Jabłka wciąż spadają mi z nieba (to znaczy, z działki *^v^*), więc wciąż je przetwarzam. Na przykład, zrobiłam ostry chutney według tego przepisu. Efektem jest słodka jabłkowa marmolada z nutką Orientu, idealnie pasuje do wieprzowych kotletów albo pieczonego drobiu, lub jako dip do ciasteczek serowych - już przetestowane i coś czuje, że będę go robić jeszcze raz, bo za szybko znika... ^^*~~
I still have a lot of apples coming so I keep preserving them. For example, I made a hot apple chutney from this recipe. The result is a sweet apple marmalade with an Oriental character, perfect with pork chops or roasted chicken, or as a dip for the homemade cheese crackers - all those combinations were already tested and I think I'll be making more of this chutney because it may disappear quickly... ^^*~~
Ulubioną kuchnią mojego męża jest kuchnia indyjska, więc sięgnęłam też po przepis na chutney jabłkowy według tego pomysłu - jest inny od powyższego, bo bardziej w kawałkach, a bengalska mieszanka przypraw panch phoran nadaje mu prawdziwie indyjskiego charakteru i będę go podawać właśnie do dań tej kuchni.
My husband's favourite cuisine is Indian cooking so I made the apple chutney from this recipe - it's a bit different from the previous one because it's chunky and Bengali panch phoran spice mixture adds a special flavour to it.
Zrobiłam też jabłkowe chrupacze. Chciałam je ususzyć metodą mojego taty - plasterki nawleczone na patyczki, zawieszone na słonecznym balkonie na kilka dni, ale gdy je robiłam pogoda mi się zepsuła, przez kilka dni było pochmurnie albo wręcz lał deszcz, więc musiałam znaleźć inny sposób. Usunęłam gniazda nasienne, pokroiłam jabłka w cienkie plasterki, posypałam szczyptą cynamonu i suszyłam rozłożone na blasze do pieczenia na pergaminie w piecyku nagrzanym do 50 stopni przez ok. 5 godzin. Nie wysuszyły się na wiór, więc jeszcze lekko wilgotne pojadaliśmy przed telewizorem.
I also made the apple chips. I wanted to dry the apple slices like my father did - on a stick in the full sun, but the weather was bad recently so I chose the oven method and placed the slices of apples on a baking tray, sprinkled with some cinnamon, for about 5 hours in 50 degrees C. They didn't come out very dry so I decided not to keep them but eat while watching tv.
A to coś, co już kiedyś pokazywałam na blogu - cytryny marynowane w soli, dodaję je do dań kuchni marokańskiej.
And here is something I've shown on my blog - lemons pickled in salt which I add to Moroccan dishes.
Cytryny myjemy (można sparzyć), nakrawamy w ćwiartki, ale nie do końca, i w powstałe szczeliny wsypujemy sól - ok. 1 Ł na sztukę. Następnie układamy w słoikach i zalewamy sokiem z cytryn, ilość zależy od tego, jak bardzo soczyste cytryny kupimy, u mnie tym razem wyszło 1 cytryna cała/sok z 2,5 szt. Odstawiamy w ciemne chłodne miejsce na co najmniej 3 tygodnie.
Wash the lemons, cut them into quarters but not entirely and rub some salt in the slits - about 1 Tsp per lemon. Then put them in the jars and cover with lemon juice - the number of lemons for juice depend on how juicy they are, in my case I used 2.5 lemons for juice to cover one salted lemon. Put the lids on and store the jars in cool dark place, use after 3 weeks.
Zabrałam się też wreszcie za pomidory - kupiłam dla eksperymentu dwie odmiany: podłużną Limę i małe Gargamele.
I also bought some tomatoes for a paste - long Lima and small Gargamel.
Pokroiłam je w kawałki i gotowałam na małym ogniu około półtorej godziny, pod koniec dodałam 1 Ł soli na garnek do smaku (na 3 kg pomidorów) i zmiksowałam wszystko ręcznym mikserem. Jak widać Lima (po lewo) dała ciemniejszy czerwieńszy sos, a i smakiem nieco się różnią, nazwałabym to dwoma odmianami słodyczy. ~*^o^*~ Z pomidorami to dopiero początek, bo ta ilość na pewno nie zaspokoi naszym pomidorowych potrzeb jesienno-zimowych. ^^
I cut them into pieces and cooked on slow heat for about 1,5 hr, at the end I added 1 Tsp of salt per pot (3 kg of tomatoes) and mixed everything with a hand mixer. As you can see, Lima (on the left) gave me the darker more red sauce and the taste differes a bit, I would call them two types of sweetness. ~*^o^*~ It's only the beginning with tomatoes because that amount wouldn't satisfy our Autumn and Winter needs. ^^
I na koniec - wielka premiera prezentu, jaki dostałam od mamy na nowe mieszkanie - sokownik! ~*^v^*~
And to sum up - a great premiere of the present I got from my mum for a new apartment - a juice maker! ~*^v^*~
Ponieważ trafiłam na niedrogą aronię postanowiłam go na niej wypróbować i oto proszę - mam butlę domowego soku z aronii do jesiennych i zimowych herbat. ^^*~~ (Na 2 kg aronii dałam 1 szkl. cukru.)
Because I found a cheap aronia berries I decided to make the first juice out of it and here it is - a bottle of homemade aronia juice for Autumn and Winter teas. ^^*~~ (For 2 kg of berries I added 1 cup of sugar.)
Oraz butlę soku z malin.
I kilka słoiczków malinowych konfitur, bo po oddaniu soku maliny okazały się jeszcze całkiem soczyste, więc dosypałam 1 szklankę cukru i zagotowałam, a potem napełniłam słoiczki i zapasteryzowałam w piekarniku (120 stopni przez 20 minut). I oficjalnie zużyłam wszystkie małe i średnie słoiki! *^v^*
Then I made a bottle of raspberry juice.
And some jars of raspberry jam because after the juiced stopped coming out there was a lot of moist berries left so I added 1 cup of sugar to them, brought them to a boil, poured the jam into the jars and pasteurised them for 20 minutes in the oven, 120 C. And I officially used up all small and middle size
jars from my stash! *^v^*
PS.: Ryszard zaczyna poznawać swój koci mega-drapak! *^o^*
PS.: Ryszard has started to get acquainted with his cat tree! *^o^*