Thursday, March 15, 2012

さすが、ヨンカちゃん!

Na przeprosiny można mi dać kawałek wędzonej makreli. Taka jestem. *^v^*
You can give me a piece od smoked mackerel as a "I'm sorry" gift, I'm just that kind of girl. *^v^*

Pan Ryba powrócił, podobno na dobre! Swoją nieobecność w lutym tłumaczył mrozami a na przeprosiny dostałam wędzoną makrelę. ~^^~ Teraz Pan Ryba ma być co tydzień, dzisiaj z ryb świeżych ma brotolę, halibuta i filety z pstrąga oraz duży wybór wszelakich ryb wędzonych, w przyszły czwartek ma być dodatkowo np.: flądra.
Our fishmonger is back and back for good! He explained that he was absent in February because of the low temperatures and because he was sorry he gave me a smoked mackerel for free. ~^^~ Now he will be coming each week and I'll be able to buy very fresh fish, I'm so happy!


Kupiłam brotolę do smażenia (z dorszowatych, podobno mięsista i ma mało ości) i wędzonego trewala, mojego wielkiego faworyta, makrela jest darowana. ^^
Jak to człowiekowi niewiele do szczęścia potrzeba - moje dzisiejsze drugie śniadanie:
Today I bought brotola (cod-type fish, a lot of meat, a few bones) and a smoked warehou, the mackerel was a gift. ^^
And here is my second breakfast, what else do you need? 

Dla przypomnienia: Pan Ryba (pan Jurek ^^) sprzedaje ryby świeże i wędzone, w czwartki w Warszawie stoi samochodem między Marcpolem a wejściem do stacji Metro Ursynów.

Ryszanty też lubi rybkę. ~^o^~
Our cat also likes fish.  ~^o^~

12 comments:

  1. o, Rysiu powrócił! :*

    kurde, chyba w ciąży jestem, bo mi ta kanapka tak apetycznie wygląda, a normalnie za rybą nie przepadam ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hi, hi, hi, hi, hi... ~^v^~

      (Tak poniekąd a propos - moja znajoma dowiedziała się o swojej ciąży, jak była w szóstym miesiącu... To już nie do śmiechu.)

      Delete
  2. Pycha, przypomniał mi się słynny warszawski Pan z Rybami z Gocławia, u którego przynajmniej raz w tygodniu kupowałam rózne pyszności! Tu niestety jeszcze nie znalazłąm sprawdzonego źródła rybek...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja bym i na Gocław jeździła, ale na szczęście mogę bliżej na Ursynów. *^v^*

      Delete
  3. Spojrzenie Ryśka: "jedna rybka dla mnie" :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zjadłby dwa duże kęsy a resztą by się pobawił, już ja go znam! ~^-^~

      Delete
  4. uwielbiam ryby..moge jesc je na sniadanie ,obiad i kolacje..wedzone smazone i marynowane....pychota....masz racje...czlowiekowi niewiele do szczescia brakuje...jak latwo o tym zapominamy..pozdrawiam ania

    ReplyDelete
    Replies
    1. Prawda? To nie musi być od razu wygrana w totka, takie małe radości tworzą nasz każdy dzień. *^v^*

      Delete
  5. Ryszard jest bosko proszący, jak można mu nie dać chociaż kawałka. A kanapeczkami i całym tekstem narobiłaś mi strasznej ochoty na wędzoną rybkę. Idę na zakupy :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oczywiście, że NIE MOŻNA mu nie dać chociaż kawałeczka!... ~^v^~

      Delete
  6. Skupiony i wiercący dziurę w brzuchu wzrok Ryśka - bezcenny :D Jakbym moją Ksenię widziała podczas krojenia ryby lub kurczaka :D

    ReplyDelete