have Ciliegia chillis because they are red balls that can be stuffed with cheese and drowned in olive oil, yummy! ^^*~~
Napisz, proszę, słówko o tym camembercie, bo smakowicie wygląda :-)
ReplyDeleteTo odmiana czeskiego hermelina (którego kilkakrotnie robiłam), tym razem posiłkowałam się tym przepisem: http://cosniecos.blox.pl/2011/10/Marynowany-ser-Basi.html. Pozdrawiam! *^v^*
DeleteIt's a great way to preserve apples. The taste must be nice.
ReplyDeleteYes, it's a good type of apples, sweet so I didn't have to add a lot of sugar.
DeleteGratuluję pierwszego własnoręcznie wyhodowanego pomidorka! To jest sukces :)
ReplyDeleteDziękuję bardzo! ~*^o^*~
DeleteZainspirowałaś mnie i chyba też się wezmę za zaprawy:)) tym roku jagody,wiśnie,porzeczki,maliny,fasole szparagową zamroziłam a teraz bdę robiła przeciery pomidorowe i leczo do słoików:))
ReplyDeleteNawet, jeśli czasami domowe przetwory nie wychodzą taniej niż kupne, to jest jednak satysfakcja, że spiżarnia pełna i zróżnicowana, i do obiadu wystarczy wybrać któreś pikle czy sos z piwnicznej półki! *^v^*
DeleteJa też chcę zrobić leczo, póki pomidory i papryki mają smak. ^^
Też mnie zainspirowałaś. Mam michę antonówek, pojadę po jeszcze do dziadków i zrobię przetwory.
ReplyDeleteWczoraj sąsiadka, starsza pani, powiedziała mi, że antonówki są najlepsze do szarlotki! *^o^*
DeleteMelduje się kolejna zainspirowana! :) Ostatnio mam duży przypływ kabaczków - znajomi mojej mamy hodują na działce i rozdają wszystkim w prezencie - i kompletny brak pomysłu, co z nimi robić. A na to, że można z nich robić przetwory, nie wpadłam :P W tej chwili w kuchni pyszni się wielki kabaczek (w zasadzie, mówić o nim "kabaczek" to obraza - to jest kabak, a wręcz kabaczysko! ^^), którym można by pułk wojska wykarmić - i jutro, jak poszukam przepisów, pewnie powędruje do słoiczka :)
ReplyDeleteZ kabaczka robiłam kiedyś placki, dokładnie takie jak ziemniaczane. Wrzuciłabym go też obok pomidorów i papryki do leczo. A może by go tak zamarynować jak dynię? *^o^*
DeleteLeczo z kabaczków, pomidorów, papryki i cukinii już mi powoli zaczyna wychodzić uszami - tak właśnie przyrządzałam pierwsze otrzymane kabaczki :) Po czym nastąpił przesyt i reszta ostatniej porcji powędrowała do zamrażarki, czekać na lepsze czasy - okazało się, że nawet dobra rzecz, jedzona przez kilka dni w końcu się znudzi :P
DeleteLejdi, wieki całe nie jadłam kabaczków. aaaa! Dawno, dawno temu, jeszcze gdy były czarno-białe telewizory, moja Mama robiła kabaczki faszerowane mięsem i zapiekane w szybkowarze:)
DeleteCoś jak ten przepis, tylko bez ryżu: http://smacznykacik.blogspot.com/2011/08/kabaczek-faszerowany-miesem-mielony.html
Dzień dobry Brahdeit - przyszłam do Ciebie od Squirk i chociaż od jakiegoś czasu podczytuję, to kabaczkowy komentarz chyba jest pierwszym?:)
Ja w ogóle za kabaczkiem nie przepadam, ma dla mnie za mało smaku, dlatego dosmaczyłabym go mocno, jakoś kwaśno-korzennie... ^-^
DeleteSakurako, witam i zapraszam do czytania i komentowania! *^o^*~~
oj tak i ja melduję cię!!! Będą Hermeliny !
ReplyDeleteRobiłam hermeliny z suszonymi ziołami i jestem ciekawa wersji ze świeżymi, lada dzień będzie próbowanie. *^v^*
Deletete balkonowe wiesci bardzo intrygujace :)))ciekawi mnie skad tyle papryczkowych nasionek wytrzasnelas :))))te nazwy brzmia naprawde fascynujaco :)
ReplyDeleteNasiona papryczek kupowałam na allegro i w sklepie Moreveg.uk, na przyszły sezon planuję jeszcze zakupy w innych sklepach internetowych w UK i na ebay.
DeleteO! Właśnie zabieram się za przetwarzanie jabłek, może wypróbuję Twój drugi sposób? Tylko zdradź proszę jak pasteryzujesz? Rok rocznie mam z tym problemy. Ostatnia dynia niestety nie przetrwała :-(
ReplyDeleteAch, i marzy mi się ajwar!
Pasteryzuję od kilku lat w ten sam sposób i zawsze mam dobre rezultaty, a moja metoda to "dwa razy po 20 minut w 120 stopniach": najpierw myję słoiki i pokrywki, i wstawiam je do piekarnika nastawionego na 120 stopni na 20 minut (mogą być wilgotne albo już wysuszone). Potem wypełniam je gorącą treścią, zakręcam i znowu wstawiam do piekarnika nastawionego na 120 stopni na 20 minut.
DeleteAjwar będę robić z tego przepisu Herbatki: http://www.herbimania.blogspot.com/2007/08/ajwar-dla-leniwych.html
Dziękuję! Tym razem spróbuję Twojego sposobu :-)
Delete