Saturday, March 31, 2012

Zioła w kuchni / Herbs in my cooking

W tym tygodniu chodziły za mną arabskie smaki. Może dlatego, że ostatnio zrobiłam zakupy w sklepie arabskie.pl (ten wpis nie jest przez nich sponsorowany ~^v^~) i kupiłam kilka torebek przypraw, foremkę do falafeli i przepyszną fetę!
This week I've been thinking about Arabic flavours. Maybe because I've just done some shopping in the online Arabic shop and bought some spices, a tool to make falafel and a great feta cheese! 



Dziś na obiad mieszanka klasycznych arabskich potraw: hummus (libańska wersja z pieczoną dynią według Allegry McEvedy), falafel, kibbeh z jagnięciny z orzeszkami piniowymi, do tego tabbouleh i chlebki manakish z za'atarem. Dużo ziół, oliwy, soku z cytryny, dużo smaków, aromatów i kolorów.
Today we had for lunch a lot of classic Arabic flavours: hummus (Lebanese version with baked pumpkin by Allegra McEvedy), falafel, lamb kibbeh with pine nuts, tabbouleh and manakish flatbreads with za'atar. Lots of herbs, olive oil, lemon juice, lots of flavours, scents and colours.


Friday, March 30, 2012

Posiałam / I've sown

W pierwszej połowie marca posiałam roślinki.
I've sown the seeds in early March.

Szczerze mówiąc, wcale nie byłam przekonana, czy cokolwiek z tego wyjdzie. Nie mam ręki do kwiatów, gdy miałam jeszcze na parapetach jakieś rośliny doniczkowe to tylko takie najsilniejsze, bo inne po prostu nie dawały sobie u mnie rady...
Frankly speaking, I wasn't sure I'd get any results. I don't have green fingers, I used to have some indoor plants but only the strongest survived...

Ale rośliny o przeznaczeniu spożywczym to całkiem inna historia i moje nastawienie do nich jest zupełnie inne! ~^v^~
But culinary plants is something completely different and my attitude towards them is much more positive! ~^v^~

Tak więc, w marcu posiałam różne rośliny.
Chciałam wybrać te, które najbardziej lubię zjadać, ale nie było szans, żebym na moim balkonie (2 m x 75 cm) posadziła dynie, szparagi, melony, mango, jabłonkę i krzaki czarnej porzeczki... *^v^* Poszłam więc na kompromis i wybrałam zioła, drobne sałaty, chilli, pomidorki koktajlowe i truskawki (te ostatnie z sadzonek). Taki był plan.
So, in March I sown different plants.
I wanted to choose the ones I like to eat but there was no chance for pumpkins, asparagus, melons, mango, apples and a black currant bush on my balcony (2 m x 75 cm)... *^v^* So I had to compromise and go for many herbs, small lettuces, various chillies, small tomatoes and strawberries (these from grown plants). At least that was the plan.

Nakupiłam najróżniejszych nasionek, torfowe kratki do wysiewów i na pierwszy ogień 12 marca poszły: 
- bazylia zwyczajna, 
- bazylia czerwona, 
- bazylia cytrynowa, 
- bazylię cynamonowa, 
- kolendra, 
- pachnotka 
- i "mieszanka ziół japońskich" (jest to enigmatycznie opisana mieszanka nasion, która ma tylko to jedno  hasło napisane na opakowaniu...
w skład której wchodzą najprawdopodobniej:
* kapusta chińska pak-choi (Brassica chinensis),
* tatsoi [Brassica rapa ssp. rosularis (narinosa)],
* sałata japońska mizuna [Brassica rapa ssp. nipposinica (japonica)],
* gorczyca orientalna Red Giant (Brassica juncea),
* szarłat (amarantus) odmiana green calaloo
takie informacje znalazłam na czyimś blogu ogrodniczym i wnioskuję z wyglądu kiełkujących roślin, szczerze mówiąc w ogóle nie powinnam była kupować tej mieszanki, jak można w taki sposób sprzedawać rośliny do wysiewu!...).
So, I bought many different seeds, small sowing pots and on 12th March I sown:
- basil
- red basil
- lemon basil
- cinnamon basil
- corriander
- perilla
- and the mix of Japanese herbs (it's the mixture of different seeds of herbs and letuces, like pak-choi, tatsoi, mizuna, mustard Red Giant, amaranth green calaloo variety)

Jakież było moje zdziwienie, kiedy już 14 marca podczas porannego spryskiwania wodą zauważyłam pierwszą dwu milimetrową siewkę! *^v^* (wzeszło właśnie jedno z japońskich ziół)
To my greatest suprise, on the 14th March during watering I saw the first 2 mm long seedling! *^v^* (one of the Asian herbs started to grow)



Następnego dnia kratka z mieszanką ziół japońskich wyglądała już tak:
On the next day, the pot with the Japanese herbs looked like that:


A największe siewki tak:
And the biggest seedlings looked like that:

Czułam się jak dumna mama, której latorośl szybko dorasta i zaraz pójdzie do przedszkola. *^v^*
I felt like a proud mama of a fast growing child, soon to be sent to kindergarten. *^v^*

15 marca kupiłam komplet mini-szklarenek w Lidlu i dosiałam estragon, rukolę, sałatę rzymską i szczypior czosnkowy. Oczywiście nie myślałam o tym, gdzie ja to wszystko poprzesadzam, jeśli wszystko mi wzejdzie...
16 marca pojawiły się pierwsze nieśmiałe siewki bazylii zwyczajnej, cytrynowej i czerwonej. A potem to już poszło lawinowo, a kolejne roślinki codziennie wychodziły z ziemi grupami...
On the 15th March I bought special mini-sowing boxes and added tarragon, rocket, Romaine lettuce and garlic chives. Of course, I didn't think about the place to replant all the seedlings after they are big enough, and I only have a small balcony...
On the 16th March other herbs started to show up: basil, lemon basil and red basil. And then I couldn't stop them anymore, each they the plants were coming out of the ground in groups... 



A potem znalazłam sklepy z nasionami w UK, które znacznie przyczyniły się do rozrostu mojej balkonowej flory (szczerze mówiąc polskie sklepy mają ubogą ofertę, a w każdym razie ja nie trafiłam na podobny asortyment w naszych sklepach ogrodniczych). ~^v^~ Dokupiłam też kilka nasion na Allegro.
And then I found the online shops in UK that supplied me with many more interesting seeds (frankly speaking, Polish seed shops are poorly supplied...). I also bought some new seeds on Polish auctions.

Nie to, żeby było tak całkiem różowo... Niestety przemoczyłam kolendrę, która dorastając w zbyt wilgotnych warunkach umarła i musiałam powtórzyć wysiew. Przez chwilę na włosku zawisł też los części siewek bazylii, gdy okazało się, że zbyt wcześnie odkryte słaniają się z braku ciepła i wilgoci. Okazuje się, że samo wykiełkowanie niczego nie gwarantuje, bo siewka wielkości kilku centymetrów, z drugą parą liści, potrafi znienacka zakończyć żywot z niewiadomego powodu (za dużo/mało wody, za zimno bez przykrycia/zbyt duszno pod pokrywką, zduszona przez inne siewki bo nieprzesadzona odpowiednio wcześnie/za wcześnie przesadzona i chyba osamotniona...). Każda roślina ma inne wymagania i będę się tego uczyła na własnych bolesnych doświadczeniach.
Unfortunately not everything went so smoothly... I killed corriander because I left it under cover with too much moisture and I had to sow it again. For a moment I struggled with basil seedlings because it turned out that they need moisture and warmth, so after one day without a cover I covered them again. It turns out that a couple cm seedling isn't a guarantee of a healthy plant at all, it can suddenly wilt without warning or any apparent cause (too much/too little watering, too cold with the lid/too steamy under the lid, left for too long in the group and choked by the other seedlings/replanted too early and apparently lonely...). Each plant is different and I'll be learning everything from my own experience.

Pod koniec marca rozszalałam się zupełnie, wysiewając kilka gatunków pomidorków koktajlowych w różnych kolorach i chilli. O nich niewiele na razie mogę powiedzieć, więc proszę trzymać kciuki, żeby mi zdrowo kiełkowały i rosły! *^v^* Mam obecnie kiełkujące, wysiane lub w planach (nasiona są zamówione i czekam na dostawę) dziesięć gatunków chilli, cztery gatunki pomidorków koktajlowych, dziesięć gatunków orientalnych sałat, kilka gatunków ziół i takie szaleństwa jak ukorzeniająca się trawa cytrynowa czy edamame... Czy widać, że mam skłonności do przesady?...~^o^~
Then at the end of March I went totally crazy and sown several types of cherry tomatoes in different colours and chillis. I cannot say much about these yet but please keep your fingers crossed for the healthy growth! *^v^* At the moment I have seedlings or planned to sow (seeds are already bought and I'm waiting for the delivery) ten types of chillies, four types of cherry tomatoes, ten types of Oriental lettuces, several types of herbs and such experiments like lemon grass growing the roots in the water or edamame... Can you see I have tendencies to exaggerate a bit?... ~^o^~

Założyłam dziennik "ogrodniczy" - nie jest do komentowania (o ciekawszych postępach ogrodniczych będę pisać tutaj *^v^*), służy mi wyłącznie do zapisków dla pamięci co, kiedy i jak posiałam, co mi wzeszło a co nie, jak mi to wszystko będzie rosło. Będę tam też wrzucać więcej zdjęć, więc jeśli ktoś ma ochotę na dokładne śledzenie moich poczynań ogrodniczych na balkonie, to zapraszam do zaglądania.
I set up a gardening diary where I'm writing daily about all the things related to my plants (purchases, growth, links, ect). It's only in Polish and comments are off because it's just for me to keep the log of everything, but I post photos there so you may be interested to have a look. Of course I'll be puting updates about more interesting gardening happenings here on this blog.

Wednesday, March 28, 2012

Info

Ja tylko na chwilę, żeby donieść, że od wczoraj widać mojego bloga pod nowym adresem: http://www.friendsheep.com/ .

Nic się nie zmieniło, nadal piszę na Bloggerze, nie trzeba zmieniać linków w RRS i nadal można do mnie trafić po starym adresie www.brahdelt.blogspot.com, natomiast ponieważ od lat mam zarejestrowaną domenę, to postanowiłam wypełnić ją treścią, co mi będzie tak na pusto leżała w sieci. ~^v^~
I just wanted to let you know that since yesterday you can find my blog on a new address http://www.friendsheep.com/ .
Nothing's changed, I'm still writing on Blogger, you don't have to change your RRS feed links and you can still find my blog using the old address www.brahdelt.blogspot.com but since I've had this paid domain for several years now I decided to use it and not just pay for nothing year by year. ~^v^~

Saturday, March 24, 2012

Curry

Dzisiejszy kolorowy obiad - miały być żeberka w pomarańczach, ale zmieniłam zdanie, bo miałam ochotę na zdecydowane azjatyckie smaki (a przy okazji wygarnęłam trochę zapasów, np.: dynia zajmuje mi już tylko jedną szufladę w zamrażarce... *^v^*).
Today's colourful dinner - I planned to have ribs in orange juice but I changed my mind because I felt like eating some strong Asian flavours (and I also cleared out some pieces from my food stash, eg.: pumpkin finally takes only one drawer in my freezer... *^v^*).

Czerwone curry z wieprzowiną i czarną soczewicą (ugotowane z dodatkiem liści limonki kafir, dodają charakteru!), do tego ryż basmati z mleczkiem kokosowym i zielonym kardamonem, pieczona dynia Argonauta doprawiona oliwą, czosnkiem, imbirem i chilli, posypana świeżą tajską kolendrą i sałatka z mango, czerwonej cebuli, papryki, fenkuła i kiełków fasoli mung z ostrym i aromatycznym dressingiem z sosu sojowego, soku z cytryny, oleju sezamowego, odrobiny sosu rybnego i chilli.
So, it's red curry with pork and black lentils (made with some kafir lemon leaves, they add a character to the dish!), basmati rice with coconut milk and green cardamon, baked pumpkin seasoned with olive oil, garlic, ginger and chilli, sprinkled with fresh coriander, and a salad: mango, red onion, red pepper, fenugreek and mung sprouts, with hot and spicy vinegrette made from soy sauce, lemon juice, sesame oil, a dash of fish sauce and chilli.


A już niebawem napiszę o czymś strasznie fajnym, co od jakiegoś czasu zaprząta mi głowę, ręce i parapety. ~*^o^*~
And soon I'll write about something really great that's been keeping me and my window sills busy for some time now. ~*^o^*~

Thursday, March 22, 2012

Spring has sprung!

Jeszcze chwileczka, jeszcze momencik, i będę wracać z zakupów z naręczami szparagów, z bukietem buraczków na botwinę, z pęczkiem młodej włoszczyzny na pierwszy wiosenny krupnik... ~*^o^*~
In a moment I'll be coming home from the market with bunches of asparagus and baby beetroots, with baby carrots and turnips for the Spring soups...  ~*^o^*~

A tymczasem wczorajszy pierwszy dzień wiosny uczciłam nastawieniem nowej porcji kimchi. ~^v^~
In the meantime I celebrated the first day of Spring (which was yesterday) by preparing a new batch of kimchi. ~^v^~


Oraz wrzuceniem na druty nowego Małego Sweterka.
And starting a new Tiny Cardigan.

Miałam przerwę w dzierganiu, nawet nie wiem dlaczego, ale nie tykałam drutów przez około trzy tygodnie. No, ale uświadomiłam sobie, że do czarnej sukienki w białe grochy muszę - MUSZĘ - mieć czerwony sweterek, a nie mam. Wyciągnęłam zapas czerwonej wełenki i zaczęło się kombinowanie, jaki model wykonać. Problem był taki, że mam tej włóczki bardzo mało, 3 motki po 100 g na druty 4 mm i nie ma szans na więcej bo kupiłam ją kiedyś na ciuchach. Wybrałam w końcu Safire i zobaczymy, jak mi pójdzie. Podoba mi się szeroko wykrojony przód i długość do talii, czarno-biała sukienka będzie miała szeroki kołnierz i dekolt w serek, a od talii będzie rozkloszowana, więc mam nadzieję, że ładnie się ze sobą zgrają. ~^^~
I had a long knitting break, I have no idea why I didn't touch needles for some time but I realised that with the new black and white dress I need - NEED - the red cardigan. And I didn't have one. So I dug out some red yarn from my stash and started to look for a suitable pattern because I only had 300 g of that and no chance of buying more. I finally chose Safire and we'll see how it goes. I like the open front and waistline length, my dress will have a wide collar and will be fitted in the waistline so I hope they'll go well together. ~^^~


A kto dzisiaj na kolację będzie jadł halibuta? Ja! Ja! ~*^o^*~
And who's going to eat fish for dinner tonight? Me! Me! ~*^o^*~

Saturday, March 17, 2012

Na straganie, w dzień targowy...

Sobotni poranek zaczęłam o 9 rano od przejścia 10 km, nieźle, co? *^v^*
Kiedyś żadna siła nie ściągnęłaby mnie z łóżka przed 11:00...
I started my Saturday at 9:00 with 10 km walk, not bad, ha? *^v^*
I used to sleep till 11:00 in the old days...

Widzieliście takie pomarańcze? Małe, zwarte, w środku częściowo pomarańczowe a częściowo krwisto-czerwone, słodkie, bezpestkowe.
Have you seen such oranges? Small, tight, the middle is partly orange and partly blood-red, sweet, no pips.

Z innych odkryć bazarkowych - kazachski czosnek marynowany: w occie i w soku z granatów, oraz marynowana czeremsza czyli czosnek niedźwiedzi. Pyyyycha! ~^o^~
Other market finds - Kazakh pickled garlic: in vinegar and in the pomegranate juice, and the pickled ramsons (or bear's garlic). Yummmy! ~^o^~

A Rysiek co na to? A Rysiek pstro, utytłał nosem świeżo umyte okna w sypialni, ofutrzył uprane zasłony, a teraz śpi... ^^
And what about Rysio? He doesn't care at all, he already left the nose stains on the freshly cleaned windows and a lot of his hair on the freshly washed curtains, and now he's asleep... ^^

Thursday, March 15, 2012

さすが、ヨンカちゃん!

Na przeprosiny można mi dać kawałek wędzonej makreli. Taka jestem. *^v^*
You can give me a piece od smoked mackerel as a "I'm sorry" gift, I'm just that kind of girl. *^v^*

Pan Ryba powrócił, podobno na dobre! Swoją nieobecność w lutym tłumaczył mrozami a na przeprosiny dostałam wędzoną makrelę. ~^^~ Teraz Pan Ryba ma być co tydzień, dzisiaj z ryb świeżych ma brotolę, halibuta i filety z pstrąga oraz duży wybór wszelakich ryb wędzonych, w przyszły czwartek ma być dodatkowo np.: flądra.
Our fishmonger is back and back for good! He explained that he was absent in February because of the low temperatures and because he was sorry he gave me a smoked mackerel for free. ~^^~ Now he will be coming each week and I'll be able to buy very fresh fish, I'm so happy!


Kupiłam brotolę do smażenia (z dorszowatych, podobno mięsista i ma mało ości) i wędzonego trewala, mojego wielkiego faworyta, makrela jest darowana. ^^
Jak to człowiekowi niewiele do szczęścia potrzeba - moje dzisiejsze drugie śniadanie:
Today I bought brotola (cod-type fish, a lot of meat, a few bones) and a smoked warehou, the mackerel was a gift. ^^
And here is my second breakfast, what else do you need? 

Dla przypomnienia: Pan Ryba (pan Jurek ^^) sprzedaje ryby świeże i wędzone, w czwartki w Warszawie stoi samochodem między Marcpolem a wejściem do stacji Metro Ursynów.

Ryszanty też lubi rybkę. ~^o^~
Our cat also likes fish.  ~^o^~

Tuesday, March 13, 2012

Pyszności wszelakie / All things yummy

Dzisiaj tematy japońskie, bo po pierwsze, dostałam paczkę od mojej japońskiej przyjaciółki i jestem rozczulona zawartością! *^v^* Jak zwykle dostaliśmy zupy miso, ale tym razem mamy też niesamowity wybór małych przekąsek i (już po raz drugi) CC Lemon, napój który jest bombą witaminy C, i który często pijaliśmy w Japonii, kiedy czuliśmy, że bierze nas przeziębienie. ~*^v^*~
Today the Japanese theme, because first, I got a parcel from my Japanese friend and as always I am touched by what was inside! *^v^* We got the usual portion of miso soup packets, also a great selection of small snacks and (for the second time) CC Lemon - the witamin drink bursting with witamin C, the one we used to drink in Japan while we felt the cold coming.  ~*^v^*~


Po drugie, kilka dni temu znalazłam w Polsce (na allegro) coś, co z wielkim smakiem jadałam w Japonii a czego szukałam potem po powrocie bardzo długo - marynowany beni shōga. Jest to imbir krojony na sposób julienne, marynowany w umezu (marynata śliwek umeboshi) z dodatkiem liści pachnotki (perilla), dzięki czemu nabiera czerwonego koloru i specyficznego smaku, nieco innego od gari shōga krojonego w płatki i marynowanego w roztworze octu z cukrem, który znamy  jako dodatek do sushi.
Second, a few days ago I found in Poland something we used to eat in Japan a lot and then I thought we said goodbye to it for good - the marinated beni shōga. It's the ginger cut julienne style, pickled in umezu (umeboshi plums marinate) with perilla leaves, so it gets the red colour from it and a specific taste, a bit different from the gari shōga we know, pickled in vinegar and sugar solution, served with sushi.


Beni shōga posypuje się różne dania, np.: gyuudon (danie z duszonej wołowiny z cebulą i jajkiem, podawanej na ryżu), curry, okonomiyaki, traktuje się go jako surówkę.
You add beni shōga onto various dishes like gyuudon (beef and onion stew served on rice), curry, okonomiyaki, ect, and treat it as a salad.


A po trzecie, zamarynowałam sobie rzodkiew, czyli zrobiłam takuan według przepisu, który podpowiedziała mi MaroccanMint. ~^^~ Nie jest to tradycyjna receptura (chciałabym zobaczyć miny sąsiadów, gdybym powiesiła na zewnątrz balkonu kilkanaście długich rzodkwi do wyschnięcia na dwa tygodnie... *^v^*), ale po kilku dniach marynowania rzodkiew smakuje świetnie, prawie tak, jak takuan podawany w japońskich restauracjach (a nie tak, jak kupny, który moim zdaniem jest taki sobie...).
And third, I made a pickled daikon, namely takuan according to this recipe, recomended by MaroccanMint. ~^^~ It isn't the traditional recipe (I'd like to see my neighbours' faces if I placed a dozen of daikons outside my balcony for two weeks to dry... *^v^*), but after a few days it tastes great, almost like the one that is served in Japanese restaurants (and not like takuan you can buy in shops, that one isn't good at all...).


***

A na koniec - już nie po japońsku, ale moje plany szyciowe. Ogłaszam oficjalny koniec sezonu zimowego na mojej maszynie, a początek sezonu wiosna-lato - wełny znikają na kilka miesięcy  a ja zabieram się za przemianę w sukienki zapasów jedwabiu i bawełny! ~*^v^*~
And last but not least, not at all Japanese but mine - sewing plans. I hereby declare the end of Winter season on my sewing machine and the start of the Spring-Summer season! I'm going to put away the wool for several months and turn those yummy silk and cotton fabrics into dresses! ~*^v^*~

Na wieczór mam plany na pyszną tajską kolację, a teraz idę nałożyć sobie odżywkę na włosy i zatopić umysł w Burdach w poszukiwaniu modeli na moje tkaniny a ręce w paczuszki z japońskimi przekąskami! ~^o^~
I have plans for a delicious Thai dinner tonight, in a moment I'm going to put a conditioner on my hair and dive into my Burda's collection in search for the perfect dress patterns for my fabrics, munching on my Japanese snacks! ~^o^~

Sunday, March 11, 2012

Zakochałam się! / I'm in love!

Jakiś czas temu zakochałam się w tej sukience:
Some time ago I fell in love with this dress:


Model pochodzi z sierpniowego wydania Burdy z 1959 roku. Niestety nie mam tego magazynu, więc musiałam wykrój opracować sama.
This model comes from an August issue of the Burda's from 1959. Unfortunately I don't have that issue so I had to work out the pattern myself.

Skorzystałam ze sprawdzonego wykroju na górę tej sukienki, oczywiście z modyfikacją dekoltu na kołnierz, a na dół równomiernie splisowałam długi prostokąt materiału w kontrafałdy.
I used the top part pattern from this dress, of course I modified the collar, and for the bottom part I just took a long piece of rectangular fabric and folded it into box pleats.

Oczywiście w moim wypadku rękawy 3/4 nie wchodzą w grę, bo zawsze czuję się jakbym miała na sobie za małe ubranie i marzną mi nadgarstki, więc przedłużyłam rękawy do normalnej długości (w końcu jest to wełniana sukienka zimowa. Wiem, zanim ją skończyłam zrobiła się wiosna, co poradzę? Będę ją nosić w nowym sezonie. ^^). Zrobiłam model z bawełny, żeby dopasować kołnierz i dopiero po uszyciu wersji wełnianej zauważyłam, że mój kołnierz różni się od oryginału... Jego dolne brzegi są ułożone równolegle do talii, a w wersji pierwotnej były podkrojone nieco pod skosem ku górze. Nic to, tak też mi się podoba. *^v^*
Of course in my case 3/4 length sleeves are out of the question because I always feel like my clothes are too small and my wrists get cold so I made the the normal length (it's a woollen Winter dress anyway. I know until I finished it Winter ended and Spring came. Oh, well, I'll wear it next colder season. ^^). I made the muslin out of some cotton fabric to create the collar and when I finished the wool version I realised that my collar was different from the original one... Mine has been cut parallel to the waistline and the original one had its edges cut at an angle, pointing a bit towards the top. Oh, well, I like it like that too. *^v^*

Model: góra - Burda 08/2009, model 128, dół - improwizacja
Materiał: wełna (allegro, użytkownik e-AbcTekstyliaPl)
Pończochy: Eva Elegant
Buty: Marisha
Broszka: prawdziwe retro odziedziczone po babci
Pasek: nie pamiętam...
Lakier do paznokci: Wibo (bo MarocanMint na pewno zapyta! *^v^*)
Model: top - Burda 08/2009, model 128, bottom - improvised
Fabric: wool (online auction)
Pończochy: Eva Elegant
Shoes: Marisha
Brooch: real vintage inherited from my Grandmother
Belt: I don't remember...

A do sukienki, gdyby mi zmarzły ramiona, mogę założyć dopasowany kolorystycznie sweterek. *^v^*
And with this dress, if I'm still a bit cold, I can wear the matching cardigan. *^v^*

Może pamiętacie Szyszkę? Zrobiłam ją, kiedy byłam jeszcze w fazie wypróbowywania dzierganych swetrów o nietypowej konstrukcji i Szyszka miała fikuśne mankiety. Niestety, były na tyle szerokie i obfite, że z trudem mieściły się w rękaw kurtki, a od roku noszę w zasadzie tylko Małe Sweterki w stylu lat 50-tych i 60-tych, więc Szyszka mogła tak leżeć w szafie niekochana albo zmienić oblicze.
Do you remember Szyszka? I made it some year ago when I was still in the try-unusual-construction-sweaters phase and it has funky cuffs. Unfortubately, they were so wide and full that they could barely fit in the jacket or coat sleeves. And because I've been wearing mostly 50's and 60's style Tiny Cardis for a year now, Szyszka could just stay in the wardrobe unworn and unloved or change its shape.

Sprułam dolną ażurową część i zamieniłam ją na kardigan, a szalone mankiety zamieniłam na ściągacz i jestem bardzo zadowolona, bo to jest cudowna 100% ciepła wełna (grubsza niż moje dotychczasowe Małe Sweterki bo przerabiana na drutach 4 mm, a nie 2,5 mm ^^) w pięknym kolorze, która w obecnej formie sweterka jeszcze długo mi posłuży w jesienne i zimowe dni. ~^^~
I frogged the lacy part and changed it into a cardigan and the crazy cuffs turned into rib, and now I'm totally happy with it because it's a great warm 100% wool (thicker that all my recent Tiny Cardis that I made on 2,5 mm needles, this one was made on 4 mm), in a beautiful dark green colour, and I'm sure I'll wear it often during this and the future Winters and Autumns. ~^^~

Co dalej na warsztacie? Mam gotowy wykrój na bluzkę i spódnicę, ale nie mam na nie materiału. Mam materiał na żakiet, ale jeszcze nie zdecydowałam się na konkretny model. Mam kupon szaro-niebieskiej wełnianej pepitki, która za mną chodzi pod postacią spódnicy, na którą na pewno nie wystarczy mi materiału. Mam kilka modeli sukienek i spódnic, które chciałabym uszyć. Na razie wciąż mówimy o ciuchach na zimę, co chyba oznacza, że wszystko to odłożę już do przyszłego sezonu, bo teraz już mi się chce sukienek wiosennych. ~^^~
What's next? I have the patterns for a blouse and a matching skirt, but no fabric. I have a fabric for a jacket but no specific pattern in mind. I have a piece of blue-grey wool which I'd love to turn into a skirt but it's not enough for it. I have several skirts and dresses that I'd like to make, all of them for Winter which means that they'll have to wait till next season because now I relly want to sew Spring wardrobe! ~^^~ 

Na drutach kończę właśnie plecy do dwukolorowego sweterka według oryginalnego polskiego wzoru z lat 50-tych, ale coś mi idzie jak krew z nosa i przeczuwam zmianę nastroju i modelu. Na szczęście plecy są takie, że można do nich dorobić różnoraki przód. Na razie chyba pozwolę im poleżeć i doczekać się mojej decyzji.
Chodzi za mną szydełko i chodzą za mną daaaaawno nieruszane hafty, w tym wielki krzyżykowy obrazek z gałęzią kwitnącej wiśni.
Idzie wiosna. ≧^◡^≦
I've been finishing knitting the back of the two-colour blouse from the original Polish 1950's pattern but I haven't been making much progress recently, I can feel the change of heart towards this project. Lucky me the back is rather easy to attach any type of a front to it, so I think I'll put it away for a moment and let it grow on me.
I've been feeling like crocheting and embroidery, especially the huge sakura in bloom cross-stitching picture I've started ages ago.
Spring is coming. ≧^◡^≦

Na koniec jeszcze kilka póz. ~*^v^*~
Some more poses. ~*^v^*~


Tuesday, March 06, 2012

Faito!

Miałam ambitne plany - chciałam w weekend porządnie pospacerować i nadrobić trochę kilometrów w akcji 2012 km w 2012. Niestety!...
I had the ambitious plans to go for long walks during the weekend and add some kilometres to my score for 2012 km in 2012. It just wasn't meant to be...

Kiedy w piątek wysiadłam z samochodu pod domem teściów po kilku godzinach jazdy, czułam się jeszcze bardzo dobrze. Natomiast w sobotę rano ledwo sturlałam się z łóżka i mogłam tylko powoli chodzić wyprostowana po płaskim albo siedzieć sztywno przylepiona do oparcia krzesła. Każdy inny ruch wywoływał koszmarny ból w odcinku krzyżowym.
W poniedziałek, kiedy wracaliśmy do Warszawy czułam się już dobrze. Mój organizm chyba zorientował się, że sport, który ostatnio mi się przydarza, to nie tylko pojedyncza przypadkowa fanaberia i będzie się odbywał regularnie, w związku z tym broni się jak może... A ja z nim walczę oczywiście! ^^ (będę walczyć, chyba, że znowu mnie unieruchomi...)
When on Friday I left the car at my Inlaws' place after several hours of travelling I felt fine. On Saturday morning I could barely crawl from the bed and later I could only walk slowly around the house keeping straight or sit straight glued to a chair. Any other moves caused me some terrible pain in the back.
On Monday I felt alright again but we were already on our way back to Warsaw. Apparently my body realised that some sports are and will be a part of the regular routine and not just some accidental occurence, and it started to fight with me. And I decided to fight back! ^^ (as long as I can move, of course...)

Na osłodę trochę pięknego nieba nad Suwalszczyzną. ~^^~
Some more views of the beautiful Suwałki region's sky. ~^^~


Sunday, March 04, 2012

Włosy - raport po 7 miesiącach

Po siedmiu miesiącach mojej odmienionej pielęgnacji włosów czas na większe podsumowanie.

(O sposobach pielęgnacji, jaką prowadzę od sierpnia 2011 możecie przeczytać poniżej:
potem już nie robiłam comiesięcznych raportów)

Zaczęłam od wysuszonych średniodługich włosów o długości 44 cm, które rosły mi w tempie 1 cm na miesiąc, bardzo się puszyły, były cienkie, matowe, łamały się na różnej długości.



Zmieniłam całe moje podejście do ich pielęgnacji:
- zmieniłam szampony i odżywki silne chemicznie na łagodne środki oparte na naturalnych składnikach, bez silikonów
- zmieniłam farbowanie chemiczne na hennę
- zmieniłam szczotkę na szerokozębny grzebień i szczotkę Tangle Teezer
- zaczęłam regularnie przed każdym myciem włosów nakładać na nie oleje lub maski, często były to domowe maski wieloskładnikowe trzymane na głowie kilka godzin
- jadłam suplementy diety: Merz Special, Walmark Wapń Cynk Magnez, olej z wiesiołka GAL w kapsułkach i piłam tran (na początku kuracji w sierpniu)
- piłam napar z pokrzywy, 2 kubki dziennie (pierwsza dawka w sierpniu i wrześniu)
- stosowałam wcierki (Jantar i Saponics Farmony) i płukanki ziołowe po myciu
(- przez 3 tygodnie piłam drożdże, jednak nie zauważyłam ich wpływu na moje włosy)

HIT:
Po siedmiu miesiącach hitami mojej pielęgnacji pozostają:
- szampon Sephora Yes to Cucumbers - znakomicie zmywa oleje, włosy są po nim miękkie i sypkie, jest bardzo wydajny, pół litrowa butla (kupiona na promocji za 28 zł) wciąż mi służy!
- szampon, odżywka i maska z serii Alterra z Granatem i Aloesem (Rossmann) - włosy są po nich oczyszczone, miękkie, sypkie, gładkie
- henna Khadi Ciemny Brąz do farbowania włosów - odżywia, pogrubia, dyscyplinuje
- aloesowa pryskanka po myciu według pomysłu Anwen - dla mnie to jest kosmetykowy superhit ratunkowy, jeszcze po żadnej odżywce czy oleju nie miałam tak gładkich i miękkich włosów, już od pierwszego użycia! *^v^* (Pewnie dużą zasługę ma w tym aloes, ale każdy ze składników pryskanki dokłada swoje trzy grosze do wspaniałego efektu odżywienia.) Jednak, dla moich włosów jest to kosmetyk okresowy, to znaczy, po około miesiącu stosowania zauważyłam, że powinnam zrobić sobie przerwę bo zaczynam być po nim napuszona.

KIT:
- podczas wypróbowywania różnych kosmetyków trafiłam na odżywkę fatalną - Joanna Rzepa Odżywka Wzmacniająca, nie zauważyłam działania wzmacniającego, jest bardzo wodnista i przez to mało wydajna, bo dużo jej schodzi przy każdym nakładaniu, a co gorsze - koszmarnie plątała mi włosy, miałam po każdym jej użyciu po kilka kołtunów jak po żadnych kosmetykach... Zużyłam jedną butelkę i więcej jej nie kupię.
- olejek do włosów Sesa Plus - zastosowałam go tylko trzy razy. Po drugim użyciu jego silny ziołowy zapach wywołał u mnie koszmarną migrenę. A po trzecim razem niestety dostałam po nim mocnego podrażnienia skóry całej głowy a w jednym miejscu placek łupieżu... Po trzech zastosowaniach oddałam YarnFerret do przetestowania.

Obecnie stosuję regularnie (oprócz powyższych szamponów i spłukiwanych odżywek):
- olejek z witaminą E (wcieram we włosy i skórę głowy ok. 1 ł stołowej olejku przed myciem na conajmniej 2 godziny)
- odżywkę do włosów Hesh Maka (raz w tygodniu zamiennie z olejami przed myciem nakładam ją na włosy na 40 minut, wymieszaną z maską do włosów - wymieszana z wodą błyskawicznie wysycha i się kruszy, i zamiast na włosach ląduje w całej łazience...)
- puszące się włosy dyscyplinuję też kroplą oleju arganowego, najpierw roztartego w dłoniach
- w marcu wracam do picia skrzypokrzywy i suplementacji, tym razem będę brała ZMA, Witaminer (nie jest jakoś szczególnie bogaty w składniki, ale dostałam go jako gratis do jakiegoś zakupu w aptece, więc go zjem ^^)  i Calcium Panthothenicum.


Po początkowym powolnym starcie (1 cm/miesiąc) moje włosy ruszyły jak z kopyta i od września rosną mi w tempie 2-3 cm/miesiąc, co obecnie daje mi długość 57 cm (przybyło 13cm). Nie podcinałam końcówek, bo nie ma takiej potrzeby - nie są porozdwajane, więc nie chcę tracić na długości, chociaż ostatnie 10 cm jest raczej cienkie... (i wciąż jestem ciekawa, jak długie włosy mi urosną i czy się kiedyś zatrzymają?...). ~^^~

Saturday, March 03, 2012

...

Jakby co, to chwilowo jestem tam.
If you need me I'm over there at the moment.